No i mam. Sztuk kilka. I już wiem, że zrobienie sensownego zdjęcia śniegu, to nie lada sztuka. Ale przejdźmy do meritum .... Śnieg o wschodzie słońca ma tak budyniowo-wiśniowy kolor, że gdyby nie rozum, by się go łyżką jadło: Nie mając stu metrów drogi do odśnieżenia, musiałem zrekompensować ilość jakością i wyłopaciłem śnieg do czystej kostki. Braki w areale ciągów komunikacyjnych, zrekompensowałem sobie odśnieżeniem parkingu, który od tego momentu wydaje mi się zdecydowanie zbyt duży, co dość dziwne, bo latem miałem o nim całkiem odwrotne zdanie. Zajęty powyższymi, nie zauważyłem, że przemknął koło naszej bramy, jakiś bieszczadzki operator pługu śnieżnego i zapi... eeeee .... no zrobił z naszym wjazdem to co zrobił i to do wysokości połowy mojego uda. Trza było zakasać rękawy i odwalić. Odwalenie 60 metrów dojścia do szopki z węglem, potraktowałem już rekreacyjnie i można śmiało powiedzieć, że to białe ze ścieżki, wciągnąłem nosem ... Niom ... jak człowiek o zimowych utrudnieniach myśli zanim się wybuduje, to potem musi tęgo główkować, żeby w sensowny sposób konkurować z tymi, co wcześniej nie pomyśleli ... (bez urazy)