To tym razem ja zacznę. Dotarłam już do domu. I jak zwykle, po każdym spotkaniu każdy pisze to samo... Że było zaj... eeee.... fajnie - znaczy się, i że szkoda, że tak krótko (choć nie wiem czy dłuższe przebywanie razem nie zakończyło by się znacznym uszczerbkiem na wątrobie, tudzież płucach ), i że ci, których nie było - niech żałują... I jeszcze podziękowania za transport w tamte stronę - Króliku, a nazad Aci i Aciowemu Mariuszowi. Zdjęć nie mam, inksze powklejają - aale działo siiięęęęę, ojjj działoooooooo