Skocz do zawartości

PeZet

Uczestnik
  • Posty

    6 399
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    87

Wszystko napisane przez PeZet

  1. Nie volvo, tylko saab cabrio. Saab cabrio 900NG. Nie Chińczyków, tylko Egipcjan. Rolników egipskich, oni piramidy stawiali poza sezonem rolniczym.
  2. Ja rowerem też mogę krawężniki wozić. Mam. Ale nie w kanie.
  3. Jak dla mnie to jest bomba pomysł. jest robota.Jest impreza.Jest rajd. A jak byś ty jeszcze Animusie tu zjechał, to byśmy dopiero mieli radochę!
  4. A jak dach otworzę, to w pionie nawet ich więcej zapakuję krawężników. Tak jest! Ale wiem o co chodzi. Na lato krawężniki zaplanuję. Wtedy łatwiej kołek wbić iżby sznurek rozciągbnąć. Czy ja dobrze rozumiem, że nie potrzebna mi koparka?
  5. 1. Da się! na słupku powieszę. przy okazji będę mógł przynitować. Lubię nitować. 2. O, widzsiz, Lechu! Toz on wozi szambiarą tyle tyxh rur. Powiem mu. On pamięta, bo kopał piasek jak się szambiara zaryła. 3. mam! Przezornie mam.
  6. Nnnnno, po prawdzie to tak właśnie jest, ale zależy czym się jedzie. Ja przejeżdżam bez prblemu nawet jak się rozmoczy. Ale kurierzy (you biches!) jedne ostatnio częściej jakoś piszą, że nie zastali właściciela, a to nieprawda! Bo jestem i czekam! Mało tego, nie zostawiajĄ kartki AWIZO tylko notują: nie było gdzie zostawić. Bull shit! Jest skrzynka, tylko trzeba ominąć kałużę i przejść te 33mb. A jak pojawi się szambiara, ta to dopiero strzeli focha. W dupie pełno, to się we łbie przewraca. Foch, fuch, fuck, shit, fuck. Kwak.Kwa kwa. Mhm. R+I+P Egipcjan musiałbym zatrudnić.
  7. Dzwoniłem do energetyki - tak jak mnie powiedziano, ze tam jest żużel. Tam żużlu nie ma. Bo nie ma żużlu w zakładzie energetycznym, do tego przesyłowym. Ewentualnie byłby w Rzeszowie. Ale miła pani wyprostowała mi otrzymane informacje, że pewnie chodzi o elektrociepłownię. Termika się zwie. Jutro zadzwonię, o ile będę miał natchnienie ku temu, bo na razie zamarzło wszystko, a podsypane wióry drzewne są miekkie, więc ladnie to nawet butem ugniatam na sucho. Wino otworzyłem. Jest dobrze. żużel ze sześć stów, kopara ze cztery. Krawężniki... korytowanie... Bagno??? Pomyślałem, że może prościej, taniej i fajniej by wyszło hodować łosia? Przy odrobinie szczęścia, może jutro zdążę zrobić za dnia zdjęcia - wiecie, dni takie krótkie, ledwo człowiek wstanie, a już ciemno.
  8. Jest żużel w Pruszkowie. Za jakieś 20 ton (nie ważą, pakują zwykle podobno więcej niż się zamawia, bo to dla nich ODPAD!) płaci się kilka stówek z transportem. Będę organizował. Teraz takie pytania: 1. Jak mi to już przywiozą i rozsypią na dojeździe prosto z wywrotki, to czy ja sam to ogarnę na tyle, żeby jeździć samochodem? Czy muszę OD RAZU mieć jakąś koparkę żeby rozgarniała i ubijała? 2. Czy wybierać te niewielkie ilości gliny czy zasypać? Chyba wiem, skąd ta glina - wkopali studzienkę telefoniczną, zasypali tym co wykopali, resztę rozgarnęli. Woda w tym roku jest wysoko, więc tu się rozbabrało. Do tego w drodze idzie wodociąg, idzie prąd, idzie kabel telefoniczny. I to też się widać uplastyczniło. Bo ja bym zasypywał bez wybierania i nie pierdolił się.
×
×
  • Utwórz nowe...