-
Posty
2 316 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
4
Wszystko napisane przez Baru
-
A jakżesz by inaczej!!!! Ojjjjjj Królik!!! Kusisz los!!!! Pamiętaj, że już niedługo się będziemy widzieć, to wiesz...
-
No toś mię kuńplement pierdyknął zaocznie
-
1970 to baaaardzo dobry rocznik jest!!!!
-
ODLICZAMY !!! :)))
Baru odpisał daggulka w kategorii LetKA 2013, czyli letni zlot Forumowiczów Budujemy Dom
No faktycznie! Nie zwróciłam uwagi, że tam przerwa w odliczaniu byla. -
I to jest najważniejszy wpis w tej dyskusji. Ale - jak człek stawia pierwszy dom - nie zdaje sobie sprawy z pewnych rzeczy i pyta. I chwała mu za to, że pyta. Niestety w pewnych momentach okazuje się i tak głupi, choć wydawałoby się, ze sprawa była przemyślana i powinna być ok. PS. Suszarkę mam, 3tys to wcale nie wygórowana cena za taki sprzęt, a i tak teraz (bo jesienią czy w zimie suszarka jest niezastąpiona jak dla mnie) rozwieszam pranie na balkonie (zadaszony i zacieniony), jak rownież wyrzucam pościel w celach wietrzeniowch.
-
Okna przerobilabym na normalne - czyli dodalabym po kawałku ściany i w kuchni i w łazience. Ja jestem zwolennikiem balkonu i go mam, ale musiałby być zadaszony - ja specjalnie przedluzalam dach. Nawet wystawić suszarkę z praniem, albo wyrzucić pościel do wywietrzenia... Masz może rysunki elewacji? Adrian ma rację z brakiem powierzchni gospodarczej - niby dom ma 130-150mkw, ale jest znacznie więcej pierdół do przechowywania niż w bloku. I jeszcze jedno: ja bym nie zmniejszała domu o ten jeden metr. A w łazience na dole obowiązkowo wsadziłabym prysznic.
-
A ja tak z innej trochę mańki, bo mię się nasunęło po wczorajszym spotkaniu u nas na ogrodzie. Kupa ludzi i plastkowa zastawa na stołach - i co z nią dalej? Do plastików?? Chyba nie bardzo, bo brudne toto... a myć tego nie zamierzam, bo za kanalizację bulę straszną kasę. Do zwykłych śmieci??
-
Nieprawda. Koszę nasz ogród raz w tygodniu i kleszcze są. Wiem, bo moja psica nie wychodzi poza ogrodzenie, a kilka kleszczy z niej wykręciłam. Tego nie wiem - mam tylko kilka brzoskwiń i pryskam je tylko na kędzierzawość liści, a to nie robak, jeno grzyb jest przyczyną tej choroby, więc i kleszczom to nie szkodzi (pomijając już okres pryskania).
-
Generalnie to ta cała ustawa - jak niestety większość produkowanych w naszym kraju ustaw - jest do bani. Będą sobie robić co chcą, bo będą mieli monopol. A wygra i tak ten, kto ma wygrać, czyli w moim przypadku wiejski MPGK Pytanie tylko, jak ich zmusić, żeby częściej jeździli?? Segregować i tak będę, bo to robię od iluś tam lat. Nie wierzę, żeby przyblokowe śmietniki były opróżniane raz na 3 tygodnie!!! Dlaczego więc domom jednorodzinnym narzucają bandyci takie warunki???
-
Ale rozpętałam dyskusję Tyle, że nie do końca mnie zrozumieliście... Mi nie chodzi o frontliny, fiprexy, obroże i inne takie. Owszem, stosuję, ale wychodzi na to, że to niewiele warte jest. Zgadzam się z Demo - foresto jest ok, miałam w tamtym roku, zakupiłam i czekam na dostawę w tym roku. To dla Nadii - prawie 50kg czarnego teriera. Ale mam jeszcze trzy sierściuchy, dwa wychodzące, trzecia zwiewająca i pomimo zakrapiania przynoszą to dziadostwo na sobie. Staram się pilnować, żeby były tylko na ganku, ale wiadomo, jak to przy dzieciach - wiele nie trzeba, żeby drzwi nie domknąć. Spadają te kleszczory z nich no i się boję, że dopadnie którąś z dziewczyn. CHODZI MI O OPRYSKANIE OGRODU JAKIMŚ ŚRODKIEM PRZECIWKO KLESZCZOM. Są takie środki na allegro, ale jak ze skutecznością? Ktoś coś słyszał? Próbował??
-
Się proszę nie natrząsać z mojego opisu - został komisyjnie wybrany . Po kleszczu nie poznasz, niestety. Jedynie po tym, czy psiak zachoruje.
-
Odpadały same po kilku dniach, bo się opiły i były zdolne do rozmnażania :-(. Kleszcz - jak straci życie pijąc krew - sam nie odpadnie - trzeba go usunąć.
-
Ja wyciągam codziennie po kilka-, kilkanaście kleszczy moim dwóm kotom, trzeciego maniacko nie wypuszczam z domu, co jest bardzo trudne, bo zaraza tylko patrzy, jak zwiać. Kłaczastego psa macam, szczotkuję po każdym wyjściu na ogród... Na szczęście żaden z kleszczy, które suczy wyciągnęłam, nie był zarażony. I oby tak dalej... Ale babeszjoza (w drugim rzucie, a często i przegapiona - w pierwszym) jest nieuleczalna! Schiza jakaś!!
-
Czy robicie coś z tym dziadostwem? Bo niestety samo zakrapianie zwierzaków, zakładanie im obroży przestaje być skuteczne Boję się o moje dziewczyny, boję o sucz... Na szczęście koty nie chorują "odkleszczowo" (albo ja o tym nic nie słyszałam). Są na allegro różne wynalazki do pryskania - ktoś używał? Jaka jest skuteczność? No i niestety - jak można się domyślić - działa pewnie nie tylko na kleszcze, komary, meszki i inne złe, ale też i na te owady, które są pożyteczne. Jeżeli umieściłam post w złym miejscu - proszę o przeniesienie. Edytuję: Nie wyraziłam się jasno... Chodzi mi o oprysk ogrodu i otoczenia, w celu pozbycia się kleszczy.
-
Się dopiszę, albowiem w dniu dzisiejszym pojawił sie był osobnik pci męskiej, celem wypełnienia Deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Po przeczytaniu Waszych postów wychodzi mi, że mam - spośród Was, którzy się tutaj wpisali - najdroższe śmieci. Za człowieczka segregującego 15zeta, a za niesegregującego - 22,50. Będą zabierać każdą ilość wyrzuconych śmieci - chwali im się - ale!! Uwaga, uwaga!! RAZ NA TRZY TYODNIE!!! Jak to usłyszałam - mało mnie szlag ciężki nie trafił! Raz w miesiącu w lecie?!? Ja wędkarzem nie jestem!! Przecież oddam wszystko, co zjadłam, zanim klapę podniosę i upchnę wór ze śmieciami!!! Deklaracji nie wypełniliśmy, nie wiem jak toto rozwiązać. Niestety wygląda na to, że przetarg - choć rozstrzygnięcie będzie w przyszłym tygodniu - wygra rodzimy MPGK, bo tylko oni do tej pory jeździli z taką częstotliwością. A jeszcze jak stwierdzą, że śmieciara nie dojedzie mi pod bramę i że muszę drzeć ze 300m kubeł - to chyba kałacha kupię i rozpierduchę u burmistrza tej pieprzonej wsi zrobię!! Jakieś sensowne rady, jak mogę zadziałać w sprawie częstotliwości wywozu? Czy my - szara masa - mamy jakikolwiek wpływ na to, kogo wybiorą podczas przetargu? I zapomniałam o czymś ważnym: śmiecie segregujemy od zawsze - nawet jeszcze jak mieszkaliśmy w bloku dymałam z plastikami, szkłem czy papierami do odpowiednich pojemników.
-
Ewidentnie ktoś spartolił sprawę.
-
Oooooo właśśśśśśsssnie!!!Zobaczymy, czy początkiem czerwca też taka odważna będzie!
-
Zobaczymy za rok!!
-
Rysiu!! To, że jestem Twoją fanką - to nic. Noszsz ja Cię uwielbiam, jak babcię drypcę
-
Rysiu! Ty wiesz, że jestem Twoją fanką od zawsze Ale przepraszam Cię bardzo - skoro pierwsza moja psia o mało życia nie skończyła przez ropomacicze, to z drugą może mi się to udać, albo i nie. Dla mnie nie ma problemu z przypilnowaniem mojej suki, jak ma cieczkę, ale co z innymi debilami, którzy "nie będą krzywdzić swoich ukochanych zwierzątek? bo im się też coś od życia należy"? A potem dwa razy do roku topią to, co się im należało od życia. Co z tego, że moja Nadia jest na ogrodzonym terenie, jak i tak muszę uważać, bo jakieś - sory - pieprzone wiejskie burki wlezą mi na ogród, srają i leją po moich krzaczorach. A smród kocurów obszczywających mi dom dookoła po prostu powala. I dlatego uważam, że jednak powinniśmy ingerować w rozmnażanie zwierzaków i nie dopuszczać do samowolki w tym temacie.
-
Wybacz, ale się nie zgadzam ze stwierdzeniem otyłości. Ani poprzednia ma sucz, ani sierściuchy grube nie są. I wbrew obiegowym opiniom, że stają się leniwe i nie polują - przynoszą mi liczne dowody swego kociego oddania, choć micha zawsze jest. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem kopiowania zwierzakom uszu i ogonów, dlatego moja czarna ogoniaste posiada, choć jej rodzice ogonki krótkie mieli. Ale nie o tym rozmawialiśmy przecież... Masz rację, schroniska są pełne - ale dlaczego? Czy aby nie przez ludzką niefrasobliwość i osobliwe podejście do tematu sterylizacji? I wybacz - na chwilę obecną i jeszcze parę lat do przodu - nie wzięłabym psa ze schroniska. Nie dlatego, że niepapierzasty i inne tam takie. Ale dlatego, że nie wiem, co w takim psie siedzi. Owszem, kwestia wychowania to jedno i podejrzewam, że dałabym sobie z tym radę, ale pewne cechy charakteru jednak dziedziczy się po przodkach. Nie wiem, jakie predyspozycje siedzą w zwierzaku i w najmniejszym stopniu nie wiem, co z niego wyrośnie. Nie wiesz, co weźmiesz ze schroniska, możesz wiedzieć, co chcesz, ale nie wiesz, co Ci się dostanie. Mam czwórkę dzieci i to ich dobro i bezpieczeństwo muszę mieć przede wszystkim na uwadze. Kupując psa papierzastego - mogę się spodziewać pewnych zachowań i nie spodziewać innych. Wiem np, że czarny terier nigdy, przenigdy nie będzie wymagał ode mnie kilometrowych spacerów i na obecną chwilę mojego życia jest mi to bardzo na rękę. Kiedyś miałam ONka, ale kiedy ją kupiłam, byłam na studiach i mogłam jej poświęcić duuuużo czasu i zapwnić jej ten ruch. Teraz - mimo sentymentu ogromnego do owczarków - nie kupiłabym sobie psa, a raczej suki tej rasy. Podobnie jak żadnego psa myśliwskiego! Ani nie husky'ego, malamuta, syberiana, nowofunlanda, kaukaza i iluś tam innych ras. Labradora i goldena z resztą też Jeszcze kilkqanaście lat temu stukałam w głowę, jak ktoś wydawał szmal na rodowodowego psa, wydawało mi się to głupotą totalną. Moja ONka papierów żadnych oczywiście nie miała, ale ja wtedy po prostu spełniałam swoje marzenie i chciałam mieć psa do kochania, a nie do pokazywania na wystawach. Na szczęście sucz mi się udała bardzo i podjerzewam, że mądrzejszego psa już nigdy mieć nie będę. I jeszcze jedno: Problem nietrzymania moczu - przynajmniej u kobiet - z tego co wiem - jest w dużej mierze spowodowany właśnie ciążami i porodami...
-
Moją ONkę staerylizowałam w wielu prawie lat 10 (na szczęście wszystko dobrze się skończyło) i gdyby nie zaszły pewne chorobowe okoliczności u mojej czarnuli - już 2 lata temu zostałaby wysterylizowana. I żeby nie było - sucz jest papierzasta, Mł. Championa Pl ma, na skończenie dorosłego championatu zabrakło mi już czasu, z każdej wystawy - ocena doskonała, czyli suką hodowlaną być mogła, ale nie chciałam jej kryć, Iwracając do Twojej wypowiedzi - pytałam jak się objawia ów syndrom, a nie co to jest. Wszystkie moje koty są po sterylkach - i panie i panowie i przynajmniej mam pewność, że nie przyczyniam się do kolejnych kocich nieszczęść. I nie dostrzegam ujemnych skutków sterylizacji...