Bo sprawa od początku była załatwiona od d.., tzn. odbytu strony. Wykonawca nie był ani nie jest stroną - jest nią inwestor (na tym etapie sprawy). Inwestor na piśmie zgłasza problem projektantowi. Ten robi oględziny i jeśli uzna swój błąd - to gitara. Prosisz wykonawcę o przedłożenie kosztorysu zerwania stropu, oraz przewidziane kary umowne jakie się należą wykonawcy. Te kwity dostarczasz projektantowi, a on do swojego ubezpieczyciela (każdy projektant posiada obowiązkowe OC). Czekasz na decyzje ubezpieczyciela. Jeśli projektant wskazuje inną przyczynę niż własny błąd projektowy, to sprawa trochę się komplikuje (biegli, sprawa sadowa, itp.). Ps. W dzienniku powinna być adnotacja kierbuda o wstrzymaniu robót, wraz z krótkim opisem sytuacji. NIC NIE ZAŁATWIAJ NA GĘBĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!