Skocz do zawartości

Urzędniczy horror


Recommended Posts

Oj miałbym do pisywania miałbym - tyle że nie wiem czy to ma jeszcze sens, bo artykułów prasowych, newsów telewizyjnych nawet debat na antenie TV było kilka......... i co z tego.
Przez kilka lat mojej i sąsiadów batalii z urzędniczą bezdusznością, arogancją i bezlitosną polityką która zawsze jest w tle całego konfliktu, dochodzę do wniosku że przeciętny "Kowalski" znaczy w tym kraju tyle - co nic.
Ważny jest w momencie wyborów, ważny jest w rozgrywce polityków (żeby na jego przykładowym problemie pokazać że ja cacy a inni be) i chyba tylko tyle.
No i żeby podatek oddał duży i w terminie.
Reszta problemów generalnie jest nierozwiązywalna tylko i wyłacznie z braku dobrej woli (czytaj - z braku chęci bądź kompetencji urzędnika do załatwiania poważnych problemów )
Link do komentarza
Północ wybiła - pora odpocząć bo rano trza zapierniczać na opłaty, podatki, koncesje, akcyzy, więc spadam.
Ale w wolnej chwili jeżeli zaistnieje chęć poczytania (będzie dużo-ostrzegam-dlatego proszę rozważnie decydować kto by chciał czytać) napiszę, opiszę, powklejam skany i zdjęcia.
Pozdrawiam trzeźwo myślących
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
A ja dodam coś od siebie icon_wink.gif
Sam jestem urzędnikiem państwowym ba nawet mianowanym ze wszelkimi uprwnieniami, dostępami do informacji itp itd etc. etc.

Praca urzędnika w tym kraju nie polega na tym by być przyjaźnie nastawionym do petentów.
Praca ta polega na wypełnianiu masy iście "ciekawych" sprawozdań, wykresów, tabel potrzebnych twojemu zwierzchnikowi a czasem i większej ilości zwierzchników ( osobiście mam teraz jednego choć do niedawna miałem około 4 zwierzchników z różnych działów ). I słanie tych raportów jednostce położonej szczebelek wyżej i wyżej aż do odpowiedniego ministerstwa. I nie daj bóg wprowadzać zmian czy innowacji na własną rękę bez konsultacji z wyżej/położonymi.

Dodam, że czasami przychodzą wytyczne ministerialne jak pisać tego rodzaju pisma dla petentów ( praktycznie szablony ) - i ja mógłbym napisać czy od razu dać odpowiedź petentowi, że jego wniosek nie spełnia wymogów i powinnien zgłosić to do innej np. instytucji, ale nie - mam mu odpowiedzieć według szablonu i nic ponad to. Po prostu każdemu pismowi wpływającemu do urzedu trzeba nadać bieg. Koniec i kropka. A że petent nic z tego nie zrozumie..
Tego wytyczne ministerialne nie dotyczą..

A teraz z innej beczki:
W pażdzierniku złożyłem papiery o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Teoretycznie odpowiedź powinnienem dostać w listopadzie, maksymalnie w grudniu. W styczniu przychodzi pismo, że mój wniosek nie spełnia wymogów formalnych i potrzebna nowa mapka, gdyż na mapce 1:1000 wyciagniętej z wydziału kartografii nie było numeracji działki, której ta numeracja znajdowała się na mapce 1:5000. Wystarczyło spojrzeć..
Ale dzięki temu od nowa nadany jest bieg sprawie, nowa mapka 1:1000 i... po dwóch miesiącach w marcu przychodzi pismo, że mój wniosek został odrzucony z powodu nie spełnienia wymogów formalnych..., Tyle że wcześniej pofatygowałem sie do zwierzchnika urzednika gminnego czyli starostwa i co się okazało..
Że moja mapka znalazła się w gminie w odpowiednim wydziale geodezyjnym za... szafą. Wiem, że była za szafą bo przy mnie jej szukali i wyciągneli właściwą mapkę zza "właściwej" szafy.

Podsumowanie:
Urzędnik zastosował się do wytycznych obowiązujących jego "parafię" i jego zwierzchników.
Teoretycznie po dwóch miesiącach mógłbym złożyć skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego na przewlekłość postępowania.. teoretycznie wygrałbym tą sprawę, tylko co by mi to praktycznie dało ? Słownie nic, null, zero. Termin by się tylko wydłużył o postępowanie przed SKO.

Praktycznie, trzeba iść po prostu do odpowiedniego zwierzchnika, nalepiej z odpowiednim znajomym, który potem odwiedzi niesfornego urzędnika i ten w try miga zrobi odpowiednia decyzję.
A że urzędnik potem w myśl prawa może robić sobie co chce z warunkami zabudowy i ze stylu dworkowego zrobi dworkowy kurnik.. to już zupełnie inna historia..

Więc drodzy Państwo, poczekajmy jak nasze Państwo dojrzeje do czasów demokracji "urzędników niemieckich". Tak liczę optymistycznie 10-20 lat jeszcze..


Link do komentarza
Nie lubię określenia Pan.. zwłaszcza od stokrotek icon_razz.gif

A to jeszcze mnie zaintrygowało i wywołało uśmiech na mej twarzy icon_smile.gif

Kończy się era wszechwładzy urzędników. Za wydanie błędnej decyzji, samowolę i opieszałość wypłacą z własnej kieszeni odszkodowanie. Wysokość rekompensat może sięgać aż 12 średnich krajowych pensji, czyli blisko 40 tys. zł.
Na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu odbędzie się pierwsze czytanie ustawy o regulującej odpowiedzialność pracowników urzędów.


Przypomnę tylko:
ja urzędnik - posiadam zwierzchników - którzy w myśl zarządzeń odgórnych - wydają zarządzenia - zaakceptowane przez zwierzchników z górnej półki/lub/ i / ministerstwa - wchodzącego w myśl konstytucji w skład rządu - powołany do życia w sejmie - a uzyskującym poparcie ogółu społeczeństwa w wyborach parlamentarnych.

I teraz proszę zakreślic odpowiednią grupę - która będzie odpowiadać finansowo za "błędne decyzje"

Krótko - moje decyzje są akceptowane przez zwierzchnika i pośrednio jego zwierzchników.
Więc kto ma tę karę zapłacić ? Ja ? Ja sie stosowałem do decyzji zwierzchnika..
Zwierzchnik ? On się stosował do zaleceń góry..
Ministerstwo ? Ono się stosowało do uzgodnień z rządem..
Czyli jak zwykle - za buble prawne i związane z tym decyzje płaci społeczeństwo.
Pók nie powstanie jakieś nowe ugrupowanie radykalnie zmieniające sposób rządzenia tym krajem to płonne są nadzieje na poprawę sytuacji. Edytowano przez Draagon (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Pisałem o tym wcześniej, że te kary, tylko spowodują dodatkowy „paraliż” urzędników – i wcale się temu nie dziwię.

A sprawa jest banalnie prosta.
Urzędnik, w zasadzie” , nie posiada kompetencji i "decyzyjności" – jasno określonych, a w związku z tym trudno mówić o jego odpowiedzialności, która się „rozmydla”, tak jak kompetencje, na pozostałych „decydentów”.

Dzisiejszy urzędnik boi się podejmować decyzji samodzielnie – i ma ku temu uzasadnione powody, napisał o nich Draagon

Dzisiejszy urzędnik, boi się załatwiać sprawy od ręki i też ma uzasadnione powody, np. ewentualne oskarżenie o „korupcję”, bo załatwił szybko – znaczy „wziął” (pokłosie po IV RP).

Dzisiejszy urzędnik nie ma „parcia” na wiedzę – bo to się mu nie opłaca, a nawet może być odebrane jako zamach na stołek szefa, który bardzo często jest z nadania i „fahofcem” (bo jest mierny, ale wierny).

Recepta – bardzo prosta. Urzędnik powinien mieć ściśle określone kompetencje(w tym "decyzyjność") i związaną z nimi odpowiedzialność, od której powinien być obowiązkowo ubezpieczony.

Nie bronię tu urzędników – staram się tylko pokazać mechanizmy, które moim zdaniem, powodują taki a nie inny stan rzeczy.

Ps. Z tym dochodzeniem do urzędu niemieckiego, to lekka przesada. U nas już jest tak jak tam – biorąc pod uwagę przyłączone landy wschodnie. icon_biggrin.gif Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
ja bym w większości nazwał to śmierdzącym lenistwem urzędników
którzy na tyle czują się bezkarni, że nawet nie pilnują obowiązujących terminów
także Draagon sorry, za takie podejście bym wyp.. po prostu z roboty
a nie zasłaniał się jeszcze przełożonym,
kary b.dobrze, przynajmniej te zasrane terminy będą dotrzymane

np taki pie... wniosek o np WZ powinien być przeanalizowany w ciągu max 1tyg
od a do z i wyczerpująco odpisane co podlega uzupełnieniu
Link do komentarza
Barbossa - ja siebie nie tłumaczę - ja mówię jak jest.

Na temat pracy w urzędach - pierdzielisz farmazony, właśnie dlatego, że urzędnikowi grożą poważne konsekwencje za błędy w wydawaniu decyzji to z 10 razy się zastanowi zanim ją wyda. 40 000 zł kary za wydanie błędnej decyzji ?
Przy pensjach rzędu 900-1300 zł netto a tyle ma 80% urzędników wydających decyzje. No to powodzenia życzę w "przyspieszeniu" i usprawnieniu pracy urzędów.

Jeszcze biorąc pod uwagę, wzajemnie się wykluczające przepisy prawne.
Ktoś z pewnością widział nie jeden kwiatek w postaci np słupa oświetleniowego postawionego na środku jezdni.
To dlatego, że jeden urząd wytyczył tak trasę a drugi miał wcześniej tak wytyczoną linię oświetleniową lub w myśl przepisów lampa taka powinna była np stać w odległości dokładnie 25m od poprzedniej lampy. I kto za taki durny przepis
ma odpowiadać ? Zarząd dróg, że źle wytyczył skrzyżowanie, czy ekipa montująca lampy uliczne, że stosowała się do jakiś tam zaleceń ? Tu ciekawostki ze stosowania przepisów
http://i.pinger.pl/pgr390/7cf8e16e002585404a8e8ad6
I tak z buta strzelił logicznie ujmując: Co za korzyść ma pracownik gminy, starostwa za wydanie przed czasem decyzji itp papierków ?
Żadnej (poza uśmiechem petenta) - czy to będzie 10 czy 150 wydana decyzja w miesiącu, pensję będzie miał taką samą. Co go obchodzi, że gmina zyska na podatkach, szkoły dostaną nowych podopiecznych, spożywczak w okolicy zyska dodatkową klientelę, itp..
A co mu grozi, jeżeli 151 decyzja wydana zostanie z jakimś tam marginesem błędu ?
Do wyboru do koloru:
- upomnienie
- postępowanie dyscyplinarne
- kontrola całej jednostki
- potrącenie wynagrodzenia
- zwolnienie z pracy

Nie wiem czy ktoś byłby takim wariatem i się podstawiał za uśmiech petenta..

Piszę tu o normalnie myślących osobach. Nie poruszam kwestii nepotyzmu, czy zwykłego chamstwa i złośliwości w stylu " to ja mam władzę". Ale takie osoby w każdej firmie się znajdą i nie jedna osoba pracująca z nimi chciała by ich wypierd.. Edytowano przez Draagon (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Do tej pory, raczej starałem się w sposób obiektywny pokazać pewne mechanizmy rzutujące na „pracę” urzędników.
Przyznam jednak, że z Twojego ostatniego wpisu, zważywszy, ze Jesteś urzędnikiem, jawi się obraz stereotypu urzędnika, który;
- uprawia tumiwisizm,
- nie potrafi samodzielnie myśleć,
- nie zna przepisów,
- jest przekonany, że mu płacą tylko za to, że przychodzi do pracy,
- kultywuje starą zasadę komuny – „czy się stoi, czy się leży.....”

A dla Ciebie Drogi Forumowiczu, a petencie dla urzędnika, traktowanym często jak pospolita „kunda” w urzędzie , kilka pomocnych rad (takie przykazania):

1. Zawsze żądaj pokwitowania odbioru składanych w urzędzie pism – łącznie z pokwitowaniem każdego załącznika.
2. Pamiętaj, że brak jakiegoś załącznika, nie jest podstawą do odmowy przyjęcia dokumentów – masz prawo donieść.
3. Bardzo często w takim przypadku (jak w pkt.3) bieg sprawy rozpoczyna się, a tylko brak dokumentu (załącznika) istotnego dla sprawy, powoduje wstrzymanie biegu sprawy.
4. Uzupełnienie dokumentów, w większości sytuacji, ponawia bieg sprawy, a nie powoduje „procedury” od początku.
5. Jak Ci urzędnik odmawia przyjęcia dokumentów, żądaj odmowy przyjęcia na piśmie (adnotacja na dokumencie) z podaniem przepisu prawnego, na podstawie którego nie przyjęto dokumentów.
6. Pamiętaj, że w zasadzie każde postępowanie administracyjne ma określony czas, a jak nie ma określonego, to obowiązuje tryb bezzwłoczny - pilnuj terminów.
7. Zawsze bądź miły, nie daj się sprowokować, ale zawsze bądź stanowczy.
8. Jeśli masz wątpliwości co do sposobu i (lub) trybu załatwianej sprawy – zapytaj w „niezależnym” źródle (np. na tym Forum), ale sprawdzaj wiarygodność uzyskanych porad (podane akty prawne, przywołane konkretne przepisy).
9. Nigdy, przenigdy nie załatwiaj spraw na gębę – żądaj na piśmie, sam też pisz, a nie gadaj.


W sumie – ostatni punkt najważniejszy. icon_biggrin.gif

Link do komentarza
Cytat

A teraz z innej beczki:
W pażdzierniku złożyłem papiery o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Teoretycznie odpowiedź powinnienem dostać w listopadzie, maksymalnie w grudniu. W styczniu przychodzi pismo, że mój wniosek nie spełnia wymogów formalnych i potrzebna nowa mapka, gdyż na mapce 1:1000 wyciagniętej z wydziału kartografii nie było numeracji działki, której ta numeracja znajdowała się na mapce 1:5000. Wystarczyło spojrzeć..
Ale dzięki temu od nowa nadany jest bieg sprawie, nowa mapka 1:1000 i... po dwóch miesiącach w marcu przychodzi pismo, że mój wniosek został odrzucony z powodu nie spełnienia wymogów formalnych..., Tyle że wcześniej pofatygowałem sie do zwierzchnika urzednika gminnego czyli starostwa i co się okazało..
Że moja mapka znalazła się w gminie w odpowiednim wydziale geodezyjnym za... szafą. Wiem, że była za szafą bo przy mnie jej szukali i wyciągneli właściwą mapkę zza "właściwej" szafy.



No to ja z tej samej beczki icon_smile.gif

Miałem tą samą sytuację co ty składam dokumenty na pozwolenie na budowę. Dokumenty przyjęte. Po jakimś czasie przychodzi pismo że mam 7 dni na uzupełnienie dokumentów o odrolnieniu półtora metra działki bo projekt lekko wychodzi za teren działki budowlanej. Już wiem że w 7 dni tego nie załatwię bo uprawomocnienie decyzji samo trwa 14 dni a gdzie jeszcze złożyć wniosek itp. Ok załatwione w tym czasie anulowali wniosek z powodu nie dostarczenia w terminie 7 dni. Składam kolejny mija miesiąc od złożenia drugi i trzeci. Po czym jestem już wkurzony na maxa. Mija miesiąc od terminu wyznaczonego do odbioru i była to Wigilia. Mówię miarka się przebrała. Dzwonie i mówię że miesiąc temu minął termin wydania mi pozwolenia. Na to koleś zamilkł. Po chwili odzyskuje głos i słyszę jak jego głos się łamie. Gra na czas coś tam majaczy. Mówi że zaraz zerknie nie ma go 1 min 5 min po jakimś tam czasie przylatuje do słuchawki zadowolony i mówi. Pana pozwolenie jest już do odbioru od miesiąca. A ja mówię że nic nie dostałem żadnego powiadomienia itp. A on że korzystają z firm zewnętrznych które dostarczają urzędową korespondencję i mogła nie dojść do mnie.

Też jestem urzędnikiem icon_wink.gif

gdzie tu szacunek
Link do komentarza
Nigdy, przenigdy nie załatwiaj spraw na gębę – żądaj na piśmie, sam też pisz, a nie gadaj.

Dobra zasada. Każdemu pismowi wpływajacemu do urzędu trzeba nadać bieg. Pisałem już o tym.
A odnośnie urzędowania - małe sprostowanie - ja nie obsługuję petentów - jestem informatykiem,
a moje uwagi wynikają z obserwcji bocznych ;D

Mała dygresja - co z tego, że masz potwierdzenie na piśmie ? Tak z grubsza odpowiedź dostaniesz
najwcześniej po 30 dniach. A i możesz dostać takie pismo, że nic z niego nie zrozumiesz. Jesteśmy za
a nawet przeciw.
A jak ci zależy na czasie bo masz ekipę juz zamówioną ? To dużo da.. na otarcie łez taka kartka starczy.
To samo dotyczy umów z wykonawcami - możesz sie sądzić do ... skutku. Tyle ci da ta umowa ( moja znajoma nawet śrubki nie pozwoli wkręcić wykonawcy bez podpisania umowy).
Nawet jak wygrasz i będzie ci przysługiwać jakieś odszkodowanie, to komornik nie będzie miał z czego ściagnąć
Dlatego zamknąłem własną firmę i poszedłem na urzędnika.
W tym roku mija ustawowo 10 lat ściągania należności przez komornika od pierwszego mojego dłużnika - poza kosztami na komornika nie zyskałem nic..
A komornik też urzędnik..

Krótko - jakie mamy prawo ustalane, takie mamy jego stosowanie.

A tak humorystycznie jeszcze:

Pismo z opłatami za grunty rolne dostała moja.. babcia - adresowane imiennie na mnie - inne nazwisko, inna miejscowość. Najlepsze, że babcia nigdy nie była właścicielka tych gruntów - pracowała na poczcie w tej miejscowości
i ludzie z gminy wiedzieli że jestem jej wnuczkiem. A czy to uprawnia do dostarczania mojej korenspondencji jej ?
No jakoś nie jestem przekonany ;P Edytowano przez Draagon (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Mała dygresja - co z tego, że masz potwierdzenie na piśmie ? Tak z grubsza odpowiedź dostaniesz
najwcześniej po 30 dniach. A i możesz dostać takie pismo, że nic z niego nie zrozumiesz. Jesteśmy za
a nawet przeciw.

Krótko - jakie mamy prawo ustalane takie mamy jego stosowanie.




Jesteś człowiekiem małej wiary. icon_biggrin.gif
Te 30 dni, to tylko obiegowa opinia urzędników – bo nie znają, albo nie chcą znać Kodeksu Postępowania Administracyjnego.

I zamiast konkluzji – moja następna „złota myśl”;

Największym zagrożeniem dla urzędnika jest świadomy petent. icon_cool.gif
Link do komentarza
Draagon - niech urzędnik zastanawia się i 20 razy, a nawet 100, jak potrzeba, zawsze to lepiej niż wcale, od tego jest
urzędników nie bierze się z łapanki, mają wolną i nieprzymuszoną wolę tam pracować, więc niech to robią, niczego innego się od nich nie wymaga
co do przykładu, to tylko świadczy o głupocie urzędniczej, bo słup stoi, ale to papiery są ważniejsze, niż to, że ten słup przeszkadza, typowe działanie, a raczej zaniechanie wzorem z lat poprzednich
i nie pisz "przed czasem" - być może w małych miejscowościach decyzje są na czas, ale w tych dużych - NIGDY, albo baaardzo żadko, mi tylko chodzi, żeby było na czas, w ustalonych terminach, tego nie ma i nie ma za to ŻADNYCH konsekwencji
no i nagradzanie za nadzwyczajną pracę - nie wal smutów, że zarabia 900-1300, dawaj czyjkolwiek pit, lub podziel kwotę tam wpisaną na 12 miechów, okaże się, że deko więcej,
nie podoba się? znajdź inną, lepiej płatną, z super bonusami, przecież tego nikt nie zabrania
a podstawianie się za uśmiech petenta? lepiej, żebyś takich bredni nie pisał, bo jestem skłonny uwierzyć, że istnieje fizycznie kryterium, kiedy to może zrobić
mam przykre doświadczenia z uzyskiwaniem różnych dokumentów urzędowych, ale nie będę o tym się rozpisywał
wiem jedno - to nie sprzeczne przepisy i złe dokumenty są problemem, to czynnik ludzki zawodzi
największa porażka to dotrzymywanie terminów, potem merytoryczność otrzymywanych dokumentów

a punkty podane przez bajbagę niech każdy powtarza sobie jak mantrę przed kontaktem z urzędami, szczególnie tymi, które mają coś wspólnego z tematyką tego forum
Link do komentarza
Bajbaga - chyba musimy spisać

ABC bajbagi
Poradnik dla przyszłych i obecnych inwestorów.
oraz petentów jakiegokolwiek urzędu.


Może masz rację - jakbyśmy wszyscy rządali decyzji w terminie, to by w końcu ktoś naoliwił rozumem tą zardzewiałą machinę trybików urzędniczych. Ale jeszcze małej wiary jestem..

Mam przed sobą pismo właśnie dające odpowiedź na to, czy moja teściowa spełnia wymogi przejścia na emeryturę.
Pismo na oko czcionka 10 zajmuje 3 kartki A4 i niewiele z niego wynika. A wystarczyłoby jedno zdanie
Tak moze Pan(i) przejśc na emeryturę
Nie nie może Pan(i) przejść na emeryturę

Ale pewnie ktoś tam dostał odgórnie nakaz pisania z szablonu opracowanego przez najtęższych prawników.

Link do komentarza
Cytat

coolibeer - w każdej chwili masz prawo zawiesić postępowanie administracyjne do czasu uzupełnienia dokumentacji, nie musisz się miotać, zawieszasz, zdobywasz wymagane kwity i odwieszasz, wisieć może i 3 lata



Gdybym to ja wiedział wcześniej przed rozpoczęciem budowy to by może było inaczej ale jam tylko jest Urzędowym Informatykiem icon_wink.gif

Link do komentarza
no właśnie, z czego to wynika???
Mieszkając rok w GB musiałam wynająć mieszkanie, zarejestrować się w Council, opłacić lokalne podatki, jednym słowem w urzędach lokalnych bywałam często. Nie znałam ich prawa wcale. I jakoś nikt mi nie kazał iść do radcy prawnego! icon_eek.gif icon_eek.gif Po prostu weszłam do budynku, do którego WYDAWAŁO mi się, że powinnam. Na dole dopadł do mnie portier, wypytał, dokładnie powiedział, gdzie mam iść. Okazało się, że na drugą stronę ulicy. Tam mnie zarejestrowali i dostałam własną asystentkę na czas bytności w urzędzie. Jeszcze mnie bardzo pytali, czy na pewno może być anglojęzyczna, bo na polską trzeba poczekać. Potem dziewczyna łaziła ze mną po pokojach, anonsowała co potrzebuję jeżeli wiedziała, że mam coś podpisać albo szła sama, jeżeli można było. Pół godziny i wszytko było załatwione. opisała mnie potem w takim notesiku pod numerkiem, jak przyszłam drugi raz, to tylko wzięli notesik i wszyscy wiedzieli, co ja już mam a co mogę chcieć. Na wyjściu dostałam rozpiskę na pół roku, czego oni MOGĄ chcieć ode mnie (jak przyszło jakieś pismo, to tylko sprawdzałam w rozpisce i odhaczałam) i kiedy muszę się pofatygować sama. Również jakie kwitki mogę potrzebować . Chodzić do tego urzędu to była czysta przyjemność. Dlaczego u nas tak być nie może?
Link do komentarza
Cytat

no właśnie, z czego to wynika???
Mieszkając rok w GB musiałam wynająć mieszkanie, zarejestrować się w Council, opłacić lokalne podatki, jednym słowem w urzędach lokalnych bywałam często. Nie znałam ich prawa wcale. I jakoś nikt mi nie kazał iść do radcy prawnego! icon_eek.gif icon_eek.gif Po prostu weszłam do budynku, do którego WYDAWAŁO mi się, że powinnam. Na dole dopadł do mnie portier, wypytał, dokładnie powiedział, gdzie mam iść. Okazało się, że na drugą stronę ulicy. Tam mnie zarejestrowali i dostałam własną asystentkę na czas bytności w urzędzie. Jeszcze mnie bardzo pytali, czy na pewno może być anglojęzyczna, bo na polską trzeba poczekać. Potem dziewczyna łaziła ze mną po pokojach, anonsowała co potrzebuję jeżeli wiedziała, że mam coś podpisać albo szła sama, jeżeli można było. Pół godziny i wszytko było załatwione. opisała mnie potem w takim notesiku pod numerkiem, jak przyszłam drugi raz, to tylko wzięli notesik i wszyscy wiedzieli, co ja już mam a co mogę chcieć. Na wyjściu dostałam rozpiskę na pół roku, czego oni MOGĄ chcieć ode mnie (jak przyszło jakieś pismo, to tylko sprawdzałam w rozpisce i odhaczałam) i kiedy muszę się pofatygować sama. Również jakie kwitki mogę potrzebować . Chodzić do tego urzędu to była czysta przyjemność. Dlaczego u nas tak być nie może?



Marzę o czymś takim ehh...

A tu wracamy do naszej rzeczywistości.

Wieża przy ul. Złotej 44, zaprojektowana przez światowej sławy architekta Daniela Libeskinda, miała być wizytówką nowoczesnej stolicy. Ale dla zagranicznych inwestorów stała się przykładem tego, że w Polsce pozwolenie na budowę może być w każdej chwili odebrane. Nawet po postawieniu 17 pięter. Dziś sprawą Żagla zajmie się Naczelny Sąd Administracyjny.

Deweloper w kwietniu 2006 r. uzyskał od prezydenta Warszawy warunki zabudowy, a w grudniu 2007 r. – pozwolenie na budowę. 13 maja 2008 r. wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski potwierdził, że jest ono prawomocne. – Już po rozpoczęciu budowy wieży siedem osób mieszkających w pobliskich kamienicach odwołało się do wojewody – mówi Aleksandra Kłucińska z Orco Property Group.

Twierdzili, że Żagiel zabierze im światło, zanieczyści środowisko i wartość ich mieszkań spadnie. Wojewoda oddalił skargę, wówczas sąsiedzi wnieśli sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zanim WSA ją rozpatrzył, prace na wieży stanęły. Powód? W połowie maja 2009 r. Orco miało problemy z finansowaniem inwestycji.

Zawiniło polskie prawo

Gdy deweloperowi udało się dojść z bankami do porozumienia, WSA 29 lipca 2009 r. uchylił pozwolenie na budowę.

Uznał, że znajdować się będzie tam ponad 300 miejsc parkingowych zamiast – jak w projekcie – 288, a wówczas niezbędna jest decyzja środowiskowa. Deweloper tłumaczy, że 26 miejsc, które wskazali skarżący, należy do ratusza.

Innym argumentem było to, że w dokumentacji znajdowała się nazwa City Center, a ten budynek został zburzony. Orco wyjaśnia, że to robocza nazwa projektu Złota 44 i mowa w nim o 192-metrowej wieży, podczas gdy centrum miało trzy piętra.

Orco złożyło do NSA wniosek o kasację wyroku. Na wyznaczenie terminu rozprawy firma czekała w kolejce dziewięć miesięcy.

Wstrzymana budowa to dla dewelopera ogromne koszty. Czy będzie żądał od ratusza odszkodowania? – Nie jest winą urzędu miasta, że polski system sądowo-administracyjny pozwala zablokować każdą inwestycję w oparciu o mniej lub bardziej kuriozalne zarzuty – mówi dyrektor sprzedaży i marketingu Orco w Polsce Alicja Kościesza. – Uważamy, że uzyskane przez nas zezwolenia zostały wydane prawidłowo i zgodnie z przepisami. Winny jest system prawny, więc ewentualnego odszkodowania możemy dochodzić od państwa, które ten system stworzyło.

Radni proszą posłów

Kłopoty Żagla zainteresowały radnych Śródmieścia. Chcą wezwać warszawskich posłów, by ci jak najszybciej zmienili prawo. – Chodzi o to, by pozwolenie nie mogło być cofnięte po rozpoczęciu budowy – mówi pomysłodawca apelu, szef śródmiejskiej komisji ładu przestrzennego Grzegorz Walkiewicz (SLD).

"405 dni stoi już budowa wieży, którą ratusz chwalił się w Cannes. Miała być gotowa w 2008 roku"

Inicjatorzy apelu uważają, że ludzie powinni mieć czas na wypowiedzenie się, zanim ruszy inwestycja. – Nie może być jednak tak, że partykularne interesy zatrzymują zaawansowane budowy, a kikuty szpecą później miasto – mówi radny Walkiewicz. – Jeśli nadal będziemy mieli tak absurdalne prawo, w Warszawie zamiast takich architektonicznych pereł jak Żagiel będą stawały tylko blaszane budy z hamburgerami.

„Wybudujcie to wreszcie”

Dewelopera wsparły również warszawskie organizacje i stowarzyszenia. „W centrum dwumilionowej metropolii turystów wita betonowy szkielet. Przeciąganie w czasie sprawy Złotej 44 stanowi olbrzymią stratę wizerunkową dla stolicy” – napisali do NSA młodzi architekci z Forum Rozwoju Warszawy.

Głos zabrało również Towarzystwo Przyjaciół Warszawy: „Nasza metropolia potrzebuje unikalnych projektów gwiazd architektury, takich jak choćby Daniel Libeskind” – napisało.

W obronie Żagla głos zabrali też Daniel Libeskind i burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski. Nawet na płocie otaczającym budowę ktoś napisał sprejem „wybudujcie to wreszcie”.

Orco poprosiło też o ekspertyzę Główny Urząd Nadzoru Budowlanego i Ministerstwo Infrastruktury. Według ich interpretacji, procedura zastosowana przez inwestora przy Złotej 44 była prawidłowa. – Jesteśmy zdeterminowani, by zakończyć budowę, bo czekają na nią nie tylko nasi klienci, ale i cała Warszawa – mówi Alicja Kościesza.

Wieża ma mieć wysokość 192 m, czyli 54 piętra. Aby zdobyć działkę, Orco w 2005 r. za 9,75 mln euro kupiło centrum handlowe tylko po to, by je zburzyć.

Średnia cena mkw. w wieży Libeskinda to ok. 28 tys. zł.

Do czasu przerwania budowy Orco udało się sprzedać 90 z 251 apartamentów. Żaden z klientów się nie wycofał, zarezerwowano natomiast kolejne 30 mieszkań.

Jak twierdzą przedstawiciele Orco, od czasu odzyskania pozwolenia potrzebne są dwa miesiące, by budowa ruszyła pełną parą. Wówczas ponownie rozpocznie się sprzedaż mieszkań. – Bardzo nam zależy, by tę spektakularną budowę ukończyć przed Euro 2012 – mówi Alicja Kościesza.


PS.
Barbossa proszę cię bardzo - ustosunkuj się proszę do tego
Kogo karać tutaj. Wskaż KONKRETNE osoby. i walimy im po 40K złociszy po kieszeni.


Edytowano przez Draagon (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Skopiowało się dwa razy icon_smile.gif
Ale powyższy przykład stanowi, że nie można wszystkiego zrzucać na że tak to ujmę końcowego urzędnika.
Każdy z nas dostaje zarządzenie do którego należy się stosować - koniec i basta.

Swego czasu Waldemar Matusewicz - były prezydent Piotrkowa, rozbił układy w Urzędzie Gminy, usprawnił obsługę BOK,
kupę świetnej roboty odwalił, m.in wywalił projektantów z urzędu ( wydawali pozwolenia jak im się zlecało wykonanie projektu ) i co, i komuś to widocznie nie pasowało bo został skazany prawomocnym wyrokiem.
Całe szczęście, że jego reforma Urzędu nie poszła na marne, przynajmniej jeżeli chodzi o obsługę klientów.



Edytowano przez Draagon (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
proszę bardzo:
1. Panie i Panów z Pekinu za ŹLE rozpatrzony wniosek inwestora/developera, a konkretniej
a) za brak analizy ilości miejsc postojowych, skoro są w PZT, a WSA z tego powodu uchyliło decyzję
b) za brak (nie sprawdzenie) analizy nasłonecznienia, skoro WSA z tego powodu uchyliło decyzję
2. projektanta - który (być może) naciągnął inwestora na takie rozwiązanie, nota bene światowej sławy, który nie wie że 300 mp. wymaga decyzji środowiskowej
3. ustawodawcę, że możńa wstrzymać ostateczną (a nie prawomocną jak napisali) decyzję

a Developer sam sobie w stopę strzelił - tłumaczenie, że 26 miejsc należy do kogoś tam to dziecinada, plan to plan, do 300 to chyba każdy zliczy, przy czym podejrzewam, że mógł w mataczeniu grać pierwsze skrzypce

przy takich projektach kluczowa jest analiza nasłonecznienia, dokonywana na etapie WZ,
nota bene na tym etapie urząd nie wymaga takiej analizy, co może skutkować wadą WZ, natomiast już wymaga deczyzji środowiskowej, co jest istnym kuriozum - jeden z większych baboli ustawodawcy (za dużo by tu trza było pisać o co chodzi, ci co mają z tym do czynienia raczej wiedzą, dla innych zbędny bagaż icon_smile.gif )
Link do komentarza
Bingo Barbossa
Trochę nie rozumiem pkt. 1 1. Panie i Panów z Pekinu za ŹLE rozpatrzony wniosek inwestora/developera.
Ale może w Wa-wie są tylko chinczyki. Nevermind

Sam wskazałeś 4 instytucje odpowiedzialne za ten babol. ( zakładam, że projektant nie był jednoosobową spółką )
Tłumaczenie, że z 300 miejsc parkingowych 26 należy do Ratusza.. kuriozum, światowej sławy projektant pogubił się w polskich przepisach icon_biggrin.gif

Więc teraz projekt zastępczy, albo nałożenie kary za samowolę budowlaną ile to 75k ? - 3m2 powierzchni apartamentu icon_smile.gif lub rozbiórka budynku. icon_biggrin.gif
Tak odnośnie stosowania prawa - wychodzi kolejny babol. Mówię tu o karach nakładanych przez inspektora budowlanego.
Dla nas 75000 złotych to zabójcza cena. Dla takiego inwestora to cena.. 1/4 powierzchni hollu w jednym pokoju apartamentowca ?

Ale nadal nie mamy winnej konkretnej osoby za dopuszczenie do postawienia takiego budynku.
Który to urzędas ? Ostateczną decyzję wydaną przez podległych mu urzędników zatwierdził wojewoda czyli
Jacek Kozłowski. Czyli jakby nie patrząc zwierzchnik zwierzchników podległych mu urzędników.
Ale i on ma swoich zwierzchników, którzy go powołali, gdyż Wojewoda jest przedstawicielem Rady Ministrów w województwie a więc Prezes Rady Ministrów jest nad Wojewodą zwierzchnikiem. Więc Donald Tusk jako urzędujący
premier powinien ponieść konsekwencje wydania Warunków Zabudowy i pozwolenia na budowę dla tego warszawskiego pasztetu. Czyż nie ? Barbossa - sam strzelasz sobie w stopę chcąc karać wszystkich i wszystko... Edytowano przez Draagon (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Drogi Draagonie PeKiN czyli Pałac Kultury i Nauki, bo Dzielny Prezydent Wołodyjowski tu osadził BAiPP, czyli Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego, wydające decyzję dla obiektów o parametrach powyżej określonych granic

jak to nie mamy?
winni - osoby z punktu 1
bo to przez nie doszło wydania złej decyzji i w konsekwencji jej wstrzymania/uchylenia

pozostałe to już raczej powinny mieć problem z sumieniem, ale nie sądzę

dopisałem dlaczego Pekin, nie WA Dzielnicy Wola Edytowano przez Barbossa (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Nie zanm tego hasła-skrótu Pekin. Cudne!
Pod pozwoleniem ktoś się podpisuje. Źle wydane - jego broszka. Nie po to jest na kierowniczym stanowisku, żeby unikać odpowiedzialności. A jeżeli podpisany jest prezydent czy inny - niech on placi, bo źle wybrał sobie pracowników albo nie scedował odpowiedzialności. I nie ważne w czyim imieniu gość podpisuje czy kto go wybrał. Podpis jest podpis.

Wiecie, już gdzieś kiedyś pisałam, jak malo u nas znaczy podpis. Znowu moje angielskie doświadczenia się kłaniają. Po przyjeździe koniecznie chciałam sobie wyrobić pieczątkę. Patrzyli na mnie dziwnie aż wreszcie ktoś, widząc mój szok kulturowy, zapytał ostrożnie - po co? Na, jak to po co.. Przecież recepty itd. A on mi na to, że jak cokolwiek podpisuję, to za to odpowiadam i co ma do tego pieczątka? Podpisuję i cześć. Świstek papieru z zeszytu z podpisem i numerem GMC staje się receptą. I tak sobie pomyślałam - już wiem, dlaczego u nas jest tak źle. PRZEZ RUSKICH. To u nich jeszcze w czasach zaborów najwazniejszy był urzędnik i pieczątka. A u angoli - podpis i człowiek. Edytowano przez ezs (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Wal jak w dym.



Zacznę wątek - który być może dzisiaj macie odległy ale lotem błyskawicy potrafi stać się Waszym udziałem w ciągu jednego dnia.
Tak jak u mnie.
W skrócie.
Nabyłem (czyli kupiłem działkę za pieniadze wlasne)
Jak Wy.
Nie istniał plan zagospodarowania przestrzennego.
W moim pozwoleniu na budowę - nie mam wpisu który maja inni - o planowanym przebiegu autostrady A1
W 2002 sesja Rady Miasta zmieniająca lokalizację.
Skarga do NSA - na tę właśnie decyzję Rady Miasta - rozpatrzona wyrokiem sądu jako podjeta - niezgodnie z prawem.
Nie ma z tego powodu sankcji ani zmian.
2005 - zmiana decyzji lokalizacyjnej przez wojewodę.
Skarga do ministra.
Minister ją neguje i uznaje decyzję wojewody za słuszną.
Skarga do WSA na tę decyzję.
Sąd Administracyjny uznaje za uzasanioną i uchyla decyzję ministra.
Ktoś - jakoś - udowadnia że sąd nie zakazał budowy - tylko cos tam, ble, bełkot prawny.
Decyzja ministra cofnięta - ale nie wojewody, tak wymyślili i już + Euro 2012 + budujemy
Skarżymy II instancję, nadrzędną, okazuje się słuszna, ale ktoś uznał że ta I instancja (czyli podwładny) decyzja nie uchylona - działamy.
Skarga do GINB-u
Że nieprawnie.
GINB-ud oddala skargę i pozbawia bycia stroną w sporze. (w praktyce zamyka ryja)
Kolejna skarga na tę decyzję.
WSA w Warszawie uznaje że mamy rację.
Ze GINB-ud nie miał takiego prawa.
Że grzybnia i roztocza.
I meritum teraz
1 rozprawa w NSA - wyrok na korzyść - bez efektu.
2 rozprawy w WSA w Warszawie - wyrok na korzyść - bez efektu.
3 rozprawa w WSA w Warszawie - cieszę się jak kiedyś - ale za chwilę okaże się jak zawsze żę nie ma z czego
Proszę o podstawy do optymizmu i wiary w tzw "Państwo Prawa"
Bo ja już wiem - a Wy (oby nie)możecie spróbować kiedyś udowadniać swoje słuszne i konstytucyjne prawo które brzmi - cytuję - „Wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem”
W skrócie piszę o batalii 8-letniej
Zmieniło się w tym czasie 3 wojewodów, 3 ministrów, 2 prezydentów w mieście (wszyscy z premedytacją z małej litery)
Było 50 dziennikarzy, 30 artykułów w gazetach lokalnych i regionalnych, 2 nagrania radiowe i 3 telewizyjne ogólnopolskie, interpelacje poselskie 3.
Konkluzja
Nie ma państwa.
Nie ma prawa.
Nie ma sprawiedliwości dla maluczkich

Zejdźcie na ziemię , zostańcie twardzielami w realu + jak ja icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Bobiczek, kiepska sprawa. Współczuję. Jedyna nadzieja w "słusznym odszkodowaniu".



a Ty dalej swoje pierdoły - powielane przez kogoś i coś.
Obudzić kogoś mam i mu wyłuszczyć jak w I KLASIE?
Tak?
Co
Nie zrozumiałe czytanie po polsku jet ?
Ech, ech, ech - poumierali już dawno Wokulskie i inne.........normalne jak my
Link do komentarza
Przepraszam bardzo. Ale co to jest "słuszne odszkodowanie" ?

Abstrahując już tu od zachowania władz, chciałbym się zapytać jakie odszkodowanie dostaną właściciele tych gruntów/budynków oraz ile czasu zajmie im załatwienie i postawienie nowego budynku. Zazwyczaj to nie 20-latkowie zaczynają budowy... Edytowano przez Draagon (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
abstrahując od problemu Bobiczka
odszkodowanie należy się po cenach rynkowych, na szacowanie wartości był, a może jeszcze jest (w zależności od ilości transakcji w okolicy) dobry czas, z pewnością nie za tyle ile ktoś by chciał, bo to raczej ze sobą w parze nie idzie
zresztą nie każda chałupa i działka wywłaszczana to pałac z majątkiem ziemskim
a co do zadośćuczynienia w kwestii strat moralnych - tego się nie da wycenić, więc poruszanie tej kwestii nic nie da

wywłaszczenia na cele publiczne mają i będą mieć miejsce, razi tylko niekonsekwencja i brak spójności w działaniach przedstawicieli administracji publicznej (która działa wciąż jak państwowa z dobych czasów)
planów "dalekosiężnych" z reguły brak, bo po co ma się jeden z drugim się gimnastykować, skoro nie zawalczy na dłużej niż kadencję
a plany z lat 60', 70', 80'?
no tak się nieszczęśliwie stało, że zmienił się ustrój, powszechna bieda niestety w odwrocie (w mniejszym bądź większym stopniu), ludzie zaczęli zarabiać, a chęć i możliwość posiadania stała się najważniejszym motorkiem napędzajacym ludzkie jestestwo,
ludzie zaczęli kupować ziemię, budować się, kupować samochody, jeźdżą ich już nie tysiące a miliony, rozbudowały się tereny miejskie, przemysłowe, a komunikacja gdzie? w doopie,
bo planowane wtedy obwodnice miejskie obecnie trafiają w środek miasta, drogi projekotwane w środku pola lecą przez bobiczkowe domy, a te wyżydzone niteczki komunikacyjne na np takim ursynowie, są cienkie jak poparcie dla Pawlaka, bo tereny poszły do developerów, ale nikt nie wyegzekwował, małej cząstki ich włości na skomunikowanie ich przepięknych osiedli z resztą świata
a teraz próby doprowadzenia do jako tako strawnego układu, powodują rózne kuriozalne sytuacje

szczęściem w nieszczęściu jest specustawa, choć nikomu nie życzę znalezienia się w jej objęciach
nie ma blokowania niezbędnych inwestycji przez 20 lat, strojenia fochów, domagania się kosmicznej kasy, bo to też nie było fair
tak jak fair nie było brak przewidywania, że kiedyś coś trzeba będzie zrobić i zabezpieczenia się przed takimi problemami
to samo zresztą z powodzią
tereny atrakcyjne bo tanie, urzędy popełniły plany, ludzie na tym skorzystali nie patrząc, że może mieć to krótkie nóżki, a teraz wszystkim błądzą paluchy z chęcią wskazania winnego, bo przecież to nie ja/my to on/oni Edytowano przez Barbossa (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Przepraszam bardzo. Ale co to jest "słuszne odszkodowanie" ?



To samo, co "godne życie"

dla mnie mercedes i dom 300 m2. Dla mojego sąsiada mięso co dzień.


Bobiczek, znam to, przerabiała, choć nie tak traumatycznie, jak ty. W 2006 zawiesili mi plan zagospodarowania. Nie ważne dlaczego. Budowy wstrzymane na czas nieokreślony. I NIC nie można zrobić, jak mnie zapewniali w ratuszu i wszędzie indziej. Aż nagle..... w 2007 roku jeden z byłych prominentów zapragnął wybudować obok willę. Nagle przez miesiąc zaczęli wydawać pozwolenia (ja się załapałam) a potem - stop. Znowu nie można. Dodam, zę sytuacja prawna nie uległa zmianie. Czy komuś coś się stało? Nie...
Tylko mnie w 2006 dom by kosztował 200 tyś a w 2007 - 350.
Link do komentarza
Barbossa, tak ogólnie to masz rację. Nawet w szczegółach ją masz. Sądzę jednak, ze główny problem w nieprzewidywalności prawa i zrzucaniu odpowiedzialności. Bo gdyby jedna decyzja (o budowie) automatem uruchamiała szereg innych, ochronnych dla człowieka, gdyby to wszystko szło szybko i przewidywalnie, to i reakcje ludzi były by inne. Choćby taki idiotyzm, jak wycinanie niepotrzebnych drzew u Bobiczka. Jak wyznaczenie jednego urzędu, który całkowicie odpowiada za wykup ziemi. Ludziom łatwiej jest się pogodzić z losem, jeżeli wszyscy są traktowani tak samo i zgodnie z prawem.
Link do komentarza
Cytat

szczęściem w nieszczęściu jest specustawa, choć nikomu nie życzę znalezienia się w jej objęciach
nie ma blokowania niezbędnych inwestycji przez 20 lat, strojenia fochów, domagania się kosmicznej kasy, bo to też nie było fair



Ty Barbossa mnie znasz - z reala - i dlatego nie dowalę Ci.
Zmień kierunek myślenia
Specustawa - to takie prawo polskie - jak zawsze.
Tyle że wiesz - jak to w Polsce.
Wykorzystywane od razu nie w materii dla której je powołano.
Tylko tak jak to w Polsce.
Wygodnie, niesprawiedliwie
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...