Skocz do zawartości

Leszek4

Uczestnik
  • Posty

    1 492
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    50

Wszystko napisane przez Leszek4

  1. Obejrzała córka. Zostajemy przy pierwotnej wersji. Argumentacja: żadnych skosów, mają być zachowane linie i kąty proste, jak wszystko dotychczas, a brama ma być w osi drogi. Jak w pruskim wojsku. Byłem tego samego zdania, ale chciałem sprawdzić, jak daleko to jabłuszko odkulnęło się... Dzięki, chłopy! A miejsca parkingowe są już pod tymi kupkami piachu. Są utwardzone klińcem. Po drugiej stronie będzie to samo, bo de facto cała ta ślepa uliczka będzie MOJA! PS. Bolidem robię po 40 km, to te dodatkowe 2 metry jakoś podołam.
  2. To co jest wybrukowane, to droga/teren gminy. Do tego dochodzi po 2,5 metra pobocza z każdej strony. Drogę tę wykonano do samej granicy z moją działką (taki bonusik ).
  3. Tak nie da rady. Owszem, droga ma 10 metrów, ale wraz z poboczami. Pokażę to na realfotkach. Najpierw bez Photoshopa. A teraz dostawię bramę z furtką, pojemnik na śmieci i jeszcze jakiś skalniak, dla przykładu. Czerwona linia na drugiej fotce pokazuje granice działki.
  4. I zrobimy se takiego blanta, jak lufa Rudego!
  5. Otwieranie w lewo chyba nie przejdzie, bo wjedzie w płot sąsiada. A tam, gdzie wstawiłeś furtkę, miał być kubeł na śmieci. Ale jutro przemyślę, przemierzę, poprzestawiam i się obaczy.
  6. Ale masz fajny nick, mała! Baaardzo mię się podoba! Mam gosposię o takim imieniu - Iga, ale moja pani woła do niej tak czule - Igunia! A mebli to szukaj u miejscowych stolarzy, co się m.in. meblami kuchennymi zajmują, a nie w necie. Co z tego, że zapodam Ci świetną firmę w mojej miejscowości?
  7. Brama przesuwna. Temat znam raczej średnio, a muszę się z nim szybkawo zmierzyć, bo w środku tygodnia chciałbym rozpocząć ostateczne prace brukarskie, tj. połączyć wjazd na posesję z garażem, wejściem do chaty i tarasem. Jakieś 220 m2. No ale pod bramę przesuwną trza zrobić fundament. No i przy tym furtka. A jak furtka, to jakiś kabel do domofonu i elektrozamka. Coś nabazgrałem na rzucie. Furtka ma mieć 1 metr, a brama 4, no może 3,8, bo jeszcze słupki. Trochę mi to nie teges, bo brama będzie wjeżdżała w posesję, a nie chowała się wzdłuż ogrodzenia, jak to normalnie bywa najczęściej. No i spadki terenu. Rozumiem, ze brama powinna na całej swojej linii przesuwu mieć podłoże bez spadków - w niemal zupełnym poziomie, żeby nie haczyła o grunt. Kupić z montażem? Kupić samą bramę i samodzielnie zabudować? Zrobić całość samemu, jak chce młody? Radźcie, radźcie. Jakby na to odpowiedzieć... No wiesz, ja mam wszystko duże.
  8. To było pytanie retoryczne. Solka, jak często sięgasz podczas pracy w kuchni po tego rodzaju akcesoria? Taka szuflada, z takim wkładem, w pobliżu płyty, to jest to. A do tego słabo wykorzystują powierzchnię, bo są po prostu małe. Jak to szuflada w szufladzie.
  9. Oglądałem jakiś stary rzut bez opisu pomieszczeń. Nie no, skąd. Normalnie jest w garażu. To co będzie w spiżarce? Rozumiem, że spożywka w rodzaju mąka, makarony, ryże, warzywa, zapas wody, wódy i browara. Waza też tam wejdzie. Miałem kiedyś szafki pod samym sufitem. Większość z włożonych tam rzeczy w zasadzie równie dobrze mogłem wyrzucić na śmietnik. Czyli żeby wziąć łyżkę muszę otworzyć wielką kolumbrynę, pod frontem której będę miał dopiero szufladę z łyżką? Chyba praktyczniej byłoby nie wyciągać umytych sztućców ze zmywarki - jedne drzwiczki i mam łychę. PS.I żeby nie było mi, że się czepiam, bo sama prosiłaś "wszelkie uwagi mile widziane".
  10. Dobra, odnalazłem rzut poziomy, spiżarki niet. Rozumiem więc, że te szafki pod sufitem mają być substytutem spiżarki. W tym sensie, że tam będą rzadziej używane graty. Mankament: bez drabinki nie sięgniesz. W praktyce: włóż tam coś i zapomnij. Pytałem o kryterium ceny, bo te szafki będą kosztować, a śmiem twierdzić, że będą zupełnie niepraktyczne. No dobra, otworzysz z taboretu, ale wtedy dojrzysz, sięgniesz tylko to, co będzie z brzegu. Hmmmm... gdzie jest ten mikser? Kurna jego mać, zaś trza leźć po drabine! A teraz jeszcze zwróciłem uwagę, że brakowałoby mi płytkiej, ale szerokiej szuflady na sztućce, np. pod płytą.
  11. Jest fajnie. Mam tylko 2 pytanka: 1) Którędy ulatuje ciepłe powietrze z chłodnicy lodówki? Na ostatnim obrazku jest ładne wycięcie. Możesz pokazać to na pozostałych? 2) Cena tej kuchni nie gra większej roli, czy ma to być jakiś kompromis pomiędzy ceną, jakością i funkcjonalnością?
  12. Mam pewne wątpliwości co do estetyki takiego głębokiego, a zarazem wąskiego słupka, o którym pisałem. Rozważyłbym też (zamiast niego) jakąś płytszą szafkę wiszącą. Może narożną, a może otwarte półki narożne? A dolna szafka taka, jak sąsiednie. Zaletą byłoby w tym przypadku odzyskanie 37 centymetrów blatu, które zabierze pełny słupek. Co do styku piekarnika z lodówką. Miałem podobny dylemat. Mam ostatecznie w sąsiedztwie i jest OK. Izolacja termiczna jest dodatkowo wzmocniona przez drewnianą płytę oddzielającą te urządzenia (są w stałej zabudowie). Jakiś tam negatywny wpływ pewnie jest, ale jakoś nie zauważyłem ekstra „piłującej” lodówki w czasie pieczenia.
  13. No i będzie na wysokości. Ino że kosztem codziennej funkcjonalności. Coś za coś? Bez sensu. Przełożyłbym ten piekarnik do słupka obok lodówki, na odpowiedniej wysokości ma się rozumieć. A blat zrównał rzecz jasna. Edit: No tak, problem pewnie z wysokością, bo wtedy piekarnik nad zmywarką. Moim zdaniem można to jednak zrobić. W miejscu piekarnika wąski, wysoki słupek (taki coby się zmieścił między ścianą a oknem).
  14. W tym przypadku lodówkę dałbym w zabudowie. Jest przecież miejsce, aby szafę, w której ma się ona znaleźć, powiększyć (gdyby trzeba było większą lodówkę). Piekarnik. Nie pasuje to, że ten półsłupek tak wystaje ponad blaty robocze. Wywaliłbym tę szafkę pod piekarnikiem, by całość obniżyć i zrównać z resztą blatów.\ Wprawdzie utraciłbym szafkę, ale mogę ją odzyskać, dostawiając np. słupek obok już zaplanowanych. Zyskuję za to powierzchnię blatów roboczych. A kucnięcie do piekarnika, który wtedy będzie niżej, to chyba nie problem?
  15. Leszek4

    Likwidacja konta :)

    Noooo. Wzruszające. Jak brat o bracie. Łza się kręci w oku.
  16. Leszek4

    Likwidacja konta :)

    Moim zdaniem chłopak był nieco zagubiony. Dużo pił. Był w gruncie rzeczy samotny. Nie radził sobie sam ze sobą. Trzeźwy był rzeczowy. Bezinteresownie pomagał Baśce. A po pijaku upuszczał nagromadzonej żółci w necie. A że najchętniej pisał po pijaku... No to pisał butne tekściory o swojej boskości i głupocie innych. Alkohol go niszczy. Szkoda mi go. Tak po ludzku.
  17. Ale np. się nie wylogujesz. Rozumiem, że reklama wyjeżdża, jako gadżet zachęcający reklamołykacza. Nie powinna jednak przeszkadzać, czy wręcz uniemożliwiać nawigację. Gdybym był reklamodawcą, to nie byłbym zadowolony z faktu, że mam 100 tys. kliknięć, a w tym niewiadomą liczbę niechcianych, wnerwionych na mnie smartfonooperatorów. Wolałbym wiedzieć rzetelnie, ile osób kliknęło, bo było rzeczywiście ciekawych.
  18. Ależ skąd. Rura nie wisi w powietrzu, jest w wylewce, która jest ciągle chłodniejsza zarówno od ogrzanego słońcem powietrza, jak i od wody w rurze. To oczywiste, że wylewka nie będzie oddawała ciepła, bo wtedy jest najzimniejszym ośrodkiem w całym tym układzie. Nawet odwrotnie - będzie je pobierała z powietrza. Ale wylewka ta będzie też przez jakiś jeszcze czas pobierała ciepło z rury, aż się całkowicie naładuje, zakumuluje ciepło, bo choć powietrze jest już cieplejsze, to wylewka nadal nie! A ja nie chcę, żeby się wtedy nagrzewała i mogę odciąć od niej to jedno źródło ciepła - ciepłą wodę. Regulator pokojowy odcina od razu przepływ ciepłej wody w tym pomieszczeniu. Jak pisałem wcześniej, za krótko mieszkam, aby się miarodajnie tutaj pomądrować. Opisuję swoje spostrzeżenia, ale teraz już wiem, że w tym sezonie sprawdzę to z termometrem i timerem przy włączonym regulatorze pokojowym i bez niego, bo mam taką możliwość. Wystarczy kilka dni jednakowej, słonecznej pogody. Zrobię to choćby po to, aby albo obalić Twoje wypowiedzi, albo samemu wyjść z błędu.
  19. II zasada termodynamiki działa zawsze. Wy proponujecie koleżance niemal pozbawienie się wpływu na nią. W opisanym przeze mnie przypadku, kiedy słonko ogrzewa pokój, II zasada termodynamiki doprowadzi do jego przegrzania. Bowiem pomiędzy rurą z wodą a powietrzem w pokoju jest jeszcze czynnik pośredniczący - wylewka, do której rura ciągle będzie oddawała ciepło do czasu, aż się cała nie nagrzeje do temperatury wody w rurze. Podgrzane przez słonko powietrze też ją będzie podgrzewało, ale nim dojdzie do wyrównania temperatur, lokatorka spoci się. Natomiast regulator pokojowy spowoduje, że przepływ ciepłej wody w rurze zostanie zatrzymany zawczasu i jedyne co będzie dogrzewało pokój, to słońce. Chronicznie zapominasz dopisać "w moim domu" typu kurniczek.
  20. Woda w rurze ma 26 lub więcej st. C. Wylewka ma mniej, bo od początku ustawiłem na regulatorze pokojowym, że ma być 22. Rura więc dawkowała jej zawsze na tyle. Przepływem. Kiedy słonko dogrzało pomieszczenie, rura przestała dogrzewać wylewkę, nie dążyła do wyrównania temperatur, bo przestała w niej płynąć woda. Oczywiście nie upieram się, ale tak se przy browarze myślę, że wg Waszej teorii, to i termostaty na grzejnikach wysokotemperaturowych nie miałyby sensu...
  21. Wróciłem. Ale mam jeszcze browara, przezornie, w lodówce. No to chwilę zagawędzę. Arturku, wylewka, dopóki nie nagrzeje się cała, będzie odbierała ciepło z rury. Regulator pokojowy nie mierzy temperatury wylewki, a temperaturę powietrza w izbie. A ta rośnie gwałtownie wraz z promykami słońca walącymi w moje okno tarasowe. Nie chce mi się chłopaki prowadzić akademickich dyskusji. I nie upieram się, że muszę mieć rację. Stwierdzam empirycznie - mam tak i próbuję dopasować do tego teorię, do której mnie ten łobuz PeZet zmusza po (i przed!) kilku browcach. I tak dla jaj podeprę się cytatem domowego tyrana, Alberta Einsteina: (browary tutejsze są fajne, a o rzut beretem jest "Bracki". Świetne piwa fermentowane w otwartych kadziach!). PS. Podoba mi się, że zacząłeś fajnie pisać. A podlizywania się PeZetowi, to ani ja bym się nie powstydził. Podoba mi się Twoja nowa droga, stary! Ewuś, pogodowy sobie zamontuj. Przemyśl tylko, w którym miejscu (patrz posty wcześniejsze). Regulatory pokojowe? U siebie bym nie odpuścił - zwiększają możliwości, nie komplikują układu, a na etapie budowy nie kosztują wiele. Każdy z tutaj piszących ma innych dom. Każdy radzi dobrze, ale jednak według własnego. Dopasowałbym do swojego.
  22. Bo to Ewuś wszystko dla Ciebie. Piotrek, regulator działa szybciej. No bo woda w rurze ma u mnie 26 st. C. A ja chcę w pokoju 22. Jak tylko temperatura przekroczy tę wartość, woda w rurze przestaje płynąć. Sączę browara. Fajnie. Inni tańczą, a mię się nie chcę. Leniwie... Aaaa, dobrze sugerujesz, bo nie dokończyłem regulacji. Wprawdzie CO chodziło od stycznia, ale wprowadziłem się 20 kwietnia i było mało czasu na wyregulowanie przepływów. Mam jednak obawy, czy posłuchanie porady żeby dać tylko jeden rozdzielacz było słuszne. Moja parterówka jest rozłożysta. Dobra, bo ludziska są poirytowane, że jadę na telefonie w towarzystwie.
  23. Tak sącząc browara... W tej samej jednostce czasu? No bo ja nie chcę czekać na wyrównanie temperatur z cieczą w pętlach. Pomądruję się z Tobą, albo i nie, tak gdzieś za rok, jak ten mój układ dokładniej i praktyczniej ogarnę. Sączę se dalej... Jest pieknie...
  24. Za rok będę mógł prawdopodobnie napisać, że niepotrzebnie generalizujecie, gdyż dotychczas zauważyłem, że m.in. w mojej sypialni regulator pracował często. Jest ona najdalej wysuniętym pomieszczeniem na wschód, jest okno tarasowe. Kiedy nie były zasunięte rolety zewnętrzne, to w dni słoneczne pokój od rana dość szybko się nagrzewał, ale regulator wtedy odcinał pętlę. Dla mnie sterowanie strefowe nie jest więc gadżetem. A różnice temperatur pomiędzy pomieszczeniami mam nawet o 2 st. C. Po kolejnym sezonie będę mógł napisać coś więcej. Dom domowi nierówny, a panowie sprowadzają wszystkie do jednego mianownika/wspólnego i jedynie słusznego rozwiązania.
×
×
  • Utwórz nowe...