Skocz do zawartości

Radiestezja - promieniowanie głupoty


Gość Anonymous

Recommended Posts

1.Radiestezja - promieniowanie głupoty

Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz

W poprzednich artykułach pisałem o nietypowych i mało zrozumiałych zjawiskach społecznego przyzwolenia dla oszukańczej paramedycyny - m.in. homeopatii, bioenergoterapii, medycyny holistycznej itp. Dzisiaj - próba wyjaśnienia tego fenomenu oraz tekst o ludziach "obdarzonych niezwykłymi zdolnościami odczuwania materii". Zacznę od kilku słów na ten pierwszy temat.
Mało kto zastanawia się, że natura spłatała nam szczególnego figla. Oto mózg ludzki, struktura absolutnie nadrzędna i nie mająca sobie równych w rozstrzyganiu tego co jest dla nas dobre, a co szkodliwe, potrafi oszukać sam siebie. Jak to się dzieje, że siedziba genetycznej i środowiskowej mądrości pokoleń akceptuje informacje sprzeczne nie tylko z tzw. zdrowym rozsądkiem, ale również z niezaprzeczalnie prawdziwymi wynikami badań naukowych (typu dwa plus dwa jest cztery). Dlaczego mózg oszukuje sam siebie? Wyjaśnienie jest tylko jedno: mamy zapisany i utrwalony zły wzorzec postrzegania pewnego wycinka rzeczywistości. Oto praktyczny przykład działania paramedyczego: zachorowało dziecko. Matka (bez konsultacji z lekarzem) aplikuje dziecku lek, o którym przeczytała w ilustrowanym tygodniku, że jest bezpieczny, ekologiczny, roślinny, naturalny, najlepiej homeopatyczny.
Pytam: dlaczego w XXI wieku, w erze obiektywnych sukcesów farmakoterapii, zapisane mamy w mózgu fałszywe wzorce lecznicze. Odpowiedź jest truizmem: ludzie są ogłupieni przez nieuczciwą reklamę medyczną; przez zachwalanie różnych terapii "naturalnych", "holistycznych", "homeopatycznych" "bioenergetycznych" i innych kosmicznych bzdur (przynoszących kosmiczny dochód).
No tak, ale skąd mamy wiedzieć jaki wzorzec jest dla nas korzystny, jakie kryterium zachowania przyjąć? Na pewno nie dowiemy się tego z telewizora, bo np. informacja, że żadna tajemnicza bioenergia nie istnieje, że lek homeopatyczny to dowcip - nie jest dla mediów "informacją". Czy ktoś widział program o szkodliwości medycyny naturalnej, parapsychicznej, telepatycznej, wizjonerskiej, mistycznej, ekologicznej, homeopatycznej energetycznej medytacyjnej itd., itd. Rejestruję wszystkie przymiotniki towarzyszące różnym medycynom, ich liczba zbliża się do 50. Przez cały okres komuny wystarczał nam jeden termin - medycyna socjalistyczna, tzn. bezpłatna, skuteczna i lepsza od imperialistycznej. Tyle, że leki sprowadzaliśmy z zachodu i na zachód jechały operować się w bardziej skomplikowanych przypadkach rodziny komunistycznych prominentów. To było zrozumiałe. Ale co mamy zrobić teraz? Przecież widzimy, że rozsądek zdrowotny jest wypierany przez homeopatię, "tybetańskie dzwonki" lub "filipińskie operacje psychochirurgiczne"? Wzrasta też zużycie "energetyzowanej" wody Zbyszka Nowaka, a dla większości ludzi zabobony, przesądy, infantylne pojęcia o procesach życiowych i horoskopy znaczą więcej niż dowiedzione ściśle naukowo fakty.
Gdzie leży przyczyna tej chorej sytuacji? Po prostu, tak właśnie na nieskrępowany wybór reagują niedouczone, prymitywne społeczeństwa, otumanione idiotyzmami przedstawianymi w kolorowych mediach. Wielokrotnie słyszymy ........ "przed użyciem przeczytaj ulotkę". Nigdy natomiast nie widziałem przekazu o charakterze przestrogi, który udowadniałby, że np. tzw. leki stosowane w "medycynie naturalnej" to w większości śmieci, często toksyczne; że homeopatia to czysta szarlataneria itd. Naukowcy tego nie prostują, bo wstydzą się dyskutować z przygłupami. A szkoda. Są na szczęście wyjątki. Np. prof. Malte Bühring z Berlina nie waha się położyć na szali swojego naukowego autorytetu i podejmuje w popularnej prasie niemieckiej walkę z oszustami. Pisze m.in., że patrząc na reklamę różnych leków roślinnych "można uwierzyć, że potężna naturalna medyczna moc uzdrawiająca kryje się we wszystkim co pleni się na skraju drogi" (Stern "Trujące mikstury", 14.02.2002).
Oparta na takim samym rodzaju "przydrożnej medycyny", reklamowanej przez media (telewizor i setki tysięcy kolorowych pism) pleni się w Polsce moc medyczna tysięcy uzdrowicieli, homeopatów, bioenergoterapeutów, holistów i innych szarlatanów. Przyczyna jest jasna: oświecone dziennikarskie autorytety pseudopostępu naukowego Nowej Ery wbijają nam codziennie do głowy prawdy objawione postmodernizmu. Tworzą ograniczony i przybliżony model świata, chwilowo wewnętrznie spójny (a więc naukowy wg Capry) i dzięki pobieżnym analizom budzący zaufanie swoich ofiar. Te poprawne politycznie "elity" jako pierwsze poczuły urzeczenie zrozumieniem istoty holistycznego świata, przeniknęła ich panteistyczna jedność z matką Ziemią.. Nazwali to otwartością na wiedzę, zaczęli mówić o zmianie paradygmatu i kpić z kartezjańskich redukcjonistów, przeciwstawiając im światopogląd "odpowiadający współczesnemu widzeniu fizyki" (groteskowe używanie w tych samych celach fizyki klasycznej i kwantowej). Światopogląd wyłaniający się z takiego widzenia fizyki F. Capra określa jako "organiczne, holistyczne i ekologiczne widzenie" Wszechświata. Wychodząc z takich założeń elity starały się to przełożyć na normalny język, co w efekcie zaowocowało rozprzestrzenieniem się bredni fanów Nowej Ery.
I tak zaczęła się edukacja społeczeństwa lewicowych przygłupów kupujących gazetę po to by zobaczyć swój horoskop, by zapoznać się z najnowszymi doniesieniami o UFO lub przeczytać "obiektywne opinie" o "kultach" religijnych New Age i bioenergoterapeutach oraz o skuteczności homeopatii. Jednak to co się dzieje w Polsce przekracza wszystkie granice. Przecież 60-90% ludzi wierzy w zjawiska paranormalne (ich myślenie, w zależności od stopnia wykształcenia sprowadza się do opowieści o istnieniu "innego wymiaru, w którym nie obowiązują prawa naukowe" lub też do wyjątkowo trafnego stwierdzenia, że "w tym coś jest" ). Fakt zaś, że działania tego typu maniaków, ich diagnozy, kuracje i proroctwa okazują się wyssane z palca i sypią się w każdym miejscu, nie ma dla tych ludzi żadnego znaczenia. Brawo dla skuteczności mediów.
Wracając to tematu - żyjemy w czasach, kiedy udaje się nam wychwycić neutrina (cząstki, które przenikają przez glob ziemski jak przez próżnię, a nawet uprawdopodobnić tezę, że kwarki (cząstki "prawie" elementarne) mają wewnętrzną strukturę. Dlaczego więc na Boga, na takim etapie rozwoju fizycznych narzędzi badawczych, nie możemy udowodnić istnienia wyraźnego "promieniowania żył wodnych" powodujących huśtanie się kawałka drewna na sznurku. Czy ktoś zdaje sobie sprawę jakie siły są do tego potrzebne?
Fizyka, jak dotąd, zna cztery podstawowe: 1/ oddziaływania grawitacyjne, 2/ siły tworzące wiązania atomowe, 3/ oddziaływania silne stabilizujące jądro atomu (związanie protonu z neutronem) i 4/ oddziaływania słabe uwalniające elektron z neutronu (powstaje proton). Okazuje się jednak, że Instytuty Fizyki są skrzętnie omijane przez piąty rodzaj oddziaływania materii. Działa on tylko na ludzi trzymających w ręku rozwidlony patyk. To radiestezja.

1. RADIESTEZJA (cytaty z pism specjalistycznych oznaczyłem kursywą)
Nie myślcie Państwo, że jest to wąska dziedzina wiedzy o poszukiwaniu miejsca na studnię*. To praktyczna filozofia holistyczna wyjaśniająca wpływ promieniowania ścieków (przepraszam, cieków) na wiele różnych ziemskich zjawisk
Żeby nie być gołosłownym przedstawiam w skrócie zakres "wiedzy" oraz przykłady możliwości działań radiestetycznych. Pamiętać trzeba, że artykuły w parapsychologicznej prasie pławią się z rozkoszą w terminologii, która kompletnie zaciemnia prostotę podstawowych faktów. Przyrównać je można do referatów pisanych w szkołach marksizmu-leninizmu; też nic z nich nie wynikało, mimo, że poszczególne słowa były zrozumiałe.
Prawem kaduka radiesteci obrali sobie za motto powiedzenie jednego z największych fizyków - Wernera Heisenberga: "Nasze poznanie unosi się jak motyl nad przepaścią niepoznanego".
Aby dotrzeć do dna tej przepaści powstał w Kielcach i Ostrowcu Świętokrzyskim Instytut Biotroniki i Elektrofotografii. Wyniki badań są zamieszczane w zbiorach pseudonaukowych majaczeń pt. Nieznany Świat, Czwarty Wymiar, Uzdrawiacz i innych. Uprawiana tamże specjalność naukowa, jak piszą działający na tej niwie "naukowcy" zawiera elementy radiestezji teoretycznej i praktycznej, elementy chińskiej geomancji i ćwiczenia rozwijające wrażliwość organizmu na oddziaływanie Ziemi, środowiska naturalnego oraz pełną profilaktykę radiestezyjną.
Radiestezja to także poszukiwanie wody, higiena energetyczna naszych domów, mieszkań i szklarni. Potrafi nie tylko znaleźć przyczynę wielu chorób, ale i podać skuteczne środki zapobiegawcze. Uczy poszanowania naszej Matki - Ziemi i sił w niej drzemiących.
Jest dziedziną biotechniczną (psychotroniczną), w której wykorzystuje się właściwości psychobiodetekcyjne i psychobioemisyjne ciała. Obejmuje także wykrywanie anomalii geologicznych w strefach promieniowania geopatycznego. Itd.,itd.
A teraz wybrane szczegóły tych majaczeń:

2. Radiestezja koloru

Wg Ewy, Igora i Jana Wilczewskich istnieje pięć koncepcji kolorystycznych: 1/ metale i minerały korespondują z kolorami zawartymi w widmie barw słońca, co można ustalić czarnym wahadłem zaopatrzonym w zestaw kolorowych wstążek, 2/ kolory radiestezyjne wiążą się z rozetą Magera (?), gdzie poszczególnym kierunkom stron świata jest przypisany kolor widma słonecznego. Kolory te są indywidualne dla radiestetów, tak, że wyniki mogą być rozbieżne (sic!), 3/ kolory radiestezyjne powiązane są z różą wiatrów w ten sposób, że od N do S w kierunku E to kolory widma słonecznego, zaś od N do S w kierunku W to tzw. promieniowanie ciemne, czyli podczerwień, czerń, podczerń, szary, ultrabiały, n, x, i ultrafiolet, 4/ kolory radiestezyjne są związane z promieniowaniem widma słonecznego , które można określić za pomocą wahadła naturalnego lub tzw. wahadła uniwersalnego konstrukcji Skariatina (nie mylić z wahadłem WU Chaumerego, de Belizala i Morela), 5/ w koncepcji tej kolor biały jest niewidzialny, jednak szkodliwy dla organizmów żywych. Trzeba też pamiętać, że są trzy kolory białe, - elektryczny, magnetyczny i elektromagnetyczny.
Niedobór lub nadmiar określonego koloru promieniowania może być szkodliwy, a dobrym kolorem będzie ten, który przywróci równowagę środowiska zewnętrznego lub wewnętrznego. Np. jeśli choroba spowodowana jest silnym działaniem promieniowania dodatniego czerwonego - równowagę przywróci wzmocnienie wibracji ujemnych, niebieskich. Itd., itd.

3. Radiestezja kształtu

Pewne uprzywilejowane formy mogą emitować fale mające siłę sprawczą lub tworzyć barierę powstrzymującą lub neutralizującą zakłócenia zewnętrzne lub zaburzenia równowagi wewnętrznej (zdrowia, powodzenia, szczęścia). Takie działanie posiada np. pierścień Atlantów, który noszony na palcu zapewnia ochronę osobistą właścicielowi, natomiast umieszczony w formie rozwiniętej w mieszkaniu ochrania jego domowników oraz, jako odpromiennik, całe mieszkanie. Pierwowzór pierścienia, wykonany z asuańskiej kamionki, odnalazł w końcu XIX w. w grobowcu w Dolinie Królów egiptolog markiz d'Agrain. Odziedziczył go André de Belizal, wybitny radiesteta i genialny pionier badań nad falami formy. On to odkrył jego zadziwiające właściwości. Emiterami kształtu są także piramidy i formy liniowe pozostawione przez dawne cywilizacje. Itd., itd.

4. Radiestezja zdrowia

W praktyce "lekarskiej" największe znaczenie mają modusy uniwersalne. Są to zmodernizowane baterie wg pomysłu Chaumery i de Belizala z wkładem leczniczym. Do tej grupy należą wahadła o oznaczeniu MODUS KOLOR ... i kolejnych numerach. Wahadła te mają wspaniałe właściwości wspomagające proces powrotu do zdrowia w tak szerokim zakresie, że ogromna lista schorzeń, w leczeniu których mogą znaleźć zastosowanie ciągle rośnie. Mogą być one także wykorzystywane jako czynnik wspomagający i kontrolujący rozwój tzw. zdolności paranormalnych z jasnowidzeniem i jasnosłyszeniem na czele. Są wykorzystywane chętnie na pokazach auroskopii, gdyż dają gęstą widoczną energię. W ciele subtelnym rozkłada się ona równomiernie w całej objętości dając efekt dezimpregnacji w górę, to jest do najwyższej wartości energetycznej, którą może przejść bezpiecznie dany organizm. Niestety, efektem ujemnym tego procesu jest fakt, iż mimo zastosowania osłony typu Modus - Ozyrys czas działania bezpośredniego, tzw. z ręki przekracza często 30 minut. Im przypadek schorzenia trudniejszy i bardziej wyniszczający, tym dłużej pracuje wahadełko. Oczyszcza ono komórki ze szkodliwych wibracji, energii, tzw. brudów a dostarcza takich, które leczą, wprowadzają harmonię i czystą pozytywną energię. Itd., itd.

5. Kodiks czyli biometr

Urządzenie do uzyskiwania odpowiedzi na różne pytania - np. gdzie akurat znajduje się dana rzecz, lub, który dzień albo liczba są dla nas korzystne. Składa się on z dwóch skal: cyfrowej, z zaznaczonymi na niej liczbami od 0 do 10 oraz literowej, na której wypisane są wszystkie litery alfabetu łacińskiego. Na kodiksie zapisane są także dwa słowa: nie/tak oraz związane z nimi skale: minusowa i plusowa. Jeżeli w odpowiedzi na pytanie wahadełko nie chce oscylować (nie wykonuje żadnego ruchu) albo tez oscyluje prostopadle, oznacza to, że nie uzyskaliśmy zgody na odpowiedź na zadane pytanie - inaczej mówiąc, nasze pytanie nie zostało zaakceptowane przez Wyższą Inteligencję (jak mówi Jose Silva: "Widocznie nie leży ono w interesie ludzkości"). Itd., itd.

6. Zagrożenia

Prof. dr hab. inż. Zbigniew Królicki ostrzega, że nieumiejętne posługiwanie się wahadełkiem, czy różdżką może grozić poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Zagrożenia wynikają przede wszystkim z niekontrolowanego rozwoju wrażliwości radiestety. Zaczyna on słyszeć dźwięki, piski, szumy lub nawet wyraźne głosy, wzrokiem zaczyna postrzegać rozmazane szare lub kolorowe plamy, ruchome świetliste punkciki czy zamglone rozmazane postacie. Dalsza droga rozwoju radiestety prowadzi już wprost do poradni zdrowia psychicznego i fizycznego ("Radiestezja stosowana - teoria i praktyka, rozdz. 6, str. 180-181, wydawnictwo "Ravi", wyd. III, Łódź, 1988).
A czy przypadkiem nie jest tak, że kandydaci na radiestetów najpierw widzą świetliste punkciki lub zamglone postacie i to skłania ich do wybrania zawodu?

7. Konkluzja

Wiemy (nie wszyscy), że istnieją dwa rodzaje nauki. Pierwsza z nich ma charakter dedukcyjny i posługuje się logiką w budowaniu kolejnych elementów dowodzących jakiejś prawdy. To matematyka. Druga grupa nauk to nauki indukcyjne. Można w nich odnaleźć pewną hierarchię. Na szczycie tej hierarchii są nauki, w których uzyskuje się wyniki tak pewne, że niemal niepodważalne. To fizyka i chemia. Następne w szeregu są nauki o ziemi i biologia. Dalej psychologia i nauki społeczne. Tutaj można udowodnić wszystko i wszystkiemu zaprzeczyć. Typowym przykładem są łgarstwa Freuda.
Ale wróćmy do radiestezji. Można ja przetestować w sposób fizyczny (nigdy nie osiągnięto żadnych potwierdzających jej istnienie rezultatów. Wyniki są niepodważalne). Można także zrobić to w sposób prostszy. Dokonał tego J. Randi (1979), iluzjonista sceptyk z USA ("Däniken. tajemnica Syriusza, parapsychologia i inne trele-morele - 1995, JAMIG, Łódź). Żaden z badanych przez niego radiestetów nie wskazał prawidłowo żadnego, umieszczonego wcześniej pod ziemią "cieku" wodnego. Liczba trafień równała się zero. Inny zespół z Instytutu Biologii Farmaceutycznej Uniwersytetu w Monachium, tamtejszej Politechniki i Instytutu Medycyny, Informatyki i Badań Systemowych przeprowadził eksperyment zwany "podwójnie ślepą próbą". Ani badający, ani badani nie wiedzieli gdzie umiejscowione są "cieki wodne". Przebieg doświadczenia zarejestrował komputer. Ministerstwo Badań i Technologii RFN przydzieliło na te badania 400 000 marek (Andrzej Kajetan Wróblewski - "Operacja stodoła", www.republika.pl/radionikus/operacja.html). Był to najobszerniejszy i najbardziej starannie wykonany eksperyment naukowy. Wszystkie opisywane próby ośmieszyły "radiestetów". Jak pisze A.K. Wróblewski - jeśli rozsądek weźmie górę - będą one ostatnimi, wykonanymi w tej dziedzinie.
Prof. Wheller, postrach parapsychologów, dyrektor American Association for the Advancement of Science (Amerykańskie Stowarzyszenie dla Popierania postępu Nauki) zadał proste pytanie: "Czy w ogóle osiągnięto w tej dziedzinie jakiekolwiek nie budzące wątpliwości sprawdzone wyniki? Odpowiedź brzmi nie. Profesor Wheller skomentował to krótko - "bywa dym bez ognia". Nie przewidział "geniuszu" F. Capry, który stwierdził, że "zjawiska parapsychologiczne występują tylko poza granicami myśli naukowej i zanikają, w miarę jak ich obserwacja i analiza nabierają coraz bardziej naukowego charakteru". Czyż to nie genialne rozwiązanie problemu?
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
Znalazłem tekst prof. Wróblewskiego również na stronie internetowej miesięczinka Wiedza i życie. Warto przeczytać http://www.wiz.pl/2001/01011700.asp

Operacja stodoła

Kosztem 400 000 marek przeprowadzono w Niemczech zakrojone na szeroką skalę naukowe badania różdżkarstwa. Był to najobszerniejszy, i najbardziej szczegółowy program badawczy ze wszystkich dotychczas wykonanych w tej dziedzinie. Co przyniósł?

STYCZEŃ 2001 < WIEDZA I ŻYCIE

Badania rozpoczęły się w 1986 roku, kiedy Ministerstwo Badań i Technologii RFN (Bundesministerium fźr Forschung und Technologie) przydzieliło 400 000 marek zespołowi fizyków i biologów z Monachium. W Niemczech szerzyła się wtedy wiara w szkodliwe dla zdrowia straszliwe cieki wodne, na które jedynym lekarstwem miało być korzystanie z usług różdżkarzy, umiejących je identyfikować i oferować przeróżne zabezpieczenia. Już dużo wcześniej w niektórych krajach przeprowadzono podobne badania różdżkarstwa, które świadczyły, że nie ma ono żadnych podstaw naukowych. Jednak rząd RFN nie zawahał się przed uruchomieniem nowego wielkiego i kosztownego programu. Oczekiwano bowiem, że przyniesie on jednoznacznie przekonywającą odpowiedź. Ze względu na miejsce testów, które odbywały się w specjalnie zaadaptowanym, wielkim budynku, używanym przedtem jako stodoła (niem. Scheune), badania te nazwano Scheunen Experimente.

Przebieg testów

Głównymi wykonawcami programu byli H.-D. Betz i R. Kulzer - fizycy z Uniwersytetu w Monachium oraz H. Wagner z Instytutu Biologii Farmaceutycznej Uniwersytetu w Monachium. W badaniach brali także udział H. L. Kšnig - fizyk z Politechniki w Monachium oraz J. Trischler z Instytutu Medycyny, Informatyki i Badań Systemowych w Neuherbergu. Warto podkreślić, że wszyscy oni byli zwolennikami różdżkarstwa, przekonanymi o realności tego zjawiska.
Na parterze stodoły umieszczono rurę, w której płynęła woda, przy czym położenie rury można było losowo zmieniać. Na piętrze, około 5 m nad rurą, testowano różdżkarzy, których zadaniem było ustalenie, w dowolny sposób, położenia rury z płynącą wodą. Testy prowadzono, stosując metodę podwójnie ślepą (double-blind), to znaczy sami eksperymentatorzy, znajdujący się razem z różdżkarzem na górnej kondygnacji, także nie mieli pojęcia, jak przebiega rura, nie mogli więc swym zachowaniem nawet podświadomie udzielać żadnych wskazówek.
Do testów zgłosiło się ponad 500 kandydatów, święcie przekonanych o swych różdżkarskich zdolnościach. Wszyscy przystąpili do badań dobrowolnie. Przed rozpoczęciem próby każdy różdżkarz mógł przetestować swój sprzęt i odczucia w sytuacjach, kiedy położenie umieszczonego piętro niżej cieku wodnego było mu znane. Dopiero gdy różdżkarz uznawał, że jest odpowiednio przygotowany, przystępowano do badań, w których miał odgadywać położenie rury z płynącą wodą.
Po wstępnych testach wybrano najlepszych 50 kandydatów. Czterdziestu trzech spośród nich wykonało łącznie ponad 800 testów. W każdym teście różdżkarz określał położenie rury, które zmieniało się zgodnie z liczbami przypadkowymi generowanymi przez komputer; następowało to wzdłuż dziesięciometrowej bazy z dokładnością decymetra - tak więc położenie to wyznaczała liczba z przedziału 1-100. Każdy test składał się zwykle z 10 prób, przy czym wynikami były pary liczb: rzeczywiste położenie rury oraz położenie odgadnięte przez różdżkarza.
Podkreślmy ponownie, że eksperymentatorzy byli bardzo przychylnie nastawieni do testowanych kandydatów i starali się im ułatwiać zadanie. Tak więc, pozwalano różdżkarzom sygnalizować wszelkie czynniki, które zakłócały im pracę, i przerywać test, jeśli tylko kandydat wyrażał takie życzenie.

Wyniki testów

Materiał z doświadczeń Operacji Stodoła stanowił zbiór par liczb, który można było poddać standardowej analizie statystycznej. Po kilku latach ogłoszono raport końcowy, w którym badania podsumowano dwoma wnioskami. Pierwszy z nich brzmiał: Częstość sukcesu (tzn. prawidłowego odgadywania położenia cieku wodnego - przyp. AKW) przeciętnego różdżkarza w przeprowadzonych testach była mała i w większości wypadków niemożliwa do odróżnienia od przypadkowej.
Natomiast drugi wniosek: Kilku różdżkarzy osiągnęło wysoki stopień sukcesu, którego nie można wytłumaczyć przypadkiem, wzbudził ożywioną dyskusję na łamach periodyków naukowych (głównie Naturwissenschaften w latach 1995-96) oraz w Internecie.
Łatwo zrozumieć, że z matematycznego punktu widzenia wyniki uzyskane w Operacji Stodoła można analizować tak samo jak wyniki zabawy, w której ktoś stara się odgadnąć liczbę wygenerowaną losowo przez komputer. Osoba o zdolnościach nadprzyrodzonych potrafiłaby zawsze lub bardzo często wykonać takie zadanie - w literaturze paranaukowej można przecież spotkać wiele doniesień o podobnych wyczynach. Rzecz w tym, że z podstawowych praw rachunku prawdopodobieństwa także wynika możliwość uzyskania całkiem przypadkowego sukcesu. Zatem problem sprowadza się do oddzielenia ewentualnego realnego efektu od probabilistycznego tła. Zagadnienie to jest omówione w ramce poniżej.
Spośród wyników uzyskanych w Operacji Stodoła przedstawiamy dwa wykresy. Na pierwszym podane są wszystkie wyniki ponad 800 testów (ryc. 1), na drugim - 3 testów (ryc. 2) uznanych za najlepsze. Na obu wykresach na osi poziomej odłożone zostały rzeczywiste położenia rury z płynącą wodą w chwili testu, a na osi pionowej - położenia ustalone każdorazowo przez różdżkarzy. Gdyby różdżkarze rzeczywiście potrafili ustalać położenie cieku wodnego, to punkty powinny się układać wzdłuż przekątnej. Jak widać, na pierwszym wykresie rozmieszczenie punktów jest całkowicie równomierne, tak jak wynika z rozkładu przypadkowego. To właśnie było podstawą sformułowania pierwszego wniosku przez autorów eksperymentów. Ale wniosek nr 2 oparli oni na wyselekcjonowanych najlepszych testach, których wyniki przedstawia drugi wykres. Istotnie, widać na nim pewne grupowanie się punktów wokół przekątnej. Jednakże, jak dowodzą krytycy, tak nieznaczne grupowanie jest także zgodne z tym, czego można oczekiwać na mocy praw rachunku prawdopodobieństwa. Zgadzamy się z tą krytyką, ponieważ można ją poprzeć prostymi eksperymentami liczbowymi (ramka poniżej).

Tysiąc razy zero równa się zero

Operacja Stodoła była kolejną nieudaną próbą naukowego udowodnienia realności zjawiska różdżkarstwa. Podobne eksperymenty i testy podejmowano od dawna. Już w 1917 roku Departament Spraw Wewnętrznych USA wydał druzgocącą opinię na ten temat. Napisano w niej, że po tylu nieudanych badaniach i próbach ...powinno być dla każdego oczywiste, iż dalsze prowadzenie przez Służbę Geologiczną Stanów Zjednoczonych testów różdżkarskich poszukiwań wody, ropy czy innych minerałów byłoby marnotrawieniem funduszy publicznych.
Trzydzieści lat temu szeroko zakrojone testy różdżkarstwa przeprowadzono w Wielkiej Brytanii na zlecenie Ministerstwa Obrony. Przyniosły one negatywne wyniki - trafienia różdżkarzy były zgodne z przypadkiem. Wyniki tych badań szczegółowo opisano w Nature w 1971 roku.
Organizowano także pa-rokrotnie testy z udziałem i wsparciem finansowym telewizji. W marcu 1979 roku pod Rzymem czterej słynni różdżkarze włoscy: Forga, Fontana, Stanziola i Senatore ubiegali się o nagrodę w wysokości 10 000 dolarów za wyznaczenie kierunku wody płynącej na wybranym polu testowym. Testy te organizował i nadzorował niestrudzony tropiciel pseudonaukowców, James Randi - Amerykanin, zawodowy iluzjonista, który m.in. zdemaskował Uri Gellera- słynnego przed laty zginacza łyżeczek siłą woli. Test zakończył się całkowitym niepowodzeniem włoskich autorytetów różdżkarskich, mimo ich wcześniejszych butnych publicznych wypowiedzi, że nagrodę mają już właściwie w kieszeni.
W 1992 roku podobne eksperymenty z udziałem telewizji przeprowadzono w Kassel, w Niemczech. Wzięło w nich udział trzydziestu różdżkarzy z Niemiec, Austrii, Danii i Francji. Tym razem zakopano pół metra pod ziemią rurę, do której za pomocą odpowiedniego zaworu można było kierować duży strumień wody. Położenie rury było znane uczestnikom, a ich zadanie polegało na stwierdzeniu metodą różdżkarską, czy w danej chwili woda w rurze płynie, czy nie. Przed przystąpieniem do właściwych testów każdy uczestnik miał dziesięć prób otwartych, w których wiedział, jak jest naprawdę. Wszyscy zgłosili się dobrowolnie i każdy był pewny sukcesu, ale i tym razem wyniki były całkowicie zgodne z rachunkiem prawdo-podobieństwa.
Przypomnijmy na koniec, że już od kilku lat nikt nie potrafi uzyskać nagrody w wysokości 1 mln dolarów za udowodnienie jakichkolwiek zdolności paranormalnych, w tym zdolności różdżkarskich! A jednocześnie różdżkarze za niepomiernie mniejsze sumy ciągle bałamucą skołowanych ludzi.

Badania polskie

Próbę naukowego zbadania efektu różdżkarstwa podjęli u nas niedawno prof. dr hab. Henryk Szydłowski i dr Przemysław Kiszkowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wyniki swe przedstawili m.in. na łamach Wiedzy i Życia nr 2/1999. Napisali tam: Dwadzieścia lat temu postawiliśmy sobie za cel naukowe udowodnienie zjawiska radiestezji. Zabraliśmy się do pracy z ogromnym zapałem. Po latach badań nasza wiara w radiestezję musiała ustąpić sceptycyzmowi.
Jeszcze wcześniej, w latach 1981-83, Jerzy Stobiński przeprowadził w Krakowie na terenie parku Jordana, systematyczne badania nad zdolnościami róż-dżkarskimi, w których wzięło udział 87 różdżkarzy. Zadanie polegało na znalezieniu przebiegu dwóch rur żelaznych o średnicy 25 cm, ułożonych równolegle do siebie na głębokości 1.5 m. Badania mogły być wykonane dowolną techniką i w dowolnym czasie. W drugim teście próbowano odnaleźć położenie lnianego worka wypełnionego monetami. Wyniki odgadnięć były całkowicie zgodne z rachunkiem prawdopodobieństwa.
Nie wspominamy tu oczywiście o wielu badaniach prowadzonych bez dostatecznej obiektywnej kontroli. Przynoszą one zawsze bardzo pozytywne wyniki. O takich badaniach czasem informują mniej poważne środki masowego przekazu i biuletyny stowarzyszeń różdżkarzy. Te informacje nie mają żadnej wartości naukowej.

Odpromieniowany Sejm

Na fali wzrostu popularności pseudonauki i zabobonu ożywili swą działalność w Polsce także różdżkarze. Chcąc wzbudzić w klientach wrażenie, że chodzi o poważną dziedzinę naukową, wolą się oni nazywać radiestetami. Za pomocą różdżek i wahadełek potrafią - oczywiście za odpowiednią opłatą - znaleźć wszędzie okropne cieki wodne i sprzedać ekrany odpromieniowujące. Nie wiadomo, ilu ludzi w Polsce dało się już na to nabrać. Różdżkarzom powodzi się w Polsce całkiem dobrze, a ich niewątpliwym triumfem było organizowanie co roku targów różdżkarskich w auli Politechniki Warszawskiej. I chociaż władzom tej uczelni chodziło o podreperowanie skąpego budżetu opłatami za wynajęcie sal, w opinii wielu osób targi takie nie przystoją tej uczelni. Taki błąd odrobić jest trudno.
Mająca swą siedzibę niedaleko Warszawy firma o szumnej nazwie Laboratorium Badań Radiacyjnych zachwala płytki chroniące przed promieniowaniem żył wodnych:
1. W polu dipolowym płytki (...) wyróżnić można dwanaście wymiarów przestrzeni.
2. Każdy wymiar przestrzeni generuje specyficzny rodzaj energii i specyficzny rodzaj oddziaływań.
3. Przyrządy skonstruowane do pomiarów w przestrzeni czterowymiarowej nie są przydatne do pomiarów w przestrzeniach o wymiarach wyższych.
Do rozpoznania rzeczywistości, w której żyjemy, potrzeba więc oswojenia się z co najmniej dziesięcioma wymiarami przestrzeni przewi-dywanymi przez teorię strun lub dwu-nastoma wymiarami wykrytymi metodami biodetekcji oraz taką samą ilością rodzajów energii i rodzajów różnych oddziaływań...
Chociaż właściciel firmy i autor tej reklamy podpisuje się jako mgr inż., to jednak każdy, kto liznął choć trochę fizyki, zauważy bez trudu, że przytoczone zdania są pseudonaukowym bełkotem. Ale w tej reklamie jest kilka mądrze brzmiących słów, na które ludzie dają się nabierać.
Dają się zresztą nabierać nie tylko jednostki, lecz także poważne instytucje. W 1997 roku Kancelaria Sejmu RP zleciła wspomnianej firmie przeprowadzenie badań natężenia radiacji... i zastosowanie odpowiednich zabezpieczeń w pomieszczeniach Marszałka Sejmu, Wicemarszałków Sejmu, Przewodniczących Klubów, Ministra-Szefa Kancelarii Sejmu i Z-cy Szefa Kancelarii Sejmu.
Nie wątpimy, że eksperci firmy wykryli w Sejmie szkodliwe cieki wodne i inne straszności oraz umieścili tam wszędzie odpowiednie zabezpieczenia w postaci dwunastowymiarowych płytek. Historia ta mogłaby być nawet wesołym elementem w zbiorze ludzkich dziwactw, gdyby nie fakt, że poszły na to pieniądze podatników, a więc nas wszystkich. Szkoda, że przedstawiciele naszego Sejmu nie wzięli sobie do serca wniosku, który rząd USA sformułował już w 1917 roku.

Czy rozsądek weźmie górę?

Mimo negatywnych wyników, jakie przynosiły na świecie i u nas wszystkie poważne badania różdżkarstwa, nadal można usłyszeć historie o tym, jak to różdżkarze znajdują cieki wodne, neutralizują śmiertelnie szkodliwe ich promieniowanie, odszukują zaginione osoby, a nawet potrafią wskazać - za pomocą wahadełka trzymanego nad mapą terenu - ukryte skarby i złoża oraz zaginione osoby.
Jim Enright z University of California (San Diego) napisał w zakończeniu swego krytycznego artykułu na temat Operacji Stodoła (Naturwissenschaften, tom 82, s. 36-369, 1995), że Eksperymenty te są nie tylko najobszerniejszymi i najbardziej starannie wykonanymi naukowymi testami różdżkarstwa, ale - jeżeli rozsądek weźmie górę - także przypuszczalnie ostatnimi, wykonanymi w tej dziedzinie.
Przyszłość pokaże, czy rzeczywiście rozsądek weźmie górę, ale trudno się spodziewać, aby wykrywacze promieniowania cieków wodnych nagle stracili popularność. Wszak naiwność ludzka nie zna granic.
Tymczasem możemy tylko radzić każdemu, kto zamierza skorzystać z usług różdżkarza, by go zapytał, dlaczego do tej pory nie zdobył miliona dolarów oferowanych przez Fundację Randiego!

Andrzej Kajetan Wróblewski
Link do komentarza
Zachęcam do przeczytania jeszcze trzech tekstów w temacie różdżkarstwa:

Fragment tekstu: RADIESTEZJA STOSOWANA - PRAWDA CZY MIT?
http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/janjez.html

[...]Zwykle w tym miejscu podnosi się argument, że przecież niektórzy księża też świadczą usługi różdżkarskie. Niestety, działają na własny rachunek ... sumienia! Oficjalne stanowisko Kościoła wyraża Dekret Świętej Kongregacji Świętego Oficjum z dnia 26 marca 1942 roku. Oto pełne jego brzmienie (za [5]):
"Najwyższa Święta Kongregacja Oficjum rozważywszy w sposób dogłębny niebezpieczeństwa, które mogą zaszkodzić religii i prawdziwej pobożności z racji udzielania przez duchownych porad radiestezyjnych na temat spraw dotyczących samych osób oraz przepowiadania zdarzeń, a także uwzględniając wszystko to, o czym stanowią kanony 138 i 139 Kodeksu Prawa Kanonicznego w odniesieniu do duchownych świeckich i zakonnych, których od tych porad winno się powstsrzymywać, jako że one uwłaczają stanowi i godności osobistej duchownego albo też mogą szkodzić jego autorytetowi, postanawia co następuje, bez wdawania się wszakże tym dekretem w kwestie naukowe na temat radiestezji.
Najdostojniejszym ordynariuszom miejsca i wyższym przełożonym poleca się, aby surowo wzbronili duchownym świeckim i zakonnym zajmowania się kiedykolwiek tymi badaniami radiestezyjnymi, uwzględnionymi we wspomnianych poradach.
Już sprawom ordynariuszy i przełożonych zakonnych będzie, jeśli uznają to za konieczne lub pożyteczne, dodać do tego zakazu sankcję karną.
Gdyby zaś który z duchownych świeckich lub zakonnych, naruszając ten nakaz, uczynił to po raz wtóry albo też dał powód do zgorszenia czy zaistnienia groźnych niebezpieczeństw, ordynariusze i przełożeni zakonni doniosą o tym do Świętego Najwyższego Trybunału". [...]


Fragment tekstu: Radiestezja a nauka
http://www.republika.pl/radionikus/anauka.htm

[...]Uzyskane przez nas wyniki wykluczają, naszym zdaniem, zarówno samo istnienie żył wodnych w formie, którą przypisują jej radiesteci, jak i związane z nimi promieniowanie oraz możliwość jego detekcji. Domniemane prawa radiestezji są sprzeczne z prawami fizyki. Jak więc wytłumaczyć w tym świetle sukcesy różdżkarzy, którzy potrafią przekonać do swojej wiedzy i zdolności tak wielu ludzi? Naszym zdaniem, jest to tylko sugestia lub nawet zbiorowa sugestia (jak to miało miejsce w przypadku seansów telewizyjnych uzdrawiaczy), której tak łatwo ulegają ludzie pragnący zdrowia lub przedłużenia życia za wszelką cenę. [...]

Fragment tekstu: Radiestezja, czyli różdżkarstwo i wahadlarstwo
CAŁY TEKST JEST DOSTĘPNY W ZAŁĄCZNIKU

[...]Radiesteci informują, że sam piorunochron nie wystarczy, nie zapewni bezpieczeństwa w przypadku usytuowania domu na skrzyżowaniu cieków wodnych. Zalecają przeprowadzić ekspertyzę radiestezyjną. Radiesteta wykryje żyły wodne i wskaże miejsce bezpieczne. Zmyślono cieki i ich skrzyżowania, zmyślono wejścia do źródła wody, zmyślono szkodliwe siatki, zmyślono zagrożenie i udaje się. Płacą nie tylko indywidualne osoby, ale i niektóre Bura projektowe, jak wyczytałem to w ich książkach, "zmieniono usytuowanie bloków po ekspertyzie radiestezyjnej". Oszustwo skuteczne! Nawet wypadki na drogach radiesteci przypisują podziemnym żyłom wodnym. Nie nawierzchni, nie ostrym łukom, nie natężeniu ruchu, ale żyłom wodnym, których nie ma. A jaką dają radę? "Jezdnia powinna być zabezpieczona kamieniem wapiennym". Przecież każda jezdnia ma warstwę kamienia!

Brak w ziemi żył wodnych jest oczywisty. Jestem w tej branży fachowcem, nawet ze wzglądu na rodzinną firmę, istniejącą przez dwa pokolenia. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to niech wyobrazi sobie stolarza, któremu elektryk wmawia, że deska nie jest sosnowa, a np. dębowa. Komu Czytelniku byś uwierzył? Skoro nie ma żył, to nie ma promieniowania. Na "dobrym" promieniowaniu zarabiają już bioenergoterapeuci. Trzeba było stworzyć "złe" promieniowanie, by zarabiać, bo to jest uniwersalna zasada zastraszyć, a ludzie zapłacą, bez piekła też dochody byłyby marne. Nie ma promieniowania kształtu, bo kształt nie tworzy energii. Umawianie się z wahadełkiem wygląda na żart, ale niestety jest stosowany przez radiestetów. Życie weryfikuje radiestezyjne zdolności. Pieniądz, pieniądz i pieniądz, to jedyny cel, reszta to środki, a cel tworzy środki.

Jeśli przedstawione dowody przekonały cię powiedz innym, że różdżkarstwo jest w 100 % oszustwem. Może uchronisz kogoś przed bezsensowną stratą. [...]

radiestezja.doc

radiestezja.doc

Link do komentarza
Drogi Ekspercie z firmy rodzinnej,
Szanuję twe doświadczenie bo zakładam bez wątpienia, że takowe posiadasz. Jednaksze w przypadku tzw. żył wodnych uważam, że należy myśleć o rozkładzie pola magnetycznego powstającego przy okazji przepływu wody
Link do komentarza
Drodzy uczestnicy forum. Do "zabawy" z wachadełkiem skłoniła mnie właśnie wiara w Boga. Wiara góry przenosi i święcie w to wierzę. Zdaję sobie sprawę, że mogę być obiektem kpin, ale to tylko wyda świadectwo kpiącym. Nigdy za machanie wachadełkiem nie wziąłem ani grosza i nigdy tego nie zrobię, a przyniosło mi już pewne korzyści. Zwróćcie uwagę na fakt, że przeciętny człowiek używa około 10% swojego mózgu, wykorzystująć dodatkowe 5% można widzieć świat zupełnie inaczej.
Zwierzęta nie są czarodziejami a przeczuwają zbliżające się kataklizmy (ile widzieliście martwych zwierząt po ostatnim Tsunami?" Mózgi zwierząt są zdecydowanie mniejsze i mają mniejsze możliwości. Wierzcie w siłę swoich własnych mózgów.
Link do komentarza
Cytat

Zwierzęta nie są czarodziejami a przeczuwają zbliżające się kataklizmy (ile widzieliście martwych zwierząt po ostatnim Tsunami?" Mózgi zwierząt są zdecydowanie mniejsze i mają mniejsze możliwości. Wierzcie w siłę swoich własnych mózgów.



icon_redface.gif icon_redface.gif No ładnie, nie widziałem zwierząt po katastrofie, bo tam nie byłem, a w telewizji nie pokazywali zwierzątek tylko tragedię ludzi, więc proszę nie używaj takich argumentów.

Pylek
Link do komentarza
Może zwierzaki nie leciały z kamerami i aparatami nad morze robić super ujęcia, po usłuszeniu komunikatu o nadchodzącej fali, pewnie też obowiązujące wszędzie zakazy wprowadzania pupilków na plażę zadziałały. Pewien tez jestem, że i dzikie zwierzaczki do wodopoju słonego się nie garną. Ale może dzięki małemu mózgowi odbierają i analizują więcej bodźców? Może jak w innych tematach na tym forum, gorsza wentylacja jest lepsza, cieńsza izolacja, skuteczniejsza..?
Link do komentarza
Witam
Jak widać cenzura działa icon_biggrin.gif , może i dobrze, a może nie?

Wracając do tematu.
Z wypowiedzi wynika jedno, że są ludzie, którzy wierzą w działanie sił niewidzialnych i chyba nic tej wiary nie zmieni, czy to źle, chyba nie, bo tak naprawdę, komu to przeszkadza, chyba również nikomu i dopóki wiara nie wyrządza krzywdy innym, to może być tylko siłą popychającą ludzi do działania: i tak wiara w Boga powinna popychać ludzi do czynienia dobra, wiara w radiestezje może popychać do poszukiwań wyjaśnień zjawisk przyrody, wiara w istnienie innych cywilizacji i możliwości zasiedlenia innych planet wpływa na rozwój kosmonautyki,... itd. I tak naprawdę prawie każde działanie jest poparte wiarą, każdy, kto coś robi wierzy, że mu się uda.

Z drugiej strony można też się zapytać czy szkodliwy jest radiesteta, który naciąga ludzi? Czy szkodliwy jest rząd, który wydaje kolosalne sumy z budżetu Państwa na niczym nieuzasadnione badania?
pozdrawiam

PS Panie TB nie możesz się Pan powstrzymać żeby nie powiedzieć czegoś o wentylacji i izolacji icon_exclaim.gif Zapomniał Pan jeszcze podać numer telefonu i adres swojej strony.
Link do komentarza
Cytat

...czy szkodliwy jest radiesteta, który naciąga ludzi? Czy szkodliwy jest rząd, który wydaje kolosalne sumy z budżetu Państwa na niczym nieuzasadnione badania?



Pański relatywizm jest szkodliwy, ponieważ przyzwolenie na oszukiwanie w małej skali prznosi się na grunt "dużej" polityki.

Co do samej wiary to jest zawsze potrzebna dokpóki nie przerodzi się w fantyzm.

Pozdrawiam
Pylek
Link do komentarza
Witam
To nie jest przyzwolenie tylko niemoc "prawa". Prawo nie zabrania zakładania firm radiestetm, prawo i nikt inny nie jest w stanie zabronić wiary w nadprzyrodzone siły, ale kontrola wydatków publicznych może powstrzymać polityków przed wydawaniem pieniędzy na nic!
pozdrawiam.
Link do komentarza
Gwarantuję Panie Woltar , że skuteczna izolacja i wentylacja nikomu nie zaszkodzi i nikogo nie oszuka. A wtącam to wszędzie, bo uważam , że są to najwazniejsze zagadnienia przy budowie domu, a jest to forum temu poswięcone. Nie bardzo wiem o co Panu chodzi z tą cenzurą?
Pozdrowienia.
Link do komentarza
Witam
małe uzupełnienie
Pylek piszesz :"Pański relatywizm jest szkodliwy, ponieważ przyzwolenie na oszukiwanie ...", a czy akwizytor czy inny handlowiec, sprzedawca, usługodawca itp. ludzie, nie oszukują innych w celu sprzedaży swoich towarów lub usług, (są również uczciwi, ale o tych tu nie mówię, przykro trochę że ci nieuczciwi rzucają cień na wszystkich), a mechanik który dokręca jedną śrubkę a kasuje za naprawę silnika, a serwisant co wymienia bezpiecznik, a kasuje za 5 oporników, 4 lampy i dwa potencjometry ....................... i czy jest na to przyzwolenie, nie ma, tak jak i na radiestetów, a co z tym można zrobić, przy obecnym systemie prawnym nic icon_exclaim.gif icon_confused.gif
Link do komentarza
Czy to, że Pan uważa , że nic się zrobić nie da to oznacza , że robić nie pisać nie należy? Da się zrobć, trzeba tylko chcieć , być przekonaym do tego co się robi.
Link do komentarza
Jasne potępianie, wydawania pieniędzy na niepotrzebne badania to sprawa oczywista i nie ma o czym dyskutować.

Problem z radiestetami jest taki, że jeżeli Cię oszuka to nie jesteś w stanie tego zweryfikować, a jak mechanik samochodowy cię oszuka to drugi Ci pokaże że coś jest nie tak.
I o to chodzi, zeby się nie dać oszukać, bo radiestezja to z góry przegrana sprawa.
Link do komentarza
Witam
Radiesteta z założenia jest oszustem i to sięzgadza, a mechanik nie i tu masz ruletkę trafisz do dobrego czy kanciaża. Do radiestety w zasadzie nikt nie musi chodzić robi to z własnej woli i z własnych przekonań, a kto ma samochód wcześniej czy później do mechanika się uda i tak naprawdę nie wszystko da się zweryfikować bo mechanik nie naprawi źle tylko doliczy za coś co jest dobre i ustal czy cię nie oszukał (jak nie zrobisz prowokacji to go nie złapiesz).
pozdrawiam
Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...
Promieniowanie głupoty profesor(k)a Gregosiewicza. Gregosiewicz jest profesor(k)iem od nóg czyli lekarzem. Na radiestezji się nie zna i za wszelką cene pragnie uchodzić za znawcę wszystkiego czego sie dotknie.
Jestem jednym ze współautorów tekstu o "kolorach radiestezyjnych". Gregosiewicz nawet nie umiał przeczytac tego teksty i przypisał nam to, czego w nim nie ma. Sa to nie nasze koncepcje, ale koncepcje innych radiestetów, które przytoczyliśmy. Gregosiewicz pisząc, że jest to nasza koncepcja po prostu kłamie i co ciekawsze kłamstwo to rozpowszechnia gdy znajdą się osoby, które nie sprawdzą tego co napisał. Sa to profesorskie brednie. Gregosiewicz nie ma jakiegokolwiek prawa pisać o tym na czym sie nie zna. Jest od nóżek bo kulawy ma jedną nogę krótszą ale za to drugą dłuższą czyli dla Gregosiewicza nie ma sprawy. Najciekawsze jest to, że posługując sie tytułem profesorskim pisze takie dyrdymały, jakby był profesorem od radiestezji.
Dziwię sie Redakcji, że bez sprawdzenia zamieszcza takie głupoty, jakie spłodził uczony od nóżek (szkoda, że nie od swińskich) z Akademii Medycznej w Lublinie. Najwyższy czas, by zajął się swoim rozwojem naukowym a nie tym na czym się wogóle nie zna. Jak widać tytuł profesorski nie uprawnia Gregosiewicza do wiedzy radiestezyjnej ale jak wynika z jego wypocin do kalania tytułu profesorskiego. Gregosiewicz, tytuł profesorski to nie wszystko., ale wiedza, ktorej wy profesorze nie macie, przede wszystkim.
inż. Wilczewski Janusz
Link do komentarza
Szanowny Panie "woltar".
Gregosiewicz jako lekarz nie ma zawodu radiestety i nie powinien zajmować się tym na czym się nie zna. To po pierwsze. Po drugie, to jeżeli coś pisze o tym na czym się nie zna, to tylko świadczy o jego głupocie, którą maskuje tytułem profesorskim. Gregosiewicz napisał trzy czy cztery podobne dyrdymały i te dyrdymały zamieszcza na wszystkich forach, w szczególności na forach zajmujących się sektami. Mam pytanie, dlaczego ów Gegosiewicz, profesor zwyczajny nauk medycznych, nie został ministrem zdrowia albo ministrem od wyznań?.......
Ja zaś osobiście radiestezją zajmuje się około 30 lat i mogę coś na ten temat powiedzieć, tym bardziej że jestem zawodowcem. Sam, z gronem osób, prowadzę badania nad tym zagadnieniem, i tak szczerze mówiąc, jeszcze nie spotkałem, aby ktokolwiek ustawił tak doświadczenie, aby móc uzyskany wynik jednoznacznie zinterpretować. Nawet ten eksperyment "Stodoła", moim zdaniem, nie spełnia w pełni warunków, jakie mu się stara przypisać.
W Polsce niejaki doktor Kiszkowski także coś ponoć badał, ale nie wiadomo co, bowiem nie można znaleźć na PP jakichkolwiek pisemnych relacji z tych badań. Nawet nie wiadomo kto je finansował. Jeżeli brak jest pisemnych wyników (np. w pracach -chociażby magisterskich) to trudno jest mi wierzyć na słowo, nawet jeżeli posiada liczne przedrostki przed swoim nazwiskiem, że takie badania prowadził. Trzeba pamiętać, że brak wyniku to też wynik. Jeżeli ktoś chce udowodnić, że coś nie istnieje, ponieważ nie może tego pomierzyć, to lepiej niech się zastanowi najpierw, czy pierwszy był woltomierz a później elektryczność by ją pomierzyć czy było odwrotnie. Taki naukowiec, który twierdzi, że czegoś nie potrafi pomierzyć bo nie ma do tego aparatury to napewno nigdy nie otrzyma nagrody Nobla. To on powinien ją wymyśleć.
Jeżeli fakty wskazują, że coś takiego, jak "promieniowanie warstw wodonośnych" - a może to nic innego jak brak jakiegos promieniowania, które jest izolowane przez warstwy wodnośne, istnieje, to powinno się zastanowić jak to pomierzyć. Tak ja to uczyniono z prądem elektrycznym - kiedyś prąd elektryczny uczonych "kopał" i dopiero później opracowano odpowiednie mierniki.
Ja ze swej strony mogę stwierdzić jedno, że jeżeli ktoś nigdy nie zajmował się co najmniej kilkanaście lat tym zagadnieniem to lepiej niech zabiera głosu. Patrząc z perspektywy owych 30 lat muszę powiedzieć jedno, jak jest faktycznie z tym promieniowaniem tego po prostu nie wiem, ale wiem, że takie zjawisko istnieje i nic nie ma wspólnego z szatanem, jak to stwierdził p.Kiszkowski czy głupotą, jak twierdzi Gregosiewicz z Lublina.
Pozdrawiam
Wilczewski






Cytat

Witam
Panie Wilczewski czy tytuł inż. zdobył Pan w dziedzinie radiestezji icon_confused.gif: bo bardzo wątpie, a może zamiast obrzucać gościa błotem spróbował by Pan coć konkretnego powiedzieć i przekonać innych do dtego icon_idea.gif  
pozdrawiam

Link do komentarza
  • 3 tygodnie temu...
Jeżeli ktokolwiek chce polegać na opiniach specjalistów typu Gregosiewicza, profesora od nóżek, to musi mieć się na baczności. Taki profesor, uważający się za eksperta nadstawiając się swoim tytułem profesorskich od czegoś tam, w przypadku Gregosiewicza od nóżek dziecięcych, wypowiada się o czymś, o czym nie ma zielonego pojęcia. Nawet nie umie dokładnie przeczytać tego co ktoś innym napisał. Profesor zwyczajny Gregosiewicz, podobno ekspert od radiestezji i nie tylko, pisząc o kolorach radiestezyjnych i przy tym powołując się na to co rzekomo napisałem o tych kolorach, to czytelników poprostu wprowadził w błąd. Wystarczy przeczytać nasz tekst na naszej stronie - http://instbie.republika.pl - to każdy może przekonać się, że profesor Gregosiewicz kłamie. To nie nasze są koncepcje tylko innych autorów. Okazuje się, że tytuł profesora nie wystarcza do zwykłego pojmowania tego co ktoś napisał. Gregosiewicz myśli. A co wyszło z tego profesorskiego myślenia to każdy może sam sprawdzić.
Inną sprawą jest prawą są wypociny p.Kiszkowskiego. Najbajdurzył on, że zjawisko radiestezyjne badał i nic nie stwierdził. Otóż starałem się dotrzeć do wyników tych badań , które mają rzekomo znajdować się na Politechnice Poznańskiej. Niestety, ale nic tam nie znalazłem. Z tego jeden wniosek, takich badań nie prowadzono. I znowu pojawia sie problem tytułów i stopni naukowych, w tym przypadku jednego profesora oraz doktora Kiszkowskiego. Czy tytuły mają zastąpić wyniki tych badań? Gdzie są wyniki. Kto to finansował? Gdzie je publikowano? Etc.etc. Takich danych nie ma. Za z tej książeczki Kiszkowskiego dowiemy się, że radiestezja to dzieło szatana. Według Kiszkowskiego to on jest. Pytanie: jak tego szatana pomierzył? Gdzie wsadził mu kabelki? Czy do rogów czy gdzie indziej?
Moim zdaniem, zamiast się wygłupiać, to należałoby usiąść i wymyśleć taki ykład pomiarowy, który mógłby zweryfikować owe promieniowania radiestzyjne. Niestety, ale panom profesorom i doktorom już zabrakło na to konceptu. I dlatego nie będą mieć Nobla. Łatwo jest uprawiać krytykanctwo zasłaniająć sie przy tym tytułami profesorskimi czy stopniem doktora, a jak się już nie ma nic do powiedzenia to najlepiej zwalić wine na szatana.
Boże, o ile istniejesz, chroń nas przed takimi uczonymi.
Wilczewski
PS.
Jeżeli ktokowiek chce mieć dobry podręcznik do radiestezji to polecam książeczkę Kiszkowskiego. Należy tylko najpier zaopatrzyć się w gruby czarny flamaster, i wszystkie jego przemyślenia i opinie wymazać. Reszta to znakomity podręcznik.
Niestety, ale nic nie mogę polecić z wypocin Gregosiewicza. Pisze same głupoty.
W.
Link do komentarza
  • 3 miesiące temu...
Panie Wilczewski znam profesora Gregosiewicza i jest to konkretny i uczciwy człowiek.
Radiescezja, wahadełka, biorezonans komórkowy itp to bzdura.
Leczyłem dziecko wahadełkami, byłem naiwny wykorzystał to pewien cwaniak z Świdra k. Otwocka, leczył wahadełkami z zawartymi lekami.Pokazywał nawet jak można grać w totka za pomocą wahadełka, idiota. Wyciągnął kasę 5000zł.
Nie wyleczył dziecka. Drugi palant to Wiesław Czarkowski z Enervity kielce , także wciska ciemnotę i leczy biorezonansem komórkowym.
Link do komentarza
No tak. szkoda było pieniędzy na wykształcenie takiego inżyniera. Ale w ciemnogrodzie to możliwe. Pewnie nie tylko radiocośtam ale i ministrant. Jak to u nawiedzonych bywa.
Link do komentarza
  • 4 tygodnie temu...
Szanowni forumowicze!
Dział "Radiestezja - rożdżkarstwo" zastępuje na tym forum dział "Humor", którego brak.
Poza tym - rzeźbiarze, malarze, poeci, śpiewacy, piosenkarze, kabareciarze i wszyscy inni artyści przez duże A lub małe a chyba się nie obrażą, jeśli różdżkarzy zaliczymy do ich grona. Dlaczego zwać ich artystami? Bo potrafili prawie z niczego wypromować potrzebę korzystania z ich usług i mimo rozwoju wszelkich nauk i technik pomiarowych, które powinny a nie potwierdzają promieniowania i zjawisk, które rzekomo różdżkarze identyfikują, mimo wkroczenia w XXi wiek - różdżarze ciągle znajdują klientów. Dlatego ich podziwiam jak wszystkich artystów, którzy potrafią znajdować i utrzymać się na fali popularnosci i uznania, mimo że niektóre ich dzieła są tylko "dla znawców" jak to się ładnie określa. Wielokrotnie dałem się oszukać przez autora powieści, reżysera filmu, czy solistę konceru. Dlatego zupełnie mi nie żal wszystkich tych osób które z usług różdżkarzy korzystają, jeśli czują się oszukani.
A tak na marginesie - wcale się nie zdziwię, jeśli się kiedyś okaże, że różdżkarze nie identyfikują promieniowania żył wodnych, których nie ma pod ziemią, tylko zupełnie czegoś innego, co znamy, tylko nie wiemy, że to jest to, albo czegoś czego jeszcze nauka nie odkryła.
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
Przepraszam ale zabiorę głos, nie znam ani jednego profesora ani dobrego ani złego, ale za to znam prawdziwego różdżkarza, który nigdy nie czytał uczonych książek, mieszkam w górach a tam ostatnio w lecie z wodą jest krucho. Widziałem i na własnej skórze,bo jestem inwestorem i musiałem finansować jego wskazania, sprawdziłem jego umiejętności przy szukaniu studni z WODĄ, na wysokości ponad 550 m npm/Nad poziom morza-tłum. dla profesorów i ich uczniów/. Na działce suchej jak podeszwa od buta ,bezdrzewnej, z daleka od potoków, gdzie tylko ostatni optymista wierzyłby,że coś znajdzie facet trafił na takie źródło,że tylko przypomina mi się opis o uderzeniu mojżesza laską w skałę. chcecie to wierzcie a nie to nie w. mnie to. a dla niedowierków mam jedną sprawę-jest jedna zasada nie wierzysz nic nie osiągniesz.
Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...
Gość wlod53
Głupotą jest negowanie czegoś co się nie pojmuje ,sugeruje najpierw poeksperymentować przed wypowiedzią.Prawdziwy radiesteta jest po części jasnowidzem,po częsci egzorcystą.Jestem w stanie wyjąć z ciebie duszę człwiecze i wysłać ją w kosmos,ale tylko w celu oczyszczenia przy schorzeniach psychicznych.Chcesz wierz a wiara czyni cuda.
Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...
Śmiem stawiać teze że takie podejście do nauki mieli inkwizytorzy kilka wieków wstecz, i oni byli wtedy wobec tamteszych nauk naukowcami.Zawsze opowiadam swoim uczniom że napędem postępu są ludzie poszukujący rozwiązania tematu a nie krytycy.Nawet dzisiaj mózg niejednego profesora niepoddaje się nauce bo nauką jest to co wiemy lub zostało poznane przez innych i udowodnione nawet teoretycznie .Dlatego nie mylmy że nauką jest prawda bo została opisana ale dążenie do rozwiązania jakiegoś problemu A co z doświadczeniem ludzi posiadającymi zdolności nieopisane w najmądrzejszych nawet książkach . Profesorowie pęczniejący z dumy bo mający tytuły z przed czterdziestu lat nie umieją wykonywać prostych czynności domowych, ani nie byli by zdolni przeżyć tygodnia na pustyni czy zostali by uznani za mądrych przez tubylca.Nauka to tylko sprawa umowna jak dwa razy dwa lub czas lub tytuły magisterskie.Panowie profesorowie więcej pokory dla mądrości ludowych uczcie się, ale i tak głupcami poumieracie wobec przyszłych pokoleń.
Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
No cóż ... Proszę Państwa. Zanim zagalopujemy się w tym czy radiestezja to oszustwo czy nie zastanówmy się nad genezą jej powstania. Pewnie mało kto z Państwa wie, że wojska rzymskie wykorzystywali różdzkarzy do wynajdywania najlepszych obozowisk i zabezpieczania miejsc stałego pobytu. Chińczycy np. do szukania wody i usytuowania budowli w terenie. Skoro wiedza ta przetrwała przez wieki, to coś w niej musi być. Pewnie niewiele osób z Państwa wie również, że wykorzystanie tych samych narzędzi ( różdzka , wahadło ) może służyć do zbierania różnych informacji. Niestety mało kto zauważa ten podział i wrzuca się wszystko do jednego worka tworząc chaos informacyjny. Zasadę właściwej radiestezji (opartej na teorii śladu ) można wyjaśnić bardzo prosto. Jeśli np. mielibyśmy bardzo wyczulony węch - to znalezienie czegoś odpowiadającego wzorcowi zapachowemu nie powinno stanowić większego problemu. Prawdziwy radiesteta jest wyczulony na wibracje o danych wartościach . Zapewne spytacie Państwo: co to za wibracje ? Skąd się biorą ? No cóż - technologicznie ta wiedza jest w powijakach, więc nie ma jakby opracowanych jednolitych norm, nie ma sprzętu rejestrującego. Brak możliwości odpowiedzi na te pytania nie stanowi dowodu, że wibracje te nie istnieją. Podobnie jak słysząc bardzo wysoki dzwięk też nie powiemy bez urządzeń pomiarowych w jakim zakresie jest wysyłany. Na dodatek może się okazać, że tylko garstka z nas go słyszy.
Kiedyś jakbyśmy powiedzieli, że dużą bibliotekę zmiescilibyśmy w małej teczce - spaliliby nas na stosie. Dziś jest to realne dzięki komputerom ... A co do oszustów. Swiat jest ich pełen. Jak sprawidzić radiestetę ? bardzo prosto ...pod trzema ,czterema miseczkami umieścić kolorowe kartki - dać jeden wzór koloru radiestecie i niech po kolei powynajduje gdzie znajdują się kolory. Oszust nawet nie podejdzie do zadania icon_smile.gif
Profesjonalista sobie powinien poradzić.

pozdrawiam i życzę szerszego spojrzenia na świat . Przecież nie wszystko jeszcze zbadaliśmy i wiele do zbadania przed nami.

p.s. w Polsce są radiesteci współpracujący np z NASA. ( to chyba poważna instytucja )
Link do komentarza
a ja jestem prostym czlowiekiem, ktory widzi studnie funkcjonujace kolo domow, widze rowniez nowo powstajace studnie na tzw wsiach (sporo ludzi buduje sie teraz na wsi) i ostatnio rozmawialem z dwoma Inwestorami, ktorzy koncza budowe domu i maja obok wlasna sudnie, w ktorej jest woda icon_wink.gif

skozystali z różdzkaża (radiastety), magika, oszusta - niech kazdy wybierze wlasna nazwe.

I odrazu nauswa mi sie pytanie, jak Niemcy zrobili studnie kolo mojego domu? (Obecnie mieszkam w poniemieckim domu na wsi) ? Czy kopali dziure gdzie sie da az wkoncu trafili na wode?

Jak w nowych domach ludzie maja wode ze studni obok? Pytam, gdyz obecnie sam zaczynam budowe domu i chcialbym miec wlasna studnie... Wiec niech szanowni przedmowcy, ktorzy wkleili napewno poprawnie naukowo opracowania oswieca mnie, prostego czlowieka, skoro radiatseta to oszust to skad ludzie maja wode ze studni, bo i ja bym chcial miec...
Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
Gość Guest_Andrzej_*
Przypadek pierwszy.

Kiedyś różdzkarz doradził mojemu teściowi w którym miejscu na działce znajdzie wodę. Załatwiłem specjalny ręczny kafar do wbijania tzw. studni rurowej. Napieprzaliśmy kafarem dwa dni (cud, że nie teściu nie wyzionął był przy tym ducha), wbiliśmy w planetę prawie czternaście metrów rury. Na jej samym końcu nie stwierdziłem nawet śladu wilgoci.

Przypadek drugi.

W moim mieście odbywały się kiedyś Targi Medycyny Naturalnej. Różdźkarzowi który oferował kupującym dobre dla zdrowia minerały i jakieś miedziane amulety przedstawiłem cztery bryły silnie radioaktywnej smółki uranowej prosząc jednocześnie aby rozstrzygnął on, czy moja żona twierdząc, że kamienie przynoszone do domu powodują nieszczęścia ulega przesądom, czy też w jej twierdzeniu jest jakieś ziarno prawdy, czy ludowej mądrości. Facet z miną wielce poważną obmacał każdy z kamieni wahadełkiem tłukąc nim w przerwach o brzeg blatu biurka po czym oświadczył: Te trzy kamienie są dla pana żony zupełnie obojętne i może pan bez obaw trzymać je w domu, natomiast ten (tu wskazał jeden z kamieni) wpływa na nią bardzo niekorzystnie i powinien pan jak najszybciej usunąć go z domu.

Gdyby gość miał choćby odrobinę podstawowej wiedzy w zakresie mineralogii, to byłby zwrócił uwagę na dość niezwykły ciężar (gęstość) przedstawionych mu kamieni która może wskazywać na obecność szkodliwych dla zdrowia metali ciężkich. Ale nie, okazało się, że handlując minerałami nie ma o nich najmarniejszego pojęcia. Dodatkowo wydał opinię skrajnie idiotyczną - każdy z tych "obojętnych" kamieni emanował dawką promieniowania gamma rzędu 200 mikroSv/h, co powoduje, że po pięciu godzinach bliskiego z nimi kontaktu człowiek przekracza dawkę promieniowania jaką wolno mu przyjąć w przeciągu roku ponad to wszystko, co dostaje od naturalnego tła promieniowania. Oczywiście na koniec spotkania z panem uświadomiłem mu jego pomyłkową diagnozę demonstrując reakcję licznika geigera na kamienie. Wtedy, czy to nie miał już nic do powiedzenia, czy już nie chciał ze mną gadać... nie wiem, ale od tamtego spotkania tzw. różdźkarzy uważam za cienkich szubrawców polujących na naiwnych.
Link do komentarza
Gość Guest_Andrzej_*
Jak to sobie życzysz nazywać, "druga strona medalu" niespecjalnie mnie interesuje.
Po pierwsze, jak ognia unikam wszelkiej maści oszustów.
Po drugie, doskonale radzę sobie bez pomocy tzw. radiestetów.
Po trzecie nie zachodzi jakakolwiek potrzeba aby zagadnienia "radiescezyjne" mnie interesowały.
Link do komentarza
Cytat

a ja jestem prostym czlowiekiem, ktory widzi studnie funkcjonujace kolo domow, widze rowniez nowo powstajace studnie na tzw wsiach (sporo ludzi buduje sie teraz na wsi) i ostatnio rozmawialem z dwoma Inwestorami, ktorzy koncza budowe domu i maja obok wlasna sudnie, w ktorej jest woda icon_wink.gif

skozystali z różdzkaża (radiastety), magika, oszusta - niech kazdy wybierze wlasna nazwe.

I odrazu nauswa mi sie pytanie, jak Niemcy zrobili studnie kolo mojego domu? (Obecnie mieszkam w poniemieckim domu na wsi) ? Czy kopali dziure gdzie sie da az wkoncu trafili na wode?

Jak w nowych domach ludzie maja wode ze studni obok? Pytam, gdyz obecnie sam zaczynam budowe domu i chcialbym miec wlasna studnie... Wiec niech szanowni przedmowcy, ktorzy wkleili napewno poprawnie naukowo opracowania oswieca mnie, prostego czlowieka, skoro radiatseta to oszust to skad ludzie maja wode ze studni, bo i ja bym chcial miec...




wiec jak odpowiesz mi na to pytanie?
Link do komentarza
Gość Guest_Andrzej_*
"Jak Niemcy zrobili studnię obok domu?" icon_smile.gif

Pewnie pogłębiając wykop i wpuszczając weń kręgi. Nie zauważyłeś, że w głębokich wykopach często zbiera się woda? Jeśli taka odpowiedź cię nie zadowala (a pewnie tak właśnie będzie), to odpowiem inaczej....

"Jak Niemcy zrobili studnię obok domu?"

Nie wiem i nie cierpię z tego powodu żadnych dolegliwości.
Link do komentarza
Proszę Państwa.
Oszustów na świecie nie brakuje. W przypadku radiestezji najgorsze jest to, że jeśli u jakiejś osoby pracuje wahadło lub rożdzka to prawie z automatu uważa się on za radiestetę ( w końcu nie każdy to potrafi ). Przypomina to trochę tzw. "panów złota rączka" co to niby wiedzą najlepiej. Ponieważ zdarzło mi się mieć kontakt z radiestezją trochę spraw postaram się wyjaśnić .
Po pierwsze : radiestezja nie leczy !!! Ponieważ wielu bioenergoterapeutów używa wahadeł do diagnozowania zaburzeń energetycznych wciska się wszystkie czynności do jednego worka. Dla sprostowania - bioenergoterapia jest zabiegiem wspomagającym nie leczniczym.
Po drugie : w radiestezji nie ma profesorów icon_smile.gif . Jak na razie od całkiem niedawna jest to zawód wpisany do cechu rzemiosł różnych ( moze być czeladnik lub mistrz ).
po trzecie : nie ma na razie urządzeń mechanicznych do pomiaru wibracji radiestezyjnych . Tak więc z tego powodu nie udowodni się tezy pomiarów.
po czwarte : pośrednio zastosowanie radiestezji udowodniono w rolnictwie , gdzie na wyznaczonych polach o takich samych własnościach ( ta sama ziemia, wilgotność, światło) rośliny różniły się znacznie wielkością ( na obszarach wskazanych przez radiestetę były znacznie większe ).
po piate : Niestety za autorytety uważa się osoby, które bardziej wierzą niż wiedzą . Nad czym należy chyba tylko ubolewać, bo przez nie nie można zrobić rzetelnych testów .
Link do komentarza
Gość Grzesbb
Radiestezja to mit i juz nie pamietam w jakim kraju ale jest taka nagroda wyznaczona i to dosc spora. Wystarczy ze taki pseudo Radiesteta znajdzie zyly wodne w sztucznie zrobionym terenie. Ta nagroda zostala wyznaczona juz kilka lat temu i jak do tej pory nikt jej nie zdobył. A do tego zeby znalezc wode na dzialce nie potrzbna jest rózdzka, tylko wystarczy miec pojecie na temat. I firmy które wierca studnie znajo sie troszke na tym i tak np pewien pan co sie zajmuje wierceniem studni jak mu powiedzialem ze mam dzialke w dolinie i z woda nie powinno byc problemu ( tak do tej pory myslalem ) on uswiadomil mi ze własnie w dolinie moge miec problem zeby wode znalezc najwiecej wody jest w terenach wyzej usytuowanych.
Link do komentarza
Cytat

Radiestezja to mit i juz nie pamietam w jakim kraju ale jest taka nagroda wyznaczona i to dosc spora. Wystarczy ze taki pseudo Radiesteta znajdzie zyly wodne w sztucznie zrobionym terenie. Ta nagroda zostala wyznaczona juz kilka lat temu i jak do tej pory nikt jej nie zdobył. A do tego zeby znalezc wode na dzialce nie potrzbna jest rózdzka, tylko wystarczy miec pojecie na temat. I firmy które wierca studnie znajo sie troszke na tym i tak np pewien pan co sie zajmuje wierceniem studni jak mu powiedzialem ze mam dzialke w dolinie i z woda nie powinno byc problemu ( tak do tej pory myslalem ) on uswiadomil mi ze własnie w dolinie moge miec problem zeby wode znalezc najwiecej wody jest w terenach wyzej usytuowanych.


Panie Grześ - czy Pan wie co to jest w ogóle żyła wodna ? icon_biggrin.gif . Nagroda jest wyznaczona na udowodnienie istnienia wibracji radiestezyjnych . Udowodnienie to nic innego jak opisanie matematyczne i ukazanie wartości pomiarowych na przyrządach pomiarowych. Ponieważ nie ma jak na razie takich przyrządów -udowodnienie jest niemozliwe ( choć teorie matematyczne istnieją ). Naturalnie ,że w dzisiejszych czasach dobry hydrolog jest zwykle skuteczniejszy od radiestety. Radiesteci istnieją jednak od wieków - nie uważa Pan, że coś musi być w ich pracy skoro utrzymali swą pozycję tyle lat ? Oczywiście zawsze znajdą się zakały zawodu - jak wszędzie. Ale zanim wyda się opinie trzeba by było zobaczyć jaki rezultaty taki człowiek osiąga.
Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...
Cytat

Jeżeli ktokolwiek chce polegać na opiniach specjalistów typu Gregosiewicza, profesora od nóżek, to musi mieć się na baczności. ..... Łatwo jest uprawiać krytykanctwo zasłaniająć sie przy tym tytułami profesorskimi czy stopniem doktora, a jak się już nie ma nic do powiedzenia to najlepiej zwalić wine na szatana.
Boże, o ile istniejesz, chroń nas przed takimi uczonymi.
Wilczewski
PS.
Jeżeli ktokowiek chce mieć dobry podręcznik do radiestezji to polecam książeczkę Kiszkowskiego. Należy tylko najpier zaopatrzyć się w gruby czarny flamaster, i wszystkie jego przemyślenia i opinie wymazać. Reszta to znakomity podręcznik.
Niestety, ale nic nie mogę polecić z wypocin Gregosiewicza. Pisze same głupoty.
W.




Pan profesor to taka dyskusja jaka jest pomiedzy ingnorantem , a oszustem!

Gdyby pan profesor byl profesjoinalista,
to potrafilby napisac cos sensownego.
Poniewaz nim nie jest to wchodzi w strefy zabobonow!

Dziwne ze kot zawsze siada na miejscach zapromieniowanych,
nad nimi unosi sie tez slup komarow,
a pies nigdy tam nie usiadzie.
Ciekawe jak i gdzie siada pan profesor.

Coz nawet u profesorow lekcewazenie praw boskich jest ogromne!

Widac na lekcjach fizyki gral w okrety, lub wagarowal!


Cytat

1.Radiestezja - promieniowanie głupoty
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz...
"tybetańskie dzwonki" l




Tybetanskie dzwonki?

A co profesor robil na lekcjach fizyki jak bylo o rezonasie?
Link do komentarza
Cytat

Pan profesor to taka dyskusja jaka jest pomiedzy ingnorantem , a oszustem!

Gdyby pan profesor byl profesjoinalista,
to potrafilby napisac cos sensownego.
Poniewaz nim nie jest to wchodzi w strefy zabobonow!

Dziwne ze kot zawsze siada na miejscach zapromieniowanych,
nad nimi unosi sie tez slup komarow,
a pies nigdy tam nie usiadzie.
Ciekawe jak i gdzie siada pan profesor.

Coz nawet u profesorow lekcewazenie praw boskich jest ogromne!

Widac na lekcjach fizyki gral w okrety, lub wagarowal!
Tybetanskie dzwonki?

A co profesor robil na lekcjach fizyki jak bylo o rezonasie?



-

Bylem w świąryni

-graly organy!

-siedzialem w lawce.

polozylem reke na lawce


Te wibracje!

to jest to co istnieje naprawde!
Link do komentarza
Nie wiem, jaką t.zw. "naukę" reprezentuje Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz ,ale wiem że na pewno nie miał w szkole przedmiotu BIOTRONIKA. Jeżeli chodzi o radiestezję, to jest ona częścią biotroniki, a ta gałęzią psychotroniki. Ta ostatnia jest w całej rozciągłości wykładana w policealnych szkołach dających dyplom TECHNIKA PSYCHOTRONIKA. Szkoły te mają umocowanie prawne w kuratoriach. a indeksy uczniów są opatrzone orłem w koronie. Co do radiestezji, to jest ona używana również do leczenia. Jest to RADIESTEZJA TERAPEUTYCZNA. Jeżeli chodzi o tytuły naukowe i uczelnie wyższe z zakresu psychotroniki, to jest to tylko kwestia czasu. W chwili obecnej jest zbyt mało absolwentów policealnych szkół psychotronicznych żeby miano stwarzać uczelnie wyższe z tego kierunku. Żeby sprawiedliwości stało się zadość, przypomnę tu głośny przypadek tzw. "lekarza" (oczywiście po medycynie), który prowadził przyszłą matkę przez cały okres ciąży zapewniając o zdrowym płodzie (bad.USG). Gdy kobieta urodziła, okazało się że dziecko jest bez rąk i nóg. Drugi "zabawny" przypadek pochodzi z mojej praktyki bioenergoterapeutycznej. Pacjentka miała zwykłe przeglądowe badanie USG. Badający tzw. "lekarz" stwierdził m.in. "macica bez zmian". Na to pacjentka, ze śmiechem politowania, "Panie doktorze, ja mam macicę usuniętą 18 lat temu." Może badający był też profesorem doktorem habilitowanym.... Dla ścisłości, wykładam bioenergoterapię i radiestezję od ponad 14 lat i pojęcie mam w tym temacie znacznie większe od Prof. zw. dr hab. med. Andrzeja Gregosiewicza. Proponowałbym Panu Profesorowi zająć się swoją dziedziną nauki i leczyć na tyle skutecznie, żeby tacy jak ja, czyli bioenergoterapeuci i radiesteci terapeutyczni nie musieli poprawiać po lekarzach ich dzieł i raz na zawsze stracili pacjentów. Z POZDROWIENIAMI DLA WSZYSTKICH - spec. biotroniki PIOTR GRUDA.
Link do komentarza
Cytat

Badający tzw. "lekarz" stwierdził m.in. "macica bez zmian". Na to pacjentka, ze śmiechem politowania, "Panie doktorze, ja mam macicę usuniętą 18 lat temu." Może badający był też profesorem doktorem habilitowanym.... Dla ścisłości, wykładam bioenergoterapię i radiestezję od ponad 14 lat i pojęcie mam w tym temacie znacznie większe od Prof. zw. dr hab. med. Andrzeja Gregosiewicza. Proponowałbym Panu Profesorowi zająć się swoją dziedziną nauki i leczyć na tyle skutecznie, żeby tacy jak ja, czyli bioenergoterapeuci i radiesteci terapeutyczni nie musieli poprawiać po lekarzach ich dzieł i raz na zawsze stracili pacjentów. Z POZDROWIENIAMI DLA WSZYSTKICH - spec. biotroniki PIOTR GRUDA.




Z predyspozycjami do "radiestezji" jest tak jak z predyspozycjami do spiewania.

Jeden spiewa, a drugi udaje ze spiewa.

Jeden i drugi ma sluch.

Jeden absolutny , a inny zwykly!

Ten co ma zwykly, za nic nie moze uwierzyc,
ze ten drugi moze slyszec wiecej.

Sa tez tacy co maja sluch normalny - statystycznie normalny.
Sa tez tacy ktorzy korzystaja z aparatow sluchowych.


podobnie jest z "radiestetami"

Ci ktorzy nie wierza w "radiestezje" to po prostu odmiana daltonistow!

Ja wierze w radiestezje natomiast nie wierze wszystkim radiestetom!

To podobnie jak z czlowiekiem przebranym za biskupa.
To nie biskup, choc sam twierdzi ze jest biskupem , zachowuje sie jak biskup i jest ubrany jak biskup.
To tylko przebieraniec.
podobnie jest z czescia radiestetow.

Mnie na szczescie przebierancy radiesteci omijaja.

Zadiestetami to tak jak z malarzami

Jeden to byl malarz Wierusz Kowalski , a drugi to tez Kowali , ale malarz pokojowy
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
Branie kasy za uzdrawianie uważam za przegięcie. Niemniej od miesiąca, może ciut dłużej zacząłem zgłębiać tajniki wahadlarstwa. Uzdrawiające własciwości różnych wahadełek najlepiej wypróbować na sobie. Na dzień dzisiejszy potrafię za pomocą wahadła MiM usunąć w kilka minut zgagę i ból żołądka(sobie oczywiście), pozbyć się "zdenerwowania", usunąć ból stawów i wyleczyć trochę bardziej wstydliwe dolegliwości. Podkreślam: na sobie! Wczoraj(niedziela) udrożniłem w 5 minut mojej mamie(93lata) tym samym wahadełkiem MiM żyłę do której była podłączona kroplówka. Pielęgniarka podobno przepłukiwała tę żyłę bez skutku kilkakrotnie, a w drugą nie za bardzo miała ochotę się wkłuwać, gdyż u mamy jest zanik żył i graniczy to z cudem. Widząc to osłupiała. Jeżeli mogę pomóc sobie, to wielu może powiedzieć, że zadziałała tutaj sugestia. Niech i tak będzie. Ważne, że dolegliwości ustępują. Jednak w przypadku mojej mamy nie może być mowy o sugestii, gdyż mama nie ma prawie kontaktu ze światem, a kroplówka "poszła".
Wg pomysłu Taga Powella, autora "Wahadełko-narzędzie podświadomości" wykonałem tzw. "wahadełko na kiju". Potrafię za jego pomocą określić z dokładnością do 15 minut datę i czas przyjazdu np. materiałów do firmy, klienta. Dla sprawdzenia i potwierdzenia tego daję kartkę pracownikowi z datą i godziną przyjazdu np. stali do firmy. Nie pomyliłem się jeszcze ani razu.
A toto-lotek? Tutaj to nie działa. Mam pewną swoją hipotezę dlaczego. Uważam, że gdybym grał sam, to pewnie bym trafił. Za dużo jest innej energii wysyłanej przez miliony grających. Każdy ma to samo marzenie-trafić. Tak samo jest z eksperymentami z publiką. Za dużo energii negatywnej sceptyków.
Jeżeli więc ktoś wypowiada się, że to bzdura, to niech najpierw spróbuje sam pobawić się wahadłem, a potem wygłaszać na ten temat opinie. Najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy wiedzą tyle co nic.
To działa!!!!
Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
  • 3 miesiące temu...
Panie Januszu !
Ja zaś ze swojej strony proponowałbym by Pan zastanowił się nad tym skąd posiada Pan taką "moc" którą Pan opisuje ?

przeczytałem ten temat co prawda dość pobieżnie - wpadły mi jednak wcześniej w ręce wyniki badań prowadzonych przez naukowców z UAM w Poznaniu a które jasno mówią o tym, że radiestezja nie ma żadnego pokrycia w nauce.
Znajomy który przez wiele lat zajmował się radiestezją musiał zaś zerwać z tym co robi i skorzystać z porady katolickiego egzorcysty - wtedy dopiero poczuł się lepiej - skończyły mu się nocne koszmary i tak dalej.
A ten dobry chłopina myślał, że wariuje.
Dość sceptycznie podchodzę co prawda do wszelkiego rodzaju spraw związanych ze stosowaniem bądź wiarą w rożnego rodzaju odmiany czarów i magii jednak po tym co zobaczyłem uważam iż coś w tym może być - jeżeli jednak coś w tym jest to warto się od tego trzymać jak najdalej.
Link do komentarza
niech kazdy mowi co chce, teoria to jedno a zycie to drugie. Sam osobiscie miesiac temu kozystalem z uslug firmy, ktora zajmuje sie wierceniem studni. Radiasteta wyznaczyl miejsce na studnie, okreslil glebokosc na 36 metrow. Niestety pomylil sie, poniewaz ponad 600l na godzine znajdowalo sie na 40 metrach...
Link do komentarza
Cytat

niech kazdy mowi co chce, teoria to jedno a zycie to drugie. Sam osobiscie miesiac temu kozystalem z uslug firmy, ktora zajmuje sie wierceniem studni. Radiasteta wyznaczyl miejsce na studnie, okreslil glebokosc na 36 metrow. Niestety pomylil sie, poniewaz ponad 600l na godzine znajdowalo sie na 40 metrach...


Mam takie dość niedyskretne pytanie - w jakim terenie odbywały się poszukiwania ?
Link do komentarza
Cytat

dolny slask, kolo Walbrzycha.


Przyznam, iż bardzo dziwi mnie cała ta sytuacja.
W terenie górskim bowiem radiesteci nie wykrywają żadnych cieków wodnych, zaś z głębokości ok. 40m nie istnieje żadne promieniowanie związane z wodą w jakikolwiek które byłyby w stanie przeniknąć na powierzchnię gruntu przez warstwy ziemi i skał a które byłoby wykrywalne przy pomocy prostych przyrządów.
Wahadełko czy różdżka jest zbyt prostym przyrządem by wykrywało cząsteczki wykrywalne przy pomocy bardzo skomplikowanych przyrządów w bardzo zaawansowanych technikach badań fizyków (np. "neutrino") icon_wink.gif icon_razz.gif

Dość bulwersujący i z nauką nie ma nic wspólnego ma sposób badania przez radiestetę głębokości na jakiej znajduje się ciek.
Jest to bowiem po prostu seria pytań do wahadełka.
Radiesteta mówiąc wprost rozmawia z wahadełkiem by dowiedzieć sie czy i na jakiej głębokości jest woda.
(więcej - proponuję książeczkę dr. Kiszkowskiego z UAM w Poznaniu który przez wiele lat zajmował się badaniem radiestezji:
http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/cowarto.htm#as-h3-103224 )

Przypuszczam iż cała opisana sytuacja jest dziełem zwykłego przypadku - w górach nawet w pobliżu rzek z opadów woda nie przesiąka na głębokość 40 m.
Mógł ktoś się oczywiście dokopać do warstwy wody mineralnej - obawiam się że 40 m.o to jednak byłoby zbyt płytko icon_wink.gif
Może być również i tak, że radiesteta znalazł jedyne miejsce w okolicy w którym woda dostępna była aż tak głęboko - nie ukrywam iż nie zdziwiło by mnie coś takiego. icon_wink.gif
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Witam serdecznie pierwszy raz na forum i proszę o poradę.   Chciałbym przeprowadzić kompleksową termo-modernizację sporego domu z lat 80-tych, tj. w pierwszym etapie wymienić okna i docieplić ściany. Dom wybudowany jest w powszechnej wówczas technice ściany 3-warstwowej, patrząc od wewnątrz: warstwa nośna pustak "Max" - pustka powietrzna ~5cm - warstwa osłonowa cegła kratówka Dom wybudowany jest bardzo solidnie bo budował go architekt dla siebie.    I tu pojawia się podstawowy problem na który nigdzie nie znalazłem żadnego fachowego opisu, stąd niniejsze pytanie na tym forum. Chciałbym wymienić okna skrzynkowe na nowoczesne drewniane oraz ocieplić ściany styropianem lub płytami PIR ale nie wiem w którym miejscu ściany zamontować okna. Teoretycznie okna powinny zostać zamontowane w warstwie nośnej, tylko że wtedy bo dodaniu docieplenia płaszczyzna okna będzie oddalona od lica ściany o ponad 30 cm, co będzie wyglądać komicznie. Czy da się zamontować okna w warstwie osłonowej z cegieł żeby uniknąć tego problemu?   Z w/w wiąże się drugie pytanie: czy do warstwy osłonowej z cegły można przymocować ocieplenie?   Z góry dziękuję za wszelkie podpowiedzi.  
    • Takie spalanie ma plusy i minusy, na plus to bezpieczniejsze spalanie drewna, na minus niestety z dużą stratą kominową, powietrze niebiorące udziału w procesie spalania wychładza kominek.     Szyber na kominie trzeba usunąć dla własnego bezpieczeństwa.   Procesy spalania paliwa reguluje się doprowadzaniem powietrza do komory spalania, a nie zmniejszaniem przekroju kanału odprowadzającym spaliny.    Powietrze pierwotne w palenisku powinno być podawane  u dołu z „pleców”  kominka.(Powietrze doprowadzone z zewnątrz budynku).    Powietrze wtórne powinno być podawane od wnętrza paleniska  na szybę wkładu.(Powietrze doprowadzone z zewnątrz budynku, czasami z pomieszczenia, w którym znajduje się kominek, zależne od budowy kominka).   Powietrze do paleniska nie powinno być podawane z wnętrza pomieszczenia to spora strata na ogrzewaniu.   Dno kominka powinno być pełne wyłożone szamotem, ściany boczne również, u góry  nad paleniskiem powinien wisieć  deflektor. Proszę sobie kupić i postawić.   Czujnik tlenku węgla (czadu) Kidde K10LLDCO LCD (10 lat bateria)    https://allegro.pl/oferta/czujnik-czadu-kidde-k10lldco-z-wyswietlaczem-lcd-12171431511?bi_s=ads&bi_m=productlisting:desktop:query&bi_c=YzQxNjE1ZmItNGYxNS00Njk4LWE0MzUtYjYwNzA0YzNkMTExAA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=bf605530-0a24-4b81-946b-75cf2d5cd1b8    
    • Napotkałem artykuł https://freelancehunt.com/pl/blog/jak-wystawic-fakture-vat-bez-wlasnej-firmy/. To pierwszy raz, kiedy dowiedziałem się, że nie jest obowiązkowe posiadanie JDG, aby wystawiać fakturę. Czy ktoś już korzysta z takiego rozwiązania? Mój budowlaniec zaproponował i nie wiem jak na to reagować
    • To dokładanie powinno wyglądać inaczej, żar przesuwasz na bok i układasz drewno, następnie masz dwa wyjścia, albo szufelką wsypujesz żar na górę wsadu bardziej od tylnej ścianki, drugi sposób to przysuwasz żar z boku drewna i spalasz go sposobem kroczącym.  Jak położysz polano na żar, to gaz drzewny się nie spali, tylko ucieknie kominem, a to spora strata w opale.  Ruszt jest zbędny, powoduje stratę w trakcie spalania drewna.
    • Ja mam piec kaflowy, ale zasady palenia są takie same. Tylko szybra nie ruszam, a reguluję jedynie dopływ powietrza. I zauważyłem, ze wyznacznikiem dobrego palenia są dwie rzeczy. Brak sadzy, o czym wspominaliśmy, oraz obecność popiołu na drugi dzień. Przy czym tu jest dokładnie odwrotnie niż z sadzą. Im więcej popiołu (czystego popiołu) w popielniku, tym lepsze było spalanie. Ekonomiczniejsze. Bo ciąg powietrza ani nie wywiewał ciepła, ani popiołu. Bo nie czarujmy się, duży ciąg oznacza wywiewanie popiołu przez komin. A wraz z nim ucieka i ciepło.    A szybra nie ruszam, bo go zwyczajnie nie mam.  Kanał z pieca do komina jest wykonany na stałe. Z tego też powodu nie kupuję czujnika czadu, bo nie ma racji bytu. Jeśli rozpalam i nie ma ciągu (bardzo rzadko, ale to się zdarza), to po prostu nie palę, bo się nie da. A jak już rozpalę i ciąg kominowy jest, to nie ma siły, wszystkie produkty spalania pójdą w komin, bo nie ma jak tej drogi zamknąć. Chyba, że ktoś zatkałby wylot komina na dachu.   Kiedyś tak bywało, w wieczór wigilijny złym sąsiadom kładziono na kominie szybę. Żeby światło prześwitywało, gdy będą szukać przyczyny.
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...