Skocz do zawartości

Kominek w salonie


Recommended Posts

Cytat

Za te absurdalne przepisy których ominięcie jest prościutkie jak moja poziomica - kocham Cię Polsko!


Nie jest prawdą że w omawianym przypadku cokolwiek trzeba mijać, bo treść przepisu jest dość jednoznaczna.
Dość, bo napisany trochę "kwadratowo", ale tak się pisze paragrafy żeby wyglądały mądrze i urzędowo, zamiast jasno i zwykłym językiem.
Potem te kwadratowe zwroty jeszcze inny mądrala urzędniczy przekłada na swoje i wychodzą różne głupoty.
Sam kominek nie może ogrzewać całego domu to jasne, ale wraz z instalacją ogrzewczą tak. Przepis wspomina też o "innych urządzeniach ogrzewczych" i to mogą być różne inne np. elektryczne, ale nie muszą być, bo pisze wyraźnie "lub"
Co tu jeszcze można interpretować ?, chyba tylko co znaczy "instalacje ogrzewcza". icon_lol.gif

Cytat

§ 132. 1. Budynek, który ze względu na swoje przeznaczenie wymaga ogrzewania, powinien być
wyposażony w instalacje ogrzewcza lub inne urządzenia ogrzewcze, niebedące piecami, trzonami
kuchennymi lub kominkami.

Link do komentarza
Podstawowym problemem nie są lepsze czy gorsze przepisy - choć one też są problemem i źródłem wielu problemów - ale totalitarny schemat myślenia naszego aparatu biurokratycznego. Bo u nas nie ma aparatu urzędniczego tylko biurokratyczny. W dodatku biurokracja typu wschodniego, nie ma interesanta tylko petent. Petenta trzeba za mordę bo jest nieuczciwy. Każdy jest potencjalnym przestępcą. I to jest ta "drobna" różnica w stosunku do innych krajów. U nas drobiazgowa regulacja wszystkiego co tylko się da (i nie da zresztą też) aby utrudnić "przestępcom" a w wielu innych krajach aby uzasadnić potrzebę swojego istnienia.
Dopóki nie zmieni się podejścia, że jeżeli wskutek błędnego działania urzędnika interesant poniósł szkodę to pomyłka a konsekwencje dla urzędnika relatywnie niewielkie, natomiast w sytuacji gdy szkodę poniósł urząd (skarb państwa itp) to jest to błąd (nieomal przestępstwo) ze znacznie surowszymi konsekwencjami dla urzędnika, dopóty nic (a w każdym razie bardzo niewiele) się zmieni.
Link do komentarza
Cytat

Podstawowym problemem nie są lepsze czy gorsze przepisy - choć one też są problemem i źródłem wielu problemów - ale totalitarny schemat myślenia naszego aparatu biurokratycznego. Bo u nas nie ma aparatu urzędniczego tylko biurokratyczny. W dodatku biurokracja typu wschodniego, nie ma interesanta tylko petent. Petenta trzeba za mordę bo jest nieuczciwy. Każdy jest potencjalnym przestępcą. I to jest ta "drobna" różnica w stosunku do innych krajów. U nas drobiazgowa regulacja wszystkiego co tylko się da (i nie da zresztą też) aby utrudnić "przestępcom" a w wielu innych krajach aby uzasadnić potrzebę swojego istnienia.
Dopóki nie zmieni się podejścia, że jeżeli wskutek błędnego działania urzędnika interesant poniósł szkodę to pomyłka a konsekwencje dla urzędnika relatywnie niewielkie, natomiast w sytuacji gdy szkodę poniósł urząd (skarb państwa itp) to jest to błąd (nieomal przestępstwo) ze znacznie surowszymi konsekwencjami dla urzędnika, dopóty nic (a w każdym razie bardzo niewiele) się zmieni.


Rozgoryczenie przemawia przez usta kolegi.
Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka i nie mów, że na zachodzie to jest tak różowo, bo nie jest.
Link do komentarza
Każdy pierd..... za przeproszeniem że na zachodzie to jest wszystko cacy, ok, git a wcale nie jest, są też absurdy podobne do u Nas występujących albo i nawet większe. jedyny problem jaki My mamy to wysokość zarobków w stosunku do zachodu.
Link do komentarza
Cytat

Rozgoryczenie przemawia przez usta kolegi.
Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka i nie mów, że na zachodzie to jest tak różowo, bo nie jest.



Oczywiście, że tam nie jest idealnie. Jednak generalnie jest w tym względzie (jak i w wielu innych) lepiej. Co wynika między innymi z nieprzerwanej ciągłości biurokracji "romańskiej" w odróżnieniu od naszej, gdzie takowa ciągłość została przerwana i zastąpiona biurokracją "wschodnią".
Różnica zasadza się na stosunku do petenta/interesanta.
Obydwie mogą bardzo skomplikować wszystko. Jednak w wersji "romańskiej" brak uznaniowości w działaniu urzędnika. Procedura może bywać skomplikowana, jednak przebrnięcie przez nią daje powtarzalne i jednoznaczne efekty.
W przypadku "wschodniej", urzędnik dysponuje znacznie większym zakresem uznaniowości, nieomal można powiedzieć, iż tylko petent jest skrępowany przepisami a urzędnik robi co chce - szczególnie w zakresie interpretacji niejasnych przepisów.
Oczywiście jest to generalizacja, i ani u nas nie jest tak tragicznie, ani w innych krajch nie jest tak "różowo".
Zaznaczyłem na początku różnice w "ideowych założeniach" aparatu biurokratycznego. W naszym przypadku ciążącego w stronę aparatu ścigania i represji - taki "grzech pierworodny". W innych krajach (tzw. zachodnich - znowu uogólniając) w stronę "związku zawodowego biurokratów". Poprzez rozbudowywanie wymogów udawadniających swoją niezbędność.
U nas relacja urząd-interesant to niemal król-poddany.

I nie piszę tego z rozgoryczenia.
Ja akurat dość dobrze sobie radzę z biurokracją, być może dlatego, że sam przepracowałem kilka lat w służbie państwowej i umiem nie najgorzej poruszać się na tym terenie.
Wręcz piszę na podstawie własnych doświadczeń jako urzędnika państwowego, który nie został biurokratą.

Na koniec raz jeszcze podkreślę, pisałem o aparacie biurokratycznym jako całości, a nie poszczególnych urzędach a zwłaszcza urzędnikach.
Link do komentarza
Zachód - czyli co ?

Różnica w przepisach jest minimalna - natomiast różnica co do ich przestrzegania przez obywateli - kolosalna.
Jak jest napisane 2m, to nikt nie dyskutuje o marginesie, kąt prosty to po prostu, 90 stopni, poziom i pion dla wszystkich jest jasnym określeniem.
Jak ustawodawca określa, że dom (budynek) ma zużywać nie więcej niż np. 50kWh/m2 na rok, to po prostu nakazuje opomiarowanie budynku (np. Szwecja) i finito.

Tam jest bardzo prosto - jak nie można ogrzewać kominkiem, to nie ogrzewa się niczym, co producent nazwał kominkiem.
A producent nie nazwie kominka inaczej, bo to jego będą targać przed sądami w przypadku jakiejś niejasności w tym zakresie i w końcowym etapie, to producent będzie ponosił wszelkie koszty za "wprowadzenie w błąd".

Tam każdy uczestnik procesu budowlanego zna swoje miejsce w szeregu i za swoje czyny odpowiada karnie i finansowo.
Link do komentarza
Cytat

Każdy pierd..... za przeproszeniem że na zachodzie to jest wszystko cacy, ok, git a wcale nie jest, są też absurdy podobne do u Nas występujących albo i nawet większe. jedyny problem jaki My mamy to wysokość zarobków w stosunku do zachodu.


Nigdzie nie napisałem że jest cacy, bo nie jest. Napisałem, iż generalnie jest lepiej. Co właśnie wynika z odmiennej "mentalności" aparatu biurokratycznego.
Link do komentarza
Ps. Różnica u nas jest taka, że już na etapie projektowania próbuję się obchodzić obowiązujące przepisy - licząc na to, że urzędnik tego nie wychwyci, a jak wychwyci, to liczy się na interpretację zgodną z naszymi oczekiwaniami.

Ps.2. Nie znam przypadku, oraz nie natrafiłem na taką sytuację, aby przy procedurze PnB lub zgłoszenia, urząd stosował jakieś procedury biurokratyczne - fakt, wszystkie wymagane "kwity" były zgodne z obowiązującymi przepisami i wymaganiami.
Bywało, że inwestor otrzymywał decyzję PnB w ciągu 2 tygodni od złożenia.
Link do komentarza
Cytat

Zachód - czyli co ?

Różnica w przepisach jest minimalna - natomiast różnica co do ich przestrzegania przez obywateli - kolosalna.
Jak jest napisane 2m, to nikt nie dyskutuje o marginesie, kąt prosty to po prostu, 90 stopni, poziom i pion dla wszystkich jest jasnym określeniem.
Jak ustawodawca określa, że dom (budynek) ma zużywać nie więcej niż np. 50kWh/m2 na rok, to po prostu nakazuje opomiarowanie budynku (np. Szwecja) i finito.

Tam jest bardzo prosto - jak nie można ogrzewać kominkiem, to nie ogrzewa się niczym, co producent nazwał kominkiem.
A producent nie nazwie kominka inaczej, bo to jego będą targać przed sądami w przypadku jakiejś niejasności w tym zakresie i w końcowym etapie, to producent będzie ponosił wszelkie koszty za "wprowadzenie w błąd".

Tam każdy uczestnik procesu budowlanego zna swoje miejsce w szeregu i za swoje czyny odpowiada karnie i finansowo.



No właśnie o to mi chodzi, postrzeganie u nas dowolnej regulacji jako represji jest właśnie wynikiem takiegoż funkcjonowania aparatu biurokratycznego. Na to jeszcze nakłada się doświadczenie historyczne, gdzie biurokracja była narzędziem w obcych rękach (rozbiory itp).

Świetnym przykładem działania biurokracji "romańskiej" jest sprawa Michała Drzymały i jego wozu. Wszystkie represje względem Drzymały były działaniami w ramach obowiązującego prawa, dlatego sprawa ciągnęła się niemal 5 lat. W zaborze rosyjskim (biurokracja "wschodnia") sprawa została by załatwiona błyskawicznie, wóz usunięty a sam Drzymała z rodziną pognany nahajkami za Ural.
Link do komentarza
Cytat

Nigdzie nie napisałem że jest cacy, bo nie jest. Napisałem, iż generalnie jest lepiej. Co właśnie wynika z odmiennej "mentalności" aparatu biurokratycznego.


W zasadzie to odpisałem na Twojego posta, ale odpowiedź moja tyczyła się ogólnego sformułowania, że na zachodzie jest to a tamto lepsze niż u Nas, bo jak ktoś wraca z zagranicy to niczego się nie słyszy tylko same zachwalanie.
A My żyjemy w Polsce a nie na ogólne pojętym zachodzie, jak komu źle w Polsce to niech się przeprowadzi na zachód, jak pomieszka kilkanaście lat na zachodzie to będzie mógł coś powiedzieć o życiu tam.
Bo mieszkając dwa, trzy miesiące za granicą to jaką można mieć wiedzę o życiu w obcym środowisku?
Link do komentarza
Cytat

No właśnie o to mi chodzi, postrzeganie u nas dowolnej regulacji jako represji jest właśnie wynikiem takiegoż funkcjonowania aparatu biurokratycznego. Na to jeszcze nakłada się doświadczenie historyczne, gdzie biurokracja była narzędziem w obcych rękach (rozbiory itp).



Tylko co ma biurokracja do ogrzewania budynku samym kominkiem ?

Ja jestem zwolennikiem prostego prawa - mogę bezkarnie, raz do roku kopnąć w okolice odbytu, jednego sąsiada mieszkającego w promieniu 100m od granicy mojej działki. Jak kopnę 2 razy, albo w odległości 100,01m dostanę 2 lata odsiadki.

Nie wolno ogrzewać samym kominkiem i finito. Jak ktoś chce obejść ten przepis, to uruchamia(może uruchomić) aparat biurokratyczny na własne życzenie.
Powiem więcej - gdybym był władny, zwolniłbym urzędnika, który "przeoczył" ten przepis - bo jemu płacą za "straż" nad przestrzeganiem obowiązujących przepisów - bez własnej interpretacji. Jak sobie inwestor chce, to niech sobie uruchamia aparat biurokratyczny (bez względu na to, czy biurokracja romska, sromska, czy dalekowschodnia).

Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Ps. Różnica u nas jest taka, że już na etapie projektowania próbuję się obchodzić obowiązujące przepisy - licząc na to, że urzędnik tego nie wychwyci, a jak wychwyci, to liczy się na interpretację zgodną z naszymi oczekiwaniami.



To też jest prawda, nie brakuje u nas osób próbujących i w dobrej i w złej wierze obchodzić różnorakie przepisy. Problemem jest ogólne założenie naszej biurokracji jest, że KAŻDY tak działa.

Cytat

Ps.2. Nie znam przypadku, oraz nie natrafiłem na taką sytuację, aby przy procedurze PnB lub zgłoszenia, urząd stosował jakieś procedury biurokratyczne - fakt, wszystkie wymagane "kwity" były zgodne z obowiązującymi przepisami i wymaganiami.



no a ja niestety już kilkakrotnie zetknąłem się z takimi przypadkami. Np. zmiana pokrycia dachowego, właściciel zgłosił wszystko jak trzeba do starostwa. Po czym był wzywany do dostarczenia zgody banku, bo dom był kupiony ma kredyt i stosowne zapisy figurowały w KW. Umowa kredytu (obejmująca zakup i remont nie wystarczyła).

Cytat

Bywało, że inwestor otrzymywał decyzję PnB w ciągu 2 tygodni od złożenia.


Sęk w tym "BYWAŁO", zamiast "zazwyczaj".

Cytat

Tylko co ma biurokracja do ogrzewania budynku samym kominkiem ?

Ja jestem zwolennikiem prostego prawa - mogę bezkarnie, raz do roku kopnąć w okolice odbytu, jednego sąsiada mieszkającego w promieniu 100m od granicy mojej działki. Jak kopnę 2 razy, albo w odległości 100,01m dostanę 2 lata odsiadki.

Nie wolno ogrzewać samym kominkiem i finito. Jak ktoś chce obejść ten przepis, to uruchamia(może uruchomić) aparat biurokratyczny na własne życzenie.
Powiem więcej - gdybym był władny, zwolniłbym urzędnika, który "przeoczył" ten przepis - bo jemu płacą za "straż" nad przestrzeganiem obowiązujących przepisów - bez własnej interpretacji. Jak sobie inwestor chce, to niech sobie uruchamia aparat biurokratyczny (bez względu na to, czy biurokracja romska, sromska, czy dalekowschodnia).



No i tak właśnie powinno być.
A ma o tyle, iż już wcześniej zaczęły się dywagacje natury ogólnej o jakości przepisów i ich stosowania.

@mhtyl problem (przynajmniej dla mnie) polega na tym, iż ja chcę dalej mieszkać w Polsce, ponieważ świadomie wybrałem gdzie chcę mieszkać, gdzie jest mój dom. I dlatego chciałbym aby było w Polsce lepiej. Mieszkałem dłuższy czas zagranicą i właśnie kwestie natury administracyjno-biurokratycznej są może nie największą, ale najbardziej widoczną/odczuwalną różnicą.
Za innych się nie wypowiem, w moim przypadku nie chodzi o wychwalanie czy mitologizowaniu tzw. Zachodu. Chodzi mi o to do czego powinniśmy dążyć aby NASZE życie w Polsce było lepszy czy łatwiejsze. Mam gdzieś, czy inne narody mają lepiej czy gorzej, to jest ich broszka. Mnie interesuje, aby NAM się polepszało, aby w Polsce rzeczy działy się sprawniej, bez różnych komisji typu "Przyjazne Państwo". Aby sprawne załatwienie (zgodnie ze stosownymi regulacjami) sprawy było normą a nie godnym uwagi wydarzeniem. Edytowano przez maquis (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

no a ja niestety już kilkakrotnie zetknąłem się z takimi przypadkami. Np. zmiana pokrycia dachowego, właściciel zgłosił wszystko jak trzeba do starostwa. Po czym był wzywany do dostarczenia zgody banku, bo dom był kupiony ma kredyt i stosowne zapisy figurowały w KW. Umowa kredytu (obejmująca zakup i remont nie wystarczyła).



Wzorowe starostwo - bo wymagało zgody właściciela (banku), zgodnie z obowiązującym prawem (oświadczenie o prawie dysponowania nieruchomością na cele budowlane), czyli dba o interes inwestora.

Cytat

Sęk w tym "BYWAŁO", zamiast "zazwyczaj".



Zazwyczaj nigdy nie dobijali do "ustawowego" terminu i wydawali PnB przed czasem (przed upływem ustawowych 65 dni) - nawet w przypadku naprawdę dużych inwestycji. Ale prawdą jest też to, że dostarczona dokumentacja zawsze była kompletna i zgodna z obowiązującymi przepisami (wymaganiami).

dopisałem na czerwono icon_redface.gif Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

no a ja niestety już kilkakrotnie zetknąłem się z takimi przypadkami. Np. zmiana pokrycia dachowego, właściciel zgłosił wszystko jak trzeba do starostwa. Po czym był wzywany do dostarczenia zgody banku, bo dom był kupiony ma kredyt i stosowne zapisy figurowały w KW. Umowa kredytu (obejmująca zakup i remont nie wystarczyła).


Ale Ty piszesz o zgłoszeniu a bajbaga o PnB. I co ma bank do remontu czy zmiany pokrycia dachowego?
Link do komentarza
@bajbaga
Nonsens. Hipoteka to zabezpieczenie wierzytelności a nie przeniesienie prawa własności!
Zgodnie z treścią art. 65 ustawy z dnia 6 lipca 1982 r. o księgach wieczystych i hipotece, w celu zabezpieczenia oznaczonej wierzytelności wynikającej z określonego stosunku prawnego można nieruchomość obciążyć prawem, na mocy którego wierzyciel może dochodzić zaspokojenia z nieruchomości bez względu na to, czyją stała się własnością, i z pierwszeństwem przed wierzycielami osobistymi właściciela nieruchomości. Zatem hipoteka nawet nie ogranicza prawa własności!
W przypadku hipoteki bankowej, bank może wprawdzie nie zgodzić się na subsytucję dłużnika, czyli przed sprzedażą dłużnik musi spłacić wierzytelność względem banku lub zabezpieczyć ją w inny sposób. Obciążenie hipoteką co do zasady nie ogranicza praw własności do nieruchomości. Co do zasady każdy kolejny nabywca przejmuje obciążenia hipoteki.
Potocznie często się mówi, iż w przypadku zabezpieczenia kredytu na hipotece nieruchomości to bank jest właścicielem. Jednak choć jest to w pewnym sensie prawda, albowiem w przypadku niewywiązywaniu się dłużnika z zobowiązań wierzyciel (czyli bank w tym przypadku) może ją przejąć. Jednak formalno-prawnie bank nie jest właścicielem nieruchomości dopóki jej nie przejmie na drodze prawnej. Co powoduje stosowne zmiany zapisów w dziale II i IV KW.

Cytat

Ale Ty piszesz o zgłoszeniu a bajbaga o PnB.


Ja pisałem ogólnie o czynnościach aparatu biurokratycznego, w tym przypadku podałem szczególnie kuriozalne żądanie związane akurat ze zgłoszeniem zmiany pokrycia dachowego, co jak wiesz, PnB nie wymaga.

Cytat

I co ma bank do remontu czy zmiany pokrycia dachowego?


Nic. Tylko urzędnikowi wydawało się, że to bank jest właścicielem nieruchomości. Podobnie jak bajbadze w poprzednim poście. Edytowano przez maquis (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Nic. Tylko urzędnikowi wydawało się, że to bank jest właścicielem nieruchomości. Podobnie jak bajbadze w poprzednim poście.



Raczej nie wydawało się.

Zgodnie z art. 244 § 1 KC do ograniczonych praw rzeczowych należy: użytkowanie, służebność, zastaw, spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu oraz hipoteka. Nie wszystkie wymienione prawa mogą stanowić prawo do dysponowania nieruchomością na cele budowlane.

Faktem jest, że sama hipoteka jako taka nie jest przeszkodą w dysponowaniu nieruchomością na cele budowlane - ale tylko w zakresie takim, jakim określa umowa, między bankiem a kredytobiorcą.
Zapisy tego typu nie są jawne - stąd żądanie zgody banku.

Fakt, może to zbyt nadopiekuńcze, bo przeca pod oświadczeniem podpisuje się ktoś kto ma świadomość (z założenia) odpowiedzialności karnej za poświadczenie nieprawdy.

Fakt, starostwo nie ma takiego "umocowania" prawnego - ale można było zapytać o podstawę prawną takiego żądania i finito.

dopisałem:

Jak znam życie, to takie żądanie nie było na piśmie, choć głupich urzędników nie brakuje. icon_lol.gif Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Z tym zawiadamianiem czy zgoda banku to jest trochę nie tak, bo w zasadzie to nawet zmiana lokalizacji okna powinna być poprzedzona powiadomieniem banku, a kto to robi? Bank interesuje tylko aby pieniążki udzielone na dany cel, czy budowa czy remont były wykorzystane zgodnie z umową, czyli dom wybudowany a remont zrobiony.
Natomiast hipoteka ogranicza właściciela gdyby chciał to sprzedać w jakiś nie oficjalny sposób lub zrobić jakąś machlojkę nie powiadamiając banku.
Link do komentarza
Cytat

Z tym zawiadamianiem czy zgoda banku to jest trochę nie tak, bo w zasadzie to nawet zmiana lokalizacji okna powinna być poprzedzona powiadomieniem banku, a kto to robi?



Nikt, ale to doskonały pretekst dla banku jak będzie chciał wypowiedzieć umowę - były takie przypadki.

Ograniczenia własności z tytułu hipoteki, określa tylko i wyłącznie umowa.
Link do komentarza
I jeszcze jedna sprawa.
Cytat

no a ja niestety już kilkakrotnie zetknąłem się z takimi przypadkami. Np. zmiana pokrycia dachowego, właściciel zgłosił wszystko jak trzeba do starostwa. Po czym był wzywany do dostarczenia zgody banku, bo dom był kupiony ma kredyt i stosowne zapisy figurowały w KW. Umowa kredytu (obejmująca zakup i remont nie wystarczyła).



Na takiej samej zasadzie urząd nie ma prawa żądać KW, a tu żądał, zupełnie bezprawnie, co jakoś Cię nie dziwi.
Dalsze "czynności" urzędu, są tylko konsekwencją tej pierwszej nieprawidłowości. Jak powiedzieli A, to "musieli" powiedzieć i B.
Link do komentarza
Cytat

Raczej nie wydawało się.

Zgodnie z art. 244 § 1 KC do ograniczonych praw rzeczowych należy: użytkowanie, służebność, zastaw, spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu oraz hipoteka. Nie wszystkie wymienione prawa mogą stanowić prawo do dysponowania nieruchomością na cele budowlane.

Faktem jest, że sama hipoteka jako taka nie jest przeszkodą w dysponowaniu nieruchomością na cele budowlane - ale tylko w zakresie takim, jakim określa umowa, między bankiem a kredytobiorcą.
Zapisy tego typu nie są jawne - stąd żądanie zgody banku.



Nie, właścicielem jest osoba/podmiot ujawniony w dziale II KW. Żaden zapis w innym miejscu KW tego podważyć nie może. Hipoteka nie uprawnia wierzyciela do korzystania z nieruchomości ani nie daje mu względem niej żadnej władzy faktycznej. Nie ogranicza też prawa właściciela do rozporządzania nieruchomością. Nieco inaczej rzecz się przedstawia z prawem właściciela do korzystania z nieruchomości. Właściciel korzysta z nieruchomości obciążonej hipoteką z pewnymi ograniczeniami. Nie wolno mu dokonywać takich czynności faktycznych, które mogłyby doprowadzić do tak znacznego zmniejszenia wartości nieruchomości obciążonej, że wartość jej spadła by poniżej zabezpieczonej wierzytelności. Odpowiednikiem tego ograniczenia są uprawnienia wierzyciela hipotecznego, polegające na możności przeciwdziałania dewastacji nieruchomości przez właściciela. Ogół tych uprawnień składa się na ochronę hipoteki.
Co do artykułu 244 par. 1 KC nie ma on zastosowania w tym przypadku, ponieważ par. 2 tego samego artykułu stanowi "Spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu oraz hipotekę regulują odrębne przepisy."
To o czym Ty piszesz zawarte jest w art 91-93 ustawy z dnia 6 lipca 1982 r. o księgach wieczystych i hipotece Dz.U. 1982 Nr 19 poz. 147 z póź. zmianami. czyli wspomniana wcześniej ochrona hipoteki.

Cytat

Fakt, może to zbyt nadopiekuńcze, bo przeca pod oświadczeniem podpisuje się ktoś kto ma świadomość (z założenia) odpowiedzialności karnej za poświadczenie nieprawdy.

Fakt, starostwo nie ma takiego "umocowania" prawnego - ale można było zapytać o podstawę prawną takiego żądania i finito.


Cytat

Wzorowe starostwo - bo wymagało zgody właściciela (banku), zgodnie z obowiązującym prawem (oświadczenie o prawie dysponowania nieruchomością na cele budowlane), czyli dba o interes inwestora.



Chyba trochę sobie przeczysz... albo wzorowe albo postępuje wbrew prawu...

Cytat

dopisałem:

Jak znam życie, to takie żądanie nie było na piśmie, choć głupich urzędników nie brakuje. icon_lol.gif


Żadanie takowe było na piśmie, co nie zmienia postaci rzeczy, iż było ono bezprawne. Właśnie pytanie o podstawę prawną doprowadziło do zakończenia sprawy. Co ciekawe, także powoływali się na artykuł 244 par. 1 KC. I podobnie nie doczytali par. 2...

Cytat

I jeszcze jedna sprawa.


Na takiej samej zasadzie urząd nie ma prawa żądać KW, a tu żądał, zupełnie bezprawnie, co jakoś Cię nie dziwi.
Dalsze "czynności" urzędu, są tylko konsekwencją tej pierwszej nieprawidłowości. Jak powiedzieli A, to "musieli" powiedzieć i B.



Nie, nie żądał. KW co do zasady są jawne, więc urząd miał możność samodzielnego sprawdzenia takich zapisów. Umowę kredytową właściciel dostarczył z dobrej woli, bo chciał sprawnie wszystko załatwić a nie kłócić się z urzędem. Ale jak się dowiedział, że takową zgodę z banku dostanie za 2 tygodnie bo coś tam, to szlag go trafił, bo ekipa chciała sobie pójść. Edytowano przez maquis (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Z tym zawiadamianiem czy zgoda banku to jest trochę nie tak, bo w zasadzie to nawet zmiana lokalizacji okna powinna być poprzedzona powiadomieniem banku, a kto to robi? Bank interesuje tylko aby pieniążki udzielone na dany cel, czy budowa czy remont były wykorzystane zgodnie z umową, czyli dom wybudowany a remont zrobiony.



Tu trochę inna sytuacja, bo można ją podciągnąć włąśnie pod ochronę hipoteki. Zmiana lokalizacji okna MOŻE prowadzić do zmniejszenia wartości nieruchomości, nawet wykonana całkowicie zgodnie ze sztuką budowlaną. Natomiast NIEDOKONANIE naprawy zniszczonego pokrycia dachowego na pewno doprowadzi do zmniejszenia wartości nieruchomości. I wprost wyczerpuje zapisy artykułu 92 ustawy z dnia 6 lipca 1982 r. o księgach wieczystych i hipotece Dz.U. 1982 Nr 19 poz. 147 z póź. zmianami.

Cytat

Natomiast hipoteka ogranicza właściciela gdyby chciał to sprzedać w jakiś nie oficjalny sposób lub zrobić jakąś machlojkę nie powiadamiając banku.


A to wyczerpuje zapisy artykułu 91 ustawy z dnia 6 lipca 1982 r. o księgach wieczystych i hipotece Dz.U. 1982 Nr 19 poz. 147 z póź. zmianami.

A bank to interesuje najbardziej by pieniądze dostał ze stosownym procentem w ustalonym czasie... Ani wcześniej, ani później. A już najmniej jest zainteresowanym przejęciem nieruchomości...

Cytat

Początkowym problemem było to, że z braku znajomości obowiązujących przepisów udostępniono urzędowi nr. KW lub (o zgrozo)
dostarczono odpis KW.
Nie ma takiego obowiązku (w przypadku własności) - gdyby o tym pamiętano, nie byłoby całej tej sprawy.



Odpisu KW nie dostarczono, a numer KW we wniosku podać trzeba, figuruje jeszcze np. na mapce do celów projektowych czy protokole oględzin stanu pokrycia dachowego...
A i w samym oświadczeniu o prawie dysponowania nieruchomością chyba też go się podaje. Edytowano przez maquis (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Nie, nie żądał. KW co do zasady są jawne, więc urząd miał możność samodzielnego sprawdzenia takich zapisów.



Tiaa. I mając 30 dni, marnował czas na szukanie nr.KW - chyba, że taki nadopiekuńczy jest i nie chce donosić do prokuratury, to chwała mu za to.

Urząd co najwyżej, w takim przypadku, może donieść do prokuratury zawiadomienie, o poświadczeniu, przez inwestora nieprawdy - nie ma żadnych umocowań prawnych do interpretacji.

I jakoś nie sądzę, aby tak z własnej woli sprawdzał sobie nr. KW i jej zapisy - zwłaszcza przy procedurze zgłoszenia. Ktoś dał ciała i (zapewne) niepotrzebnie dostarczył odpis KW, a jak urzędnik zobaczył wpis o hipotece banku, to z dobroci (dla inwestora) zrobił tak jak zrobił.

Cytat

a numer KW we wniosku podać trzeba,



Nie trzeba, nie ma takiego obowiązku (wymogu) prawnego.
Link do komentarza
Cytat

Obie - tylko z różnego punktu widzenia. icon_mrgreen.gif


Z punktu widzenia prawa?

Co do numeru KW. Już się dopytałem, był na protokole oceny stanu pokrycia dachowego. Wiem, nie jest tam potrzebny, ale taki dostali od inżyniera dokonującego oceny.

Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia. Sam będąc w urzędzie, 3 miesiące temu mniej więcej, uzyskałem numery działek na podstawie nr KW w ciągu 2 minut.
Innym razem, na podstawie numerów działek w ciągu 15 minut znalazłem numer KW nie wychodząc z domu. Najwięcej czasu zajęło mi znalezienie sądu właściwego miejscowo, bo nie wiedziałem pod który podpadają. Wszystko w internetach ;) Edytowano przez maquis (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Z punktu widzenia prawa?



Z takiego punktu, to w procesie budowlanym, nie ma wymogu "stosowania" (wymagania) KW - w zasadzie nigdzie i nigdy.

Nie ma też żadnego wymogu weryfikacji przez urzędnika (urząd) "prawdomówności" inwestora co do własności danej działki - załatwia to podpis pod wymaganym oświadczeniem.

Pomijając już fakt, że KW nie jest dokumentem potwierdzającym własność.
Takim dokumentem (własności) jest tylko i wyłącznie umowa kupna/sprzedaży (dla nieruchomości notarialna).

Cytat

Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia. Sam będąc w urzędzie, 3 miesiące temu mniej więcej, uzyskałem numery działek na podstawie nr KW w ciągu 2 minut.



icon_eek.gif a nie prościej, zamiast udawać się do urzędu, przez wyszukiwarkę ministerstwa - wszak w KW jest numer ewidencyjny działki.
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
  • 8 miesiące temu...
Gość Marek
Niedawno z żoną zafundowaliśmy sobie kominek do salonu. Niewielki, opalany drewnem. Chcieliśmy mieć wnętrze z klimatem :) wybraliśmy taki, który wygląda jakby był zawieszony na ścianie. Wygląda bardzo oryginalnie i dobrze sie sprawdza.
Link do komentarza
  • 4 miesiące temu...
  • 5 lata temu...

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...