jakby ta działka była realnie podzielona, z wyodrębnionymi księgami wieczystymi, to partner miałby swoją, bez oglądania się na mamy, ciotki i babcie.
To, że sobie nieformalnie podzieliliście to nic nie znaczy.
Dom należy do właściciela działki. Jak wy sobie pobudujecie, to potem do domu mogą zgłaszać pretensje ciotki i matka.
"Budowanie domu na nieruchomości, stanowiącej wyłączną własność jednego z małżonków powoduje, że również ten dom będzie stanowił własność tego małżonka. Właściciel gruntu jest bowiem również właścicielem wybudowanych na nim budynków, zgodnie z rzymską zasadą superficies solo cedit („to co jest na powierzchni przypada gruntowi”). I bez znaczenia dla prawa własności pozostaje to czy dom na działce małżonka został wybudowany wspólnymi siłami obu małżonków i za wspólne środki."
https://www.infor.pl/prawo/malzenstwo/majatek/3046971,Malzonkowie-buduja-wspolny-dom-na-dzialce-zony-lub-meza.html
A ty w ogóle, po potencjalnym rozpadzie związku możesz zostać z niczym.
Najpierw konieczne jest zniesienie współwłasności działki, tak, aby twój partner miał swoją odrębną nieruchomość. Potem ciebie dopisuje notarialnie do działki jako współwłaściciela (po ślubie jest to o wiele tańsze, bo nie płacisz podatku) i dopiero wówczas ładuj w tę budowę jakiekolwiek swoje własne pieniądze.
Jak babcia nie kontaktuje, możecie wnieść do Sądu o ubezwłasnowolnienie i poprosić Sad o wydanie decyzji w imieniu babci.