Skocz do zawartości

daggulka

Uczestnik
  • Posty

    21 277
  • Dołączył

  • Dni najlepszy

    132

Wszystko napisane przez daggulka

  1. Super, Stach że zaproponowałeś miejsce - wygląda super ... i Ewcia tez zaproponowała , też fajne ... Właśnie o takie coś chodzi ... może ktoś gdzieś był , może brał udział w imprezie w fajnym miejscu , albo zasłyszał , albo w internecie znalazł.... i może podpowiedzieć, podać link ... Zawsze to razem współpracuje się lepiej ... nie ma co sie poddawać i załamywać , tudzież skazywać na niepowodzenie Będzie dobrze .... zobaczycie ... No to pisać, kochani .... pisać.... Nadal mało osób sie wypowiedziało co do preferowanego terminu zlotu ... czy ma to być tradycyjnie czerwiec , czy po wakacjach ... Proszę - wypowiadajcie się ...
  2. wiem, wiem.... ludzie tak długo nie żyją....
  3. nie ma co panikować , ani wielkich słów używać ... sytuacja taka a nie inna nam się przytrafiła - i trzeba szukać rozwiązań.... będzie dobrze ... piszcie co myślicie ... zawsze każdy głos to jakiś głos Redakcji pomocny w podjęciu decyzji - wszak to Oni organizują zlot letni, prawda?
  4. no dobrze ... to pójdźmy dalej - może ktoś zna jakieś fajne i nie zabijające cenami miejsce w okolicach Warszawy i mógłby coś zaproponować?
  5. No cóż - bardzo współczuję Pani Teresie - po tylu latach współpracy to już niemalże jak dobra znajoma , tym bardziej smutny to fakt , że czeka ją operacja - choroba niestety nie wybiera ani osoby , ani momentu . Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje - życzę Jej tego z całego serca Trzeba realnie spojrzeć na sprawę zlotu. Pani Teresa nie gwarantuje terminu - i jest to zrozumiałe . Nie wiadomo kiedy operacja, nie wiadomo jak będzie się czuła po operacji w kontekście tego czy będzie mogła zająć się organizacją zlotu. Nie jest w stanie chyba na tą chwile niczego zagwarantować - i ja to rozumiem ..... a czasu mało. Więc albo decydujemy się na zlot po wakacjach w Ruścu - albo trzeba poszukać innego miejsca na tegoroczny letni zlot max. do 2 czerwca. Załóżmy , że jednak tradycyjnie przed wakacjami i przed euro. Redakcja przeżywszy z nami kilka imprez wie - czego potrzeba. Martwi mnie to, że zostało mało czasu , bo ostateczny termin to 2 czerwca - potem euro i możemy sobie z głowy wybić podróże w tych korkach , że o miejscu na imprezę nie wspomnę , bo wszystko będzie pozajmowane - a gospodarstwa agroturystyczne oferujące noclegi - oblegane. Więc chyba czas wziąć się zebrać do kupy i coś postanowić i to że tak to ujmę "perszingiem" bo czas nagli. To moje zdanie na ten temat . Wypowiadajcie się ludziska ...
  6. Tinuś - jak u Ciebie pięknie - gratuluję ....
  7. Mistrzu Janie ... a mniejszych sie już nie dało tych fotek wstawić ? lupę trza coby cos dojrzeć ... ale z tego co dojrzałam, to pomysł fajny , i fajnie wygląda...
  8. pycha ... z pomidorowym przynajmniej sie nie zmarnował gratuluje , Ela ... ja też muszę się ogarnąć .... tak do 58-60 ... mniej nie chcę chyba ważyć , bo sie mnie zwisy pokażą tu i ówdzie
  9. wczoraj miałam wtopę - mamunia zrobiła gołąbki , dziś nie stanęłam na wagę.... bałam się
  10. zrobiłam cieńsze, i wyszło mi 11 tym razem .... wszamałam trzy bo mi sie wjęcej nie zmieściło .... reszta do lodówy .... a teraz do porządków .... samo się nie zrobi .... ale przy okazji spalę dziś sporo kcal
  11. uuu ... Piotr .... przede mną dopiero ogarnięcie ogrodu .... trza podsypać roślinki azofoską... tysz bendem zdychać... no i na święta okna pomyć, i ogolnie porządki .... bedzie co robić do końca marca ... póki co - lecę robić naleśniczki wedle przepisu poniżej ....
  12. dziś rano 61 .... od przedwczoraj się dukanię jak bozia przykazała ..... a sorrrry , wczoraj na imprezie wyżłopałam dwa lechy free ale na zmianę z wodą z cytryną - czuję się rozgrzeszona oponka jakby mniejsza dziś .... w sensie , że brzuszek mi wklęsło troszkę ... dziś trzeci dzień protein , od jutra trzy dni z warzywkami - kupiłam sobie dwa brokuły - uwielbiam gotowane na parze , pewnie oba pochłonę w jeden dzień czyli jutro Gawel - jak tam u Ciebie? w ogóle jak postępy u odchudzaczy?
  13. weź, kuźźźźwa .... oszczędź....
  14. drugi dzień dukana .... łeb napiernicza niemiłosiernie - poprzednim razem tez tak miałam przez kilka pierwszych dni trwania diety .... już czeka śniadanko - serek twarożkowy 0% - se trzasnęłam ze szczypiorkiem i solą... , ale najpierw oczywiście co? no a jakże - kawa z mlekiem i słodzikiem jak zwykle rano a na obiad to nie wiem , naleśniki mnie kuszą z serem - robiłam kiedyś , trzaby przepis wygrzebać.... 62,5 rankiem na wadze ...
  15. aaaaa, no faktycznie .... bardzo przepraszam .... w takim razie autorowi pomysłu już teraz zalecam korzystać z nadarzających się okazji i promocji i zakupić spory zapas perfum i dezodorantów...
  16. po kilku falstartach - dukan now .... natychmiast , teraz, już .... stanęłam na wagę - o zgrozo - 63 starsza córa jest na dukanie od dni kilku , se zrobiła miche sałatki z ryby jakiejś , jajka i ogórka kiszonego .... to wmłóciłam jej dziś pół w przerwie od pracy ... , zrobiłam w domu pianki z białek z sokiem cytryny i żelatyną na słodziku oraz ptasie mleczko czekoladowe na jogurcie, bo szybciej - bo jak wszyscy pamiętacie bez słodkości żadna dieta u Dagi nie ma prawa bytu ugotowałam także 4 jajca na twardo jakby mnie wielki głód dopadł i mam zapas serków i jogurtów light wszelakiej maści ... zaczynam .... trza sie odpasztecić, bo pyziaczek mam jak księżyc w nowiu ktoś dołancza, dołącza .... cholera , jak sie to pisze .... ?! no dobra - towarzyszy?
  17. które zostawią zacieki i cegła po jakimś czasie będzie wyglądać tak, że odechce się tam wchodzić...
  18. Wiesz ... bo to jest tak : po pracy jak już przyjadę na to moje zadoopie , to już mi się nic nie chce .... każdy wypad do kina z córami , na zakupy "ciuchowe" , czy choćby żeby pobyć z ludźmi , spotkać się ze znajomymi - to już cała wyprawa ... sama perspektywa , że trzeba znowu wsiąść w samochód i jechać znowu ileś tam kilometrów- zniechęca. A żeby jeszcze jakieś piwo na mieście w pubie z przyjaciółmi - to już wykluczone, no chyba że się weźmie taksówkę. Dlatego piszę , że życie na wsi to dla ludzi , którzy cenią sobie święty spokój , telewizorek, pilocik, ewentualnie coś podłubać przy domku czy trawkę skosić . Jeśli ktoś jest "zwierzę towarzyskie" , to już nie bardzo spasuje. I nie chodzi tu o lans , jak to ująłeś. Dlatego piszę - kwestia upodobań. Nie neguję , nie oceniam - każdy ma to na co się godzi . No i niedogodności związane ze szkołą i zajęciami pozalekcyjnymi dzieci i swoimi "popracowymi" też w kontekście dojazdów - to przede wszystkim. Pewnie, że wszystko jest do zrobienia, wypracowania drogą kompromisu - wszak człowiek do wszystkiego się przyzwyczai , jeśli chce/musi a wiesz - na wsi też jest to do zrobienia- może nie przez wentylacje , a zza płota , a- i opalanie się na własnym podwórku pod czujnym okiem sąsiadów to czysta przyjemność ...
  19. aleś wymyślił, naprawdę.... lans kojarzy mi się z glonojadami internetowymi na facebooku ... tudzież na NK ... a w życiu realnym - jeno politycy i celebryci a nie takie szaraczki jak my ...
  20. no właśnie ostatnio tak sobie myślę, że jednak nie tak do końca się udał ten eksperyment ... trafiłeś w sedno ....
  21. No to i ja dołączę moje przemyślenia po upływie prawie 4 lat od przeprowadzki z miasta na wieś. Wszystko zależy . Zależy od tego jakim się jest człowiekiem, co się lubi , czego się od życia oczekuje , jakimi priorytetami się w życiu kieruje. Osoba spokojna, domator bez specjalnych wymagań towarzyskich , ceniąca sobie spokój, stabilność , bliskość natury - będzie się czuła na wsi dobrze. Także na starość - jak znalazł mały , niewielki domek spełniający potrzeby. Osoba energiczna, szczególnie młoda , potrzebująca rozrywek, czasem wyjścia z przyjaciółmi , do kina, do pubu , otaczająca się ludźmi , ceniąca sobie bliskość centrum miasta , łatwy i szybki dostęp do wszelakich wygód współczesnego świata - może nie być na dłuższą metę zadowolona z takiej zmiany. Tutaj raczej proponowałabym zakup niewielkiej działki rekreacyjnej w okolicy i potraktowanie jej jako odskocznię od życia na wysokich obrotach . Dzieci - no cóż - moja starsza córka została w mieście - nie chciała mieszkać na wsi z powodów które opisałam powyżej - wieś to nie jest dobre miejsce do rozwoju młodzieży. Teraz jest w klasie maturalnej i widząc mnogość rozmaitych kursów i korepetycji które "zalicza" codziennie popołudniami już wiem, że odległość od miasta byłaby tu dla niej sporym problemem. Młodsza córka chodzi do szkoły w mieście w którym pracuję i dowożę ją tam po drodze do pracy . Do szkoły na wsi jest 1,5km - pieszo niestety bo bus nie kursuje , raczej nie jest wskazane zimą dreptanie dzieciaka w zaspach taki kawał - a dowożenie do szkoły na wsi przeze mnie odpada ze względu na brak możliwości zgrania czasowo mojej pracy i jej szkoły. Do tego dochodzą zajęcia pozalekcyjne wspomagające rozwój fizyczny i intelektualny , a raczej ograniczony dostęp do nich na wsi skutkiem czego jest uczęszczanie na nie dziecka w znacznej odległości . Nagle się okazuje , że człowiek jeździ non stop miedzy wsią i miastem pokonując dziennie spore odległości , co przekłada się również na koszty z tym związane. Być może to co napisałam wyda się dość radykalne - ale takie są niestety realia. Dlatego podejmując decyzje o budowie domu dobrze jest wiedzieć , że wiąże się t nie tylko z przyjemnościami jak przysłowiowa "kawą na tarasie" , ale i z niedogodnościami dnia codziennego .
  22. oczy jak oczy .... ale te rzęsy .... za te rzęsy niejedna by oddała połowę włosów z łepetyny ... nie ja , bo oczywiście te pozostałe 2,5 krzywo by się układały ... a o cyckach to gadać nie bedziemy
×
×
  • Utwórz nowe...