Osom wystarczy tyle miejsca co paczka papierosów, a nawet mniej. I wciąż mają takie nowe pomysły, że głowa boli. Ja u siebie na wsi walczę z nimi od kilkudziesięciu lat, ale bezskutecznie. Siedziby miały już w ramie krajzegi, w pęknięciu pustaka (znaczy przez pęknięcie właziły do wnęki w pustaku) , w zawieszonej starej oponie od roweru, w budce dla ptaków, a w ubiegłym roku w kupce gruzu, której nie wywiozłem od razu z podwórka. Takich "zwyczajnych" miejsc, jak bania przylepiona do dachu w szopie to nie liczę.
Zawsze jednak najgorsze są takie miejsca przy domu, wtedy najłatwiej narazić się na ukąszenie.