Uprzejmie informuję, że Baszka nie siedzi, wręcz przeciwnie - biega.
Dokładnie rzecz biorąc, biega po swoich włościach intensywnie machając różnymi ogrodowymi narzędziami i roślinami, czego efekty widziałam na własne oczy.
Owe efekty mnie zauroczyły, i teraz już wiem dlaczego się tu nie pojawia.
Widać ogrom wykonanej pracy (katorżniczej), więc wcale się nie dziwię, że kiedy ją w końcu ciemność przegania z ogrodu do domu, to pada z wycieńczenia, a umęczone kopytka niosą ją prosto do wyrka.
Boję się tylko, że jeśli tak będzie orać bez wypoczynku, to w końcu wyciągnie te kopytka jeszcze zanim się na stałe przeprowadzi