-
Posty
6 403 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
87
Wszystko napisane przez PeZet
-
Jimt. dzięki. Cooliber, zostawiłem w Twoim dzienniku pytanko o solary.
-
Ma! W szkole średniej lat ponad 20 temu pół roku przerabiał w teorii geometrię ostrza noża tokarskiego i stał przy tokarce. Stał, nic więcej. Więc - ma. Czy bufor można spawać migomatem? Zakładam, że spawający spawać potrafi i nie mówię tu o sobie, tylko o sąsiedzie, który migomat ma. Czy może lepiej normalnego spawacza znaleźć w okolicy?
-
Ekipa do zalewania - stropu. Norbiwolow, Wysokość blatów miałem podobną. Żeby blaty nie odpadły, robię, jak następuje: Na zewnętrznej ścianie przybijam w pionie do ściany dwa kawałki deski. Na nich ma się oprzeć blat, więc górna krawędź musi być wypoziomowana - pod kreskę. Na te deseczki nabijam dwie kolejne wystające w górę. Tworzy się szczelina-szufladka grubości deski. W tę szczelinę wstawiam blat. Tą samą metodą szaluję klatkę schodową: Kiedy wszystkie blaty są już powstawiane, trzeba je usztywnić, bardzo porządnie przywiązać drutem - 3mm do belek stropowych, a dołem blaty sugerowałbym przybić do ściany. Długimi gwoździami, żeby mocno było. Porządnie. U mnie dołem beton lekko odgiął blaty, więc mi wieniec wychodzi miejscami o 1,5 cm poza obrys ściany. Schowam to pod ociepleniem. Pręty gwintowane to super pomysł. Jeśli planujesz jakiś daszek, to koniecznie te pręty teraz zainstaluj. Żałuję, że nie zrobiłem prętów "na zaś" od trony tarasu, i od strony garażu. Zawsze możesz je później wyciąć, a o ile mniej roboty, gdy jest już do czego przykręcić - belkę dajmy na to. PRZEPUSTY PRZEZ STROP Oprócz tych, co wiadomo - wentylacja, kanalizacja, są jeszcze kable. Zwykły kawałek rury niebieskiej, albo kanalizacyjnej. Jeśli ma się to wiązać z dziurawieniem pustaków stropowych, to na tym etapie nie warto. Ale, jeśli gdzieś między belkami jest pas stropu zatkany czymkolwiek, choćby znalezionym na sąsiedniej budowie porzuconym gazobetonem albo planujesz zalać strop po całej grubości betonem (odradzam), to tam bez problemu warto zrobić przepust już teraz. ytonga odkupiłem od sąsiadki za grosze. Idealnie pasuje w rozstawu belek. Wszystkie wypełnienia bloczkami, cegłami etc warto zrobić tak, by od spodu było na równo. To znaczy: na krawędziach wypełniaczy warto wyciąć taki kształt jaki mają pustaki terivy. O wiele mniej jest wtedy tynkowania. Warto zrobić tak: A nie warto robić tak: ...ani tak Generalnie robienie dziur w zalanym stropie teriva problemem nie jest - pod warunkiem, że wiercisz przez pustaki, a nie przez belkę. Jeśli usztywniasz blaty drutem, a nie gwintowanymi prętami, to porządnie naciągnij drut stabilizujący blat. Żeby zachować pionową pozycję blatu, zaklinuj od środka czymś - czymkolwiek - listwą, deską. Po zalaniu to wyciągniesz. Deski może nawet są lepsze: jak wystają poza górny poziom stropu, to po zalaniu będziesz widział, gdzie są. Tylko że będą zawadzać przy rozgarnianiu betonu. A to męczy. W sumie, jeśli usztywnisz i naciągniesz, to tuż przed zalewaniem możesz usztywniacz wyjąć, przecież i tak beton wejdzie. Wszędzie wejdzie. Największy wysiłek z zalewaniem stropu to zacieranie. Jest tego od groma. Kawałek styropianu pod kolana. Deska z rączką. I koniecznie, podkreślam - koniecznie - przygotuj na dole jakieś dołki, żeby wykorzystać nadmiar betonu. Np fundament pod słupy, czy coś takiego. U mnie była nadwyżka ponad 1m3 betonu. Rozgarnialiśmy nadmiar na parterze na podłodze na gruncie. A potem to skuwałem, bo śmieci się zabetonowały. Na szczęście z premedytacją zrobiliśmy cienką warstwę. Wbrew pozorom, śpieszyć się nie trzeba. Klawiszowanie i żebra rozdzielcze. Na szerokości 4,5m ściany mam zrobione 3 żebra rozdzielcze. Żaden to problem, a szansa na pękanie - mniejsza. NADPROŻA Kierownik budowy niech zobaczy, co robisz zanim skończysz, bo może się okazać, że trzeba poprawiać. Chciałem mieć płaskie nadproża! Coś mnie tknęło, to stwoerdziłem, że zrobię takie 10cm - podpatrzyłem na sąsiedniej budowie. Ale spać mi to nie daje, bo czuję, że coś jest nie tak. Telefon do p. Mariana. Przyjeżdża. Ogląda. - Nadproże pod belką ma mieć grubość minimum 25 cm. Poprawiaj. - Poprawiać???? U sąsiada nadproża pod belkami mają 10cm. - Tam wstawili teowniki. Chcesz, żebym spał spokojnie? To poprawiaj. Więc poprawiam. Demontaż części pustaków. Dodatkowe stemple podpierające. I dodatkowy miesiąc wakacyjnej męki twórczej. ZAGĘSZCZANIE Nie zagęszczam betonu, nie wibruję. Nikt z nas do tego nie ma głowy. Mimo to beton wlewa się w każdy zakamarek, wpływa pod każdą belkę. Chałupa się rozsypie, a strop pozostanie. Złożenie stropu zajmuje mi 2 miesiące. Od początku sierpnia do końca września.
-
Z albumu Dziennik PeZeta (foto-archiwum)
-
Drzwi antywłam Gerda- wasze opinie???
PeZet odpisał fpmuzyka w kategorii Okna fasadowe, drzwi, bramy, oranżerie
Fpmuzyka, szedłem tą samą, jak ty, drogą. Identycznie. Z tym, że wyznaczyłem sobie jeszcze mniejszy budżet na drzwi zewnętrzne. I szukałem określonego wzoru, a taki był tylko w KMT - Calvados wzór IV. Zastanawiałem się nad Gerdą, ale one liche są. Z tych tanich, to drzwi KMT według mnie były najlepsze. Moje sugestie: - jeśli szukasz czegoś efektownego, to przeznacz minimum 5000pln. - zwróć uwagę na rozetki. Po zakupie dowiedziałem się, że takie dwa kółeczka - osobne na klamkę i na zamek - to w zasadzie stosuje się wewnątrz, a na zewnątrz powinna być taka podłużna pionowa obejmująca i klamkę, i zamek pod nią, z uwagi na zmiany temperatury. W KMT są dwa kółka. - warto "na żywo" drzwi obejrzeć. Gerda odpadła, KMT - O.K. - Ostatnio w Castoramie widziałem drzwi za około 3500 wejściowe - wyglądały całkiem, całkiem. Masywne. - A może nie warto myśleć o pierwszych drzwiach wejściowych jako ostatnich? Gdybym dziś kupował drzwi wejściowe, to bardzo poważnie bym się zastanowił, czy nie kupić stalowych, przemysłowych, siermiężnych. I bardzo niedrogich. Około 1000pln, przeciwpożarowych, wiesz, blacha. Zawsze gdzieś je później wstawisz, na tyłach garażu... A będziesz już mądrzejsza, o co chodzi z drzwiami. Tyle. Acha, chyba nie ma drzwi zewnetrznych, w których czarno na białym stałoby napisane, że są niewrażliwe na działanie czynników zewnętrznych. Obawiam się, że tak jest we wszystkich markach. Nawet KMT głęboko w gwarancji ma to napisane, choć oficjalnie się reklamują, że drzwi przyjmą wszystko. I uczulam Cię na rozetki, choć może to nie mieć znaczenia. Sprawdź. Miłego szamotania się (KMT są w porządku) -
Druga strona dziennika. To obliguje. Jakiś plan może ... o czym będzie? () Kładzenie stropu. Bez zdjęć, bo nie mam wtedy do tego głowy. Kompletnie. () Wrzucanie belek terrivy samodzielnie, największa długość 4,8 () Szalunek klatki schodowej i beleczka. () Kombinacje z wieńcem opuszczonym. () Blaty - szalunek wieńca. Prawie przepukliny dostałem. Z upału. Pas mnie ratował. Właśnie, nie belki, tylko blaty krew psują. () Przepusty. () Łatanie szczelin. Czym popadnie. Pianka, zaprawa. () Zalewanie stropu. Tu się działo. Ekipa humanistów, którzy nigdy z czymś takim nie mieli do czynienia. Dwa słowa... ZALEWANIE STROPU - scena Na stropie: aktor, reżyser, kompozytor, grafik, weterynarz. Na dole trwają przygotowania do bankietu - grilla. Panie, psy, jakaś dzieciarnia. Fotografowanie się przy pompie i gruszce. Pan Marian wchodzi na drabinę, łypie na powierzchnię stropu przygotowanego do zalewania. Schodząc, mieli pod nosem - Co za, kurwa, drabina! Fakt, drabinę pół roku wcześniej robię, ekonomiczną, lecz nie ergonomiczną. Szczebel co pół metra: mniej kroków, a szybciej na górze. I mnie później zacznie to męczyć. A na tropie: Silna Ekipa Do Zalewani Stropów: dwóch przy pompie, trzech w odwodzie gotowych, by rozgarniać. Stoimy z pompą. Nauczony doświadczniem przy zalewaniu ław fundamentowych uczulam: - Słuchajcie, tę chwilę zapamiętacie do końca życia. Zaraz się zacznie. - szczerzę zęby, bo wiem, że mi nie wierzą, a z pewnością nie wiedzą, o czym mówię. Rura drży, silnik samochodu z pompą łapie obroty. Sam nie wiem, czy się boję, czy się cieszę. Dzieje się. - Tak? - Paweł na to. Zblazowany. Gdyby mógł, papierosa by zapalił. - Tak. - szczerzę zęby, i czuję jak adrenalina mi idzie za uszy. Pompa drży, zaraz polecą kamienie, z początku jakieś drobiazgi, a potem z pozoru cienką strugą poleci - B20 i się zacznie. I zaczyna się. Leci. Ja i Wojtek trzymamy rurę, rozprowadzamy beton od narożnika. Wyglada to tak, jakby beton kipiał albo pienił się wylatując z tury i układając się w szalunku. Metr kwadratowy. Drugi. Następny. Chłopaki z odwodu czekają aż zwolnimy miejsce. Mariusz wzdycha ciężko, Patrzy na horyzont. Chyba on jeden wie, co nas czeka... Nienawidzi betonu, budowy, źle mu się kojarzy. Ale pomaga, jest. I to się liczy. Choć jest grafikiem, specjalistą od wielkoformatowej fotografii reklamowej, to on najwięcej wie o budowaniu z nas wszystkich. A Paweł stoi z tyłu, oparty o kijek z deską, którym ma rozgarniać. Leniwie gapi się na rurę. Gdy się odsuniemy ruszy do roboty. Tymczasem tylko my dwaj walczymy z pompą. Teraz - ta sama historia z punktu widzenia Pawła opartego o kijek z deseczką: - Tę chwilę zapamiętacie do końca życia. - Tak? - dalej w domyśle. - Niby czemu? Czekamy. Buczy pompa. Drży rura. Cos tam leci. Kamyki. Mój Boże, beton, wielkie mecyje. Leci. Rozlewają. Rozlewają. Rozlewają. Metr. Drugi. Trochę tego jest, ale... Niech się odsuną, to się rozgarnie. Rozlewają. Rozlewają. Sporo tego. Mogliby się odsunąć, bo sporo już tego. No tak, ale jak sie odsunąć, jak idą miejsce przy miejscu. Hej, może bym już zaczął rozgarniać, bo potem. Rozlewają. Kolejny metr. O, kur..a, ile tego jest!! O ja p...! I to nie piana, to kamienie! - Tu chodź! - woła Mariusz! - Tu nalaliśmy za dużo! Trzeba będzie zebrać. Paweł rusza i wchodzi w miejsce gdzie w przyszłości będzie belka - potrójna, pod słup więźby. Zapada się w betonie tak, że do kalosza wlewa mu się B20. Upada na kolano. Wstaje. A my rozlewamy. Rozlewamy... Powstanie księżycowy krajobraz, a Paweł zapamięta tę godzinę do końca życia.
-
Poznajemy podstawy rewolucyjnych teorii Brzęczkowskiego.
PeZet odpisał JBZ w kategorii Gorące debaty
JBZ, bardzo ciekawy... artykuł! Z zainteresowaniem będę czytał. Popieram pomysł komentarzy redakcyjnych. -
Animus, a żebyś wiedział, jak mnie to męczy. Piczmana relację poczytaj, pięknie wszystko opisał, obfotografował w dzienniku na FM, z Adamem_mk i kilkoma innymi wszystko gruntownie przeanalizowali. Są i fotorelacje innych, co to sami bufor zrobili. Da radę bufor "tymi ręcami" zrobić, nawet taki laik, jak ja.
-
Bobiczek, masz jakieś zdjęcia? Głównie o ten próg mi chodzi.
-
Wingerman, zarzućmy spory. Gwoli ścisłości, o szczegóły tego stwierdzenia się dopytywałem: Z czego murowany - to chciałem wiedzieć, bo przecież nie murowałeś w dół, tylko do góry. A że dalej napisałeś: więc zgłupiałem. Ale, zrozumiałem, owszem, kamienny. A czy to znaczy, że z nasiąkliwego gazobetonu lepiej brodzika nie murować?
-
Przecież nie ściemniam. Jesienią dopiszę resztę, nie mam teraz czasu. Ale na pytania odpowiem.
-
Dziękuję, też z opóźnieniem
-
Muszę tu częściej zaglądać. Super wątek! Ciril, szacunek, jak oglądam zdjęcia w Twoim dzienniku, jak zasuwasz to, żesz ty...! Norbiwolow, idziesz jak burza przez, moim zdaniem, najpiękniejszy etap budowy. Duchem jestem z Tobą. Terivę robiłem sam. 2 miesiące. Blaty przy wieńcu zbijałem z desek, szkoda mi było kasy na OSB. A te blaty do tej pory się przydają - do tynkowania, stawiania rusztowań, robienia kładek... Ciągle je mam, choć coraz mniej. Norbiwolow, kto wie czy i dachu nie postawisz... Pokombinuj, obejrzyj rzuty więźby. Z patyków sobie w domu ustaw. Już jeden mój kumpel w ten sposób zrobił i mu się udało. Zero cieśli na budowie. Wciąganie krokwii. Kupiłem wciągarkę elektryczną. Na dole robisz zaciosy, ktoś na dole tylko podpina i wciągasz na pilota na górę. Wciągarka przydaje się. Tylko koniecznie zrób sobie na próbę pseudokrokwię z desek i ją ustaw na murłatach. Ze dwa dni się tak bawiłem, żeby zrozumieć, co i jak i - żeby zaplanować kolejność montażu krokwii. Zewnętrzne są przerąbane, bo poza obrysem budynku. Deczko strach. Warto się przywiązać. ALe zrobiłem - samodzielnie. I żyję. Racer, ty jesteś demotywator. Czy my-samobudujący komuś chleb odbieramy? Toż dzięki takim jak my więcej ludzi zdecyduje się budować - i czego nie dadzą rady sami, to się zgłoszą - do zawodowców. Więc wspierajcie chłopaki tych, co to ich pasją jest to co jest i waszą, bo chleba to nikomu nie zabiera, tylko czyni świat ciekawszym. Ażem kurka sam się wzruszył, ale jak czytam wypowiedzi Cirilki i Norbiwolowa, to jakże mogłoby być inaczej.
-
Animus, przestań bredzić. Adam_mk, podchodzę do tego dokładnie tak, jak piszesz. Z opisu Piczmana wynika, że u mnie odległości od bufora są znacząco mniejsze. A poza tym... i tak nie w tym sezonie za to ustrojstwo się wezmę.
-
Nie głosuję na mniejsze zło. Dla mnie nie istnieje taka kategoria. Czuję "swoje" - to jest moje "chcę", to jest moja "pasja", "ciekawość", "wola działania", przekraczanie własnych ograniczeń niewiedzy, niemocy. Jak nie pójdę do wyborów, to od mamy w prezencie nie dostanę na wynos słoika pyyyyyyysznej zupki, którą uwielbiam. I to jest dla mnie argument. Ale do drugiej tury nie pójdę - zupę już mam wynegocjowaną.
-
ZUS-u nie płacę. Pracuję, kiedy chcę. Ale czasem po 36 godzin na dobę. Działam, bo chcę. A to co robię, na dobrą sprawę nikomu nie jest potrzebne. Ot, kaprys. Raz mam lepiej, raz mam gorzej. Emerytury nie dostanę. Moja decyzja.
-
Bobiczek, komu jak komu ale mi tego tłumaczyć nie trzeba. Wieprzem nie jestem, więc mnie twoja kategoria nie dotyczy. Potrzebny elektorat? I co z tego, że potrzebny? Komu? Chcę, to głosuję. Nie chcę, nie głosuję. "Po prostu wychodzę z kina."
-
Wingerman, skoro nie rozumiesz, to znaczy, że sam nie wiesz co piszesz. Sam pisałeś o brodziku z kamienia, więc się zdecyduj o czym piszesz albo nie zawracaj gitary. Pisząc "gitara" mam na myśli drewniany instrument 6-strunowy, a nie wiosło.
-
Pawka, A jak on ma ocieplone ściany, dach i podłogę. Jakie okna?
-
Bobiczek, kiepska sprawa. Współczuję. Jedyna nadzieja w "słusznym odszkodowaniu".
-
Lekko się zagolopowałeś, bo koszty ogrzewania jak najbardziej zależą również od kubatury, czyli od tego, co nieelegancko nazywasz "wysokością stropu". Równiez nie masz racji co do nadbetonu. Oczywiście w określonym przedziale.
-
Jak wierszyki, to wierszyki, he he. Taki dostałem mailem. Warto opublikować. Nie jestem już żaden smarkacz, Łeb mam pokryty siwizną. Nie zagłosuję na Jarka, Bo zbyt cię kocham, Ojczyzno! Niejeden ciężar na barkach Dźwigałem, znosiłem trudy. Nie zagłosuję na Jarka, Bo dość mam kłamstw i obłudy. Gdy spytasz mnie, niedowiarka, Dlaczego? Wyznam ci szczerze: Nie zagłosuję na Jarka, Bo w żadną zmianę nie wierzę. Skąd wiem, że wybór niedobry? Nie wierzę w zmiany oblicza, Bo nie chcę powrotu Ziobry I teczek Macierewicza. Bo nie chcę mieć Prezydenta, Co straszy gejem i Żydem, Co w każdym widzi agenta, I może zaszczuć jak Blidę. Na Jarka nie oddam głosu Za czasy, gdy był premierem, Za ten upadek etosu, I koalicję z Lepperem. Za to, co wciska ludowi, Na co pozwala i sprzyja, Za to, co pisze Sakowicz I głosi Radio Maryja. Za sieć podsłuchów i haków, Wydanie walki elitom, Za to, że skłócił Rodaków, Za IV Rzeczpospolitą. Dziś w duszy mej zakamarkach Odkrywam decyzji sedno: Nie zagłosuję na Jarka, Bo nie jest mi wszystko jedno. Wybaczcie drwinę i sarkazm, Odporność z wiekiem się zmniejsza. Nie zagłosuję na Jarka, Bo Polska jest najważniejsza!
-
Chcę, chcę mieć bufor. Zrobię. Przymierzam się do tego.
-
Wingerman, z jakiego materiału najlepiej wymurować/zbudować brodzik? Czy gazobeton, zabezpieczony folią w płynie, obłożony płytkami - ma sens?
-
I o to chodzi! Rewelacja. Nie montuję, nie montuję solarów, nie montuję.