-
Posty
6 399 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
87
Wszystko napisane przez PeZet
-
Taaaak. raczej sobie podsypałem na miękko. Już było podgniłe. Ale było lekkie. Było kilka dni po sylwestrze... łatwo poszło. Teraz grabie pójdą w ruch. A gdybym to co tam leży wymieszał z cementem? Czy by z tego wyszło to co myślę, czy to co bym chciał żeby wyszło?
-
No tak nawet któregoś dnia próbowałem to odwodnić, ale mnie się odechciało. Bo to na razie nie jest problem. pierwsza myśl była taka, że pospółkę rozsypię - łatwo ją obrobię lopatą i łatwo ubiję. Woda zacznie spływać na zewnątrz i po kłopocie. A te wióry sosnowe które posypałem na drogę to nawet zamarzać nie chcą. Chyba je zdejmę przed rozsypaniem pospółki. Pospółka - ujdzie? Czy żwir? Czy kliiniec=tłuczeń? ŁOPATĄ potem będę rozgarniał.
-
Ta droga jest działką - moją własnością, z księgą wieczystą. W księdze jest zapisana jako działka-droga dojazdowa. Jest wpisana służebność względem sąsiedniej działki, która z tej drogi korzysta. Wszystko jest OK. Nie chcę sypać na drogę czegoś co szkodzi zdrowiu, bo z drogi korzystam ja i inni ludzie. Raczej nie zrobię tego dojazdu raz na zawsze. Nie mam budżetu na ten cel. Raczej będę co parę lat dosypywał, wydając po kilka stów, aniżeli miałbym raz wydać kilka tysięcy. Ja na tej drodze nigdy nie miałem gliny. To w tym roku tak się porobiło. mam właściwie po prostu dwa - trzy zagłębienia, takie większe kałuże, w których zaczęło się dość konkretnie paprać. A paprze się, bo przez lata wydeptały się dwie koleiny, z tego ta bliżej drogi zbiera wodę z drogi. Zrobili drogę, usypali, więc spływa na mój dojazd. Czas usypać tam lekką górkę, zanim mokradło rozrośnie się.
-
A zamiast żużla co brać? Z żużlem jest ten problem, że tu nie ma kotłowni nigdzie takiej. poza tym organizowanie ciężarówki, ładowarki, ludzi to ponad moje możliwości. Kupię coś co mi przywiezie kamaz, wysypie, a wysypując będzie jechał, potem sobie to rozgarnę. Tyko co? PS. Dach jest. Szczelny jest i ładny jest. Dał radę nawet Ksaweremu.
-
Dzięki. Mam jakiś ogląd.
-
To są standardowe warunki, nic w tym niezwykłego. DOBRY, CIEPŁY DOM. Więc spokojnie można kombinować, bez paniki, że tu trzeba stosować jakieś niecodzienne rozwiązania. Sssssssspoko. Jeno zamiast tych 25cm wełny proponuję 30cm. Czemu? Bo jeśli uwzględnisz błędy montażowe, z których wynikną straty ciepła, to na rekompensatę tych błędów będzie dołożone te marne 5cm ocieplenia. Koszt żaden, za to poczucie satysfakcji jakie! - bo przewidziałeś! Ej, jak pomieszczenie ma okna, to może też być pokojem. Wszystkim może być. Zależy jak nazwiesz. Ja pisałem o ruchu powietrza i o tym, żeby nie pakować wilgoci i smrodów w czyste pościele.
-
Droga dojazdowa tonie mi w glinie. Ciężko przejeżdżać. Mróz nie nadszedł. Podsypałem zrębków - zmielonych gałęzi, które sąsiad miał na hałdzie, ale sprawy to nie poprawiło. nadal jest grząsko. Zastanawiam się jak najtaniej ten temat ogarnąć. Myślę, czy mogę tak po prostu rozsypać na tym całym badziewiu pospółkę? Czy może powinienem ściągnąć przynajmniej te wióry, który miękkie są? Jak to zrobić tanio, bez udziału koparki i bez udziału walca i bez udziału zagęszczarki? Za jakiś miesiąc będę zamawiał szambiarę. jeśli mróz nie przyjdzie, a ja tematu nie ogarnę, to marne widoki. Any ideas? Gówniany odcinek to koło 15mb szerokie na jakieś 3m. Sytuacja wzięła się stąd, że drogę główną nadsypują i nadsypują, aż w końcu chyba wody opadowe zalęgły się na mojej dróżce. Muszę nadsypać coś około 20cm, żeby wyrównać doły i górki i zrobić spadek na zewnątrz dojazdu. Wychodzi z grubsza 9m3 czegoś, co można ustabilizować. Pospółka. Żwir. Piach chyba nie. Gruzu nie ubiję bez ciężkiego sprzętu.
-
Okej. Rozumiem twój tok myślenia. Sugerowałbym przyjąć lekko inne założenie: że całe powietrze w domu cały czas się miesza, nie wiesz co skąd przypłynie i dokąd popłynie. Traktuj nawiewy jako sumę, potem masz całą masę powietrzną w domu, skłębioną - z rybą i z perfumą, a potem masz dziury wywiewne. Dlaczego tak? Bo nie przewidzisz na przykład tego, że jakiś załomek ściany wprowadza turbulencje albo że jest przeciąg z rozszczelnionego okna.
-
Dokładnie tak, choć raczej na odwrót. Buster pojmie, bo on na odwrót widzi względem tego, co być powinno, ale jako że my tu odwracamy lekko bo ssiemy nie przy samym końcu, to będzie okej. Tak to czuję
-
TAK! I nie szukaj dziury w całym, jeśli chcesz zrozumieć. Jak już zrozumiesz, to możemy się pobawić.
-
Bo z tym ssaniem jest tak, że ta cała wentylacja jest jak strasznie długi wąż, i o ssaniu można mówić w różnych jego punktach.,
-
Mówimy jednym głosem ja i Afro. Pojęcie ssania lekko zamgliło sprawę, bo co człowiek to sobie inaczej wizualizuje różne sprawy, ale jak odpuścić ssanie to pozostanie taka oto droga powietrza: Z dworu przez czerpnię do rekuperatora kanałem do anemostatu nawiewnego na pokój dalej płynie sobie powietrze, płynie to tu to tam, spotka rybę, albo ktoś perfumę rozpylił popłynie powietrze do łazienki w łazience wleci do anemostatu wywiewnego, bo... przez kanał wywciąga to powietrze rekuperator i wyrzutnią wyrzuca poza dom PS. Ssanie pomińmy, bo ssanie raczej jest na wywiewie.
-
W tym roku montowałem kominek wyrzutni na dachu, od wentylacji właśnie i powiem Ci: zdziwiłbyś się jak doskonale czuć co się działo dwie kondygnacje niżej w kuchni. Mimo że nie było żadnych wentylatorów.
-
Takiowaki, na rysunku: garderoba ma być pod ZIELONY. Opanuj rozróżnienie pojęć nawiew / wywiew. Nawiew - jak w samochodzie włączysz wiatrak to masz nawiew. Wywiew - jak w kiblu PKP spuszczasz wodę i robi się dziura w podłodze. :D:D:D
-
Powietrze wentylacji wędruje po domu od nawiewu do wywiewu, a wędrując zagarnia zapachy, zagarnia wilgoć. Anemostatem nawiewnym doprowadzasz powietrze do pomieszczenia CZYSTEGO - do sypialni na przykład.Albo do salonu. Albo do garderoby. Przez anemostat wywiewny usuwasz powietrze z pomieszczenia BRUDNEGO - z kibla, z łazienki, z kotłowni Powietrze wędrując przez dom zagarnia po drodze zapachy i wilgoć, i pakuje to wszystko do pomieszczeń, w których są anemostaty wywiewu, czyli te przez które powietrze opuszcza pomieszczenia i trafia do wyrzutni Jeśli wywiew zamontujesz w garderobie, to ze strumieniem powietrza wchodzącego do garderoby powędruje cała gama aromat przeróżnych, jak też wilgoci Więc i zapach ryby, jeśli ją smażyłeś.
-
Nie. Do garderoby musisz DOPROWADZAĆ powietrze. - świeże. W garderobie montujesz anemostat NAWIEWU. powietrze wychodzi z garderoby na dom. To początek drogi świeżego powietrza przez chałupę, a nie koniec. Koniec będzie w kiblu, w łazience, w kotłowni. Dlaczego? Bo wyobraź sobie: smażysz rybę w poniedziałek, kapustę gotujesz we wtorek, we środę skisły ci śmieci pod zlewem, a potem zakładasz świeżą koszulę... i idziesz w niej na oficjalne spotkanie.
-
No i znowu będzie dyskusja - w garderobie wywiew? Toż zapachy całego domu powędrują do tej garderoby, do tych cudnie wykrochmalonych i kokolino potraktowanych lawendowych prześcieradeł i majtasów, razem z całą domową wilgocią! W garderobie dajemy świeże powietrze z nawiewu. Nigdy nie wyciągamy powietrza przez garderobę.
-
Dla pewności, by sens stał się jednoznaczny: okapu nie podłączamy do systemu wentylacji, bo zrobi syf w rurach i rozchrzani bilans nawiew/wywiew. Ewentualnie robimy wywiew obok ślepego okapu sprytnie, tak, żeby tenże wywiew zasysał oczyszczone przez wkład węglowy okapu wyziewy z gara.
-
Ostatnio namierzyłem sklep Lumenpro. Wg mnie mają bardzo dobre ceny - porównałem z kilkoma w sieci. Pani z obsługi klienta (chat)żeby mi odpowiedzieć na moje pytanie zadzwoniła do producenta. Więc chwalę i proszę: niech mi nikt nie mówi że to co piszę jest reklamą. To jest PR, a nie reklama.
-
I właśnie o to chodzi! Ja mam wkład z płaszczem wodnym i bardzo lubię w nim palić. Moi przyjaciele mają kominek wolnostojący bez płaszcza i bardzo lubią w nim palić. Dogrzewają salon. Czasem przegrzewają, wtedy otwierają okno, a jak zapomną zamknąć i się w pokoju schłodzi (w rozmowie czas inaczej płynie i rzeczywistość co skrzeczy przestaje istnieć), to okno przymykają. Taka ładna koza wolnostojąca żeliwna jest super do tych celów, o jakich piszesz. Ja bym Ci radził: jak bez płaszcza chcesz, to kup wolnostojący - ładniej, taniej, prościej. Nie będziesz się biedzić z kolejnym przemądrzałym fachowcem i jego teoriami o świecie.
-
O to to to. Kup jeden kartacz i zatkaj szczeliny na płytkach, byle do wiosny, bo przecież rozpierduchy teraz nie zrobisz. Przy okazji, jak uszczelnisz szczeliny uszczelniaczem dekarskim przezroczystym dostępnym w każdym markecie za kilkanaście zeta, podsuszysz ścianę, a przy okazji wyeliminujesz źródło przecieku - faktyczne ub domniemane. Same korzyści, jednym słowem.
-
Brawo MrTomo. Jest git.
-
To nie jest fotografia błota, nie sfotografowałem go, ono jest tam dalej, na wyjeździe na drogę główną, a to zdjęcie wstawiam jako znacznik kiedy była u mnie szambiara. Ale pocieszyłeś mnie.
-
:D:D:D:D