Skocz do zawartości

BIGL

Uczestnik
  • Posty

    562
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    5

Wszystko napisane przez BIGL

  1. Koszt projektu z adaptacją to w moim przypadku ok 1/100, wszystkie brygady (SSO, hydraulik, elektryk, glazurnik, brygada od szpachlowania ) +koparka to 39000 - wydaje się sporo prawda. Z tego gdybym rozkładał budowę w czasie to mógłbym "uszczknąć" jakieś 7500zł (hydraulik, glazurnik i szpachlowanie). Myślę że te prace trwały by dodatkowo jakieś 3-5 miesiące, niby nic strasznego ,ale jeżeli podliczymy koszty ew. dojazdów, grzania domu itp. to realne oszczędności to ok 3000-3500. Pamiętaj że pod koniec budowy (a zwłaszcza kasy) stajemy się bardziej nerwowi i nasz zapał ulatuje bezpowrotnie niby wszystko jest po staremu ale strasznie dobija wydawanie kolejnego 1000 na 2 zaworki lub gniazdka (jakie to wszytko drogie , przecież za 9000 kupiłem wszystkie cegły na dom itp). 180 tys wystarczy na postawienie domu, ale dodaj jeszcze jakieś 80tys (w najlepszym wypadku), aby móc w nim zamieszkać
  2. Wiem , wiem Wczoraj nabiłem baniak, ale i też zwiększyłem temperaturę krzywej na 29* (zakładana temperatura podłogi przy 0 na zewnątrz) aby gładzie lepiej schły. Z moich obserwacji to po zaizolowaniu sam proces ładowania przebiega znacznie dynamiczniej tzn. szybciej wskakuje a wysokie temperatury. Laddomat lub zawór 3d do pilnowania powrotu na kocioł jest calkowicie zbędny, 0 problemów z kondensatem, oklejaniem itp. Podczas rozpalania woda w ruszcie osiąga 50* i dalej jest tylko lepiej. Dokładne pomiary zrobię jak już będę normalnie mieszkał Ps. Nie -5 tylko -12 . Trza by reprezentacyjnego świerka (sosnę ;) ) przyodziać w lampki .
  3. Grzejników nie chciałem bo ich po prostu nie lubię , w tak niewielkim domu byłby problem z ew. ustawianiem mebli itp. Nie wiadomo czy nasz rząd nie zrobi kolejnego ukłonu w stronę niemieckich technologii i nie zakaże (w imię ekologii ) pieców na paliwa stałe itp., przy podłogówce niskotemperaturowej mam ew. wyjście na pompę ciepła - działkę pod kolektor poziomy mam idealną. Rodzice Justyny maja piec z podajnikiem - o ile w dużym średnio ocieplonym domu z grzejnikami jest jeszcze do przełknięcia, to myślę że w moim przypadku w ogóle nie zdał by egzaminu. Nie dość że ciężko jest takie cudo ekonomicznie eksploatować (przy 100% podłogówki to raczej niewykonalne) to jeszcze huczy, szumi jak wariat . Teraz palę na maxa (fakt że dopiero się uczę) i jak już górna warstwa drewna się spali to dymu z komina nie widać , ewentualna sadza na ruszcie to taki pyłek - wystarczy dosłownie dmuchnąć . Kotłownia pracuje bezgłośnie , no czasem słychać siłownik zaworu . Jedynym ograniczeniem są gabaryty baniaczka , a ten z ociepleniem zajmuje troszkę miejsca - popracuję nad tym po naprawie wężownicy. Jeżeli chodzi o samą wężownicę i jej wydajność to jestem (właściwie byłem i będę ) bardzo zadowolony - nie ma ograniczeń w wodzie i jej temp. . Przyznaje się że dałem ciała przy lutowaniu ustrojstwa - mój błąd polegał na tym że nie zlutowałem całych trójników jednocześnie, tzn. najpierw zalutowalem wężownicę ,a króćce wyjściowe już w buforze. Ograniczała mnie średnica wężownicy i jakoś nie wpadłem na pomysł aby lutować wszystko na raz jak już była w środku - zwłaszcza że obie dennice były wtedy zdjęte . Przecieki były tylko na tych 2 króćcach, takie minimalne - jakieś 3 litry na 1.5-2 h, dziwne jest to że próby ciśnieniowe nic nie wykazywały i podciekało dopiero po nagrzaniu wody. Myślałem o tym aby wpuścić tam jakiś uszczelniacz w płynie , ale to cwu i dodatkowo to było by jakieś lepienie itp. Po sezonie spuszczę zład w jakiś baniak i naprawię to cudo... Finansowo wbrew pozorom kotłownia wyszła znacznie taniej niż ew. piec z podajnikiem.... , o satysfakcji już nie wspomnę .
  4. Zapraszam serdecznie - jak coś to się zgadamy na PW, choć ostrzegam że strasznie zalatany jestem . Na budowie prace brną się do przodu - miałem troszkę problemów z wężownicą cwu i do wiosny (koniec sezonu grzewczego) wodę będzie podgrzewał bojler 120L. Kociołek świetnie daje sobie radę z buforem i grzanie zładu to prawdziwa przyjemność. Bez izolacji bufora mogłem nagrzać max do 60* -samo przebywanie wtedy w kotłowni to była jedna wielka sauna (baniak grzał jak cholera). W tym tygodniu owinąłem drania 35 cm wełny ,a na górę wsadziłem 45cm czapkę - wczoraj zagrzałem 80-90* i w środku było całkiem przyjemnie, a jak rury od kotła ostygły to zrobiło się nawet chłodno . Zbiłem dzisiaj tak na szybko obudowę z kg i w kotłowni teraz jest raczej ciasno Z eksploatacji mogę powiedzieć tylko że na dzień dzisiejszy gdy temperatury oscylują w okolicach 0* palę w kotle co 2 dni - każde rozpalenie to mniej więcej pół worka węgla (12-13kg). Dzisiaj termometry wskazywały (od dołu) 30,50,60,80 . Doszedłem do ładu z sterownikiem pogodowym - na początku cholernik trochę świrował, tzn. kręcił w kółko zaworem i mimo zadanej temp. podgrzewał do temp max (tj 40*), a potem wszystko schładzał. Jak się do niego dobrałem to aż iskry poszły i musiałem latać do skrzynki bo bezpieczniki wywaliło (kabel się wysuną i zrobił pstryk) . Potem po resecie sterownik - a właściwie już sterowniczek kochany - hula jak trzeba i jest całkowicie uległy , wystraszył się biedak... Średnio zgodnie z ustawioną krzywą w podłogi idzie 25* (wraca jakieś 23) - w domu utrzymuję temperaturę 21* i myślę że mając na względzie że to nowy dom jest bardzo dobrze. Zobaczymy co będzie jak naprawdę przymrozi Jakieś 2 miesiące mamy już swój adres i dzisiaj przy okazji zakupów nabyliśmy już prawdziwą skrzynkę na listy . Jutro wpadają spece od szpachlowania i malunków - nie to że bym nie podołał -0 - nie mam czasu i głowy aby się tym szybko i sprawnie zająć .. W weekend zamontowałem wszystkie drzwi wewnętrzne i uprzątnąłem cały dom - normalnie horror ile wszelakiego dziadostwa jest w moim posiadaniu. Dzisiaj nie będzie zdjęć - aparat stracil zapał i nie rusza się komody . Taki rysuneczek mojej córuni pt. " Tata na budowie"
  5. Popieram - wstrzymaj się z murowaniem. Wiem że pogoda kusi ale teraz mamy listopad - co innego gdyby to był marzec..... Pamiętam jak rok temu umówiłem na poniedziałek brygadę i chciałem zwozić materiały, zima zaczęła się w sobotę i tak trzymała do marca. . Najważniejsze że macie już fundamenty, to pozwala i znacznie ułatwia rozpoczęcie prac wczesną wiosną Ps. Brakiem izolacji poziomej na ławach zbytnio się nie przejmuj, wbrew temu co można przeczytać nie ma ona aż tak istotnego wpływu (skoro fundamenty i tak stoją w ew. wodzie). Przypilnuj dokładnie izolacji na fundamentach (tej właściwej), najlepiej 2 warstwy papy wypuszczone jakieś 10-15 cm do wewnątrz tak aby łatwo można było potem połączyć z izolacją posadzki.
  6. Damy radę zrobić to szybko tanio i w miarę skutecznie - niech no tylko ten szał budowlany opadnie i będzie troszkę więcej wolnego czasu .... Z beczką na dachu to nie jest taki dobry pomysł bo ma ograniczoną sprawność i nie zawsze jest ciepło. Miałem prysznic solarny (pojemność raptem 15-20L) i w sierpniu nagrzał się tylko 3 razy (niskie temp.),a jak woda długo stoi to potrafi się zazielenić. Taki prosty solarek z wężownicą to już całkiem dobre rozwiązanie - tylko potrzebny jest jakiś zasobnik cwu lub buforek... Co do rozwiązania z linku to tak myślę że jakby tą blachę aluminiową tylko naciąć po środku zgodnie z przebiegiem rurek i odopowiednio wyprofilować to by przylegała do rurek większą powierzchnią - ciekawy temat...
  7. W sumie mam 5 odpowietrznikow: 2 na rozdzielaczach, nad pompą podłogówki, buforem i nad naczyniem wzbiorczym. Zapewne problem był w zbyt małym ciśnieniu przy - przy bezwładnym odpowietrzeniu (ciśnienie z samego układu, czyli słup wody w buforze) przepływomierze stawiały zbyt duży opór i pompa mieliła w miejscu. Jak podłączyłem kran pod 1 zawór spustowy , a drugim upuszczałem wodę to udało mi się opdowietrzyć tylko 3 nitki ( mam studnię i hydrofor nastawiony na 1.5-2 bary). Dopiero po wykręceniu przepłuwomierza i zakorkowaniu wszystko ładnie zagrało. Dodam że podłogówka do tej pory była całkowicie pusta , a przy wylewkach nabiłem w nią powietrze
  8. Dzięki Wam za dobre słowo . Dzisiaj kupiłem 4 worki węgla - 2 polskie i 2 ruskie, po raz pierwszy w życiu paliłem w piecu kamieniami . Drewno mam iglaste i o ile w kominku pali się cudownie (suche jak pieprz) to w kotle z rusztem wodnym idzie to tak sobie , węgiel jest OK . Bufor przez jakiś czas będzie w fazach testowych więc nie będę go zbytnio izolował, mam taki gigantyczny kaloryfer w kotłowni . Uzbrajam łazienkę , wczoraj udało się zamontować grzejnik drabinkę - jest zasilany jednym z obiegów rozdzielacza więc grzeje słabiutko, z drugiej strony jest znacznie przewymiarowany i dodatkowo zamontowałem grzałkę elektryczną - da radę . Dzisiaj zamontowałem i przykleiłem 2 kibelki, resztę zaworków do wody, pompę oczyszczalni, brodzik prysznicowy itp. - taki dzień instalatorski . Niby takie duperele, a zleciał cały dzień
  9. Niestety życie czasem stawia nas pod ścianą i sprawy jakby się mogło wydawać ważne okazują się nie mieć znaczenia - nasza budowa zeszla trochę z kursu i straciła na impecie. Dzisiaj udało mi się odpalić podłogówkę, ale o tym po kolei... Jak wiadomo powszechnie ogrzewanie naszego domku to 100% podłogówki spięte przez bufor z kotłem na paliwo stałe. Po zpięciu tego ustrojstwa mogę śmiało nazwać siebie hydraulikiem-amatorem , o ile wszystko jest w sieci łącznie z opisami to sprawa wygląda zupełnie inaczej dla takliego laika w temacie jak ja. Miałem dobrego hydraulika - wieloletnie doświadczenie itp. ale przy takim układzie od razu przyznał się że nie ma pojęcia jak to zrobić. Poszukałem parę schematów , on przedstawil mi swoje pomysły i jakoś razem coś skleciliśmy. Jak już mieliśmy ogólny szkic instalacji Grzesiek (hydraulik) umnówił mnie na prezentację w firmie "eksperckiej" abym podobierał jakieś zawory itp. Na miejscu powiedziałem dla prezesa o co nam chodzi i czego potrzebuję , a on odparł że takiego czegoś nie ma i to nie bedzie działać - wyjechałem normalnie załamany bo w glowie mialem jeszcze więcej wątpliwości.... Ustaliliśmy że robimy według wcześniejszego schematu tzn. Grzesiek zrobi to co zechcę Podłączyliśmy bufor zasilanie./powrót rurami 2" i zasilanie dodatkowo idzie przez syfon (u-rurka), ma to zapobiec ew. samorozładowywaniu bufora (grawitacja, naczynia połączone itp ), w górę bezpośrednio nad kotłem idzie rura 1" do naczynia zbiorczego (na strychu) , a jego przelew jest wpięty w odpowiertrzenie kanalizy - taki full wypas . Zasilanie podłogówki wraz z podmieszaniem jest zrobione na rurach 1", w skład wchodzą: pompa, zawór 3 drogowy mieszający z siłownikiem Afriso, sterownik pogodowy Key UMS-4P i dodatkowo jako zabezpieczenie sterownik pompy Arsen - ten oprócz sterowania pompą ma ją wyłączyć w razie zbyt wysokiej temp. Ciepłą wodą dyryguje 3 drogowy termostatyczny zawór Afriso - oczywiście ręczny . Podczas pierwszego napełnienia bufora byl i mały dreszczyk - zaczęło kapać z górnego króćca wężownicy cwu , a po 2 godzinach lao się już z 2 . Normalnie horror bo po zlutowaniu ustrojstwa testowalem to cudo przez 2 dni ciśnieniem 5 bar. Wężownica w środku jest zlutowana tylko w 2 miejscach (w sumie 6 lutów) - z góry i na dole i normalnie aż mi nogi lataly z obawy że to puścił dolny 3-nik i trzeba będzie kłaść baniak Po zwaleniu pokrywy okazało się że jeden lut na górnym 3-niku faktycznie był słabiutki - na początku może i szczelny ale puscil po transporcie bufora (60 km po żwirówkach i dziurach), a nie wiedzieć czemu po dowiezieniu na miejsce nie zrobiłem kolejnej próby szczelności Dobrze że zrobiłem: -otwieraną dennicę (1 bufor i nauka) -słaby lut wyszedł na tym etapie -podczas składania bufora zamówiłem (na miejscu niedostępne) 4 trójniki Po usunięciu awarii poskładaliśmy wszystko do kupy i jakieś 2 dni temu pierwszy raz napaliłem w kociołku Dobiłem bufor do 40* i pierwszy raz umyłem ręce w ciepłej wodzie (oczywiście pierwszy raz w tym domu ) - oto wanna z Ciepłą wodą - normalnie luksus . Zawór z siłownikiem przestawiłem na sterowanie ręczne i włączyłem pompę do podłogówki - niby wszystko OK, ale po 5 minutach rura od podmieszania robiła się gorąca , a sama pompa jakoś dziwnie chlupotała. Belka zasilająca na rozdzielaczu ciepła, ale przepływomierze nie uginały się nawet o 1mm Po 4 godzinnej walce diagnoza byla jedna - powietrze w układzie. Odpowietrzenie podłogówki to nie taka prosta sprawa - w moim przypadku polegało to na spięciu belki powrotnej rozdzielacza z kranem (poprzez zawór spustowy), i pompowaniu wody w każdą kolejną nitkę. Aby to sprawnić i przyspieszyć wykęcalem przepływomierz z danej nitki i zastępowałem go korkiem. Taka to rada bo z przepływomierzem za cholerę nie mogło przepchnąć wody. Po takim zabiegu (czasami kilkukrotnym ) wszystkie przeplywomierze uginają się jak trzeba, zawór przestał szaleć i pompa prawidłowo pracuje (bezgłośnie) Rozdzielacz ile to ja się przy nim naklęczałem A to nasza kotłownia - sami faceci : Kocioł, Bufor , Hydrofor , wkrótce dołączy jeszcze pan Rekuperator Orurowanie i sterowanie kotłowni : W piecu się pali to i temperatura rośnie
  10. Wiem że najlepsze jest liściaste ale tego mam od cholery i trochę... Podsuszę i może jakoś podsypując sadpalu uda to się popalić - jak nie w kominku to w najgorszym wypadku będę miał zapas ogniskowy na jakieś 20 lat Patrzyłem dzisiaj tą przepustnicę i nie widzę żadnej trudności w skracaniu linki. Wystarczy przeciąć ją w środku przepustnicy wyciągnąć z pancerza, skrócić pancerz na daną długość (w domowych warunkach brzeszczotem bo przy obcinaczkach łatwo można zacisnąć końcówkę) i dociąć linkę z odpowiednim zapasem. Po tym wszystkim wkładamy linkę w pancerz i ładujemy do przepustnicy, zaginamy końcówkę i wszystko gra.
  11. Jutro sprawdzę (właśnie poodpinałem kominek pod plytki) i napiszę co i jak. - jeżeli skracać linkę to to tylko od strrony przepustnicy (powinno być łatwiej)...
  12. Nie nie palę drewnem po budowie bo jest zbyt mokre - nie zadbałem na czas i tak leżało pod chmurką, w dodatku od czasu do czasu podlewałem je wodą (baniak 1000l stał obok). Jak zrobię z nim porządek to za rok będzie jak znalazł.. Do linki możesz zastosować wszelakie spinki ołowiane dostępne w "rowerowym" sklepie lub też zwykłą kostkę elektryczną, a właściwie jej metalowy środek z 2 śrubeczkami
  13. Bingo. Mam dokładnie tak zrobione i nic się nie dzieje . Przepustnica jest wklejona na silikon do rury 110 i od niej leci dopiero spiro do wlotu kominkowego. Myślę że to dobre rozwiązanie. Co do smarowania linki to moja ma wewnątrz wkładkę teflonową więc ten zabieg jest raczej zbyteczny.
  14. Pololotek przeszedł reinkarnację ( w hucie ), więc zamiast Apoloniusza (żona i Wiśniewski skutecznie podnoszą na duchu ) przed naszym domem na reprezentacyjnym trawniku stoi moj nowy wszędołaz . Wolny to wolny ale przynajmniej wszędzie wjedzie i w dodatku potrafi robić fajne sztuczki. Oto cud techniki . Gdzieś na forum jest temat o ciężkim sprzęcie na działce itp. - dla mnie to pestka bo czasami pod domem mam 2 wywrotki, ogromną koparę lub takie to cudo jak na fotce... Do sąsiedniej wioski kładą asfalt i cholera wie czemu wszyscy upierają się na bezpieczny nocleg właśnie u nas (oczywiście za naszą zgodą). Wszelakie zniszczenia są natychmiast naprawiane i w dodatku mam super utwardzoną drogę Dzisiaj upps w zasadzie to wczoraj sypnęło śniegiem (i dalej sypie ) więc przyszła pora na uruchomienie awaryjnego ogrzewania. Natchnęło mnie na instalację kominka - MAMY CIEPEŁKO W DOMU Jakiś miesiąc temu kupiliśmy Zuzię 16KW - wiem że przybogato ale nie chciałem aby ograniczała mnie długość polan jak to jest przy mniejszych wkładach.. Co do wykonania samego kominka to minusem jest popielnik ( jakiś taki "delikatny" i dostępny tylko przy otwartych drzwiach wkładu) ,a cała reszta uwzględniając przedział cenowy jest na ogromnym plusie . Zuzia to super babka i robi naprawdę dobrą robotę. Dzisiaj przywieźliśmy całą przyczepkę drewna więc można poszaleć , domek fajnie się nagrzewa, gładzie i kleje super wysychają - normalnie luksus Nadmuchałem materac i jak nic mnie nie przepłoszy to będzie pierwsza noc w domu Sufity i ściany mam już wszystkie zaciągnięte Vario i jutro powinienem zacząć szpachlować gładzią finiszową. Do układania płyt polecam każdemu wypożyczyć dedykowany podnośnik - super sprawa i można przykręcać płyty samemu Glazurnik skończył układać kotłownię więc z hydraulikiem spinamy bufor bufor z kociołkiem , a to naczynko wzbiorcze na naszym poddaszu takie tam 100 litrowe maleństwo . Wymyśliłem sobie że aby nie zamarzło to zabuduję je skrzynią, ocieplę , a od spodu z kotłowni zrobię kanał dla ciepłego powietrza. Łazienka też nam się jakoś wykleja - w ogóle w domu robi się co raz bardziej domowo
  15. Cześć i powodzenia Co do dachu to wygląda super pod warunkiem że jest robiony przez dobrą ekipę. Łaty trzeba równiutko i bardzo starannie nabić bo inaczej blacha się troszkę pofaluje , a na pięknym rąbku wygląda to nadzwyczaj paskudnie. Z rąbkiem poradzi sobie każda brygada bo wbrew pozorom sama praca jest nie tyle trudna co czasochłonna(przynajmniej tak wygląda). Ps. Bawole okna (tak na wszelki wypadek ) przy rąbku wyglądają fatalnie - przynajmniej te co ja widziałem.....
  16. Nie podcinam Ci skrzydeł ale musisz wszystko dokladnie (realnie) jeszcze raz przeliczyć. Poczytaj dzienniki i zobacz co kryje się pod pojęciem fundamenty, a co pod SSZ. Wielu z nas buduje rozsądnie więc życzę miłej lektury
  17. Cześć Co do transportu waszych drzewek do tartaku to wystarczy podjechać do leśniczego - ma z 1000 telefonów do kierowców z samochodem do dłużycy i zapwene coś Wam doradzi . Ocieplcie ten kanał powietrzny (przed zalaniem ) jakimś stryropianem bo zrobi wam się konkretny mostek termiczny.
  18. Draagon to będzie dla mnie zaszczyt , z tym że musisz pamiętać że 99% prac robię pierwszy raz w życiu .
  19. Dzięki Ten nadchodzący listopad jest sprawcą całego zamieszania, czasu nie ma a tyle jeszcze mamy do zrobienia . Normalnie padam na pysk od tego zapierdzielu , ale jeszcze troszkę i powinno się wszystko uspokoić ...... Mój sputnik i wozityłek pan Polonez wypiął się na mnie w tak trudnym okresie i musiałem drania zawieźć na złomowisko - zajeździłem go na śmierć W tym tygodniu zakończyłem całkowicie wstępne szpachlowanie i pozawieszałem stelaże do kg. Wszystkie (prawie ) sufity wyglądają tak W ciągu 2 dni poukładaliśmy z Przemkiem (to mój pomocnik od elewacji ) cały dom oprócz łazienki i wc - jutro przychodzi glazurnik i może uda się dopasować wysokość sufitu do płytek glazury (oczywiście tu mam ograniczone pole manewru ). Dzisiaj zamontowałem pierwszy parapet w naszym domu, z racji że glazurnik (o ile się dogadamy w negocjacjach ) zacznie od kotłowni (ja normalnie nie mam czasu ) to pierwsza deska jest właśnie tam Parapety mamy identyczne do całego domu tzn. dębowe robione w tym samym zakładzie co nasze wejściowe drzwi. W środku tygodnia ma pojawić się też nasz hydraulik i prawdopodobnie zaczniemy spinać całą instalację do kupy . Ja muszę przygotować łazienkę i wc dla glazurnika , poukładać pozostałe 2 warstwy wełny między belkami, ogarnąć folię na sufity i zacząć przykręcać płyty...... MASAKRA
  20. Od początku zakładałem że u nas będzie podbitka PCV - tak łatwiej, prościej i niby praktycznie Wiosną tato podarował mi przyczepkę podbitki drewnianej ( nie tej z marketu, ale takiej tartacznej calówki ), pomyślałem że może wybiję tym sufit ganku, lub też coś sklecę za 100 lat Poukładałem te deski na belkach stropowych i podczas impregnacji popryskałem jakimś szuwaksem od wszelakiej maści robalów i grzybków. Mijały miesiące i jak już nadszedł czas na podbitkę policzyłem metry za udałem się na rekonesans - cena mnie powaliła, w zasadzie nie sama cena ale stosunek cena/jakość. Po paru kalkulacjach postanowiłem przeprosić się jednak z kochanym drewienkiem - prawdę to najstarsze dziady gadają że z naturą nikt nie wygrał Kupiłem jakieś 20l bejcy w kolorze "palisander" (cokolwiek to w tym przypadku znaczy ) i pomalowałem wszystkie deski tym ustrojstwem. Malowałem na poddaszu i deski schły na belkach, tak patrząc na nie zajmowały jakby się mogło wydawać jakieś 40m2 domu, więc o ilość byłem raczej spokojny .Jak już doszło do docinania i przykręcania to po jednej ścianie zacząłem się bać czy starczy mi na następną Telefon do taty trochę mnie uspokoił - mówił że ma jeszcze trochę chociaż już nie podbitki ale szalówki (z pw) i z innego zakładu . W sumie moja podbitka składa się z 4 rodzajów desek - oczywiście tak układałem że w niektórych przypadkach tylko ja wiem o co chodzi Udało mi się nawet zamontować sygnalizator alarmowy - czy prawidłowo to się okaże Dla ułatwienia sobie życia i poprawy bezpieczeństwa oświetlenie na ganku jak i tarasie mam sterowane za pomocą czujek ruchu. Bardzo przydatna sprawa gdy wracamy nocą do domu - zero problemów ze znalezieniem kluczy itp. - koszt czujnika to ok 20 zł. Udało mi się kupić w bardzo dobrej cenie wełnę do ocieplenia stropu, zdecydowałem się za Unimatę z Isovera z lambdą 0,039 - zastosowanie w moim przypadku "lepszej" wełny nie miało by sensu z racji planowanej (za 100, a teraz to nawet za 1000 lat ) adaptacji poddasza. Za różnicę w cenie kupiłem płyty osb na stryszek ,2x 12mm. W większości domu mam poszpachlowane (z siatką) łączenia płyt i wstawione narożniki - jakoś tak niebezpiecznie kanciasto się zrobiło . Pierwsza warstwa wełny jest od dołu belek i wygląda to tak , najpierw przypinam zszywaczem (zszywki 14mm) gęsto sznurek, ma on za zadanie stanowić oparcie dla 2 górnych warstw wełny (w sumie 3x10cm). Następnie mocuję dolną warstwę do belek przy pomocy takich kółeczek - pierwszą rolkę mocowałem samymi wkrętami i sznurkiem ale jakoś kiepsko to szło i raczej nie było to wiarygodne. Na koniec wszystko profilaktycznie przeplatam sznurkiem od spodu - widzę że zostanie mi trochę kółek więc powkręcam je jeszcze w bardziej newralgiczne miejsca Żeby nie było że to taka piękna i czysta robota : Jako ze nie można już dostać się z drabinki na poddasze to zamontowałem jakieś ciepłe (oczywiście tylko z nazwy ) opuszczane schody - z czasem to wejście jeszcze docieplę .. Mamy też drzwi wewnętrzne do kotłowni - z demobilu od brata (dzięki stary ) ,ale prezentują się pięknie CDN
  21. Obolały, zmęczony, targany skrajnymi emocjami mogę ogłosić koniec (prawie ) prac elewacyjnych na naszym domku . Praca ciężka ,troszkę mozolna jeżeli robimy to dokładnie ale jednocześnie dająca ogromną satysfakcję. Własnoręcznie wykleiłem 2150 kg kleju (większość poszła na przyklejanie styro) i 250m2 siatki - prawej dłoni nie mogę zacisnąć w pięść (od pacy ), a całe ciało boli od tego cholernego balansowania na rusztowaniu . Psychicznie też strasznie - od bluzgów i nienawiści po pośpiewywanie i motylki w brzuchu . Taka mała prezentacja efektów : Front domu, ściana już zagruntowana (bez ganku), została tylko podbitka i rynny) Przed Po Ściana wschodnia, została tylko podbitka ( jutro). powinienem zejść już wreszcie na ziemię Przed Po Ściana zachodnia, ta już ma podbitkę więc jest w 99% skończona Przed Po No i ściana zachodnia - zostało gruntowanie i podbitka Blaszane parapety jakoś mi nie podchodziły (blacha 0.5mm i 20cm styro ), płytek też zbytnio nie chciałem - odpadające fugi itp - stanęło ma takim rozwiązaniu , podpatrzyłem to u teściów i wydaje się być OK. Życie na wsi jest piękne , pod nogami na rusztowaniu wala się KOTKA DOROTKA , sąsiadki zezują z zazdrością na nasz nowy domek i jest nasz budowlany pocieszyciel (dla Dragona) - jak coś to posłałem go dalej .... Kleiłem klejem Ceresit ZU - dobrze się tym pracowało i przy zgraniu ze słońcem spokojnie zaciągałem cale pasy nawet na szczytowych ścianach . Do obróbki okien użyłem też jednego worka kleju Atlas (Ceresit się skończył, a markety pracują do 22 ) , ziarnistość była podobna, ale jakby szybciej zastygał.- oczywiście to nie jest żadna wytyczna . Siatka którą zatapiałem to też j zółty, czeski Atlas (tak było napisane) - w porównaniu z marketówką białą jest zajebista i praca z nią to prawdziwa przyjemność. Na okna i obrobienie fundamentu kupiłem właśnie takie białe coś z marketu - działać to działa ale ile z tym utrapienia - poszczególne włókna oddzielają się od siebie (normalnie rozpada się w rękach), i łatwo to coś przeciąć szpachlą - stanowczo odradzam . Przepraszam jeżeli ktoś odczyta to jako przechwałki - po prostu jestem cholernie dumny z efektów, jakości prac, jak i zaoszczędzonych 10000 ....
  22. Pięknie Wam to wychodzi Szacun dla Twego Ojca - naprawdę dobra robota, choć nie jestem ekspertem budowlanym to Wasz dom wygląda lepiej niż nie jeden bydowany przez "profesjonalne" brygady Muszę się odnieść do ostatniego zdjęcia - mam identyczne (chodzi mi o ptaszka ), może jest to ptaszek budowlany co lata po budowach i dodaje otuchy dla strapionych inwestorów Ps. Życie na wsi jest piękne
×
×
  • Utwórz nowe...