No cóż, pewnie wychodzą z założenia, że nieznajomość prawa szkodzi, więc dlaczego ma szkodzić im? Każdy powod jest dobry, aby uniknąć wypłaty odszkodowania... Cała sprawa toczy się od dobrych kilku lat, chociaż w ciągu dwóch - trzech ostatnich wyraźnie nabiera rumieńcow. Podejrzewam na swój prywatny uzytek, chociaż dowodów żadnych nie mam, że powiązane jest to ze znacznym wzrostem wypłaconych odszkodowań za sprzęt zniszczony podczas wyładowań atmosferycznych. Otóż ubezpieczyciele początkowo płacili bez problemów, ale kwoty zaczeły masakrycznie rosnąć, gdyz nasza domowa elektronika jest coraz bardziej skomplikowana i bardziej wrazliwa na przepięcia. Jej parametry producenci śrubuja, aby wytrzymała okres gwarancyjny, a później to już loteria, co się będzie działo, to ich nie interesuje. Dlatego też sprzęty nie wytrzymują nawet takich przepięć, jakie dwadzieścia lat temu przeszłyby bez echa, no i ktoś się ocknął. Dlaczego to my mamy płacić, skoro ludzie nie dbają o swoje instalacje, ograniczniki przepięć są rzadkością nawet przy nowych inwestycjach, bo za drogie, starych instalacji nikt nie poprawia, bo "przecież świeci"... Drugą kwestią są plastykowe okna i zaniedbania w wentylacji. Ile osób zginęło od zaczadzeń? Ile bylo pożarów? A wciąż się słyszy... "nie po to wykosztowałem się na okna plastykowe, żeby rozszczelniać i wpuszczać zimno!" Więc mamy to co mamy. A ubezpieczycielom w to graj! Nie trzeba płacić! Czegoś biedny? Boś głupi! A, jeszcze jedno. Te instalacje pseudoodgromowe, które zrobili dekarze, mozna też se... wsadzić. Bez właściwej metryki urządzenia piorunochronnego, żaden ubezpieczyciel nie uzna, że coś takowe istnieje. Dlatego szkoda zachodu, juz lepiej wystawiać gromnicę w oknie podczas burzy i tym uspokajać nerwy.