-
Posty
2 428 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
59
Wszystko napisane przez Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne
-
Pękniecia na umywalce
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał Miguel_85 w kategorii Świat łazienki
Na dłuższą metę nic tu nie zadziała. W pęknięcia szkliwa zawsze wejdzie nieco brudu. Świeżo po wyszorowaniu będą mało widoczne, jednak szybko się to zmieni. -
Zasada działania metalizowanej folii jest bardzo prosta. To warstwa odbijająca promieniowanie cieplne. Działa najskuteczniej, jeżeli pomiędzy nią i źródłem ciepła (w naszym przypadku ogrzewanym poddaszem) jest szczelina powietrzna. Po prostu wtedy od tej strony nie ma ruchu ciepła przez przewodzenie. Jeżeli szczeliny nie ma to efekt działania warstwy metalizowanej będzie słabszy. Eksperymenty z taką folią robiono już w okresie międzywojennym, przy budowie ścian szczelinowych. Jak widać, to nic nowego.
-
Zrobiło się tu straszne zamieszanie. Warto więc wyjaśnić parę kwestii. Pod pokryciem deskowanie lub paroprzepuszczalna folia dachowa to dwa zupełnie różne układy. Pełne deskowanie nie jest paroprzepuszczalne. Dlatego potrzebna jest wentylowana szczelina powietrzna poniżej niego. Stąd właśnie te sznurki na zdjeciach, bo one mają zapewnić zachowanie szczeliny. W wariancie z folią o wysokiej paroprzepuszczalności taka szczelina nie jest konieczna. Natomiast metalizowana folia paroszczelna, żeby faktycznie poprawiała izolacyjność cieplną, to powinna być oddzielona od pomieszczenia szczelina powietrzną. Wtedy jej działanie jako elementu odbijającego promieniowanie cieplne jest odczuwalne. Ja osobiście lubię używać tej folii z zupełnie innego względu. Jest zbrojona siatką i w efekcie znacznie mocniejsza od zwykłej.
-
Usztywnienie w proponowany sposób będzie słabe. Bo tu pomiędzy krokwiami i płytami są jeszcze cienkie stalowe wieszaki. One z założenia"pracują" niezależnie od więźby. To coś, co w ogólnych założeniach przypomina raczej sufit podwieszany. Właśnie odpowiednio mocując wieszaki można "wyprowadzić" równą płaszczyznę, która powstanie po zamocowaniu do nich profili. Jak się tego nie zrobi starannie to później również docinanie i mocowanie jakichkolwiek płyt będzie mordęgą. Natomiast skoro jednym z celów jest usztywnienie więźby, to proponuję zrobić coś innego. Jeżeli jakieś krokwie są szczególnie zdeformowane to można je usztywnić dodając po bokach nadbitki ze zwykłych calowych desek. Tymczasowo mocuje się je porządnymi ściskami i następnie przykręca wkrętami, wystarczą 3,5×45 mm. Z kolei usztywnienie więźby poprzez połączenie krokwi można osiągnąć przybijając do nich od spodu impregnowane deski. Kolejność prac jest taka: - mocujemy wieszaki; - wypełniamy wełną mineralną przestrzenie pomiędzy krokwiami; - od spodu przybijamy lub przykręcamy deski. Wystarczą impregnowane calówki (2,5 cm) szerokie na ok. 15 cm. Co najważniejsze, te deski układamy ze sporymi odstępami pomiędzy nimi. Przynajmniej 5 cm, ale najlepiej przynajmniej 15 cm. Każda taka deska powinna łączyć przynajmniej 3 sąsiednie krokwie. Powinna przy tym biec pod skosem. To nie ma być ciągła warstwa, jedynie takie ukośnie ułożone usztywnienia.
-
Pod względem przeciwpożarowym różnica pomiędzy płytą drewnopochodną oraz tą samą płytą drewnopochodną osłoniętą płytą gipsowo-kartonową jednak jest Bo płyty drewnopochodne są palne, zaś gipsowo-kartonowe już nie. W takich budynkach jak domy jednorodzinne wymogi może nie są zbyt wysokie, ale jednak określono je jednoznacznie. Najważniejszy w tym przypadku jest zapis zawarty w warunkach technicznych (WT), czyli Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (§ 219 ust. 2): "(...) poddasze użytkowe przeznaczone na cele mieszkalne lub biurowe powinno być oddzielone od palnej konstrukcji i palnego przekrycia dachu przegrodami o klasie odporności ogniowej: 1) w budynku niskim - E I 30." Ta klasa oznacza odporność na działanie ognia przez pół godziny. Z praktycznego punktu widzenia oznacza to, że bariera ma przez taki czas zapobiec przenikaniu ognia oraz temperatura po jej drugiej stronie nie może przekroczyć punktowo bodaj 180°C. W praktyce ten wymóg często nie jest respektowany. No bo jak tu wypadają poddasza wykończone boazerią albo z odkrytą więźbą (izolacja nakrokwiowa)? Szczerze mówiąc to moim zdaniem taka konstrukcja - z dwoma warstwami wełny mineralnej na metalowym ruszcie - ma szansę spełnić ten wymóg, nawet jeżeli zastosuje się poszycie z płyty drewnopochodnej. Ale to tylko przypuszczenie. Jak trafimy na kogoś czepliwego to skąd wziąć formalne potwierdzenie?
-
Jeżeli potraktować to jako budynek gospodarczy to trzeba wystąpić o wydanie warunków zabudowy. Jeżeli te będą dopuszczały zlokalizowanie tam budynku gospodarczego to dalej mamy już typową procedurę dla budynków gospodarczych do 35 m2 powierzchni zabudowy. Zrobiłem jednak zastrzeżenie, że to wszystko pod warunkiem, że ten magazyn traktujemy jako budynek gospodarczy. Chociaż jak się uprzeć to nie ma on wszystkich cech budynku (brak trwałego połączenia z gruntem). Jednak w takiej sytuacji robi się totalny bałagan z interpretacją przepisów, wymaganych procedur itd. Próbowałbym więc wystąpić o warunki zabudowy i zgłosić to jako budynek gospodarczy.
-
W zasadzie to technicznie jest to jak najbardziej do zrobienia.Pod względem wytrzymałościowym największe znaczenie będzie miał odstęp pomiędzy profilami. Zastanowiłbym się czy go nie zagęścić bardziej niż połowa szerokości płyty, bo płyty drewnopochodne są jednak cięższe niż gipsowo-kartonowe. Odstęp pomiędzy krokwiami jest zaś dość typowy. Zastanawiają mnie tu dwie rzeczy. Po pierwsze, dlaczego nie użyć jakichś gładkich płyt drewnopochodnych, takich jak chociażby mfp. Nie trzeba ich wygładzać, będą wyglądały lepiej. Po drugie, jeżeli na tym poddaszu mają być po dociepleniu pomieszczenia mieszkalne to w grę wchodzą przepisy przeciwpożarowe. Z tego względu pokrycie skosów palnymi płytami drewnopochodnymi jest już mocno dyskusyjne.
-
Zgadza się, kierownik ma to wszystko nadzorować. I bierze za to odpowiedzialność. Pytanie, od którego zaczął się cały wątek, zrozumiałem tak, że autor pytał jakie są możliwości wykonania szalunku w takiej sytuacji. Chodziło mi o pokazanie, że nie musi to być nic przesadnie trudnego. Osobiście skłaniałbym się właśnie ku podwieszeniu deskowania do belek i podparciu go stemplami. Pod względem wykonawczym nie jest to trudne. Ale całość prac ma z założenia nadzorować fachowiec na miejscu.
-
Rzecz w tym, że jako izolacja podłogi na gruncie papa wcale nie będzie lepsza niż folia PE. Tu nie mamy naporu wody gruntowej, jedynie ograniczone przenikanie wilgoci. Folia tworzy zaś ciągłą warstwę, ewentualnie z niewielką liczbą połączeń. W przypadku papy połączeń jest zaś znacznie więcej, a to one są najsłabszym elementem.
-
Na chudziaku powyżej poziomu gruntu w zupełności wystarczającym rozwiązaniem jest gruba folia PE (polietylenowa). Można ją kupić w naprawdę szerokich rolkach (do 6 m), tak aby w całym pomieszczeniu był to jeden kawałek bez połączeń. Układamy jej dwie warstwy. Podłogi w piwnicach, czyli w miejscach, gdzie może występować napór wody gruntowej to inna sprawa.
-
Moim zdaniem męczenie się przy próbach wzmacniania takich drzwi nie ma sensu. Bo co to da, że ościeżnica i zamek będą solidniejsze, skoro w tych drzwiach można wyciąć dowolny otwór zwykłymi nożycami do blachy? Całkiem szybko i bez hałasu. Moim zdaniem trzeba się pogodzić z faktem, że w tej piwnicy nie warto trzymać nic cennego.
-
Kotwy mocujące ościeżnicę niby można dodać, ale niewiele to zmieni. Bo całe drzwi wyglądają na takie, które można pociąć na kawałki nożycami do blachy (jeśli nie otwieraczem do konserw). Z kolei sens wymiany całych drzwi też jest wątpliwy. Z czego jest ta ściana? Czy to 8 cm betonu komórkowego? Jeżeli tak, to nawet jak drzwi wytrzymają, to i tak da się je razem z ościeżnicą wyjąć ze ściany.
-
Wątpię, ale dekarz może sprawdzić jak i na ile gęsto są umocowane arkusze blachy. Wkręty powinny być dokręcone niezbyt mocno, tak aby drobne ruchy blachy były nadal możliwe. Ponadto Zagęszczenie punktów mocowania może pomóc, ale to nic pewnego. Skoro to efekt operacji słońca, to jest to po prostu konsekwencja rozszerzania się i kurczenia arkuszy w wyniku zmian ich temperatury. Skoro to nowy dom, to warto, żeby dekarz sprawdził pokrycie. Niedoróbki się zdarzają.
-
Przecież teraz dezynfekcja termiczna zadziałała tylko na rurociąg ciepłej wody. Źródłem problemu (i bakterii) mogą być zaś równie dobrze te nieużywane fragmenty instalacji wody zimnej. Trzeba zrobić dezynfekcję również tej części. Najłatwiej termiczną. Trzeba odłączyć zmiękczacz, w jego miejscu robiąc prowizoryczne połączenie rurą lub giętkim wężem. Następnie gdzieś na początku instalacji wody zimnej (ale już za miejscem zasilania zbiornika c.w.u.) prowizorycznie podłączyć ciepłą wodę do rurociągu wody zimnej. Na końcu zaślepionego odcinka rurociągu wody zimnej w tej nieużywanej łazience/garderobie trzeba założyć zawór. Jego trzeba minimalnie odkręcić na czas dezynfekcji. Chodzi o to aby przez cały rurociąg wody zimnej popłynęła gorąca woda. Dezynfekcja termiczna nie jest gorsza od użycia środków chemicznych. Skuteczność jednej i drugiej zależy zaś od tego, czy woda gorąca lub ze środkiem chemicznym dotrze do wszystkich rur i baterii na odpowiednio długi czas. Jeżeli zostawimy gdzieś siedlisko bakterii to one się znów szybko rozmnożą. PS. Czy w czasie tej ostatniej dwudniowej nieobecności cyrkulacja c.w.u. cały czas działała?
-
Przepraszam, źle spojrzałem, a potem się już jakoś zafiksowałem na rozdzielacze. W takim razie, czy w tej instalacji są jakieś zawory umożliwiające odcięcie dopływu wody do nieużywanej łazienki na górze? Jeżeli ich nie ma to pozostaje chyba już tylko zastąpić zaślepki na końcach rur w nieużywanej łazience na zawory. Nie jest to specjalnie trudne, wymaga tylko chwilowego zamknięcia dopływu wody do instalacji. Zresztą i tak się przyda, bo ostatecznie zawory będą przecież potrzebne do spłuczki, bidetu itd. Mając zawory będzie można spuścić zalegającą wodę z tych rur i zrobić dezynfekcję termiczną.
-
To chyba można odciąć przynajmniej dopływ ciepłej i zimnej wody do rozdzielaczy na piętrze? Tych obsługujących niedokończoną łazienkę. Na tym etapie samo odcięcie nie zlikwiduje problemu. Ale chodziło mi o możliwość rozdzielenia tej używanej oraz nieużywanej części instalacji, odkażenie jej i uniknięcie problemów na przyszłość. Skoro są tam rozdzielacze to przecież jest możliwość zamknięcia poszczególnych zaworów na rozdzielaczach, tych obsługujących nieużywane, zaślepione odcinki rur. Skoro cała woda w instalacji śmierdzi (ciepła i zimna) to znaczy, że ostatecznie trzeba będzie zdezynfekować wszystkie rury. Bakterie się tam rozprzestrzeniły i jak gdziekolwiek zostaną to znów się namnożą. Przypuszczam, że cyrkulacja jest zrobiona od zbiornika c.w.u. do rozdzielaczy z ciepłą wodą? Ile jest tam rozdzielaczy? Czy są osobne rozdzielacze do łazienki na górze? Na początek proponuję zamknąć zawory na rozdzielaczach obsługujące tę niedokończoną łazienkę. Pozostawić je zamknięte. Podnieść temperaturę na zbiorniku c.w.u. do maksimum. Minimalnie odkręcić wszystkie krany z ciepłą wodą. Niech ledwo ciekną, ale niech w ten sposób gorąca woda przepłucze je chociaż z pół godziny. Potem sprawdzamy, czy to coś pomogło. To są rzeczy proste, które można zrobić bez ingerencji w instalację. Następny etap, jeżeli okaże się konieczny, to sprawdzenie wszystkich filtrów, odłączenie zmiękczacza, zrobienie dezynfekcji termicznej również instalacji wody zimnej.
-
Rzeczywiście, ogólna zasada działania jest mniej więcej taka, jak Pan opisał. Najpierw powietrze dostaje się do wnętrz (pokoi) przez nawiewniki w oknach i inne nieszczelności. Następnie powietrze przepływa przez pokoje do kuchni i łazienki, czyli pomieszczeń, w których znajduje się wyciąg. Tam pionowymi kanałami wentylacyjnymi ulatuje na zewnątrz. Żeby wentylacja, czyli po prostu wymiana powietrza, działała muszą równocześnie funkcjonować trzy czynniki: - sprawny nawiew; - skutecznie działający wyciąg; -swobodny przepływ powietrza pomiędzy nawiewem i wyciągiem. W tym konkretnym przypadku do sprawdzenia jest kilka rzeczy. 1. W drzwiach do łazienki nie ma otworów, ale czy te drzwi są podcięte nad podłogą? Na ile często te drzwi pozostają niedomknięte? Bo gdy są niedomknięte to powietrze przepływa w miarę swobodnie. 2. Proszę sprawdzić, używając zapalonej świecy lub zapałki, czy w łazience jest ciąg w kierunku kratki wentylacyjnej, ale przy wyłączonym wentylatorze. Jeżeli go nie ma to znak, że wentylacja w łazience jest niesprawna. 3. Okna można wymieniać na nowe z nawiewnikami. Tu kluczowe jest aby nawiewniki po prostu były.