Nieco inaczej, bo w ogrzewaniu tradycyjnym ciepło, od jego źródła przekazywane jest powietrzem. Czyli najpierw nagrzewa się powietrze, a od powietrza reszta. Natomiast przy ogrzewaniu słońcem, ogniskiem czy promiennikiem, najpierw musi się nagrzać ciało stałe (albo ciecz, coś nieprzezroczystego), żeby od niego ogrzało się powietrze.
Przy ognisku chodzi o ogień w terenie otwartym. Tam ciepłe powietrze spieprza konwekcyjnie do góry i ani nas grzeje, ani ziębi. Natomiast siedząc przy ognisku ogrzewamy się promieniowaniem podczerwonym, emitowanym podczas spalania. Ono wnika głębiej w ciało, co najmniej na 1 centymetr pod skórę, dlatego doznanie ciepła jest bardziej intensywne. Tak samo jest gdy wystawiamy np. wiosną twarz do słońca. To ciepło też jest inne niż od dmuchawy z ciepłym powietrzem.
I podobnie jest z promiennikami podczerwieni.
Działa, działa. W powietrzu masz tyle kurzu, ze to on się nagrzewa i oddaje ciepło do powietrza, które rozprowadza go po całym pomieszczeniu.