-
Posty
21 277 -
Dołączył
-
Dni najlepszy
132
Wszystko napisane przez daggulka
-
pozostawia się palący (jakkolwiek to brzmi ) ... co to za interes żeby wywalić taką kasę na kocioł i codziennie rozpalać- szlag by cie trafił, uwierz ...
-
u mnie schody ze spocznikiem najzwyczajniej "nie wyszły" , zabrakło metrażu .... dlatego mam 4 szerokie wygodne zabiegi
-
Wpadłam opisać rozwiązanie sprawy - tak, na przyszłość może się komuś przyda Fachman przywiózł dłuższy ślimak .... zamontował , ale nadal zrywało zawleczki .... rozebrał, pozaglądał ... i się okazało, że w jednym miejscu w mieszkanku ślimaka zbrylił sie węgiel na ściankach i haczył o ślimak - powstawał spory opór i zrywało zawleczkę. Węgiel zbrylił sie , ponieważ ślimak był wyrąbany i zamiast przesuwać kamyczki to je mielił , węgiel jak wiemy nie zawsze jest suchy , więc oblepiło twardym kawałek mieszkanka ślimaka . Fachman wziął przyrząd , wyrąbał mechanicznie ze ścianek ten oblepiony zbrylony węgiel , czyli usunął powód "haczenia" , założył dłuższy ślimak i funguje. Zrobił jeszcze jeden myk - powiększył otwór na zawleczkę , teraz jest zawleczką śruba nie piątka jak wcześniej , tylko szóstka. Już pisze dlaczego - ponieważ węgiel jest różny , raz się trafi bardziej raz mniej badziewiasty , w węglu można znaleźć różne cuda wianki .... po prostu sprawił, że zawleczka jest teraz ciut bardziej wytrzymała i byle kamyczek zaplatany w węgiel jej nie zerwie... Przy wszystkich pracach był małż, wiec pooglądał sobie - na drugi raz już będzie wiedział jak sam nasmarować łożyska , wymienić ślimak ... i chwała, bo szarpnęło nas 470 zeta .... dla porównania - na allegro ślimak kosztuje max. 140zł , a u nas w sklepie 320 plus 150 robocizna ,.... dlatego kolejny ślimak wymienimy sobie sami bo już wiemy jak . Powodzenia życzę wszystkim z problemami kotłowymi .
-
jak nie to sie nieźle wkur.... wymiana ślimaka i robocizna szarpnie z 4 stówki p.s. a mówią, że nie liczy się rozmiar ... kłamią perfidnie jak widać
-
właśnie wyszedł mechanik , nie naprawił ... co było: zapieczona tuleja na ślimaku jak pisał Jarecki - i to w cholerę - cuda na kiju wykonywał żeby to ściągnąć cholerstwo , ponadto ślimak jak wyciągnęli cały i go zobaczyłam , to wtedy dopiero ujrzałam w jakim jest złym stanie - jak się go mocniej stuknęło to się kawałki metalu z niego odłamywały , czyli do wymiany ... no i mechanik przesmarował wszystko , przywiózł nowy ślimak , ale po zamontowaniu się okazał za krótki ... co skutkowało tym, że wszystko szło chwilę , a następnie zrywała się zawleczka , bo węgiel się na końcu klinował z powodu zbyt krótkiego ślimaka (taką ma mechanik fantazję na ten temat , nie wiem czy dobrą ) wymontował , ma jutro przywieźć dłuższy i zamontować.... i ponoć ma się rozwiązać nasz problem tym samym ... jak myślicie? czy zbyt krótki (o jakieś 5cm) ślimak może powodować zacinanie się i zrywanie zawleczki? bo jak pogadałam z mechanikiem, to on nie ma innej koncepcji , stwierdził że tam nie ma prawa po obejrzeniu i przesmarowaniu się co innego dziać... a- jeszcze jedno , silnik po pomierzeniu okazał się ok ....
-
no proszę cię - nie przesadzaj... właśnie ...
-
a za pazuchą woreczek z butaprenem? a serio - naprawdę , uwierz mi - mam okna dachowe , otwieram je przecież ... ba , zdarza mi sie choć rzadko zapalić fajke stojąc w tym oknie - i nic nie czuć oprócz dymu z fajki wyżej wymienionej ale przecież ciąć się nie będę z powodu twojego braku wiary w moje słowa
-
nie no .... ostatnio nawet sporo mieszkam nie wiem jak sama papa - ale gont nie śmierdzi ... jestem tego pewna ... no chyba że ja taka mało wrażliwa na zapachy jestem ....
-
ok, przyjęłam .... aczkolwiek w wygrzebanej karcie urządzenia - motoreduktora czyli napędu NORD wyczytałam, iż : "reduktor napełniony jest syntetycznym olejem [bla bla bla] wymiana oleju powinna nastąpić nie później niż po 3 latach eksploatacji. ... o to to ... nigdy tego nie robiłam
-
Przede wszystkim trzeba uściślić, że nawiązałeś do grzejników aluminiowych .... Nova Florida - pierwsze raz słyszę.... z Krakowa to pewnie KFA - ja posiadam takowe od lat 5 .... czy zżółkły? a cholera je tam wie - nie pamiętam jakie były wcześniej , ale na pewno nie są żółte jak zęby u konia ... Ale - jedno chcę ci uzmysłowić - nie wiem jaką masz instalację ( w alu czy w miedzi czy łączoną) , ale może się zdarzyć jak u mnie nie daj boszszsz , że przy łączonej instalacji ( miedź przy kotle, alupexy w podłogach , aluminium w grzejnikach) powstał konflikt i zaczął mi się wydzielać wodór w instalacji - średnio przyjemna okoliczność ... babranina z inhibitorami , odpowietrznikami automatycznymi, kontrolowaniem poziomu gazu itepe... Dlaczego nie chcesz panelowych - stalowych?
-
mam gont od lat pięciu ... nie stwierdziłam żadnych oprócz tych z komina , gdzie mi spierd.... obróbkę blacharską też mi się nic nie dzieje z gontem .... u sąsiada już wymieniali dachówkę ceramiczną , bo mu się powłoka kruszyła po kilku latach - wada .... co prawda nie płacił za wymianę, bo reklamacja uwzględniona, ale stres, stracony czas , i zadeptany ogródek ... w dachówkach powalają koszty właśnie dachówek wykańczających - jeszcze jak kto ma stodołę z prostym dachem dwuspadowym to pal licho , ale jak se kto pierdyknie ze dwie jaskółki, daszek na ganeczku , jeszcze połączonym garażu , wybajerowany to może mu szczęka opaść przy podliczeniu - jest alternatywa , wykończyć blacharsko - ale to jakby se kupić garsonke od prady i założyć do tego chińskie tenisówki gont? trza deskowanie pod spód , to też kasa ... ale przecież pod dachówkę też się kładzie folię i stelaż - tak? a do deskowania można wykorzystać deski po szałunkach ... ja tak zrobiłam ... dokupiłam chyba tylko z kubik ... no chyba cie całkiem animus powaliło ..... wybacz , ale mieszkam od lat pięciu i nie zauważyłam takowego zjawiska ... wstydź się , takie mity powielać .... I zgadzam się z bajbagą - powinno się brać warunki wszystkie pod uwagę a nie tylko swoje widzimisię wybierając dach ... dach kryty gontem w lesie tudzież miejscu bardzo zacienionym będzie porastał "zielenią" , dach z gontu lub blachy w wietrznych terenach może odfrunąć bo za lekki ... są też na przykład sytuacje, gdzie grunt jest tak specyficzny, że wyklucza zbyt duże obciążenie , więc wtedy dachówka odpada ....
-
wielkie dzięki, Jarecki .... w przekładni nigdy nie grzebałam i wychodzi, że to błąd ... dzięki za rady , przyłożę do tego większą wagę na przyszłość.... jeśli chodzi o palenisko i te wszystkie czyszczenia - są robione terminowo .... ślimak skontrolowałam teraz pierwszy raz po 5 latach - jest nadgryziony i uszczerbiony w niektórych miejscach , ale nie łysy .... aczkolwiek wiem, ze wymaga wymiany ... jeśli chodzi o kondensator - wkręciłam 8uf , ale mam jeszcze profilaktycznie w zapasie 10 tak mam cichą nadzieję, że to tylko przekładnia - koszt znacznie mniejszy niż silnik .... jutro się okaże
-
taaa ... ale jak sie zepsuje na drugi raz to już bede wiedziała co i jak , ponadto może ktoś jeszcze ma podobne problemy , se wygoogluje i może mu moje wypociny na coś się zdadzą... jak silnik się okaże ok .... to jeszcze mi przychodzi do głowy olej w przekładni (nie wymieniany od 5 lat , a piszą, że wskazane wymieniać co 3 lata) i łożyska w przekładni ... ale najpierw sprawdzimy silnik ...
-
póki co - małż rozmawiał z elektromechanikiem w sobotę i tamten mu powiedział, ze silnik 5-letni to powinien tak zapingalać, ze z butów wyrywać ... wykręciliśmy silnik, i jutro jedziemy do niego pomierzyć bo może tu leży przyczyna jak Jani zresztą sugerował.... jak bede wymieniać na nowy to ten wykręcę i z nim pojadę kupić taki sam .... na razie szukamy gdzie indziej, bo nie sądzę żeby ślimak był w aż tak złym stanie, żeby na tą chwilę był to powód awarii... aczkolwiek lepiej go wymienić , bo skoro jest już pouszczerbiany to znaczy że niedługo mu się żywot pewnie całkiem skończy ....
-
wleźliśmy dziś do tej kotłowni , wszak nie da sie tam nic spierd.... bardziej , bo i tak nie działa sytuacja na dzień dzisiejszy wygląda tak: odkręciliśmy rurę w której mieszka ślimak od strony pieca - wygrzebaliśmy ze trzy łopaty drobnego zbrylonego badziewia , na końcówce ślimaka zauważyliśmy nadgryzienia zębem czasu i użytkowania , czyli jest pouszczerbiany , ponadłamywany , ale nie powiem że łysy całkiem .... pewnie tak na całości .... daliśmy mu iść bez węgla, pousuwał sobie to co mu tam w środku było - w cholerę drobnicy wypadło z rury ... nie wyciągaliśmy go całego , bo po co - sam se chodząc usunął ze środka tą drobnicę.... potem zmontowaliśmy , wsypaliśmy dwa wiaderka - poszedł chwilę i zaś stanął .... wiem, że ślimak pójdzie do wymiany bo lepiej to zrobić już a nie czekać aż całkiem ołysieje , aczkolwiek po obejrzeniu go dziś nie sądzę, aby był w tak tragicznym stanie , aby to była tylko i wyłącznie jego wina - na pustym przebiegu idzie , a na obciążeniu węglem już nie ... nie mam pomysła, koncepcje mi się skończyły - ma ktoś jakieś sugestie gdzie mu jeszcze zajrzeć? łożyska? motoreduktor? rozkręcać?
-
no nic , sami nie wymyślimy .... trza mi fachmana ....
-
tak na babski rozum , Heniu - od początku mi się wydaje, że to coś ze ślimakiem .... tylko szukałam zależności - to co zapodałeś wydaje się prawdopodobne.... też mi się wydaje, że trza będzie wymienić ślimak .... muszę teraz użyć uroku osobistego , w ostateczności gróźb (być może nawet karalnych ), i poprosić fachmana z Pszczyny, żeby znalazł czas w poniedziałek i przyjechał wymienić ten wyjątkowo uparty okaz fauny
-
Adiq - dokładnie , coraz częściej - załamana jestem .... wygląda to tak, że przestaje szłać w nocy , rankiem włączam i jest zamiast chrzęstu podawania ekogrochu dźwięk "buuuuuuu" , któryś raz z kolei .... dotąd po wymianie kondensatora zaskakiwał - a dziś foch - nie i koniec .... Mhtyl - dałam większy kondensator dziś ... 10 - tkę i niestety nie ruszył .... wkurw.... na max zadzwoniłam do najbliższego mechanika od pieców ( w Pszczynie) , bo Fakora se zmieniła właściciela i odżegnali się od kotłów które produkowali ileś wstecz , w sensie że się wypięli - a mogli, bo okres gwarancyjny minął , szlag by ich trafił więc opisałam temu fachmanowi co i jak i on mi mówi, ze na jego rozum to zaciął się ślimak .... i każe wyjąć zawleczkę i przekręcić śrubę ślimaka .... no to wyciągam zawleczkę, biorę kombinerki - a śruba ni hu hu , wiem, ze powinna dać się przekręcić, ale nie da się i koniec .... rozkręciliśmy co się da żeby się tam dostać i tą śrubą pokręcić jednak jakoś (razem z silnikiem się kręciła ) , coś tam się odrobinę udało ... ale nie jakieś ekwilibrystyki , nie myślcie o 360 stopniach wokół osi - żadnych takich , raptem kilka centów w te i wewte ... luźno szło, nie tak jakby coś było zaklinowane , po prostu silnik wisiał z drugiej strony i nie dało się zbyt wielkich manewrów uskuteczniać wokół osi .... i jak to poruszyliśmy , włączyliśmy sterownik na tym rozbebeszonym sprzęcie i .... działał .... na tym nowym kondensatorze , i po tym pokręceniu ręcznym śrubą .... chwilowo uspokojeni - poskładaliśmy , podokręcaliśmy śruby , śrubki, wsypaliśmy do podajnika 2 wiadra grochu , załączyliśmy - noż kurrrrrr , zaś buczy i nie idzie .... fachman najbliższy termin ma kole środy .... w domu się wychłodziło .... naprawdę mam ochotę tam wejść do tej kotłowni i podpalić ten pierd..... złom
-
A czy ktoś może mi wytłumaczyć jak ciemnej babie - jakie zadanie spełnia ten kondensator? może mi coś rozjaśni ... za co on jest odpowiedzialny? jakie ma zadanie... ?
-
miałam taki zamiar , ale jeszcze nie próbowałam ..... natomiast tak mi się nasuwa... kocioł pracuje już 5 lat , czy może to być objaw na przykład .... awarii ślimaka? może to być jakoś powiązane? wiem, ze w takich kotłach jest to częsta awaria? i tak się zastanawiam na ile jest możliwe, że ślimak się wytarł , nie może pociagnąć węgla i wtedy jakoś siada kondensator i piec sie wyłącza ? tak tylko dywaguje , bo wiedza w tym temacie u mnie znikoma....
-
Jestem ostatnio dość zniecierpliwioną częstymi awariami posiadaczką kotła na ekogroch - żeliwniaka Fakora 20 kz eco. Najbardziej upierdliwą awarią która spędza mi sen z powiek jest to, że wysiada kondensator (stosuje standardowy jak producent proponuje - 6 uF) - wysiada kilka razy w roku , najczęściej w momencie najmniej odpowiednim czyli tak jak dziś - przymrozek za oknem , rano wstaję i piec nie funguje Za każdym razem jest to samo - kondensator , średnio co 2-3 miesiące szlag go trafia. Jest wymieniany , kocioł hula 2-3 miesiące i replay Instalator elektryk był, pomierzył wszystko, sprawdził silnik - funguje wszystko normalnie , za wyjątkiem tego że kondensator zdecydowanie za często szlag trafia . Czy ktos może ma jakiś pomysł co może być powodem?
-
Krwiopijczy naród - czyli kiedy będzie normalnie w Polsce?
daggulka odpisał vega1 w kategorii Gorące debaty
i tacy się zdarzają - człowiek człowiekowi .... chciałam pokazać tą drugą stronę medalu .... -
Krwiopijczy naród - czyli kiedy będzie normalnie w Polsce?
daggulka odpisał vega1 w kategorii Gorące debaty
wiem, że Ty wiesz sporo ... ja też wiem sporo .... posiadanie firmy w tym kraju to hardcor dla ludzi o mocnych nerwach ... -
Krwiopijczy naród - czyli kiedy będzie normalnie w Polsce?
daggulka odpisał vega1 w kategorii Gorące debaty
To prawda .... podpisuję się wszystkimi kończynami .... Mamy skrajnie nieprzyjazne państwo dla małych przedsiębiorców ... przeżuć, wycyckać na max, wypluć.... nic dla człowieka.... Do tego wiecznie zmieniające sie prawo , niekompetencja i niewiedza urzędnicza niejednego przedsiębiorcę wpędziła w tarapaty ... w duże tarapaty .... Podam przykład : Pani Kowalska ma kiosk z warzywami - prowadzony na przykład w 2005 roku - zimą Kowalska zawiesiła sobie działalność, no bo roboty niet - dowiedziała sie w okienku , że może i nie musi opłacać składek ZUS przez ten czas - więc tak zrobiła ..... teraz , po latach ZUS wysłał jej pisma , a następnie decyzje z żądaniem zapłaty tamtych składek .... z wieloletnimi odsetkami , i niestety to człowiek musi udowadniać że nie jest jeleniem .... wielu zapłaciło .... takie i inne przykłady można mnożyć ... Pani Kowalska z kiosku warzywnego, Pan Janek z jednoosobowa firmą remontową, Pani Jasia która prowadzi kiosk - firmy które nie zarabiają kokosów tylko zarabiają po to, żeby wiązać koniec z końcem - i nagle zapłata wielomiesięcznych składek w zusie bo zus sobie po latach zmienił interpretację ... i nic nie pomógł fakt, że w 2006 roku Pani kowalska otrzymała zaświadczenie i niezaleganiu do kredytu z zusu które świadczyło o braku zaległości na tamta chwile , a Pani Jasia w 2008 miała kontrolę z zusu która nie wykazała nieprawidłowości ... sprawy w sądzie przegrywane , bo to kasa państwowa .... szukają kasy żeby łatać dziurę budżetową , ale nie u bogaczy - tylko u tych najbiedniejszych , u przedsiębiorców którzy często ledwo wiążą koniec z końcem ... takie mamy państwo dla przedsiębiorców.... dużym się do doopy nie dobiorą, a tych małych i średnich będą gnoić na max... Ty , Vega piszesz z perspektywy pracownika .... ja patrzę też w stronę pracodawcy ... uwierz mi , nie jest łatwo prowadzić firmę w Polsce.... -
może Jani sie hobbystycznie zrywa o 3 ... a ty go o jakieś grzybobrania posądzasz