Skocz do zawartości

Radiestezja - promieniowanie głupoty


Gość Anonymous

Recommended Posts

Wiesz - olśniła mnie ta myśl...
Sprawdziłem zatem zasoby - na razie internetu.
Taką samą informację podaje katolickie stowarzyszenie przeciwdziałania sektom i psychomanipulacji "Effatha", oraz "Kana".
http://www.psychomanipulacja.pl/art/zdanie...ego-oficjum.htm http://www.effatha.org.pl/zagrozenia/oficjum.htm zaś sam cytat tekstu zaczerpnąłem ze stron domowych dr Kiszkowskiego.
Zatem - możliwości są dwie:
Albo informacja jest prawdziwa
albo szacowny naukowiec jak i katolickie stowarzyszenia przeciwdziałania psychomanipulacji kłamią.
jeżeli tak to dlaczego mieliby podawać tak niefortunną datę wydania dokumentu ?
Link do komentarza
Cytat

1.Radiestezja - promieniowanie głupoty

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz

Przebieg doświadczenia zarejestrował komputer. Ministerstwo Badań i Technologii RFN przydzieliło na te badania 400 000 marek (Andrzej Kajetan Wróblewski - "Operacja stodoła",



Tak sobie pomyślałem:
Jeśli było te 400 000 marek - zamiast idiotycznej stodoły z dwoma rurami - trzeba było iść na jakiś poligon z tymi różczkarzami i kazać im znależć te źródła i wtedy kopać. To by był prawdziwy sprawdzian.
Gdyby zrobili to w Polsce - starczyłoby naprzynajmniej 400 takich studni (wtedy).
Więc i tzw. próba by była reprezentatywna.
A tak to tylko zniszczyli klepisko w stodole.
Dobrze że w niemieckiej, a nie naszej.
Link do komentarza
Cytat

na takie tematy sądzę że najlepiej odpowiedzą Ci na jakimś forum religijnym.
Tu mamy temat o radiestezji - której nauka jednoznacznie przeczy, a chrześcijaństwo przestrzega przed paraniem się nią.
Ja jako osoba wierząca za "nierozumne" uznaję paranie się bądź wiarą tym o czym nauka jednoznacznie mówi że to nie istnieje.


Widzę że tylko wybranym wolno mówić na tym forum i w tym temacie.Reszta ma się przenieść gdzie indziej.Wybrani mają pełne usta Boga i nawet wiedzą co ma na myśli. icon_sad.gif
Link do komentarza
Cytat

Wiesz - olśniła mnie ta myśl...
Sprawdziłem zatem zasoby - na razie internetu.
Taką samą informację podaje katolickie stowarzyszenie przeciwdziałania sektom i psychomanipulacji "Effatha", oraz "Kana".
http://www.psychomanipulacja.pl/art/zdanie...ego-oficjum.htm http://www.effatha.org.pl/zagrozenia/oficjum.htm zaś sam cytat tekstu zaczerpnąłem ze stron domowych dr Kiszkowskiego.
Zatem - możliwości są dwie:
Albo informacja jest prawdziwa
albo szacowny naukowiec jak i katolickie stowarzyszenia przeciwdziałania psychomanipulacji kłamią.
jeżeli tak to dlaczego mieliby podawać tak niefortunną datę wydania dokumentu ?

Mniejsza o datę.Twierdzenie że kościół katolicki zabrania parania się radiestezją jest naciągane.Przytoczony dokument dotyczy tylko duchowieństwa i to w kontekscie ,,braku dostojności"duchownego biegajacego po polu z patykiem. icon_smile.gif
Link do komentarza
Cytat

Inwestor w Chinach nie ma najmniejszych kłopotów z biurokracją.Za niepoważnego uznają go gdy nie poprosi radiestety o wyznaczenie usytuowania budynków i miejsca pod wiercenie studni.


Mają chyba bardzo zakorzenioną tradycję że ani rewolucja kulturalna Mao ani lata komunizmu a tym bardzej okres prosperity częściowo wolnego rynku nie wywalił radiestezji do lamusa historii.Bob icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

To i tak dobrze bo kiedyś dyskusje zawadzające o religię groziły stosem dla głoszacych zdanie odrębne. icon_biggrin.gif


Mąż mówi że dzieło Kopernika,,O obrotach" zeszło z indeksu dzieł zakazanych chyba w 1823r .Tak więc hierarchia kościelna i ortodoksyjni wyznawcy religii nie zawsze mają rację.Dobrze też jest wymieniać myśli a nie osobiste wycieczki i docinki. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Mąż mówi że dzieło Kopernika,,O obrotach" zeszło z indeksu dzieł zakazanych chyba w 1823r .Tak więc hierarchia kościelna i ortodoksyjni wyznawcy religii nie zawsze mają rację.Dobrze też jest wymieniać myśli a nie osobiste wycieczki i docinki. icon_biggrin.gif


Wreszcie chyba można wymieniać myśli bez mentorstwa i propagowania jedynie słusznych poglą icon_biggrin.gif dów.
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
widze ze ten watek to nie konczący sie tasiemiec jak z brazylijskich seriali..

do adamisa:
-nie obrażam ani nie kpię z religii chrześcijańskiej . przeczytaj jeszcze raz i jeszcze raz i pozniej jeszcze raz co napisałem i w jakim kontekscie to pisałem.
- proszę już nic nie mów lepiej o pływach ksiezyca .
- Twoim ostatnim zdaniem sam sobie wystawiłes ocene.
Zauważyłęm ze takie zachowania są typowe dla osób, które są fanatykami religijnymi. Fanatyk to taka osoba która mało rozumie swoja religię i wykonuje tradycyjne "obrzędy" wszytko na "wiarę" tak jak każe głowny kierowniczy "Kościół" . Przy czym to czego nie rozumieją zazwyczaj wpisują w dzieła szatana czy czegos tam.
A pewnie nawet nie wiesz ze np. słowo amen które pewnie codziennie uzywasz wzieło sie z pogańsko -egipskiego amon re , aby przystosować religie chrzescijanska do egipskich realiów.

Wreszcie dochodząc do tematu radiestezjo -religijnego..
po pierwsze zgadzam sie z wasza opinią ze duzo radiestetów korzysta z pomocy sił "innych" jedni świadomie i z wyboru a innni pewnie nieswiadomie. jest to złe.Sam znam zły taki przykład. Są też i tacy ktorzy z tej pomocy korzystać nie chcą, poniewaz maja bardzo rozwinięta intuicję, czy jasnowidzenie (traktują to jako dar Boży) Im bardziej czlowiek rozwija sie duchowo tym wiecej zaczyna mieć tych darów to chyba jasne.

Jednak problem z fanatykami polega na tym ze posiadając małą wiedzę -widzą wszytko z jednego punktu widzenia, i łatwo nimi manipulować (patrz chociazby na przykład kogos wyzej dot. Kopernika)

Stad jesli wspomnisz o kung-fu, tai-chi, feng-shui, bioenergoterapii, radiestezji, jasnowidzeniu, aura itp od razu dostają "ciarek". teraz gdy np. sa już zdjęcia kirlianowskie potwierdzające biopole czlowieka to już te "ciarki" nagle cudownie znikaja i aura nagle działaniem szatana nie jest. Takie jest ich myślenie, wszytko zależy od aktualnej wiedzy nauki.

Tak samo jest z Feng-Shui. Kazdy kto choć trochę sie tym zainteresował i zrozumiał sedno, widzi ze nie ma w tym żadnej magii.Jest to jedynie takie ulozenie otoczenia ktore sprawiac ma lepsze samopoczucie. Archetypy ludzkie sa skomplikowane i zalezne od wielu czynników. Feng-shui stara sie je jakoś posegregować, choć nie ma badań naukowych na ten temat bo być ich nie może.to chyba tez jasne.

Wiec kończąc ...

Promieniowanie glupoty to na pewno pisanie w taki sposób o temacie jak radiestezja.
Obojetnie czy ma radiestezja związek z promieniowaniem takim czy innym, jasnowidzeniem, pomocą świętych czy "tych drugich", czy na A czy na B i czy ma zwiazek z X. Wszystko wskazuje na to że coś jednak w tym jest. Sam to widze po tych artykulach i linkach i nie tylko. Może podłoze tego jest zupełnie inne niz teraz myslimy i może ma nie tylko zwiazek z radiestezją która może być z kolei tylko wycinkiem/wypadkową jakiejś szerszej rzeczywistosci.

W tej chwili nauka kompletnie nie wie nic na temat fenomenu nazywanego świadomością czy zyciem, co wiecej sam mózg jest b. mało poznany (nie mówie o anatomii) i procesów w nim zachodzących oraz jego mozliwosci.
A to tutaj moze miec kluczowe znaczenie.

Pozostaje wciąż czekac na nastepne odkrycia ktore chyba szybko nie nastąpią...
Link do komentarza
Mnie tylko nieco dziwią ludzie tacy jak np. pan Kiszkowski, którzy mocno podkreślają swoją wiarę w Boga, a kategorycznie odrzucają zjawiska takie jak radiestezja. Jeśli już dopuszczamy istnienie sił nadprzyrodzonych, to na jakiej podstawie możemy stwierdzić które z nich są tylko oszustwem, szerzonym przez tych, którzy zarabiają na wierze w nie, a które być może istnieją na prawdę? Jeśli jesteśmy przekonani co do istnienia Boga, to powinniśmy przynajmniej dopuszczać istnienie radiestezji, bioenergoterapii, tarota itp. A tu przeważnie przed takimi zjawiskami najbardziej ostrzegają ludzie związani z Kościołem. Ciekawe czy to tylko przypadek, że w kwestii tych zjawisk ludzie ci posługują się nauką, a w kwestii Boga wystarczy im sama wiara.
Link do komentarza
Cytat

Mnie tylko nieco dziwią ludzie tacy jak np. pan Kiszkowski, którzy mocno podkreślają swoją wiarę w Boga, a kategorycznie odrzucają zjawiska takie jak radiestezja. Ciekawe czy to tylko przypadek, że w kwestii tych zjawisk ludzie ci posługują się nauką, a w kwestii Boga wystarczy im sama wiara.



Zbyt ostro oceniasz - ale zgadzam sie z meritum.
Jak sie wierzy w Boga - nie powinno się z góry nie wierzyć w rzeczy nie do końca poznane czy wręcz cuda.
Ale wierzący są oporni, bo nie chcą być posądzeni o naiwność, czy głupotę w tym temacie.
Ale niepotrzebnie to robią.
Zjawiska nadprzyrodzone są i są też dowodem na to, ja daleko człowiek odszedł od swego wnętrza na rzecz techniki, doznań cielesnych itd.
Im więcej ciała - tym mniej ducha - niestety!
Link do komentarza
Może i masz rację, ale ja uważam, że bez "ciała" nie ma "ducha". Nie chodzi mi oczywiście o rozrywki, tylko o bardziej konwencjonalne podejście. Tu nie ma żadnego kompromisu. Uciekanie się w praktyki duchowe bez dbania o swój rozwój fizyczny i intelektualny to moim zdaniem jakiś obłęd. Tak samo jak wspieranie się radiestezją w celu zachowania zdrowia, gdy nie wie się co to jest sztanga, a wiedzę na temat dietetyki czerpie się z akcji "pij mleko", zakrawa na miano absurdu. Dopiero gdy sami o siebie zadbamy jest sens wspierać się metodami niekonwencjonalnymi.
A tytułem uzupełnienia warto by było dodać, że nie tylko osoby religijne są niekonsekwentne w udowadnianiu, że pewne dziedziny są tylko oszustem. Nieraz wręcz śmieszni są tzw racjonaliści, którzy przeważnie trzymają się kilku skompromitowanych, bądź przynajmniej nie możliwych do udowodnienia teorii z danego obszaru i na tej podstawie udowadniają, że cała dziedzina nie istnieje. Tak jest na przykład gdy mówiąc o radiestezji opierają się na założeniu, że radiesteta wykrywa "cieki wodne", najlepiej jeszcze emitujące promieniowanie mikrofalowe, które jak wiadomo przez warstwy ziemi i betonu nie może przenikać.
Link do komentarza
Matiej,możesz mnie uważac za fanatyka,wg. swojego rozumienia,ale nijak nie pasuję do twojej fanatyka definicji.Nie wykonuję żadnych obrzędów religijnych,bo w moim rozumieniu jest to działanie bez sensu.Nie słucham też w zachwycie jakiegoś tam ''głównego kierowniczego'' bo takowego wśród ludzi nie mam.
To,że przypisuję pewne działania szatanowi wynika tylko i wyłącznie z własnych doświadczeń,ale przede wszystkim z tego,co na temat działań i metod tej osoby mówi sam Bóg w Piśmie Świętym.
Może i nie kpisz z chrześcijaństwa,ale po twoich wpisach wnioskuję,że nie masz pojęcia o co w nim chodzi.
To,że jestem radykalny i dzielę świat na czarno-białe kolory wynika ze stopniowego poznawania chrześcijaństwa i jego przesłania,a nie zadowalania się popularnymi interpretacjami.
Widzę,że nawet nie wiesz o istnieniu chrześcijaństwa,które funkcjonuje poza głównymi,najbardziej znanymi nurtami,poza pustą obrzędowością,poza zachwytem tzw.autorytetami,poza ślepym przyjmowaniem dogmatów,jakie by one nie były.Nie dziwię się,że takowe odrzucasz.Ja też.
Nazywanie darem od Boga demonicznych zdolności niektórych uzdrowicieli jest dużym nadużyciem i świadectwem nieznajomości zdania samego Boga w tym temacie.Nie znajduję nigdzie w Piśmie Świętym nawet sugestii,że jakiś człowiek miałby dar od Boga,a nie byłby jego sługą w sposób jawny i świadomy.Bóg nie daje darów ludziom przypadkowym ani takim,którzy go nie znają
Odnoszę wrażenie,że jedynym kryterium,jakim się kierujesz oceniając takich ''obdarowanych'' jest to,czy czynią dobro,czy zło.Czyli tak,jak prawie wszyscy ludzie.
Zapewniam cię,że to nie jest dobry sposób oceniania.
Pan Jezus zapowiadał takich w Ew.Mateusza 7rozdz. wersety 21-23;
21.Nie każdy,kto do mnie mówi :Panie,Panie,wejdzie do Królestwa Niebios;lecz tylko ten,kto pełni wolę Ojca mojego,który jest w niebie.
22.W owym dniu wielu mi powie:Panie,Panie,czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów,i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów?
23.A wtedy im powiem:Nigdy was nie znałem.Idźcie precz ode mnie wy,którzy czynicie bezprawie.
To,że jakiś radie....,jasno...,czy inny bio.... podpiera się wiarą świadczy tylko przeciwko niemu,a nabiorą się na jego Boskie obdarowanie jedynie ludzie nie świadomi i nie znający Boga.
Ciekawe jest to,że nie odrzucasz istnienia nie znanych człowiekowi,ale osobowych mocy.Takie moce istnieją tylko dwie-Bóg i szatan.Dziwi mnie tylko,że do tego grona próbujesz wcisnąc człowieczka z jego,niby własnymi umiejętnościami.
Nawet porównanie mrówki ze słoniem jest tu nie na miejscu.
Link do komentarza
avplpl i leszko odnoszę wrażenie,że uznajecie wszystko,co nadprzyrodzone,za związane z Bogiem.Czy się mylę?
Moje i innych wierzących uprzedzenie do tych spraw wynika z bardzo prostej przyczyny.Źródło tych mocy nie pochodzi od Boga ale od jego przeciwnika,który chce zwieśc jak najwięcej ludzi.Jak na razie ma na tym polu masę sukcesów.
Link do komentarza
  • 10 miesiące temu...
Myślę, że warto przeczytać tekst na temat radiestezji, który ukazał się w 1999 roku w miesięczniku "Wiedza i Życie" icon_smile.gif

Radiestezja a nauka


Dwadzieścia lat temu postawiliśmy sobie za cel naukowe udowodnienie zjawiska radiestezji. Zabraliśmy się do pracy z ogromnym zapałem. Po latach badań nasza wiara w radiestezję musiała ustąpić sceptycyzmowi.

Radiesteci twierdzą, że mają naturalny dar podświadomego odczuwania bliżej nie określonego promieniowania oraz opanowali sztukę wykrywania obecności owego promieniowania za pomocą wahadełka lub różdżki. Po lekturze wielu książek i broszur przez nich wydawanych trudno wytworzyć sobie jednolity i jasny obraz tego, czym jest radiestezja. Większość autorów bardzo subiektywnie opisuje i tłumaczy rezultaty swoich badań. Zastraszanie czytelnika informacjami o ujemnym wpływie zdrowotnym promieniowania, przed którym tylko oni mogą go uchronić, nie należy do rzadkości. W czasie naszych badań przeprowadziliśmy nie tylko wiele eksperymentów, ale i dyskusji ze specjalistami z różnych dziedzin, począwszy oczywiście od radiestetów. Mamy nadzieję, że nasz artykuł zainspiruje wielu Czytelników do bardziej krytycznego spojrzenia także na inne, tak ostatnio modne, koncepcje paranaukowe.

Nazwa radiestezji pochodzi od greckich słów: radios -promień i aisthesis -odczuwanie. Została wprowadzona w latach trzydziestych XX wieku, w celu dodania naukowości znanym od dawna pojęciom różdżkarstwo i wahadlarstwo. W literaturze różdżkarskiej wyróżnia się radiestezję fizyczną i mentalną. W naszych badaniach zajęliśmy się wyłącznie radiestezją fizyczną, w której różdżkarz, znajdujący się w zasięgu działania domniemanego promieniowania badanego obiektu, biernie obserwuje reakcję trzymanego w ręku wahadełka lub różdżki. Natomiast w radiestezji mentalnej reakcja wahadełka lub różdżki jest odpowiedzią na pytanie zadawane przez różdżkarza. Ludzie uprawiający radiestezję mentalną twierdzą, że jej możliwości są nieograniczone w czasie i przestrzeni. W literaturze różdżkarskiej mówi się o możliwości wykrywania tzw. żył wodnych, złóż mineralnych, zagubionych przedmiotów i zaginionych ludzi, diagnozowania chorób, określania przydatności i dawkowania leków, a nawet pomiarze ciśnienia krwi bez użycia aparatury.

Radiestezja mentalna ma ponoć odpowiadać praktycznie na wszystkie pytania dotyczące przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, stając się rodzajem jasnowidzenia. Mówi się na przykład o teleradiestezji, która umożliwia prowadzenie badań radiestezyjnych na odległość -nad mapą lub fotografią. Sugeruje się, że tą drogą można nawet pomagać lub szkodzić ludziom.

W literaturze radiestetów można znaleźć wiele teorii radiestezji, jednak główny nacisk kładzie się na praktyczne opanowanie sztuki. Autorzy posługują się często pojęciami naukowymi, zwłaszcza najnowszymi terminami, bez ich zrozumienia, ujawniając tym samym zasadnicze braki w swoim wykształceniu przyrodniczym. Na potwierdzenie przytaczają wiele przykładów fascynujących osiągnięć, graniczących często z cudem. Trzeba niestety powiedzieć, że możliwość czerpania poważnych zysków z ludzkiej naiwności i dążenie do ratowania zdrowia i życia za wszelką cenę miały i mają istotny wpływ na popularność radiestezji.

Rekwizyty sztuki

Podstawowe przyrządy radiestety to wahadełko i różdżka. Wahadełko różdżkarskie to ciężarek zawieszony na cienkiej nici. Jej długość (nie przekraczająca zazwyczaj 20 cm), a także kształt ciężarka i materiał, z jakiego został wykonany, radiesteta dobiera sam, twierdząc, że jest to uzależnione od jego indywidualnych własności. Z tego powodu można wnioskować, że materiał wahadła nie ma znaczenia -jest to zgodne z wiedzą fizyczną i potwierdzone przez nasze badania.

Wahadło trzymane w ręku różdżkarza pozostaje w spoczynku lub się porusza. Mogą występować wahania w wyróżnionej płaszczyźnie, wahania kołowe w prawo lub w lewo, jak i bardziej złożone. Z charakteru tych wahań i ich amplitudy (maksymalnego wychylenia) radiesteta wyciąga wnioski o badanym obiekcie: żyle wodnej, schorzeniach osoby badanej itp. Teoria drgań wahadła jest przedmiotem zainteresowania fizyki i jest omawiana we wszystkich podręcznikach mechaniki. Wahadełko różdżkarza, zawieszone nieruchomo na statywie, nie wykonuje wahań, dopóki nie zostanie wychylone z położenia równowagi. Wykonuje wtedy drgania zanikające, tzn. o malejącej amplitudzie. Zachowuje się więc jak najzwyklejsze wahadło. Drgać zaczyna dopiero w ręku różdżkarza. Oznacza to, że właściwym odbiornikiem tajemniczego promieniowania jest radiesteta.
Jego reakcją są drgania ręki trzymającej wahadło. Zatem wahadełko tylko ujawnia i wzmacnia te drgania. Nasze obliczenia i doświadczenia prowadzą do wniosku, że drgania ręki mogą być wzmacniane w ten sposób nawet 200-300krotnie.

Drugim przyrządem radiestety jest różdżka. Dawniej posługiwano się sprężystą rozwidloną gałęzią. Współcześni radiesteci stosują zazwyczaj różdżkę zbudowaną z dwu drutów stalowych o długości 30-40 cm, zakończonych z jednej strony rękojeściami o długości 10 cm, a z drugiej złączonych, najczęściej za pomocą końcówki z ostrzem. Rękojeści i końcówka wykonane są zazwyczaj z mosiądzu. Różdżka trzymana jest podchwytem za rękojeści w taki sposób, by leżały możliwie na prostej. Łokcie przylegają do klatki piersiowej. Druty stalowe są naprężone i ugięte, tak że rękojeści z osią końcówki tworzą kąt zbliżony do 90Ż, a cała różdżka tworzy dźwignię o dużej przekładni znajdującą się w stanie równowagi chwiejnej.

Literatura radiestezyjna zaleca takie trzymanie różdżki, by jej końcówka wskazywała linię horyzontu. W takiej pozycji, wskutek oddychania, muszą się poruszać łokcie i ręce, utrzymujące różdżkę w położeniu równowagi. Drobne drgania rąk mogą powodować znaczne drgania końcówki, a większe drgnięcie może doprowadzić do tzw. wybicia, czyli do gwałtownego wychylenia się różdżki w górę lub w dół, aż do zderzenia z ciałem radiestety. Różdżka spełnia zatem rolę analogiczną do wahadła -ujawnia ruchy dłoni radiestety.

Wiemy z naszych doświadczeń i obserwacji pracy radiestetów, że warunkiem koniecznym występowania sygnału radiestezyjnego, czyli drgań wahadła, jest kontakt wzrokowy z wahadełkiem lub różdżką. Radiesteta nie może pracować z zamkniętymi oczyma. Musi zatem istnieć sprzężenie zwrotne między ręką a wzrokiem i mózgiem, które eliminuje drgania przypadkowe, wzmacniając tylko drgania zachodzące w określony sposób. Zauważmy (lub wykonajmy odpowiednie doświadczenie), że każdy z nas może wprawić trzymane w ręku wahadełko w drgania zachodzące w dowolnie wybranej płaszczyźnie lub w drgania kołowe. Oznacza to, że charakterystyczny dla różdżkarzy mechanizm wytwarzania drgań wahadła i różdżki może być całkowicie sterowany ludzką świadomością i wolą bądź przynajmniej nieświadomą autosugestią.

W poszukiwaniu obiektywności

Najstarszym znanym nam zastosowaniem różdżkarstwa jest poszukiwanie miejsc na studnie o zadowalającej wydajności. Niestety, nie dysponujemy żadnymi dostatecznie udokumentowanymi wynikami statystycznymi, na podstawie których można by ocenić trafność wskazań radiestetów na terenie Polski. Na pewnych obszarach naszego kraju brak jest łatwo dostępnej wody pitnej. Z kolei w innych miejscach Polski, np. w Wielkopolsce, niemal wszędzie występuje woda podskórna w postaci warstwy mokrego piasku, zalegająca na głębokości kilku metrów. Głębiej, pod kolejnymi warstwami nieprzepuszczalnego dla wody iłu, znajdują się następne warstwy wodonośne w postaci nasyconego wodą piasku lub żwiru. Woda przemieszcza się tam bardzo powoli, na przykład 10 cm na dobę. Na takim terenie woda jest obecna w rozległej warstwie wodonośnej i każde wskazane miejsce ujęcia wody jest trafne.

Badania radiestetów wskazują na wszechobecność tajemniczych i szkodliwych żył wodnych, które w ich opinii mają bardzo negatywny wpływ na zdrowie ludzi i zwierząt. To niebezpieczne promieniowanie jest ponoć obecne nawet na najwyższych piętrach wieżowców. Tylko oni (radiesteci) mogą wskazać ich przebieg, a tym samym zlokalizować miejsca, w których człowiek nie może przebywać bez szkody dla zdrowia przez dłuższy okres. Radiesteci potrafili przekonać do swych twierdzeń wielu cierpiących na różne dolegliwości ludzi i ci właśnie najczęściej korzystają z ich usług. Ocena radiestezji wydawana przez grono pacjentów nie jest miarodajna -istotny wpływ wywiera na nią sugestia.

W celu sprawdzenia obiektywności zarówno istnienia domniemanych żył wodnych, jak i zdolności różdżkarzy do ich wykrywania, wykonano szereg eksperymentów. W jednym z nich, wykonanym w 1931 roku w Weronie, uzyskano wynik bardzo korzystny dla radiestetów. Zadanie polegało na wskazaniu miejsc, w których były zakopane bloki różnych metali oraz pojemnik z wodą. Z ośmiu sprawdzanych radiestetów aż pięciu bezbłędnie wskazało miejsce ukrycia wszystkich materiałów z wyjątkiem aluminium. W innym eksperymencie wyznaczono wysoką nagrodę za ustalenie przebiegu zakopanych pod powierzchnią ziemi rur, w których przepływała woda. Sami różdżkarze określili warunki, jakie powinny spełniać owe obiekty, by były wykrywalne. Ustalenia radiestetów, uzyskane niezależnie i bez możliwości wzajemnego kontaktowania się między nimi, były niespójne i niezgodne ze stanem faktycznym. Każdy z nich narysował inny przebieg przewodów, lecz żaden z tych planów nie zgadzał się z rzeczywistością. Wyniki tego eksperymentu zaprzeczają istnieniu szczególnych uzdolnień u radiestetów, tzw. szóstego zmysłu [patrz: Antynaukowe trendy w ZSRR z komentarzem Andrzeja K. Wróblewskiego, Świat Nauki nr 10/1991].

Z uwagi na upór, z jakim różdżkarze trwają przy swoich hipotezach, dwadzieścia lat temu postanowiliśmy sami podjąć próbę wykrycia i zbadania mechanizmów fizycznych zjawiska. Niespodziewanie dla nas, natrafiliśmy na wyraźną niechęć i brak współpracy prawie całego środowiska różdżkarskiego. W toku pracy wraz z grupą studentów staraliśmy się zidentyfikować obiekty, na które reagują radiesteci oraz zastosować fizyczne metody do ich badań. Próbowaliśmy także budować elektryczne układy symulujące domniemane promieniowanie takich żył wodnych i badać reakcje ludzi na te sygnały. Takie podejście wydawało się mieć szansę powodzenia; pierwsze wyniki były bardzo pozytywne.

W gąszczu hipotez

Radiesteci wyobrażają sobie żyły wodne jako coś w rodzaju podziemnych rzek, rurociągów bez rur lub naczyń krwionośnych w organizmie, co pozostaje w całkowitej sprzeczności z wiedzą geologiczną. Niemal cała powierzchnia Polski została ukształtowana przez lodowiec, który w ciągu ostatniego miliona lat kilkakrotnie nasuwał się z północy. Pokrywa lodu o grubości przekraczającej kilometr zdzierała górną warstwę skał i gleby. Gdy lód topniał, zawarty w nim materiał skalny roznoszony był przez wodę po okolicy: piaski i żwiry osadzały się w miejscach, gdzie woda płynęła, a w wodach stojących osadzały się drobne cząstki iłu. Zarówno położenie czoła lodowca, jak i układ wód ulegały powolnym, lecz ciągłym zmianom. Wynikiem tych procesów jest występowanie naprzemianległych warstw piasku i iłu, rozciągających się na sporych obszarach. Powierzchnia tych warstw jest generalnie płaska, lecz ma łagodne wzniesienia i obniżenia, a nawet koryta dawnych rzek, podobnie jak powierzchnia Ziemi.

Woda deszczowa bez problemu przenika przez warstwy piasku, natomiast warstwy spoistych iłów stanowią dla niej nieprzekraczalną barierę. Natrafiwszy na warstwę iłu, woda nie pozostaje w bezruchu, lecz spływa po niej powoli, jak po powierzchni Ziemi, zmierzając w kierunku najniżej położonego punktu. Istniejące w ziemi przepływy wody nie przypominają jednak tego, co radiesteci nazywają żyłami wodnymi. Tylko w rejonach występowania zjawisk krasowych, a więc zbudowanych ze skał wapiennych, mogą faktycznie płynąć podziemne rzeki. W pewnych szczególnych sytuacjach struktury zbliżone do żył wodnych mogą powstawać wtedy, gdy warstwy uległy pofałdowaniu na skutek ruchów górotwórczych lub spychaniu przez czoło lodowca, wskutek czego obecnie są silnie nachylone lub niemal pionowe. Obecność takiej żyły wodnej sami stwierdziliśmy w okolicy Leszna.

Radiesteci w swej literaturze podają wiele hipotez, które mają tłumaczyć mechanizm reakcji radiestety. Tylko kilka z nich nie pozostaje w jawnej sprzeczności z wiedzą przyrodniczą: przesłanianie jakiegoś promieniowania wychodzącego z wnętrza Ziemi, wysyłanie promieniowania przez żyłę wodną oraz odbijanie sygnałów wysyłanych przez radiestetę - hipoteza radarowa. Przeanalizujmy te możliwości.

Na powierzchni Ziemi można spotkać wszystkie rodzaje promieniowania. Jednym ze źródeł jest jej wnętrze, skąd ku jej powierzchni, przede wszystkim drogą przewodzenia, przepływa strumień ciepła. Istnieje również promieniowanie cieplne, czyli podczerwone. W nieprzezroczystym wnętrzu Ziemi nie tworzy ono ukierunkowanego strumienia, a tylko istnienie takiej jego formy mogłoby być przydatne do wytłumaczenia radiestezji. Obiekty podziemne przewodzące ciepło słabiej od otoczenia mogą dawać duży cień, tym większy, im głębiej obiekt się znajduje. Tymczasem różdżkarze twierdzą, że żyły wodne mają niewielką szerokość -poniżej jednego metra. Nic też nie wskazuje na szczególną wrażliwość radiestetów na zmiany temperatur, która to cecha musiałaby się ujawnić przy przejściu z obszaru nasłonecznionego do cienia.

Innym rodzajem fal jest promieniowanie gamma. Do powierzchni Ziemi dochodzi zarówno z wnętrza (źródłem są pierwiastki promieniotwórcze), jak i z kosmosu (promieniowanie kosmiczne). Jest ono jednak tak bardzo przenikliwe, że bez przeszkód rozchodzi się we wszystkich kierunkach, nie zatrzymywane ani przez wodę, ani przez skałę, ani przez ludzkie ciało (jest to jeden z dobrze poznanych rodzajów promieniowania radioaktywnego). Wiemy, że człowiek nie ma zdolności odczuwania obecności promieniowania gamma. W Ziemi występują również fale mechaniczne, np. sejsmiczne. Choć z powodzeniem stosuje się je do badań rozległych i głębokich struktur ziemi, są one jednak mało przydatne do odwzorowania drobnych utworów podziemnych o bardzo dużej długości, jak żyły wodne. Poza tym radiesteci nie ograniczają swej działalności do bardzo krótkich i nieprzewidywalnych okresów występowania wstrząsów sejsmicznych.

Z kolei hipoteza radarowa zakłada, że ciało różdżkarza samo wysyła jakieś promieniowanie, które odbija się od płynącej wody, a radiesteta reaguje na sygnał odbity. Z punktu widzenia fizyki mogłyby to być fale akustyczne lub elektromagnetyczne. W organizmie fale akustyczne generowane są przez serce, ale ich głośność jest tak mała, że poza ciałem są praktycznie niewykrywalne. Innym potencjalnym źródłem fal jest nasz układ nerwowy. Neurony przewodzą sygnały elektryczne bardzo niskiej częstości, w związku z czym generują fale elektromagnetyczne. Chociaż rejestrowanie tych fal jest możliwe (falami wysyłanymi przez mózg zajmuje się magnetoencefalografia), ich natężenie jest tak małe, że pomiary można wykonać tylko w kabinie ekranowanej przed wpływem zewnętrznych pól elektrycznych i magnetycznych. Nie jest możliwe, by tak słaba fala akustyczna lub elektromagnetyczna spełniała rolę fal radarowych w radiestezji. Dlatego hipotezę tę również należy odrzucić.

Promieniująca żyła

A może to sama żyła wodna wytwarza jakieś promieniowanie? W literaturze radiestetów najczęściej sugeruje się, że jest to promieniowanie elektromagnetyczne, chociaż nie brak sugestii, że chodzi o inne niezidentyfikowane promieniowanie. Branie pod uwagę fal nie znanych fizyce jest nie do przyjęcia. Dotyczy to również wspominanych przez radiestetów fal grawitacyjnych, które są generowane w kosmosie, lecz są bardzo słabe i dlatego dotąd ich obecności nie wykryto. Naszą analizę ograniczyliśmy więc do fal elektromagnetycznych dłuższych od zakresu promieniowania rentgenowskiego.

Według praw fizyki, obiekt może przesłaniać lub odbijać falę elektromagnetyczną tylko wtedy, gdy jego rozmiary są nie mniejsze od długości fali. Radiesteci zakładają, że szerokość żyły wodnej wynosi przeciętnie około 20 cm. Fale elektromagnetyczne takiej długości są falami radiowymi ultrakrótkimi o częstościach rzędu 1 mld drgań na sekundę (1 GHz) i są bardzo silnie tłumione przez ziemię. Dziesięciometrowa warstwa gruntu zmniejsza ich energię ponad milion razy. ródło takiej fali musiałoby być niezwykle intensywne, żeby możliwe było jej wykrycie na powierzchni.

Wśród fal elektromagnetycznych jedynym możliwym nośnikiem informacji radiestezyjnej mogłyby być bardzo długie fale elektromagnetyczne słabo tłumione przez ziemię. Sygnał żyły wodnej mógłby być zakodowany w fali lub też sygnałem mogłoby być jej istnienie. Radiesteta musiałby mieć zdolność podświadomego odczuwania tych fal i wykrywania informacji przez nie przenoszonych. Sytuację komplikuje fakt, że w naszej epoce fale elektromagnetyczne, wytwarzane przez nadajniki radiowe i sieć elektryczną, są wszechobecne. Otaczające nas pole elektryczne ma widmo ciągłe w przedziale częstości 1-50 Hz, a w przedziale 50-1000 Hz dominują składowe harmoniczne sieci. Natężenie zmienia się o rzędy wielkości w zależności od środowiska (wieś, miasto) i warunków atmosferycznych.

W Polsce nie ma miejsca, gdzie ich natężenie spada poniżej progu wykrywalności. Są obecne nawet w Puszczy Nadnoteckiej, obszarze praktycznie pozbawionym linii elektrycznych. Obecność zakłóceń spowodowanych przez urządzenia elektryczne jest o tyle istotna, że różdżkarstwo zaczęto uprawiać dużo wcześniej, zanim narodziła się wiedza o falach elektromagnetycznych. Wynika z tego, że fale odbierane przez radiestetę musiały być obecne już przed epoką elektryczności. W tym czasie istniał zapewne tylko jeden mechanizm generacji fal o częstości rzędu 10 Hz -gigantyczny obwód drgający, którego częściami są powierzchnia Ziemi i jonosfera. Drgania te są pobudzane przez wyładowania atmosferyczne. Fakt ten skłonił nas, by nawet wbrew logice fizycznej szukać sygnału radiestezyjnego w drganiach elektromagnetycznych bardzo niskiej częstości.

Mimo bardzo intensywnych badań nie udało się nam odseparować sygnału generowanego przez płynącą wodę. Rozważaliśmy wiele różnych możliwych mechanizmów generacji fali elektromagnetycznej bardzo niskiej częstości lub kodowania sygnału w istniejącej fali. Następnie próbowaliśmy symulować domniemany sygnał elektromagnetyczny żyły wodnej, na który reagowałby radiesteta. Niestety, wyniki są negatywne. Zwróciliśmy przy tym uwagę na pewną regułę. Gdy radiesteci sprawdzający skutki symulacji wiedzieli o fakcie istnienia sygnału, zwykle odnosiliśmy sukces. Natomiast przy badaniach na ślepo wyniki stawały się coraz bardziej chaotyczne. Nigdy zaś nie zdarzyło się nam, by ktoś z posługujących się różdżką czy wahadełkiem stwierdził błąd w połączeniach elektrycznych obwodu symulującego żyłę.

Uzyskane przez nas wyniki wykluczają, naszym zdaniem, zarówno samo istnienie żył wodnych w formie, którą przypisują jej radiesteci, jak i związane z nimi promieniowanie oraz możliwość jego detekcji. Domniemane prawa radiestezji są sprzeczne z prawami fizyki. Jak więc wytłumaczyć w tym świetle sukcesy różdżkarzy, którzy potrafią przekonać do swojej wiedzy i zdolności tak wielu ludzi? Naszym zdaniem, jest to tylko sugestia lub nawet zbiorowa sugestia (jak to miało miejsce w przypadku seansów telewizyjnych uzdrawiaczy), której tak łatwo ulegają ludzie pragnący zdrowia lub przedłużenia życia za wszelką cenę.
Przemysław Kiszkowski
Henryk Szydłowski
Artykuł w bardzo pobieżny i skrótowy sposób przedstawia wyniki naszych badań i problem radiestezji. Szersze omówienie Czytelnicy znajdą w książce Przemysława Kiszkowskiego pt. Co warto wiedzieć o radiestezji. Wyd. Stella Maris, Gdańsk 1997.


Dr Przemysław Kiszkowski pracuje w Instytucie Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajmował się m.in. badaniem własności dielektryków i podstaw różdżkarstwa. Pomimo że od ponad 20 lat jest niewidomy, kontynuuje działalność naukową.

Prof. dr hab. Henryk Szydłowski pracuje w Instytucie Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajmuje się dydaktyką, jest autorem podręczników. Kierował badaniami fizycznych podstaw różdżkarstwa na studenckich obozach naukowych.

artykuł z miesięcznika Wiedza i Życie -luty 1999
Link do komentarza
Skoro już przeklejasz ze strony http://radionikus.republika.pl/listy.htm to czemu nie wkleiłeś również tej części, która komentuje artykuł? A komentarze nie są przecież jednoznaczne!!! Nie zrobiłeś ty... Zrobię to ja icon_smile.gif

W związku z dużym odzewem na artykuł Radiestezja a nauka [WiŻ nr 2/1999] Przemysława Kiszkowskiego i Henryka Szydłowskiego publikujemy wybrane fragmenty listów Czytelników i odpowiedź autorów.


Całkowicie zgadzam się z autorami, że za pomocą wahadełka i różdżki nie można wskazać właściwego miejsca do wykopania studni. Potwierdzają to moje doświadczenia. Choć nie wykonałem ich tak wiele, żeby można było prowadzić jakąś sensowną statystykę, to jednak dają dużo do myślenia.

Kiedyś wykopałem studnię przy moim domu w Zakopanem. Podczas kopania przychodzili sąsiedzi i pytali, który różdżkarz wyznaczył miejsce. Zapewniali, że nigdy nie odważyliby się tego robić bez różdżkarza, ale przyznawali, że w ich studniach wody nie ma. Jeżeli więc wierzyć w to, że jakieś tajemne siły wskazują różdżkarzom miejsce, to trzeba uznać, że zakopiańskim różdżkarzom siły te robią złośliwe kawały.

Do wezwania różdżkarzy namawiała mnie też mama, która kompletnie zapomniała, że to ja przed wielu laty kopałem u niej studnię; pamiętała jednak, że położenie studni wyznaczył różdżkarz na przecięciu dwu żył wodnych. Domyślam się, że różdżkarz przyszedł już po fakcie i wytłumaczył tylko, dlaczego w studni jest woda. W taki właśnie sposób powstają mity.

Jan Łopuski
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

...Nie można odrzucać czegoś, czego nie udało się potwierdzić za pomocą współczesnej aparatury badawczej. Także brak [w artykule] aktualnych danych z wyników badań, prowadzonych np. w USA, które potwierdzają, że organizm ludzki może reagować na bodźce podprogowe, które przez radiestetów są rejestrowane poprzez reakcję różdżki czy wahadła radiestezyjnego. Nie można mówić o radiestecie biernie obserwującym reakcje trzymanego w ręku urządzenia radiestezyjnego, bez jakiegokolwiek oczekiwania z jego strony na spotkanie z nieciągłością tła promieniowania w danym miejscu. Twierdzenie, że nie rejestrowano reakcji radiestety, gdy ten przekraczał granicę cienia, też jest nieuzasadnione, ponieważ jego zadaniem nie jest szukanie tej granicy, lecz coś innego. Trzeba pamiętać, że organizm ludzki może z łatwością odbierać bodźce podprogowe, o ile będzie na to nastawiony. Znane są przecież badania fizjologów nad oddziaływaniem poszczególnych barw widma słonecznego na organizm ludzki (dotyczy to również zwierząt).

Autorzy stwierdzili, że symulowany domniemany sygnał elektromagnetyczny żyły wodnej nie wywołał reakcji organizmu radiestety. Wniosek jest jeden: symulowany sygnał nie był sygnałem żyły wodnej.

Janusz Wilczewski
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

...Zapewniam, że ponad 90% ludzi bez przygotowania stwierdzi, że są miejsca, gdzie różdżka lub wahadło porusza się niemal samodzielnie. Zaskoczyło mnie również określenie cieków wodnych jako rur z wodą. Cała zabawa polega na tym, że woda wykrywana jest dlatego, iż przeciska się między ziarnami piasku lub żwiru lub przynajmniej ociera się o jakieś ciało stałe, natomiast woda zastojowa nie przeszkadza w poszukiwaniach - ona jest niewykrywalna bez specjalnych zabiegów.

Kolejnym nieporozumieniem jest określenie szerokości cieku na 20 cm. Zdarzało mi się szukać wody w rozmaitych miejscach i zapewniam, że szerokość może być bardzo różna, często przekracza kilka lub kilkanaście metrów. W związku z tym także wydajność bywa zróżnicowana. Obecnie standardem jest określenie za pomocą wahadła kierunku przepływu wody, wydajności źródła, głębokości oraz wysokości, na jaką podniesie się lustro wody po wywierceniu studni, a także jakości wody.

Znajdowanie rur pod ziemią - takie doświadczenie miałem tylko jedno, i to na początku moich zabaw z różdżką. Znalazłem wówczas dwie rury o średnicy 1 m bez kłopotu, przy okazji odkryłem też ciąg rurek drenarskich (ceramicznych) bez wody. Wtedy jeszcze nie potrafiłem ich rozróżnić. Mimo to oszczędziłem sobie przekopania około 70 metrów rowu.

Radiestezja medyczna to dość prosta rzecz, dobór leku czy diety nie stanowi problemu, ale nikt uczciwy nie doradzi choremu, jeśli nie jest lekarzem lub z nim nie współpracuje. Zawsze przecież istnieje ryzyko błędu.

Sądzę, że próba oszukania podświadomości [radiestety] za pomocą Waszych generatorów z góry skazana była na niepowodzenie. Mogły być wykryte jako generatory, ale nie jako cieki. Niewykrycie błędu w instalacji może świadczyć, że szukano urządzenia, a nie promieniowania.

Lesław Drygała
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

...Nie kwestionuję tytułów naukowych ww. panów [autorów artykułu], lecz w zakresie radiestezji nie mają odpowiednich predyspozycji i nie są fachowcami. Powinni więc swój czas, możliwości i zasoby uczelni wykorzystać na rozpracowanie innych zagadnień, korzystnych dla ludzi i Polski. Oświadczam, że zobowiązuję się w obecności dziennikarzy i lekarzy udowodnić, iż posiadam wyszczególnione w mojej reklamówce predyspozycje [od redakcji: Autor listu dołączył ulotkę, w której przyznaje się m.in. do uszlachetniania żywności i wody, określania stanu zdrowia z fotografii, znajdowania najzdrowszych miejsc pod budowę budynków - także na odległość(!), i to ze średnią statystyczną dokładnością 80-90%].

Franciszek Ściobłowski, radiesteta-różdżkarz
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Artykuł Radiestezja a nauka wymaga przynajmniej dwóch uzupełnień.

Po pierwsze, skoro w publikacji autorzy powołali się na własne badania w tej mierze, uzasadniające w ich przekonaniu negatywną ocenę radiestezji, należało mimo wszystko zauważyć pracę napisaną przez mgr. inż. Jerzego Woźniaka z Wojskowej Akademii Technicznej (zmarł w 1992 roku), zatytułowaną Nowoczesna radiestezja. Fizyka zjawisk różdżkarskich (Wydawnictwo Kos, Katowice 1995), która została również oparta na długoletnich badaniach autora nad radiestezją, a jej konkluzje okazują się diametralnie odmienne od wniosków pp. Kiszkowskiego i Szydłowskiego. Oddaje to stwierdzenie Jerzego Woźniaka, że Wszystkie zjawiska radiestezyjne są zjawiskami czysto fizycznymi, dającymi się w prosty sposób wytłumaczyć. Nie ma w nich nic paranormalnego. Są tylko nierozpoznane.

Ale nie to jest jeszcze najważniejsze, gdyż publiczny obieg poglądów polega właśnie na tym, że ścierają się w nim różne, niekiedy zupełnie odmienne, racje i punkty widzenia. Nierzetelność publikacji Radiestezja a nauka wynika przede wszystkim z faktu, iż jej współautor, dr Kiszkowski, nie poinformował czytelników miesięcznika o innych wnioskach, stanowiących rezultat jego 9-letnich badań. Ich wynikami podzielił się w broszurze Co warto wiedzieć o radiestezji, wydanej przez przykościelne wydawnictwo STELLA MARIS z Gdańska (pełna nazwa tego edytora, o czym czytelników Wiedzy i Życia również nie poinformowano, brzmi: Wydawnictwo Archidiecezji Gdańskiej STELLA MARIS -Redakcja Ewangelizacyjna), a także w cyklu artykułów, zamieszczonych w 1997 roku na łamach gdańskiego miesięcznika Nie z tej ziemi. Wnioski te sprowadzają się do twierdzenia, że na różdżkę i wahadło oddziaływają złe duchy, siły demoniczne itd., w związku z czym cała dziedzina stanowi domenę okultyzmu, sama zaś radiestezja jest narzędziem w rękach szatana.

Doskonale rozumiem, że redakcja Wiedzy i Życia mogła o tych raczej odległych od nauki konkluzjach nie wiedzieć. Pozwolę sobie natomiast wyrazić pogląd, że rzetelność dziennikarska nakazuje, by tę uzupełniającą informację podać do publicznej wiadomości, gdyż w istotny sposób koryguje to wymowę wywodów pp. Kiszkowskiego i Szydłowskiego. Nie dopuszczam przy tym myśli, iż autor broszury Co warto wiedzieć o radiestezji - na użytek czytelników popularnonaukowego czasopisma - tej sfery swoich dociekań po prostu się wstydzi. Hipoteza wydaje się niedorzeczna również dlatego, że w wywiadzie udzielonym niedawno wspomnianemu periodykowi Nie z tej ziemi, związanemu od pewnego czasu z Radiem Maryja, dr Kiszkowski wyraził żal, że on i jego zespół nie otrzymali za swoje odkrycie dotyczące radiestezji Nagrody Nobla z fizyki i medycyny [patrz: Nagrody Nobla nie będzie, Nie z tej ziemi nr 12/1998], zaś redakcja opatrzyła publikację tekstem oświadczenia Najwyższej Świętej Kongregacji Oficjum z marca 1942 roku, potępiającym radiestezję i zakazującym duchownym świeckim lub zakonnym zajmowania się nią pod groźbą złożenia na nieposłusznych doniesienia do Świętego Najwyższego Trybunału.

Marek Rymuszko

Wydawca i redaktor naczelny miesięcznika Nieznany Świat Prezes Stowarzyszenia Krajowy Klub Reportaż
u
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Radiestezja a nauka

MILION DOLARÓW DO WZIĘCIA

Przystępując niegdyś do badania radiestezji, mieliśmy wątpliwości dotyczące samego istnienia zjawiska, lecz z braku środków i niechęci do współpracy radiestetów nie mogliśmy rozpocząć badań statystycznych. Z zadowoleniem przyjęliśmy fakt, że profesor H.D. Betz wraz ze współpracownikami z Monachium w latach osiemdziesiątych wykonali takie badania w ramach grantu rządowego, wydając 400 tys. marek niemieckich. Uzyskali następujące wyniki: Z pierwotnej grupy ochotników, składającej się z 500 osób deklarujących umiejętności różdżkarskie, po wstępnej weryfikacji wybrano do badań 43, które uzyskały najlepsze rezultaty w badaniach wstępnych. Przeprowadzono je w przyjaznej atmosferze, w warunkach i w sposób uzgodniony z różdżkarzami, lecz zachowano zasadę podwójnie ślepej próby, stanowiącej warunek konieczny obiektywności wyników. Na uzyskane wyniki składały się rozwiązania 104 serii testów (łącznie 843 testy), a każda seria to 5-15 testów wykonanych dla jednego różdżkarza w jednym dniu. Wszystkie 843 testy łącznie wykazały brak jakiejkolwiek korelacji między wskazaniami różdżkarzy a faktycznym położeniem rury z wodą. Były to badania elity różdżkarskiej.

Być może, dla ratowania opinii radiestetów, autorzy wybrali trzy serie, które najlepiej wskazywały na istnienie pożądanej korelacji, co miało znaczyć, że choć trzech na pięciuset różdżkarzy ma jakieś obiektywnie udowodnione zdolności [Naturwissenschaften, tom 83, s. 272, 1996]. Autorzy nie wykazali się jednak obiektywizmem. Najpełniej błędy interpretacji uczciwie zebranych wyników Betza i współpra-cowników wykazał profesor J.T. Enright z Uniwersytetu w Kalifornii [Skeptical Inquirer, styczeń/luty 1999]. Okazało się, że nie są to wszystkie serie pomiarów dla osób, dla których wybrano wzorcowe serie wyników. Pozostałe serie wyników badanych -najlepszych z najlepszych- również nie wykazały żadnej korelacji (podobnie jak wszystkie 843 testy). Tak więc naprawdę badania Betza dowiodły braku istnienia jakichkolwiek uzdolnień różdżkarskich. Nie było nikogo, kto uzyskałby powtarzalne i pozytywne wyniki.

Jeżeli mimo naszych wyników i wyników Be-tza ktokolwiek uważa, że posiada własności różdżkarskie, może się zgłosić do Janesa Randiego (adres: 201 East. Deivie Boulevard (S.E. 12th Street) Fort Lauderdale, FL 33316-1815 U.S.A.), który ufundował nagrodę 1 mln dolarów amerykańskich dla osoby, która w sposób nie budzący zastrzeżeń udowodni swoje zdolności paranormalne. Dotyczy to również radiestezji.

Oczywiście, nasze badania miały na celu poszukiwanie nośnika informacji, przy założeniu, że mamy do czynienia z obiektywnie istniejącym zjawiskiem fizycznym. Ich wyniki, podobnie jak cytowanych tu badań statystycznych, dowodzą, iż zjawisko obiektywnie nie istnieje, a więc nie może być badane. Poglądy religijne i pozanaukowe nie były przedmiotem naszego artykułu i dociekań.

Myślimy, że w ten sposób pośrednio odpowiedzieliśmy na listy w obronie radiestezji, kierowane do redakcji, jak i do nas. Dziękujemy również za te, które popierają nasze stanowisko, szczególnie pana Jana Łopuskiego z Zakopanego. Czytelnikom polecamy lekturę książki profesora Andrzeja Kajetana Wróblewskiego pt. Prawda i mity w fizyce, Iskry, Warszawa 1989.

Henryk SzydŁowski i PrzemysŁaw Kiszkowski
Link do komentarza
Cóż za ignorancja. Najgorzej jest negowac rzeczy, których się nie rozumie dla zasady. A pomyśleć, że kiedyś palono czarownice na stosie bo miały inne poglądy na pewne sprawy. Dobrze, że teraz większy nacisk kładziemy na ochrone praw człowieka bo można przewidzieć, że wielu by już płonęło na stosie tylko dlatego że ta "mądrzejsza" gromada wie wszystko lepiej.
Link do komentarza
Tak jest! Słowo "racjonalność" zbyt często jest nadużywane i zbyt często stanowi usprawiedliwienie arogancji oraz braku gotowości do dyskusji o sprawach, które wymykają się poznaniu naukowemu. Jestem ciekaw Mathir czy naprawdę uważnie przeczytałeś tekst, ż którego się naśmiewasz. Moim zdaniem NIE!
Link do komentarza
  • 3 miesiące temu...
  • 2 miesiące temu...
A ja natknąłem się dzisiaj w necie na taki tekst:

MĄDROŚĆ DZIADKÓW, RADIESTEZJA I
EKOLOGIA!

"Nie wolno było budować nowej chałupy na krzyżowych wodach, gdzie spływająca z pochyłości woda odwilżowa czy deszczowa, jakby strumyczkami w pewnym miejscu się zlewała i znowu rozlewała. (...) Te same zasady obowiązywały przy budowie obór i stajni. Nie wolno było budować na źródle, na źródłowych pręgach, a więc w miejscu w którym z ziemi sączyły się wody, gdyż w postawiony tam dom biłyby pioruny. (...) Natomiast postawienie domu na czerwonych mrówkach lub drobniutkich owadach, gnieżdżących się w ziemi groziło tym, że choroby nie będą opuszczały gospodarzy."

Powyższe cytaty pochodzą za znakomitych "gawęd" etnograficznych Franciszka Kotuli znajdującej się w uroczej książeczce "Przeciw urokom". Cóż, jeszcze do niedawna te zalecenia uważano za przejaw ciemnoty, zabobonu, podległości magii jaką podobno dotknięci byli liczni nasi przodkowie. Dzisiaj wszakże zaczyna się w tego rodzaju przekazach doszukiwać mądrości i to mądrości prawdziwie ekologicznej.

Wydaje się bowiem, że nasi dziadkowie przez wieki potrafili doskonale obserwować naturę i współżyć z nią tak, by wychodziło im to na zdrowie. Potrafili też dostrzegać związki między zjawiskami "nienamacalnymi", "niemierzalnymi". Umożliwiła im to onegdaj głęboka intuicja. Z kolei dzisiaj współczesnym pokoleniom umożliwia to niekiedy superczuła elektronika.

Tak więc wracając do cytatów na wstępie, te zalecenia mieszkańców wsi z okolic Rzeszowa doskonale oddają to co obecnie głoszą radiesteci. Mówią oni o pewnych miejscach, które są mniej lub bardziej korzystne, by lokować na nich budynki z racji istniejących tam promieniowań geobiologicznych o nadmiernej sile. Oczywiście należy podkreślić, że zupełny brak promieniowania jest równie szkodliwy, bowiem bez pewnego naturalnego tła funkcjonowanie organizmów byłoby utrudnione.

Popularnie mówi się o "złym" promieniowaniu tzw. żył wodnych, szczególnie niekorzystne są "krzyżówki żył". Promieniują niekorzystnie także pewne struktury geologiczne, istnieją też jeszcze inne promieniowania.

Czy to co mówią radiesteci jest dzisiaj naukowo weryfikowane? Otóż, po części tak. Niekiedy udawało się uwagi i twierdzenia radiestetów weryfikować pomiarami elektronicznymi, w przypadku zaś poszukiwań wody, minerałów dowodami mogą być odwierty.

Jednakże zdawać sobie w tym przypadku trzeba sprawę, że jest tutaj duża grupa osób nawiedzonych, a także szarlatanów. Zbijają oni fortuny, lub też zaspokajają swe potrzeby psychiczne, żerując na nieświadomości mieszkańców, przeważnie strasząc ich szkodliwością żył i oczywiście oferując od razu przeróżne niezwykle skuteczne sposoby odpromieniowania, głównie mieszkań.

Przed szarlatanami i nawiedzonymi o wręcz psychopatycnym przekonaniu o zabójczym działaniu żył, niekiedy trudno się obronić. Są oni bowiem ekspansywni, wręcz nachalni, a co słabsze psychicznie osoby mogą naprawdę zatrwożyć. Jeżeli więc ktoś pragnie już skorzystać z usług radiestety to winien zwrócić się do stowarzyszeń radiestezyjnych lub psychotronicznych, które z reguły działają w większości miast. Przy okazji warto także zwrócić uwagę na osobowość dokonującego badania. Dobrze jest, byśmy czuli zaufanie do radiestety, także eksperta. Pamiętać też należy, że erudycja i wiedza niekoniecznie muszą iść w parze z "czuciem promieniowania".

Jeśli chodzi o szkodliwość "promieniowań", to oczywiście najlepiej unikać ich na etapie budowy budynków. Dzisiaj w niektórych krajach zajmuje się tym tzw. biologia budownictwa. Gdy już wszakże mamy mieszkanie "zapromieniowane" lub też boimy się, że taka możliwość istnieje, to można złagodzić i zniwelować potencjalne szkodliwości stosując nie tylko specjalistyczne odpromienniki - a dodam, że odnośnie tzw. ekranów panują w środowisku radiestezyjnym bardzo kontrowersyjne, sprzeczne opinie - lecz sposoby naturalne, zalecane przez naszych dziadów, ale również przez spore grupy radiestetów, które tę dziedzinę wiedzy traktują jako sposób na bardziej naturalne i zdrowsze życie.

Otoczenie się tymi naturalnymi "odpromiennikami" na pewno nie zaszkodzi też tym wszystkim, którzy nie wierzą w radiestezyjne badania, ekspertyzy, ale pragną mieszkać zdrowiej.

Jakież więc są te naturalne odpromienniki? Kiedyś bywała nią polepa gliniana, wyłożenie piwnicy otoczakami, zaprawa wapienna ze skorupkami i białkami jajek. Dzisiaj pewnym odpromiennikiem może być drewniany parkiet.

Z roślin warto w domu hodować paprotki, geranium. Uważa się nawet, że szczególnie paprotka jest barometrem zdrowotności mieszkania. Jeżeli rozwija się dobrze, mieszkanie jest "czyste".

Odpromiennikiem ludowym są również naturalne skóry zwierząt, m.in. owiec, dzików, cieląt, saren układane na podłodze, krzesłach, fotelach. Podobnie działają maty słomiane, sienniki z włosia naturalnego, trawy morskiej, koce wełniane. Także innym materiałom naturalnym przypisuje się podobne działanie.

Odpromiennikiem łóżka, bardzo prostym i skutecznym mogą być wysuszone i potłuczone skorupki ze świeżych jajek, włożone w torebkę papierową i umieszczone na podłodze pod łóżkiem. Podobne działanie wykazują nasiona gorczycy, siemię lniane, gałązki brzozy i liście babki lancetowatej. Inne zestawy to: 3 paczki goździków, 3 korzenie chrzanu, 3 główki czosnku lub cebuli, 30-40 kasztanów. (Oczywiście podane liczby są tylko orientacyjne). Ułożone pod łóżkiem skuteczne bywają 3 -4 miesiące, potem należy je wymienić.

Reasumując, jeżeli odrzucimy z radiestezji to co wydaje się wątpliwej wartości, to do czego nie mamy zaufania, pozostaną niewątpliwie pozytywne elementy świadczące o dążeniu do zbliżenia z naturą. Poza tym nie należy się "żył" panicznie bać, w miarę silne i zdrowe organizmy potrafią się przed ich działaniem skutecznie bronić. Również naturalne mieszkanie, jego wyposażenie, otoczenie, a także dieta bardzo ułatwia samoobronę organizmów i osłabia nadmierne promieniowanie.

Zbigniew Przybylak
Link do komentarza
Cytat

Odpromiennikiem łóżka, bardzo prostym i skutecznym mogą być wysuszone i potłuczone skorupki ze świeżych jajek, włożone w torebkę papierową i umieszczone na podłodze pod łóżkiem. Podobne działanie wykazują nasiona gorczycy, siemię lniane, gałązki brzozy i liście babki lancetowatej. Inne zestawy to: 3 paczki goździków, 3 korzenie chrzanu, 3 główki czosnku lub cebuli, 30-40 kasztanów. (Oczywiście podane liczby są tylko orientacyjne). Ułożone pod łóżkiem skuteczne bywają 3 -4 miesiące, potem należy je wymienić.



Zbigniew Przybylak [/i]


Nie no powiedzcie, że w to wierzycie? icon_eek.gif Najbardziej podoba mi się fragment o czosnku i cebuli po 3-4 miesiącach to w tym pokoju musi fantastycznie zalatywać , a swoją drogą jeśli mi się nie będzie chciało sprzątać i wszystkie możliwe "naturalne" śmieci wrzucę pod łóżko to nie będę leniem i brudasem tylko będę stosować naturalne odpromienniki icon_wink.gif
Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...
Profesor najwyraźniej musiał długo przebywać w pobliżu - cytuję jego zwrot: ścieku, czyli znajdować się w zakresie promieniowania - jak to sam ujął: głupoty.
W artykule widzimy wiele tego symptomów.

Jesli zaś ktoś myśli, że jest inaczej, to tym samym potwierdza, że profesor pisząc o czymś nie miał z tym doczynienia icon_wink.gif
Zatem nie powinien o tym pisać, bo nie powinno sie pisać o czymś o czym się nie ma żadnego pojęcia. A tym bardziej, gdy się jest profesorem. No chyba, że się chce ośmieszyć znaczenie tego rodzaju tytułów naukowych icon_smile.gif

Możliwe jednak, że się mylę - wówczas wycofuję to, co napisałem powyżej i przepraszam. Choć w zasadzie nie wiem za co, bo przecież nie powinienem przepraszać za "ścieki", czy "promieniowanie głupoty".

Jednak jesli sie pomyliłem, to inna wersja byłaby taka jak również napisał profesor, że natura splatała mu figla i jego mózg go oszukał icon_wink.gif

Swoja drogą profesor pokazał swoja naukową wielkość "uświadamiając" nas, że badania "typu dwa plus dwa jest cztery" - to "prawdziwe badania naukowe" icon_wink.gif Rzeczywiście trzeba być profesorem, by na to wpaść icon_smile.gif

Kolejne "naukowe" podejście profesor wyraził w zdaniu:
"praktyczny przykład działania paramedyczego: zachorowało dziecko. Matka (bez konsultacji z lekarzem) aplikuje dziecku lek, o którym przeczytała w ilustrowanym tygodniku, że jest bezpieczny, ekologiczny, roślinny, naturalny, najlepiej homeopatyczny."
Co nazwał: "fałszywe wzorce lecznicze", czy też napisał o ludziach czytających, że są "ogłupieni przez nieuczciwą reklamę medyczną"...
Tymczasem ze słów profesora wynika sugestia, że "konsultacja z lekarzem" nie ogłupia, oraz inna sugestia, że lekarz bezbłędnie postawi diagnozę oraz poda każdemu choremu w 100 % leczący go lek icon_smile.gif
Wszyscy wiemy tymczasem, że to bzdura. Np. w leczeniu chorób reumatycznych nie istnieje zaden lek, który leczyłby 100% pacjentów. Profesor powinien to wiedzieć. Czyżby zatem sam był taki jak napisał o innych, czyli nieuczciwie sugerował nieprawdę?
Oczywiście to, że wielu lekarzy stawi błędne diagnozy, albo nie potrafi ich postawić i milczy, czy zapisuje leki w niczym nie poprawiające stanu zdrowia, a nawet szkodzące, nie powoduje, że tak jest zawsze. Trzeba mieć tę świadomość, że są też dobrzy lekarze i skuteczne ich działania - i ja mam tę świadomość.
Jednak niektórzy ludzie jak spotkali kilku bioenergoterapeutów, czy radiestetów, jak to ujmę - "z urojenia" - czyli takich, co tylko w to wierzyli, zaś oszukując siebie oszukiwali też innych, nie jest przecież w żadnej mierze dowodem naukowym, że nie ma bioenergoterapeutów i radiestetów z autentycznymi predyspozycjami. Ja osobiście miałem okazję znać takiego.

Tymczasem profesor użył sformułowania: "tajemnicza bioenergia nie istnieje, że lek homeopatyczny to dowcip", które nazwał informacją.
Tylko w jakim sensie to jest informacja? Jeśli jako czyjś światopogląd, podobny do światopogladu religijnego, to zgoda. Bo nie jest to z pewnością informacja naukowa. Nauka bowiem nie może ogłosić nieistnienia czegoś, czego nieistnienia nie dowiodła. Jesli zaś tak zrobi to automatycznie przestaje być nauką, a staje się wyznaniem wiary.

Chociaż pomijając brak merytoryczności w wypowiedzi profesora przyznam, że jego postawa ma swój sens. Dlaczego? Właśnie z powodu licznych "bioenergoterapeutów i radiestetów z urojenia" głosy krytyki są potrzebne. /Prawdziwi różdżkarze i bioenergoterapeuci, niczym cnota, krytyki się nie boją./ Strzelam, że w grupie 30-u różdżkarzy statystycznie znajdziemy 1-go dobrego. Nie chodzi mi o to, że na 30-ci badań jedno bedzie dobre, lecz o to, że wskazania tego jednego będą zawsze bezbłędne /dopuszczam 1% pomyłek z różnych dodatkowych niespodziewanych zmiennych/.
Jeśli zaś chodzi o bioenergoterapię, to zjawisko to dawno zostało udowodnione naukowo. Odkąd istnieją zdjęcia Kirliana na których widać oddawaną i pobieraną energię.
Jedank uwaga. Bioenergoterapeutów mających w niektórych przypadkach zdolność natychmiatowej pomocy nie jest wielu, bo to szczególny dar. Natomiast wspomagać energetycznie choćby odrobinę innych może wielu.

Teraz inne zdanie profesora:
"dla większości ludzi zabobony, przesądy, infantylne pojęcia o procesach życiowych i horoskopy znaczą więcej niż dowiedzione ściśle naukowo fakty."

Czyzby zatem psychologia i działania na psychikę człowieka wg profesora nie było nauką?
Bo jeśli spojrzymy na te oddziaływania jako tylko na zjawisko psychologiczne, to przecież także jest ono naukowe. icon_smile.gif

Kolejne zdanie profesora:
"nie widziałem przekazu o charakterze przestrogi, który udowadniałby, że np. tzw. leki stosowane w "medycynie naturalnej" to w większości śmieci, często toksyczne; że homeopatia to czysta szarlataneria itd."

A co z lekami medycyny nienaturalnej? Przecież czytając ulotkę większości z nich dowiadujemy się, że to nie tylko śmieci, ale niebezpieczne trucizny.
I na jakiej podstawie profesor twierdzi, że homeopatia to "szarlataneria"? Czy na tej, że lekarze homeopaci odnoszą większe sukcesy w leczeniu od lekarzy negujących homeopatię?

Tymczasem profesor dalej:
"Naukowcy tego nie prostują, bo wstydzą się dyskutować z przygłupami."

No tak, kolejny przykład "profesorskiego" poziomu, "klasy" i "naukowości".

Dalszy ciąg wypowiedzi profesora jest tylko słowną grą, zaś podawane "argumenty" są nijakie. Skwituję je tylko tym, że gdzie zachwalana przez profesora "medycyna" przez kilkanaście lat nie była w stanie wyleczyc mnie z kilku schorzeń, to tzw. parafarmaceutyki zrobiły w ciągu paru lat. icon_smile.gif
Morał z tego taki, że profesor najwyraźniej takie zjawisko - taką prawdę - obserwuje i panikuje w obawie o swój "chleb".
I tak oto wg profesora wyleczyła mnie "edukacja społeczeństwa lewicowych przygłupów" i zapewne wg niego ja też jestem przygłupem, a nie on sam. Cóż, każdy z nas, ma prawo mieć odmienne zdanie.

Jeden z argumentów profesora brzmiał:
„wróćmy do radiestezji /…/ J. Randi /…/ Żaden z badanych przez niego radiestetów nie wskazał prawidłowo żadnego, umieszczonego wcześniej pod ziemią "cieku" wodnego”

Pytanie zasadnicze: Czy Randi badał prawdziwych radiestetów, czy „radiestetów z urojenia”?
Bo to wszystko zmienia.
Jeśli uważał, że bada prawdziwych, to jak to ustalił?
Ja znam radiestetę który wskazał ludziom setki miejsc, gdzie kopać studnię. Określając bezbłędnie na jakiej głębokości będzie woda z dokładnością do 1 metra.
W całym życiu tylko raz zdarzyło mu się podać złe wskazanie.

A badania Instytutów? Wspomniany przeze mnie różdżkarz należał do kilku stowarzyszeń psychotonicznych i jakoś nigdy żaden instytut nie zaprosił nikogo ze stowarzyszenia do badań.
Natomiast znane są mi badania jakie przeprowadzało jedno ze stowarzyszeń samo. Spośród kilkudziesięciu stowarzyszonych różdżkarzy tylko 2-ch /!/ bezbłędnie wskazało wszystkie podziemne żyły wodne. Szczegóły badań pominę.

I nie jest tak, że nie przeprowadzano innych badań związanych z parapsychologią. Wiele takich badań przeprowadzono u naszego wschodniego sąsiada. Polecam książkę pt.: „Parapsychologia i współczesne przyrodoznawstwo” autorstwa Aleksandra Dubrowa i Wieniamina Puszkina.

I serdecznie pozdrawiam profesora wierząc, że chce dobrze.
Wiedząc także, iż widząc nadużywanie przez liczną grupę ludzi zjawisk nieuchwytnych zmysłowo, mógł dać się ponieść emocjom. O oszustwa bowiem najłatwiej jest w dziedzinach, które trudno zweryfikować. Najlepszą weryfikacją jest samo życie i „poczta pantoflowa”, ale i to nie chroni nas nawet przed ludzką nierzetelnością nawet tam, gdzie dotykamy rzeczy zmysłami – bo czyż nie zawodzimy się na stolarzach, murarzach, i wielu innych „namacalnych” profesjach włącznie z lekarską? Osobiście płaciłem za wizyty w prywatnych lekarskich gabinetach /także profesorskich/, które okazały się wyrzuceniem pieniędzy w przysłowiowe błoto.


Inne podsumowanie wypowiedzi profesora wskazujące na jego nierzetelność znalazłem na:
http://magia.onet.pl/1,195,8,37610928,1137...5,0,forum2.html

Link do komentarza
Cytat

Ale rozbudowany temat. I jakie emocje icon_mrgreen.gif


Ale z ciekawością poczytałem. Sam kiedyś korzystałem z pomocy różdżkaża i to z powodzeniem - (szukanie wody). Jakoś to skutecznie podziałało.
Niepokojące sa tylko wypowiedzi fundamentalistów religijnych którzy mają recepte na prawde. Fundamentalizm jest niebezpieczny niezależnie od religii.
Link do komentarza
Cytat

Jeśli zaś chodzi o bioenergoterapię, to zjawisko to dawno zostało udowodnione naukowo. Odkąd istnieją zdjęcia Kirliana na których widać oddawaną i pobieraną energię.


Wyglądało to wszystko na dość rzetelnie omówione, do tego miejsca.
Fotografia kirilianowska to zwykła sztuczka kuglarska robiąca wiele lat za fotografię biopola. Już od lat wiadomo jak się ja robi. Zwyczajne potraktowanie obiektu niewielkim prądem. Takie "biopole" może mieć na życzenie każdy, i mój kot również.
Nie ma w tym absolutnie żadnej niezwykłości, żadnej tajemniczej energii.
Wystarczy poczytać, choćby w Wikipedii.

A co do Randiego, to gość, zanim dopuścił radiestetów do eksperymentu, sprawdzał ich referencje, osiągnięcia, i co tylko trzeba, żeby wybrać tych najlepszych. Efekt - klapa totalna.

Cieki wodne nie istnieją. W tej kwestii wolę wierzyć doświadczonym studniarzom, niż gościowi z patykiem.
Gdzieś tu był link do obszernego opracowania tematu przez studniarza w trzecim pokoleniu. Gość rzeczowo i obszernie rozwalił całą radiestezję.
Link do komentarza
Cytat

Wyglądało to wszystko na dość rzetelnie omówione, do tego miejsca.
Fotografia kirilianowska to zwykła sztuczka kuglarska robiąca wiele lat za fotografię biopola. Już od lat wiadomo jak się ja robi. Zwyczajne potraktowanie obiektu niewielkim prądem. Takie "biopole" może mieć na życzenie każdy, i mój kot również.
Nie ma w tym absolutnie żadnej niezwykłości, żadnej tajemniczej energii.
Wystarczy poczytać, choćby w Wikipedii.

A co do Randiego, to gość, zanim dopuścił radiestetów do eksperymentu, sprawdzał ich referencje, osiągnięcia, i co tylko trzeba, żeby wybrać tych najlepszych. Efekt - klapa totalna.

Cieki wodne nie istnieją. W tej kwestii wolę wierzyć doświadczonym studniarzom, niż gościowi z patykiem.
Gdzieś tu był link do obszernego opracowania tematu przez studniarza w trzecim pokoleniu. Gość rzeczowo i obszernie rozwalił całą radiestezję.


OK! Tylko "rozwałkowanie" fotografii kirilianowskiej nie jest polemiką z istotą tekstu Madaba. Nieładnie! Pomijanie istotnych argumentów... No... Nieładnie!
Link do komentarza
Cytat

Wyglądało to wszystko na dość rzetelnie omówione, do tego miejsca.
Fotografia kirilianowska to zwykła sztuczka kuglarska robiąca wiele lat za fotografię biopola. Już od lat wiadomo jak się ja robi. Zwyczajne potraktowanie obiektu niewielkim prądem. Takie "biopole" może mieć na życzenie każdy, i mój kot również.
Nie ma w tym absolutnie żadnej niezwykłości, żadnej tajemniczej energii.
Wystarczy poczytać, choćby w Wikipedii.

A co do Randiego, to gość, zanim dopuścił radiestetów do eksperymentu, sprawdzał ich referencje, osiągnięcia, i co tylko trzeba, żeby wybrać tych najlepszych. Efekt - klapa totalna.

Cieki wodne nie istnieją. W tej kwestii wolę wierzyć doświadczonym studniarzom, niż gościowi z patykiem.
Gdzieś tu był link do obszernego opracowania tematu przez studniarza w trzecim pokoleniu. Gość rzeczowo i obszernie rozwalił całą radiestezję.


Z tym rozwalaniem należałoby dać sobie na wstrzymanie! Jeżeli ktoś nie jest katolikiem to nie powód aby burzył kościoły.
Link do komentarza
Cytat

OK! Tylko "rozwałkowanie" fotografii kirilianowskiej nie jest polemiką z istotą tekstu Madaba. Nieładnie! Pomijanie istotnych argumentów... No... Nieładnie!


Kolego, czy myślisz, że nie mam nic innego do roboty tylko nie wiadomo po raz który mleć w kółko to samo? icon_smile.gif
I to jeszcze w stosunku do trak obszernego tekstu.
Link do komentarza
Cytat

Z tym rozwalaniem należałoby dać sobie na wstrzymanie! Jeżeli ktoś nie jest katolikiem to nie powód aby burzył kościoły.


Jeśli po przeczytaniu tego artykułu ktoś nadal wierzy w moc radiestetów, to trudno. Jest wierzący, a z wiarą się nie dyskutuje.
Byle by tylko nie przywoływał nauki na obronę radiestezji.
Link do komentarza
Cytat

Jeśli po przeczytaniu tego artykułu ktoś nadal wierzy w moc radiestetów, to trudno. Jest wierzący, a z wiarą się nie dyskutuje.
Byle by tylko nie przywoływał nauki na obronę radiestezji.



Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce;
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!
Link do komentarza
Cytat

O co ci chodzi???
Czy jest jakiś forumowy obowiązek odnoszenia się w komentarzu do całości?
Czy nie wolno zwrócić uwagi tylko na jakiś fragment?
Czy wytknięcie błędu w rozumowaniu jest "wbijaniem szpili", czy zwyczajnym zachowaniem w dyskusji.
Kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi...... icon_eek.gif


Moim zdaniem obowiazków na forum nie ma żadnych! Ale odnoszenie się do części wypowiedzi, zawsze jest jakieś takie... Mam kłopoty z określeniem... Podejrzane? icon_smile.gif
Link do komentarza
  • 1 rok temu...
Dopóki jakichś energii nie widać i nie słychać, nie daje się odczuć, zmierzyć, to ludziska wolą wyśmiać, to taka specyficzna samoobrona i samouspokojenie. Czy widział ktoś pole magnetyczne, elektryczne, elektromagnetyczne, grawitacyjne, promieniowania np. gamma, itp.? Nie, ale możemy odczuć, zobaczyć, usłyszeć ich skutki (np. opiłki w polu magnetycznym, kompas, audycje radiowe i telewizyjne, ...). To co świadomie odbieramy zmysłami, to tylko cząstka tego co nas otacza. To, że są na świecie oszuści (dużo cwaniaków), nie oznacza, że nie ma energii, które tu są wyśmiewane. Na samym starcie testów programu z radiestetami H.-D. Betz i R. Kulzer był wykonany podstawowy błąd, który całkowicie uniemożliwił rzetelne wyniki, a mianowicie do badań użyto rur. Promieniowanie cieków jest generowane podczas przepływania wody w warstwach ziemi. Są to bardzo małe energie o znanych już parametrach, także częstotliwości. W latach 70-tych jeden z polskich naukowców politechniki skonstruował przyrządy do lokalizacji i badań tego typu promieniowań. Wtedy to nieśmiało ukazały się artykuły w technicznych czasopismach opisujących tego typu badania wraz z częstotliwościami z jakimi one się wiążą.
Szydercy, nie znają mechanizmu działania wahadełka, dlatego manipulują innymi czytelnikami. To nie wahadełko odpowiada na zadane pytania, ono jest tylko wskaźnikiem, a co tak działa i dlaczego, kto gdzie i kiedy skonstruował przyrządy, nie powiem, szukajcie sobie mądrale, może znajdziecie! Żadne profesorskie tytuły nie przekonują mnie, że jest inaczej. Przyczyn chorób jest więcej niż przyjęto sądzić, to nie tylko: złe odżywianie, zaśmiecanie chemią, cieki wodne, stresy, używki, prawo karmiczne, ... Czego medycyna się obawia?, jak znam ludzi, ciągle będzie miała zajęcie.
Luzak50 Edytowano przez Luzak50 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Od czasu mojego wpisu nie było mnie tu.
Zatem dziekuję tym, którym mój post się przydał.
A czy dziękować "krytykom"?
W sumie chyba powinienem także icon_biggrin.gif
Dlatego, że niewiara jest cenna jak złoto ;)
Świat ziemski bowiem jest przesiąkniety oszustwem, czyli tak gdzie człowiek, tam mozna sie spodziewać oszustwa. Oczywiście głupoty także.

Cytat

Fotografia kirilianowska to zwykła sztuczka kuglarska /.../ Takie "biopole" może mieć /.../ mój kot również.
Nie ma w tym absolutnie żadnej niezwykłości, żadnej tajemniczej energii.
/.../

A co do Randiego, to gość, zanim dopuścił radiestetów do eksperymentu, sprawdzał ich referencje, osiągnięcia, i co tylko trzeba, żeby wybrać tych najlepszych. Efekt - klapa totalna.

Cieki wodne nie istnieją. W tej kwestii wolę wierzyć doświadczonym studniarzom, niż gościowi z patykiem.
Gdzieś tu był link do obszernego opracowania tematu przez studniarza w trzecim pokoleniu. Gość rzeczowo i obszernie rozwalił całą radiestezję.



Nigdzie nie napisałem, że fotografia kirlianowska to coś niezwykłego, czy tajemniczego. I zapewniam Cię, że te, które ja widziałem w swoim zyciu, nie były oszustwem. Zapewniam też, że zostałaby tam uchwycona nie tylko otoczka Twojego psa, ale nawet ryby icon_smile.gif Nie pojmuje jednak dlaczego ma to byc argumentem, że jest oszustwem icon_biggrin.gif
Może Twoja "ocena" wynika z Twojego światopogladu o ludziach i o psach?

I nie pisz, że cieki wodne nieistnieją, bo Ty ich nie widziałeś.
Francuzcy płetwonurkowie przepłyneli ciekiem podwodnym długi odcinek. Cala wyprawa była na dokumentalnym filmie w telewizji.

Studniarze jako autorytety? icon_biggrin.gif
Czyż nie zarabiają od głebokości wiercenia?
Ci nieuczciwi często wiercą głębiej niż trzeba, by zarobić wiecej. Przebiją żyłę na wylot i wiercą dalej mówiąc, że wody jeszcze nie ma. Znam taki przypadek.
Dla studniarza dobry radiesteta to wróg podkopujący finanse, bo sprawia, że mniej trzeba wiercić.

Radzę zebrać wiecej informacji o życiu i więcej przemyśleć.
I zanim coś zanegujesz, to nie zakładaj z góry, że to ja jestem idiotą.

Ja nie teoretyzuję. Nie intelektualizuję. Nie zgaduję.
Piszę o tym, co widziałem na własne oczy.
Widziałem też radiestetów w działaniu. Skutecznych i tych z urojenia.
Widziałem kopane studnie.
Widziałem zgony ludzi wg tego, co zapowiedział radiesteta, gdy spali na żyle. Radiesteta ustaliwszy ich aurę przewidział dokładnie jak ich organizm zareaguje na promieniowanie cieku i na co umrą.
Byłem po paru latach świadkiem dokładnie takiego zgonu tych ludzi.
Miałem mozliwość obcować z radiestezją od ponad 40-u lat.
Gdy w Polsce o niej było więcej, niz cicho icon_biggrin.gif
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Żeby drenaż cały czas funkcjonował prawidłowo, to trzeba zachować kolejność poszczególnych warstw  filtracyjnych, to chroni drenaż  przed zamuleniem.      Nie ma to znaczenia nawet gdyby nie było rur drenarskich a sam tłuczeń zamiast nich, wykorytowanie w wykopie ze spadkiem do studzienki wystarczy, drenaż by funkcjonował.   Jest tylko jeden warunek, woda znajdująca się w tym tłuczniu musi mieć gdzie odpłynąć, czyli potrzebna jest studzienka, odpowiednie spadki  z odpływem poniżej tego drenażu.  Rury drenarskie tylko umożliwiają szybsze odprowadzenie tej wody.   W glinie są żyły żwirowe, którymi woda przemieszcza za się latami bez trudu.  
    • Kamienia nie ma być za dużo pod rurą - bo będzie ona stała pod rurą, chyba że jakoś się przepcha pod tą rurą niżej - ale spadki drenów z zasady mają być niewielkie, żeby woda nie uciekała szybko, a wolno - jak w kanalizacji. Jak masz za dużo kamienia pod spodem, a spadek drenu niewielki (taki ma być) - no to woda będzie tam stała - nie uniesie się w górę do drenu.    Ja robiłem u siebie drenaż - i pilnowałem spadków - centymetr dwa odchyłki to nie problem, ale więcej nie. najpierw podsypkę poziomowałem  (drobna frakcja) potem na to rura - i przykładałem cegłami pełnymi itp. ciężarami - i obsypywałem. najpierw drobnym potem dalej od rury grubszym kruszywem.   
    • Montaż rynien spustowych.     https://youtu.be/zHsAZov0Rs0  
    • Zakładając że kamienia pod rurami jest sporo i nie zamuli się na całej wysokości to chyba jest możliwe że woda z najdalszego kąta przepłynie do najniższego punktu drenażu przez kamień?    Czy ktoś z was robiąc drenaż samemu zwracał uwagę na idealne przestrzeganie spadków żeby gdzieś nie szło do góry?  Ja to robiłem z kolegą który to robił kilka razy i po zasypianiu całości wieczorem wziąłem laser i posprawdzałem w paru miejscach odgrzebując kupki kamyków do góry gołej rury i wyszło mi różnie. Są gdzieniegdzie 4-5 cm górki, nawet doliny też 4 cm i zastanawiam się czy to tak zostawić czy poprawić. Bo chyba to będą miejsca gdzie będzie zbierać się muł którego woda pod górkę nie przepchnie do studni? 
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...