Więc jak ta para ma stamtąd wyleźć? Którędy?
Kiedyś, przed laty, malowałem drzwi. Takie drewniane, robione przez stolarza. Malowałem na zewnątrz, żeby w domu nie śmierdziało. No i kiedy zakończyłem, było już późno. Więc zostawiłem je na płask, do rana. Ale w nocy spadł deszcz. Woda znalazła drogę do środka, przez różne szpary i szczeliny i drzewo spuchło. Drzwi nie chciały się zamykać. Nawet po dwóch latach!
Bo z wodą tak jest. Żeby wejść, to drogę znajdzie. Ale wyjść nie chce bez zachęty.