Tak samo nie ma cudów, kiedy " sytuacja gdy staramy się nie nagrzewać przegród (ścian, podłogi, sufitu), za to dostarczamy ciepło głównie w postaci promieniowania, tak aby utrzymać odczucie komfortu cieplnego przy faktycznie niższej temperaturze powietrza we wnętrzach. Tu używa się grzejników promiennikowych". Wtedy to możemy sobie rozgrzać paluszki niczym zimą przy ognisku, a nie odczuwać komfort cieplny. Takie sytuacje przeżywałem niejeden raz, kiedy przyjeżdżałem zimą do domu na wieś. Pierwszego dnia, mimo napalenia w piecu (kaflowym, a więc promieniowała duża powierzchnia) na full wypas, zimno "wyłaziło" zewsząd. I od tego się nie dało się uciec. Każde otwarcie szafki w kuchni, każde zbliżenie się do ściany, było wręcz traumą. Jedynym miejscem gdzie można było mówić o komforcie cieplnym było łóżko. Dopiero drugiego dnia, kiedy nagrzały się ściany i wyposażenie, można było odetchnąć.