Popełniłem wczora-z-wieczora jeden jeszcze eksperyment. Chcąc wyczyścić wkład z syfu, co to obkleił się podczas pierwszego palenia, wyjąłem płyty szamotowe i hajcowałem trzymając temperaturę powrotu na 60stC. Efekty: - płaszcz niby szybciej się nagrzewa, ale tylko niby, bo po dość szybkim rozgrzaniu dalsza akcja nie różni się niczym względem palenia z szamotem. - bez szamotu szyba syfi się strasznie! Mimo utrzymania temp powrotu na 60stC! - i mimo rzeczonych 60stC na powrocie, płaszcz poci się - z początku. Nie wiem, czy aby pod szamotem też się nie poci, ale nie widzę, więc co z oczu, to z serca. A w miejscach widocznych - bez szamotu poci się, a z szamotem - nie. Wniosek: nie wiem dlaczego sprzedawane są kominki z płaszczem bez szamotu. To jakaś pomyłka. Kolejne spostrzeżenie: próbowałem palić z zamkniętą przepustnicą, używając wyłącznie fabrycznego dolotu - pod drzwiczkami. Ciąg był lichy, a szyba momentalnie by się zasyfiła. Zaniechałem. I kolejny wniosek: przepustnica, każda, nawet samorobna, jest lepsza niż jej brak, co widać od razu. Ledwo ją przymknę, ogień przygasa.