Skocz do zawartości

ezs

Uczestnik
  • Posty

    201
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ezs

  1. w km to nie wiem. pieszo idę 40 min rowerem jadę 15 min samochodem 10 min tramwajem - godzinę
  2. też tak chciałam. Niestety, drzwi balkonowe otwierane na zewnątrz to są zupełnie inne drzwi. Nie są traktowane jak okno balkonowe, ale jak drzwi wejściowe właśnie, a z tym wiąże się zupełnie inne mocowanie, profile i.... cena. Więc w sumie uznałam, że gra nie warta świeczki.
  3. zmienialiśmy kolor szafek. To znaczy było to tak, ze miałam meblościankę na wysoki połysk. No i żal było wyrzucać, więc zdjęliśmy fronty, skrzynie zostały spożytkowane jako baza (czasem po odwróceniu na bok) a przody zrobiliśmy drewniane malowane lakierobejcą. Ponieważ jednak kolor skrzyń róznił się, zostały one również pociagniętę tą samą lakierobejcą (po przeszlifowaniu papierem leciutko). Wygląda to bardzo dobrze, jak drewno, a kolor ma ciemny.
  4. nie do końca podwójnie, bo mi oddali to, co by zapłacili oni. Wyszłam na tym z tysiąc do tyłu ale miałam prąd od ręki a nie po roku. Jeżeli w umowie jest 2010, to nie ma o co kopii kruszyć. Idź do ZE, to ci wytłumaczą, co dalej.
  5. Ja mam wiessmana z netu. Instalował hydraulik, który też kotłownię robił, potem przyjechał serwisant na odpalenie (darmo). Całość wyszła ok 2000 taniej, niż w sklepie koło mnie chcieli z 'olbrzymimi" upustami.
  6. to bedzie potrzebny projekt przyłacza. Normalnie robi to elektrownia, bo to ona powinna zrobić całe przyłacze. Ale ponieważ często elektrownia daje termin np 2 lata, to ludzie robią sami. A jak sami, to trzeba samemu załatwić zgloszenie, mieć projekt a potem zrobić odbiór i podpisać umowe. Ja bralam firme, więc wszystko zalatwili oni - małż tylko pojechał umowę podpisac. Cały czas mówimy o przyłaczu - czyli części za plotem, jak rozumiem?
  7. ezs

    Mobbing...

    Ciril przełożony średniak i do tego z układami zdarza się dość często. Jeżeli pracownik jest faktycznie asertywny i kompetentny - to zwykle szybko zaczyna szukać innego przełożonego. Jeżeli nie szuka, to może znaczyć, ze nie jest sam pewien swojej wartości rynkowej i całkiem możliwe, że to właśnie przełożony ma rację. Dla mnie są to sprawy bardzo delikatne i niepewne. Ilu ludzi mi opowiada, że nie są doceniani a skądinąd dowiaduję się, ze nic nie umieją i "po co ten szef ich trzyma".... Typowe zastraszanie, poniżanie, ośmieszanie też się zdarza, ale.... po pierwsze nie mogę sobie wyobrazić, że ktoś w takich warunkach będzie pracował dłużej, niż kilka miesięcy na znalezienie nowej pracy, po drugie zwykle nie jest bez przyczyny, choć zgadzam się, że przyczyny te mogą być niezależne (np odmówienie usług seksualnych ), to jednak częściej jest po prostu niekompetencja. W większości przypadków sprawy o mobbing uważam za przejaw zwykłego pieniactwa przy rozdętym ego niepopartym obiektywnymi umiejętnościami. Inna sprawa i prawdziwy problem to ludzie zalęknieni i niepewni siebie. Tym może i należy pomagać, ale oni zwykle po pomoc się nie zwrócą. Tu jest raczej pole popisu dla psychologa / psychoanalityka, a prawnika może przy okazji
  8. Dom ma prawie 19 m szerokości, jeżeli nie ma okien z dwóch stron to trzeba dodać jeszcze 2*3 m. CZyli szerokość działki 25 m. Rozumiem, że stąd pytanie o 1,5 m? Nie ma teraz takiej opcji, jak zgoda sąsiada. Od czasu wprowadzenia nowego prawa budowlanego. Ktoś kiedyś pisał o możliwości wystąpienia do ministra ale na ten temat nic nie wiem. W dodatku musisz jeszcze obejrzeć linie zabudowy - czy ci nie każą odsunąć domu od ulicy dalej, niż 4 metry, a co tu mówić o 1,5 m? I jeszcze jedna uwaga - mam działkę 750 m i nie zdecydowałam się na parterówkę. Niestety, mała działka wymusza na ogół dom z poddaszem, inaczej masz na niej jedynie dom. Tu powierzchnia zabudowy jest prawie 200 m2! Zostaje ci 450 - i to wokół domu, łącznie z podjazdem do garażu. Czyli podjazd, rabatka z kwiatami i tyle. Oczyszczalnia u sąsiada
  9. ja bym nie sprzedała po pierwsze- na każdej wsi jest dom obok obory i jakoś ludzie żyją z tym po drugie - jeżeli obora będzie "normalna" a nie zakład przemysłowy to nie powinna być bardzo uciążliwa, choć krowy ryczeć będą, zapewne. Jeżeli będzie to obiekt przemysłowy - o ile wiem, potrzebna jest jednak zgoda sąsiadów no i inna kwalifikacja terenu (nie rolniczy). Odsunęłabym jedynie dom i posadziła drzewa. Lepiej mieć wizję obory , niż kupić piękną działkę a ktoś potem obok postawi zakład lakierniczy. Albo garaż dla Tirów. Jedynie działki w istniejącej gęstej zabudowie domkowej dają jaką taką gwarancję, że będzie na nich to, co jest. Reszta i tak jest niewiadomą. PS - podobno bardziej śmierdzą kury. Ja zapach g.. krowiego nawet lubię
  10. warunki mówią tylko, że przyłącze jest możliwe na zasadach, jakie napisali. Teraz trzeba albo iść podpisać umowę albo od razu brać firmę, która to przyłącze zrobi - zależy od regionu (w niektórych zrobienie samemu znacznie skraca czas oczekiwania). Najlepiej pojechać i pogadać na miejscu.
  11. No tak, ale pytał o ręczne, bo rzekomo koparką się nie dało. W porównaniu do koparki wyszło drogo
  12. ezs

    Mobbing...

    chyba tak... są osoby, co do których mobbing nikomu nie przejdzie przez myśl. takie mam wrażenie. Przede wszystkim Kompetentne. Po drugie z silną osobowością. Wiesz, już tyle razy przekonałam się, że pracodawca pozwala sobie na tyle, na ile pozwoli pracownik. Ale z drugiej strony są osoby, które aż się proszą, żeby le lekceważyć. Nawet jeżeli dużo umieją, zwykle mają problem w pokazaniu tego publicznie. A jak jeszcze trafią w silne, konkurencyjne otoczenie, to mają zwykle przechlapane. Ja mam wrażenie, ze ludzie mają problem z doborem pracy dla siebie i wiele późniejszych dramatów ma tu początek. Chodzi mi o predyspozycje psychiczne. Ja od młodości wiedziałam, że muszę uprawiać wolny zawód. Mogę mieć szefa, owszem, ale nie za bardzo. Żadnej pracy zespołowej. Grupa zawsze szła w prawo a ja w lewo. Nie mam predyspozycji do pracy w korporacji, biurze. Gdybym trafiła na taką pracę, mogłoby się to skończyć próbami "wepchnięcia mnie w podłogę" ze strony współpracowników a depresją u mnie. Albo by mnie trafił szlak. Ludzie nie zdając sobie sprawy z samych siebie dryfują czasem gdzie ich los poniesie a potem cierpią.
  13. ezs

    Mobbing...

    widzisz, to nie o to chodzi. nie potrzebuję tego typu przejawaów zyczliwości, po prostu ten typ tak ma. Może to wynika z dużej pewności siebie A co do nachalnych i świńskich - nikt się nigdy w stosunku do mnie nie odważył, chyba ucinam takie zachowania w zarodku A i do mobbingu trzeba mieć chyba odpowiednią konstrukcję psychiczną. To znaczy do tego, żeby być mobbingowanym.
  14. ezs

    Mobbing...

    Daggulka, niech mnie opatrzność broni przed takim szefem. W pracy to ja jestem pracownik a nie kobieta. Pochwalić mnie można za kompetencje a nie za fryzurę. Maksimum tego, co znoszę, to, jak ty mówisz, bezprzedmiotowe stwierdzenie, że zmieniłam fryzurę. Może dlatego tak mam, że zawsze uczyłam się i pracowałam głównie w męskim gronie. Nigdy nie było ważne, że ktoś ma zły dzień, chore dziecko, albo ładne nogi. Po wejściu do pracy problemy, fryzury, dekolty i twarze zostają za progiem. No, problemy czasem wracają w przerwie na śniadanie czy obiad, reszta nie. A mobbing... zawsze mówię, że w Polsce nie ma już przymusu pracy. Jak mi gdzieś jest bardzo źle, nie awansuję, nie mam perspektyw - to szukam czegoś nowego. Człowiek, który całe życie się szkoli, rozwija, uczy - nie ma problemów ze znalexieniem pracy, nawet po 50. Człowiek, który skończył / nie skończył studia i siedzi w jednej pozycji przez 20 lat - jest sam sobie winien.
  15. ezs

    Mobbing...

    jest przede wszystkim mało zdefiniowany. No bo czy jest mobbing, jak pracownicy jednej osoby po prostu nie lubią. Starają się nie rozmawiać, nie informują o składkach a w rezultacie i o uroczystościach..? Czy musi być to szykanowanie? A co to znaczy? Jak pracownik robi mi na złość, to się go pozbywam, jak szef - to można najwyżej zmienić szefa. Widzisz Ciril, ja nie jestem zbyt lubiana, bo nie należę do łagodnych i uległych. Ani dla podwładnych ani dla moich przełożonych. Nigdy się nie zastanawiałam, czy mnie lubią, czy nie. Robię swoje, czyli to, co uznaję za stosowne i tyle Nie bardzo rozumiem tego pojęcia...
  16. ja mam płytki tylko w wąskim pasie przy umywalce, za to do sufitu. I drugi wąski pas przy kabinie. reszta pomalowana. Aaa, ale ja mam kabinę z dachem, szczelną.
  17. wiosną kupiłam róże w Leclerc. Kupiłam trochę beznadziejnie, bo stały w markecie przez miesiąc i miały tak przesuszone korzenia, że przypuszczałam, że nic z nich nie będzie. Przecenili jednak, to stwierdziłam, że spróbuję. No i kwitną już drugi raz w tym roku a rozrosły się ślicznie. W ten sposób mam piękne róże szczepione na pniu po 8 zł sztuka zamiast po 48 (u ogrodnika). Co do marketów - rok temu kupiłam z litości rododendron w Tesco. Usychał prawie. A teraz rośnie jak głupi. W tym roku więc dokupiłam drugi, ale coś gorszy, nie zawiązał pączków. A nie był tym razem z przeceny. Może trzeba te przeceniane kupować? Jak wyżyły do przeceny, to wszystko przeżyją Za to z Casto mam jodłę koreańską, która podpisana była tą nazwą ale u ogrodnika dowiedziałam się, że to coś innego, choć ślicznie wygląda. Tak więc w marketach bywa zabawnie. Ale i ogrodnicy nie wszyscy są dobrzy, milin drogi i niby od dobrego ogrodnika po prostu mi usechł.
  18. zmienić operatora koparki (serio, u mnie też nie każdy chciał ale trafiłam na wirtuoza) Jeżeli wykopał na mojej działce, gdzie nie dość, że mało miejsca, to jeszcze pilnowałam, zeby mi agrestu nie zasypał i jabłoni nie złamał, to nie wierzę, że jest działka, gdzie się nie da. Jeżeli się da wjechać, to i wykopać. No, chya, że się nie da wjechać. Koparkowy bieże 80-100/godz. U mnie przy całych wygibasach i wyciąganiu kilku pni przy okazji zajęło mu 3 godz + dojazd.
  19. a czy jabłek się nie szczepia? Przecież tyle leży pod jabłonią, że coś by wyrosło, gdyby mogło. A pod moją prawie 100 letnią jabłonią nie ma żadnego młodego drzewka
  20. sezon się zaczął i znowu karetki jeżdżą, jak co roku. Ja już tam nie pracuję, ale zostali moi koledzy. Dla mnie zawsze najgorsze były dzieci (tych do nas na szczęście nie przywożą) i te zatrucia rodzinne. I powiedzenie temu, co przeżył, że jest sam. A przecież grzyby nie mają żadnej wartości jako jedzenie... Nie martw się Daga, ja mam po prostu uraz i skrzywienie zawodowe jak słyszę o grzybach, to muszę...
  21. hmmm, jak składałam papiery wydawało mi się, że za miesiąc mam pozwolenie. W międzyczasie ktoś zaskarżył MPZ i go zawiesili.... na rok.
  22. ad jeden - nieprawda. Ci co się nie znają boją się i albo nie zbierają albo same pewniaki gąbkowane. Ad dwa- nie tyle biorą do szpitala całą rodzinę, co ze szpitala wychodzi jeden z całej, czasem licznej rodziny. masz rację za to, co do tego, że nie jest to jedyny sposób na pozbawienie się życia własnymi rękami. Ale nie dawajcie choć grzybów dzieciom. To jest najbardziej przykre
  23. jak dobrze, że nie mam dyzurów na toksykologii. Wiecie, mam jedną obserwację własną - z powodu grzybów umierają ci, którzy się bardzo dobrze znają na grzybach. Przyjeżdzają do nas całymi rodzinami, wychodzi czasem jeden, ile razy zostaje samo dziecko, które grzybów nie jadło. Ile razy słyszałam - ja się znam, to były kanie, kurki, gąski. A potem umierał.
×
×
  • Utwórz nowe...