Z panem ze stacji, wymieniłem butlę z mieszanką azotu, tlenu i propan-butanu na butlę z gazem stanowiącym mieszanką tych samych co powyżej składników, ale zebranych w innych proporcjach. Wymieniłem też z tym panem kilka zdań. Również kilka zdań z paniami wymieniłem. Zaczęło się od wymiany zdań z panem przy dystrybutorze. - Chciałbym wymienić butlę. - Zaraz przyjdę. - To ja pójdę do kasy i też przyjdę. Po chwili, przy kasie, z panią: - Może zapalarkę? - Dziękuję, nie. Płacę kartą. - Proszę - paragon. - Dziękuję. - Proszę tamtą panią przy wejściu poprosić, by wezwała pana do obsługi. - OK. Po chwili, przy wejściu, z panią: - Chciałbym wymienić butlę z gazem. - Już wołam pana do wymiany. Po chwili, przy klatce z dzikimi butlami pan zadaje mi pytanie: - Mam do pana pytanie odnośnie butli. Jaką pan woli butlę... Nie daję panu dokończyć i mówię: - Taką, w której będzie najwięcej gazu. - Inaczej chciałem pana zapytać. - Słucham. - Jaką pan woli butlę: ładną i pustą, czy brzydką i pełną? - Brzydką i pełną. Dostałem butlę ładną i pełną. - To ciekawe, że pan o to pyta. Dzisiaj rano zastanawiałem się, gdzie się podziewają te wszystkie ładne i nowe butle, bo nigdy nie widziałem takiej. Poza tymi dwiema, które kupiłem w sklepie. - Gdzieś są. Na pewno. - Czyli nie wracają do sklepu? - Na pewno nie. Krążą gdzieś po świecie. I pojechałem.