Tak bardzo mnie nie zmartwiłeś, bo w sumie to mnie to ani grzeje, ani ziębi. Mojego miejsca nie zajął więc i żalu nie mam. Po prostu to jest sprzeczne z moim wyobrażeniem porządku rzeczy i to wszystko. Uważam po prostu, że miejsce KAŻDEGO a więc i BYŁYCH, i PRZYSZŁYCH prezydentów jest w Warszawie. I TEGO prezydenta też. I zasługi nie mają tu nic do rzeczy ani ich brak. Nie oceniam prezydentów po śmierci, tylko na wyborach. Jak znów chcą kandydować. A to, że inni myślą nie tak jak ja... pocieszam się, że ani pierwszy, ani ostatni raz. Po prostu ja nigdy nie chodzę ze stadem jak baran, mam własne zdanie, bo w moim wieku już tak co najmniej wypada.