pierwsza ekipa była dogadana. Wycenili pracę, zgodziłem się bez targowania na ich cenę. Byliśmy umówieni, kazali przywieźć więźbe. Drewno przyjechało, a kolesie się nie zjawili. Nawet nie kazali więźby układać, bo mieli być od razu jak drewno przybędzie. Dobrze że zrobiłem po swojemu i poukładałem na paletach z przekładkami, bo leży już ponad 2 miesiące. Nie wiem czemu nie przyszli. Dzwoniłem to mnie zbywał że już, że lada dzień. Potem już nie odbierał, a potem już nie dzwoniłem. Troche mnie oświeciła druga ekipa która przyjechała. Nawet nie patrzyli w projekt, tylko jak zobaczyli krokwie i murłaty, to już z samochodu powiedzieli że się nie podejmą. A niby doświadczona ekipa. Trzecia ekipa była zainteresowana. Kazali wysłać sobie projekt na maila. Projekt obejrzeli, ale nagle się okazało że czasu brak. To chyba tak sobie myślę że ten mój dach to jakiś katedralny jest. Obecna ekipa wydaje się być pewną. Od razu powiedzieli że lubią wyzwania. Konkretna rozmowa. Szybka wycena. Skończą coś i wpadają do mnie. Może martwić trochę, że mają czas wpaść tak "od ręki" no ale nie będę ich z tego powodu spisywał na straty. A nóż się wykażą No i wyszło na to, że tak jak zawsze pisałem: mieszkam na końcu świata. Ładna, ale zapiździała dziura.