Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    24 989
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    456

Wszystko napisane przez retrofood

  1. Jeśli nie zdzierają majątku, to oczywiście że tak! Po pierwsze masz o wiele wiecej miejsca. Ręczne nakładanie kleju jest uciążliwe a tak... sięgasz za koniec rolki, ciągnesz na odpowiednią długość i... gotowe. Wokół czysto i masz tapetę poklejoną równiutko na całej powierzchni. Składasz ją, kleisz następny pas, ucinasz po takiej prowadnicy na maszynce, składasz, następny... Czekasz teraz kilka minut aż nasiąknie i potem kładziesz. Przy ręcznym klejenieu przygotoanie kilku pasów kolejnych jest drobnym problemem, tutaj nie tracisz czasu, bo zawsze masz np. dwa gotowe i namoknięte. Ale... jest niejedno ale. Te ustrojstwa mają regulację grubości warstwy kleju. Trzeba to dobrać i ustawić w zależności od rodzaju tapety i ściany, co takie proste nie jest, bez doświadczenia może być trudne. Warto też mieć stół tapeciarski o długości minimum 3 metry (one są rozkładane, to taka niewielka walizka), no i nauczyć się obsługiwać, jak kazde narzędzie. Darowałbym sobie taką. Zakładka 1 mm to upierdliwe że hej! Jeśli 10 mm to nie ma problemu, ale odcięcie 1 mm... powodzenia! W tej sytuacji sprawdziłbym najpierw wzor czy da się coś zrobić, jesli nie, to zrezygnowałbym z takiej. Natomiast pozostawienie zakładki to powrót do jakości sowieckiej z lat siedemdziesiatych. Mogę wam opisać jak wyglądał tapetowanie u nich. Wydajność mieli oszałamiającą. Pokój w ciągu dwóch godzin albo krócej. Dało się? Dało! Gratuluję! Mam podobne spostrzeżenia. I tak lepszy niż poziomica. Muterka M10 albo większa i pion idealny.
  2. Domyślałem się, ze tak odpiszesz. Ale się zdecyduj, przyklejałeś najpierw środek, czy "zaczepiałeś" na środku? Taka maleńka różnica. Bo to się własnie tak robi. Kleju powinno się dawać tyle, zeby tapetę, ktora już trzyma się ściany, można było swobodnie przesunać dłonią. Oczywiście, w jakimś zakresie. Wtedy spasowuje się ją do któregoś boku, prostuje płaszczyznę i rzeczywiście, zaczynając od środka walcuje naprzemiennie strony w jakimś zakresie długości, a potem dociska rolką spoinę na dokładnie. Bo na winylówce błędy do +/- 1 mm da się usunąć bez ruszania całego pasa. Potem trzeba zejść niżej na drabinie i jechać dalsze fragmenty. Niestety, to wcale nie wyklucza pozostawiania bąbli, czasem są to bąble z nadmiarem kleju, chociaż zdecydownie zmniejsza ich ilość, bo one pozostają z różnych przyczyn. A to łagodna nierówność ściany, a to jakieś skrzywienia, czy załamanie pasa tapety gdzieś na dole i cały szereg innych przyczyn. Nie ma sensu ich szukanie, bo to nie zmieni rzeczywistości. Jasne, że w warunkach domowych jest to później nie do zauważenia, raczej tylko do usłyszenia, o czym wspominałem. Tapeta nie odpadnie. jednak dobrze jest wychwycić je wszystkie, gdyż tapetę trzymającą się ściany jest o wiele trudniej uszkodzić, niż gdy pod nią jest bąbel. Jak się coś niesie i zaczepi o ścianę, to przy bąblu tapeta jest rozerwana, jeśli przyklejona, to i ślad często nie pozostanie.
  3. Nie ma tak dobrze. W firmach nie występuje.
  4. W teorii tak. My pokrywaliśmy tapetę klejem maszynowo (zakłada się rolkę tapety i po jej rozwinięciu jest równiutko pokryta klejem na calej powierzchni), a i tak bywało różnie. Bo sciana nie jest zupełnie gładka. To zależy o jakich rolkach mówimy. Rolka do tapet jest z gumy, niezbyt twardej. Wyróżnia ją pomarańczowy kolor. Natomiast po co rolka do odcięć to nie wiem. Wąskie rolki twarde są do spoin i i rozprowadzenia ewentualnych zmarszczek. Może, ale o to trzeba by się postarać, walcując niemiłosiernie. Fantastyka naukowa. Tak może twierdzić ktoś, kto w zyciu nie kładł tapety. Pokaż mi takiego madrego, który przyklei drugi i kolejne pasy w środku tak, żeby później jego brzeg stworzył idealny styk z poprzednim. To ostateczność. Bąble powstają zawsze przy nakładaniu pasa i najpierw trzeba je usuwać poprzez wyciskanie. I nawet nieważne czy szczotką, czy rolką. To jest możliwe. Rolki trzeba się nauczyć, za to pozowli poźniej na o wiele więcej niż szczotka. I na pewno precyzyjniej. Możliwe. I ołówek. Z tym się zgadzam. Widziałem takie, przeważnie fototapety. No cóż... klei się na zakład, ale potem margines odcina i powstaje jednolita płaszczyzna. To jedyny prawidłowy sposób postepowania. Jasne. Ja też mogę mowić że nigdy nie miałem problemów, chociaż czasem cholera brala, bo np. nawet na sprawdzonych, wyszlifowanych ścianach zdarzały się byki. I co? Jak wyżej. Tak samo w to wierzę. Mnie nawet znajomy tak twierdził i zaprosił do siebie z pełnym przekonaniem, zebym sam sprawdził. Bąble były wszędzie. Możliwe. Rolki trzeba się nauczyć, wtedy pozwala na wiele. Kielnia to proste narzędzie, ale spróbuj rzucać nią tynk tak jak profesjonalny tynkarz. Poziomica jest niewygodna i zafałszowuje linie. Jesli trzy metry cienkiego sznurka jest problemem...
  5. Jeden stolarz na świecie? Nie pisz bzdur, nie ma niczego lepszego od możliwości zamowienia dokładnie tego, czego ja zechcę. Kiedy mogę wybrać rodzaj materiału, kolor, wymiar, sposób ustawienia, otwierania i wszystko inne. Wybrać w jednym miejscu, czyli własnym domu. I nie pipcz o jakichś mankamentach nie nazywając ich konkretnie. Co było nie tak? Wymiar? To stolarz stracił, niech robi nowe. Sam mierzył niech sam poprawia. Nie ma tak dobrze, czyli tak źle jak piszesz. Jeżeli kolor nie taki, to ja źle wybrałem. Ja miałem umowę ze stolarzem, który przyszedł ze swoim laptopem, na którym był profesjonalny program do wizualizacji i projektowania mebli, ze wzornikami kolorów, fotografiami okuć i wykończeń i wszystkim, co było potrzebne. Stolarz na powitanie pomierzył kuchnię i zaczęło się projektowanie na ekranie. Gdzie kuchenka, gdzie zlewozmywak, gdzie lodówka, gdzie zmywarka... Pierwszego dnia nie podjęliśmy żadnej decyzji. Nawet kolory drzwiczek i blatów nie zostały określone. Okuć też. Stolarz zostawił wzorniki barw i wrócił chyba za trzy dni. Wtedy zostały wybrane kolory, ale jeszcze nie ustawienia. Natomiast z różnych propozycji wybraliśmy kilka wariantów, które nam wydrukował i dopiero gdzieś za tydzień zadzwoniliśmy do niego żeby przyjechał gdyż zdecydowaliśmy się na konkretne rozwiązanie. I takie zostało wykonane. Wszystko ma właściwy wymiar, taki jak zamawialiśmy, zadne zawiasy się nie krzywią, żadne wózki nie blokują... wszystko jest takie jakie zamawialiśmy i działa tak jak powinno!!! Więc Twoje mankamenty to biadolenie dla naiwnych. Tutaj takich nie sieją.
  6. Jani całkiem zrezygnował ze sniadania...
  7. Łączeń nie klei się z naddatkiem. I żadne ślady nie mają prawa powstać po wyschnięciu, czy to jest jasne? Na tym właśnie polega tapetowanie. Podałem Ci nazwy trzech narzędzi, które łącznie kosztują około 50 PLN. Dokładając do tego pion, nóż i parę innych, które i tak masz, lącznie z wypraną pieluchą do wycierania nadmiaru kleju, można tapetować w miarę dobrze. Czy to aż tak duzo? Powiesz, że przekracza to Twoje możliwości? Rolką wyciska się nadmiar kleju i usuwa pęcherze, które nie mają prawa pozostać pod tapetą, czego w życiu nie zrobisz szczotką! I pas tapety musi być dokładnie dociśnięty do ściany, aby właśnie nie kurczył się i nie przemieszczał przy wysychaniu! Tapeta musi pozostać dokładnie w tym samym miejscu po wyschnięciu sciany. I zapewniam, ze jest to możliwe. Sam szukałem po ścianach swoich łączeń po kilku dniach i nie mogłem ich odnaleźć. Nie odpadnie. Przejedź jednak po niej dłonią. Jesli zaszeleści chociaż w jednym miejscu, to tam tapeta nie przylega do sciany. Tak nas sprawdzano, przy czym stale i codziennie. Szef szedł sobie przy scianie i "jechał" dlonią po powierzchni na róznej wysokości. Jeśli był jeden bąbel, to naprawa strzykawką z igłą. Jesli wiele - miał nóż, przejechał pas na krzyż, który trzeba było zerwać i polożyć nowy. Zresztą, na tym polegał egzamin. we wzorcowo wytapetowanym pokoju, szefostwo niszczyło jeden pas, po czym delikwent dostawał zadanie wklejenia w środek nowego. I nie miało prawa pozostać żadnych śladów ingerencji! Zapewniam, że to możliwe. Kto zdal egzamin byl przyjmowany do pracy.
  8. I co? nie ma plasteliny, żeby uszczelnić ściany? To wybuduj na paletach!
  9. Wałek to nie kolezanka z wojska, mimo że możesz cisnać od dołu. Trzeba powstrzymać chęć ciśnięcia i nie wpychać się w szczelinę, której zresztą ma nie być (bo jak już wspomniałem, to nie kolezanka z wojska). No i nabrać farby z boku wiadra, a poza tym walcować delikatnie po tasmie wzdłuż.
  10. MrTomo, pomalowałeś już?
  11. Szczególnie połączone ze zmniejszeniem pojemności podgrzewacza wody. Dzięki temu prostemu zabiegowi, moja córka skróciła prysznic z 90-ciu do około 20 minut. Polecam!
  12. Weź to napisz tu: http://www.elektroda.pl/rtvforum/forum390.html albo i poszukaj odpowiedzi.
  13. Ale ten na górze pewniejszy...
  14. Jasne! A z samochodów, można mercedesem, a można i trabantem. Mieszkać też można w ziemiance i na salonach. A my różnimy się tym, ze wy tapetowaliście tylko swoje chałupy, a ja przeszedłem profesjonalne szkolenie w Austrii i kładłem tapety w ekskluzywnych mieszkaniach, a potem przez cztery miesiące w hotelu Sheraton, kładąc tapetę kosztującą powyżej 50 dolarów za rolkę. I korzystałem z profesjonalnego sprzętu, a nie ze szczotki. Sprobowałby któryś kleić tapety winylowo - tekstylne szczotką...
  15. W Zakopanem, to prawo Budowlane w ogóle się jakoś nie przyjęło...
  16. Potrzebujesz stolnicę? Na rynku kup, nie opłaca się robić.
  17. To zleży od farby, na wiadrze pisze. Kiciuś, jeśli taśmę masz u góry, a malujesz na dole, to nie masz zaciekow. Oczywiście, trzeba mieć rowne podłoże i różne taśmy mają różną elastyczność, ja jednak bralem w hurtowni albo w markecie bez zwracania uwagi na markę i nie narzekam. Ja odcięcia często robię pędzlem. Zresztą, Austriacy tak nas uczyli, taśma była zabroniona, odcięcia pędzlem, jednolitym ruchem i dopiero poprawienie rolką. ale wtedy chyba nie było jeszcze niebieskiej taśmy. Ważne, że bhp masz zachowane,
  18. Ten też rżnie...
  19. Trza było przeciąć...
  20. Firma nieważna, taśma powinna być niebieska. Jeśli używać scotcha żółtego, to trzeba go przykleić, pomalować i zerwać natychmiast, bo inaczej oderwie podkład ze sciany. Taśmy niebieskie mogą zostać dłużej, nawet do kładzenia nastepnej warstwy. Ja malowałem następująco. Najpierw sufit, czyli białe, lub kolor jaśniejszy. Oczywiście, miejsce łączenia z ciemniejszym kolorem np. ścian jest zamalowane. Potem oklejenie taśmą od góry i jadę kolorem ściany do taśmy. Po drugim malowaniu taśma do zerwania, a łączenie jest cycusiek. I to pod kątem. Bo widać niedociągnięcia. Aha, taśmę dobrze jest kleić po linii poziomicy laserowej, jednak gdy odległość do sufitu niewielka a sufit niewypoziomowany, to lepiej zachować równą odległość i nie bawić się w poziomowanie.
  21. Przypomniałeś mi taki stary dowcip jak to stary facet leży w domu ciężko chory, obok niego siedzi kolega z dawnych lat, a ten się skarży: - pamiętasz jak kiedyś chciałem się rozwieść? Namówiłeś mnie wtedy żebym tego nie robił, bo kiedy będę stary i chory to nie będzie mi kto miał podać szklanki wody... No i , coorwa, po co męczyłem się tak przez trzydzieści lat? Jestem stary i chory ale wcale mi się pić nie chce! Za parę lat piękny widok z balkonu będziesz miał w rzyci, bo na schody nie wleziesz.
  22. Tyż żem głodnawy...
  23. Oni byli podpisani jako autorzy? Czy oni byli podpisani jako zleceniodawcy ekspertyzy? Ich ekspertyzy gdy są wykonawcami, nie mają zadnej mocy prawnej. Polecam rozporządzenie o licznikach.
×
×
  • Utwórz nowe...