-
Posty
21 952 -
Dołączył
-
Dni najlepszy
158
Wszystko napisane przez daggulka
-
Hmmmm .... chyba muszę stworzyć coś w ten deseń
-
Zważyłam się po świętach przdwczorajszego poranka .... nie pytajcie ... nie odpowiem ile pokazało . Już ochłonęłam, ale szlag mnie trafił jak spojrzałam "na blat" . Od wczoraj jestem na jedzeniu a nie żarciu. Wczoraj cały dzień jadłam sałatkę grecką bez oliwy (sałata lodowa, pomidor, ogórek, jajko, mozzarella light), tylko z przyprawami plus mała roladka wołowa. Dziś zjadłam resztkę tej sałatki (miseczkę , bo wczoraj to pożarłam michę ), oraz chudy krupniczek z marchewką na łapce bez ziemniorów (Kasica ma problemy żołądkowe, więc jej ugotowałam, sama też wchłonęłam ze dwie chochle). Od wczorajszego poranka ze słodkości zjadłam tylko łyżeczkę miodu- nie jestem w stanie zrezygnować całkiem ze słodkości, po prostu mój organizm się domaga ... nałóg jakiś, słowo daję . Zakupiłam na kolację brokuły , zrobię na parze . Z owocków - na wypadek gdyby przypilło to mam melona, jabłka , mandarynki i banany. Na razie jestem tak wkurzona na siebie , że jakoś .... nie jestem głodna . Na spacery nie chodzę .... zimno, ciemno , niebezpiecznie Do ćwiczeń w domu też nie potrafię się zmotywować ... pływać nie cierpię więc na basen musieliby mnie wołami zaciągnąć . Ale mam trochę za dużo stresów ostatnio, więc jest opcja że oprócz nabawienia się tiku nerwowego w prawej powiece , skutkiem równie ubocznym okaże się spadek wagi . Po namyśle - nie sądzę jednak, ale wiara czyni cuda . A poważnie - rozważam siłownię ... karnet to 50 zeta na miesiąc, mogę chodzić kiedy chcę. Mają fajny sprzęt - chodziłam kiedyś ze starą córką ... to siłownia mojego kolegi. Tak co drugi dzień dać sobie wycisk na tych orbitrekach , wioślarzach , innych narzędziach tortur .... to chyba niezły pomysł. Martwi mnie tylko , że sama bym musiała tam chodzić a tam prawie sami faceci .... trochę łyso - se pomyślą, że starsza pani przyszła sie pogibać Może by jaką kuliżankę namówić . Teraz mi sie już nie opłaca, bo mam zapieprz w pracy (końcówka) , a za tydzień lecę na prawie 2 tygodnie na urlop .... ale po powrocie zacznę chyba chodzić na tą siłownię. Teraz tylko dieta ... muszę uważać na to co jem .... i jeść rozsądnie. Powodzenia pozostałym .
-
Zadzwoniłam do Pani Tereski . Ustaliłyśmy, że każdy będzie sam dzwonił i sobie rezerwował u Pani Tereski nocleg , czyli tak jak było ostatnio (tel. (22) 729-90-60 , 693-531-356). Przetasowania i umieszczenia w pokojach pewnie będą "na żywioł" , czyli tak jak zwykle ... natomiast Pani Tereska musi znać ilość osób nocujących ze względu na ograniczoną ilość miejsc. Tak więc - trzeba będzie sobie samemu zadzwonić żeby Pani Tereska mogła nanieść na swoją listę . I teraz UWAGA !!! JESZCZE NIE DZWONIMY Najpierw musimy podjąć decyzję czy grupa chce noclegi bez śniadań (40zł ) czy ze śniadaniami (55zł) - kwota za jedną noc. Nie będziemy się bawić w to , że ten to by chętnie zjadł płatne gotowe śniadanie , a tamten to już niekoniecznie. Albo wszyscy biorą śniadanie, albo nikt nie bierze. Decyzja grupy. Ja osobiście optuję za wersją bez śniadań . Z powodów poniższych: - każdy wstaje jak i kiedy chce - śniadanie ogranicza .... potem wygląda to tak, że jedni na śniadanie zdążą , inni nie - do dyspozycji są dwie kuchnie - można tam skorzystać z czajnika, są lodówki , talerze, szklanki ... każdy sam z powodzeniem może sobie jakąś wyżerkę przygotować w postaci kanapek, czegoś na ciepło czy co tam chce - zawsze przywozimy jakieś swojskie regionalne żarełko - na pewno zostanie sporo jedzenia, więc po co płacić dodatkowo skoro żarełko będzie - nieopodal jest sklep, w którym można zakupić coś na śniadanie jeśli ktoś sobie nie przywiezie i na pewno wyniesie to mniej niż 15 zł (no chyba że zakupi do tego sześciopak tyskiego ) To moje zdanie , ale niekoniecznie inni mają mieć takie samo Proszę się wypowiadać za którą wersją optujecie , bo muszę dać znać Pani Teresie. Zdecydujemy większością. Na razie nie robię ankiety , bo ileż to roboty żeby każdy wpisał w wątku "ze śniadaniem" albo "bez śniadania" .... ale jeśli chcecie, mogę zrobić. Proszę o informacje.
-
Jeszcze trochę i będę zapinać pasek za pomocą bumeranga Powinnam chyba też zmienić zdjęcie profilowe na portalach ....
-
Oczywiście : kapusta kiszona, marchew, jabłko .... i kilo cukru
-
Hmmm .... bardzo o niej głośno wszędzie ostatnio , trzepie kasę że masakra . To prawda - niecierpliwy choleryk ze mnie. Żeby sie nie zniechęcać i nie tracić motywacji , potrzebuję spektakularnych efektów niestety. Pomyślę .... zdrowie najważniejsze
-
Podróż do wnętrza ziemi ?
-
Już sie tak nie czepiaj .... na obiad zjadłam rybę z surówką
-
Nie jem pieczywa od wielu lat. Nie jem też ziemniaków, i makaronów. I zobaczcie jakie mam dupsko teraz wielkie . Dobra, dobra .... wiem, słodycze mnie gubią, nieregularne posiłki i obżeranie się na noc ... przyznaję , moja wina . Waga bez zmian : 65. Wczoraj byłam niespodziewanie na prelekcji dotyczącej odkwaszenia organizmu. Dowiedziałam się kilku fajnych rzeczy .... ale żeby od razu być maniaczką? Nie , nie , nie .... na szczęście nie lecę tak łatwo na papkę marketingową . Do rzeczy . Postanowiłam regularnie jeść. Zjadłam dziś na śniadanie danona kokosowego ( z braku laku - w lodówce niewiele, muszę zrobić dziś zakupy ) , na 2 śniadanie banana i aktivię . Będę jeść co najmniej 4 posiłki dziennie , żeby wieczorem nie czuć tak dużego głodu i nie rzucać się na żarcie . Po zumbie ogarniałam kręgosłup dobry tydzień chodząc jak ostatni paralityk z bólami wielkimi , więc dałam sobie spokój - to chyba nie dla mnie takie skakanie. Za stara jestem . Co myślicie o ćwiczeniach Chodakowskiej ? Moja starsza ćwiczy namiętnie od kilku tygodni, zachęca . Myślicie, że to dobre jest? Jeeeezzzzzuuuu ... jak ja nie lubię uprawiać czegokolwiek .... ale zlot się nieubłaganie zbliża i trza sie odpasztecić , nie ma totamto . Ech , trza było nie rzucać fajek .... nie miałabym tego problemu .
-
moja ? moja ?!!! a kto ostatnio zapomniał, hę?
-
No ok, masz rację .... tak szybko nie umiem
-
Szanowna Redakcja w postaci Iwana też kręciła .... i też echo
-
Jaaaasssssnyyyy gwint .... tyyyyle czasu .... WSTYD !!! Na drugi raz się nie dam nabrać i wywiadów udzielać nie będę o systemach i innych
-
oczywiście , na deser czytać umim, nie wiem tylko czy ze zrozumieniem .... sie okaże jak wysępię książkę
-
Właśnie założyłaś ? Mnie doprowadzają aktualnie do szału castingi na nowego pracodawcę ... a zasadniczo ich chroniczny niedobór
-
Jaga się ogarnęła. Niedługo minie rok odkąd mieszkamy w bloku i Jaga dobrze się sprawuje. Nie niszczy w domu, oczywiście ma swoje za uszami - sąsiedzi nam donoszą że kiedy nie ma nas w domu to Jaga wskakuje na stół (nie wyprze się , są ślady łap ) i wygląda przez okno na spółę z kotem . Pierwsze co robię po przyjściu do domu z pracy to myję stół . Po przeprowadzce wyła kiedy zostawała sam w domu - trwało to może ze 3 miesiące, przeszło jej. Jest grzeczna , jedyne czego nie mogę jej oduczyć to właśnie włażenia na meble - na kanapę i na stół podczas mojej nieobecności. No ale cóż - ne można mieć wszystkiego ponoć . Aktualna fotka ... zdarzają jej się takie "zawieszenia"
-
Poczytałam, przyswoiłam ... Dziś nie ćwiczę - mam potworne zakwasy w kopytkach po dwóch dniach zumby . Śniadania nie zjadłam, bo miałam zapiernicz w robocie , na obiadokolację to co wczoraj ... napchałam się i nic nie wmuszę już dziś w siebie. Jeden posiłek - talerz ryżu z warzywami i cyckiem ... wiem, wiem ... za mało- nie poradzę, taki dzień ...
-
Poczytałam wszystko. Bez pieczywa i makaronów żyję już kupę lat .... u mnie w domu nie ma chleba i bułek , za to zawsze w lodówce jest ser żółty, pleśniowy i mozzarella, cienkie kiełbaski, jakaś szynka swojska wędzona, oliwki, groszek, ryby pod wszelką postacią. Ja rzadko jem regularną kolację, ale jesli córcia ma ochotę na kolację to robię jej tzw: "talerz niespodzianek" - czyli nakładam czegokolwiek po trochu ładnie dekorując... wsuwa aż jej się uszy trzęsą ... nie jemy w domu pieczywa , tak mamy od wielu lat. Z makaronów - tylko raz za jakiś czas spaghetti jak nas tak najdzie ochota . Ziemniaki rzadko - zrezygnowałam na rzecz ryżu który z Kasicą lubimy. Pewnie gdyby nie te zgubne słodycze, chipsy i podjadanie w ciągu dnia - na w/w jadłospisie miałabym wagę idealną . Do rzeczy - dziś upichciłam jednak na obiad na szybko : ryż z warzywami i cyckiem na łyżce oleju zagęszczając sos skrobią kukurydzianą... paluchy lizać, pycha wyszło . Postanowiłam po 18 już nic nie jeść , a tylko pić ... więc teraz szamam kolacyję w postaci truskawek z jogurtem 0% i słodzikiem. Jak strawię , to poskaczę przy zumbie godzinę .
-
To i tak bardzo dobry wynik Ja dziś na obiad zapodam sobie chyba leczo domowej roboty mojej mamuni bo nie mam czasu dziś pichcić .... na podwieczorko-kolację zrobię sobie brokuły na parze , a wieczorem trzasnę godzinę zumbiaczka . Muszę kupić jakąś papryczkę tudzież inną marchewkę do pogryzania .