-
Posty
1 908 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
36
Wszystko napisane przez Baszka
-
To wystarczy tym tynkom? Nawet przy założeniu grzania? O co Ty mnie podejrzewasz?hmm Kozy nie mam. Za to dysponuję psem i kotem . Drewnem też. Pięknie, osobiście ułożonym. A tak serio. Zakładając temperaturę dodatnią. Jak ogarnąć to palenie. Codziennie po pracy. Wystarczy to? Może jednak się wstrzymać z tymi tynkami do okien? Prześpię temat.
-
Wiem, wiem i dlatego od razu byli umówieni mistrzowie do tynków, coby przykryli i że niby nie ma . Jani a temperatura? Rzeczywiście mogą się tynki "zbiesić" jak zmarzną? Nawet jak zamówię okna w tym tygodniu, to trochę poczekam, miesiąc trzeba liczyć. O tej porze roku Jasiów wędrowniczków tam u mnie mało. Co nie znaczy, że się jakiś nie napatoczy, amator jeden.
-
Podsumowując: mogę mieć gazową kuchenkę, bo da się te ohydne rury zamaskować. Na wszelki wypadek gniazdko siłowe do płyty. W garażu też podobno warto mieć. Wstępnie mam "klepnięty" termin z elektrykiem na środę, czwartek, ale...Mam dylemat (nie dylemacik), czy nie przesunąć tych działań na po oknach. Bo okien ciągle nie mam.Rozważałam folię na deskach, ale boję się, że to się źle może skończyć dla tynków. Podobno przy działaniu niskich temperatur mogą nawet odpaść w niedługim czasie. Prawda to?
-
No i przekonaliście mnie łopatologicznie. Nawet nie będę na "żywca" chciała zobaczyć. Zrobię gniazdka nad blatem i basta. Na blacie w czasie działań rzeczywiście cudów nie brakuje. Skoro Orle o pierogach, to nie dalej j k dziś robiłam, wprawdzie tylko tzw. leniwe, ale zawsze mąki i bałaganu kupa.
-
No dobra z tym ciastem to rozumiem, ale nadal nie wiem, skąd ma być to obciążenie i jak go uniknąć. Co mogę/powinnam na tym etapie zrobić, by nie doszło do takiej sytuacji. A co z tzw. siłą? Gdzieś czytałam, że musi być do płyty indukcyjnej. Prawda to? Jeszcze nie wiem, czy chcę płytę. Najlepiej mi się pichci na gazie, ale mój zmysł estetyczny nie toleruje rur na wierzchu. Obudować nie wolno, a kotłownia na drugim końcu budynku w stosunku do kuchni. No i na wsi czasem prądu nie ma, a gaz, póki co , jest .To kolejny dylemacik.
-
Jako prawdziwa kobieta jestem w stanie wykonywać wiele czynności w jednym momencie . To będzie ta ilość obwodów. Natomiast mam dylemacik ze zmywarką. Można się śmiać, ale onegdaj remontując obecne locum zrobiłam miejsce z gniazdkiem i rurką ( tak najkrócej mówiąc) na zmywarkę i nigdy go nie wykorzystałam(stoi szafka). Rozważałam to sobie i doszłam do wniosku, że mogę bez niej żyć, bo porcelany i tak nie umyję(zawartość kredensu myta na święta), a na bieżąco jakoś ogarniam. Skutecznie mnie też zniechęcił zapach, by nie rzec smród, jaki u znajomych poczułam, kiedy coś dokładali do pełnej. Ta listwa, którą pokazałeś to nawet estetycznie wygląda, ale skoro Retro zohydza, to sama nie wiem, co sądzić. Proszę o przełożenie powyżej cytowanego zdania na jaśniejszy przekaz, co w praktyce to oznacza. O tym już pomyślałam. Mam teraz nad blatem światło i bardzo je sobie chwalę. A to, co pokazał Orle to też takie "psujate"?
-
No sama nie wiem, czy mnie to cudo zachwyca, no nie wiem. Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym przewodem i obciążeniem. Jednakowoż cena za robociznę wyższa.
-
Ja zaszpanować ??? Oj bo umrę ze śmiechu. Myślałam, że tak się teraz robi w nowych kuchniach, taki standardzik, a Ty piszesz goowno.
-
To mnie uspokoiłeś z tą podłogą. Nie do końca natomiast rozumiem o co chodzi z tym kolidowaniem z podłogówką. Nie wyobrażam też sobie za bardzo , jak to pożenić. Jedne kable nad drugimi? O obwodach już czytałam. Nawet ktoś napisał, że warto w osobne rozdzielić ogrzewanie górne i boczne na jednym poziomie. A jak można uszkodzić przy zalewaniu? Jeśli chodzi o kuchenne, to mówiła mi koleżanka, że się robi jakieś wysuwane z blatu roboczego. Nie widziałam jeszcze tego cuda. Do ilości gniazdek w obecnej kuchni( duża stare budownictwo) się nie przyznam. Przy tej ilości, jaką macie Ty i Orle , wstyd po prostu .
-
A szkoda ,byłoby o wiele prościej. Ta ilość gniazdek w kuchni lekko poraża( jak to gniazdka) i przeraża. Może masz dużą kuchnię. W mojej by to wyglądało jak lekka mania . Podejrzewam, że jak przyjdzie co do czego, to się okaże, jak u Ciebie, że czegoś brakuje. Umeblowanie z grubsza jest rozplanowane. To "własne życie przedłużaczy" już mnie denerwuje, bo nie cierpię kabli. Skoro o kablach. Elektryk chce je kłaść po podłodze. Użył argumentu, że wszyscy tak teraz robią. Jak się uprę, pociągnie po ścianach, ale już zapowiedział, że to więcej pracy, a zatem wyższa cena. Sama nie wiem, które rozwiązanie generuje mniej problemów w przyszłości.
-
Tynki maszynowe może i dobre, ale ta konkretna ekipa robi je z gotowej zaprawy, nie chcą sami mieszać. Mnie jakoś bardziej pasuje tradycyjne mieszanie. Wyobrażam sobie, może błędnie, że w takim rozwiązaniu jest mniej chemii. Te łazienkowe fidrygały ustaliłam, jak napisałeś. Co do cyrkulacji. Obecnie mam tak , że do ostatniego punktu poboru czekam zbyt długą chwilę, a jest to niewielka w końcu odległość i jeden poziom. Nie chcę, by mnie diabli brali w oczekiwaniu na ciepłą wodę . Muszę to jakoś rozwiązać. Nie wiem jeszcze, jak rozwiążę cyrkulację. Też mam szambo jak Ty. Doprowadzenie napięcia do wentylacji zostało dziś "zaklepane". Tak zrobię. Piwnica odpada, bo nie mam, za to zrobię alarm . To dobry pomysł. Muszę o tym pamiętać, na poziomie montażu . Tego się właśnie obawiam. Przy czym, jak wchodzę gdzieś do nowego domu, to się zastanawiam, co tak nabzdyczone tymi gniazdkami. To mnie dziwi. Jakoś tak sobie pomyślałam, że najłatwiej by mi było najpierw ustawić graty, a potem decydować o gniazdkach. Obalasz tę teorię .
-
Drzwi jeszcze nie sprawdziłam, za to muszę rozgryźć temat tynków. Mam poleconą ekipę, sprawdzoną, ale niestety albo stety, jak kto woli, robią tylko tynki maszynowe. Nie wiem dlaczego, jednakowoż wolę tradycyjne. Może to błędne myślenie, ale wydaje mi się, że w takim gotowym produkcie jest tona chemii, którą trudniej będzie wytropić w tradycyjnej zaprawie. Mylę się? Jestem też po wstępnych rozmowach z elektrykiem. Nie mam pomysłu, na co zwrócić uwagę, by było dobrze. Jedyne co wymyśliłam to to, by w danym pokoju pod włącznikiem światła górnego w linii prostej nad podłogą było gniazdko. Onegdaj pisaliście mi o wentylatorku w łazience, casus Tinka. Obydwie łazienki są z oknami, jest więc taka konieczność? Chyba, że okna nic tu do rzeczy nie mają. Jakoś trzeba sprytnie rozwiązać kwestię cyrkulacji wody. Możecie mi coś podpowiedzieć?
-
mieszkanie do kapitalnego remontu
Baszka odpisał daggulka w kategorii BLOGI - dzienniki/kroniki budów
Jaki Ty" niezgodliwy" jesteś . Popatrz na zagadnienie oczami Dagi i wtedy się zgodzisz. A skoro, jak piszesz, dom wygrywa, to ja się cieszę, ale to moja perspektywa. -
mieszkanie do kapitalnego remontu
Baszka odpisał daggulka w kategorii BLOGI - dzienniki/kroniki budów
Te dywagacje to trochę tak jak o wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Właśnie przy okazji budowy roztrząsając różne kwestie, boleśnie się o tym przekonuję. Co do meritum. Buduję dom nieco większy od swojego mieszkania, za które- jak Gaweł przytomnie zauważył- co miesiąc płacę czynsz. Mimo, że jest własnościowe. Zakładam, że awarii dłuuuuuugo nie będzie. Być może to optymistyczna wersja. Poza tym na nasze preferencje mają wpływ okoliczności życiowe i one nakładają nam okulary, przez które patrzymy. -
Myślałam, że tylko ja jestem ofiarą własnych działań około budowlanych. Trzymam kciuki, byś jak najmniej miał powikłań. A budową się nie przejmuj, nie zając .
-
Usunięcie przyczyny pominęłam, bo to dla mnie oczywistość. Przerobiłam kiedyś podobny temat. Zaciekało z rynny i zrobiła się piękna hodowla. Po naprawieniu usterki działania odbyły się wg przedstawionego wyżej schematu. Owszem, był bałagan, jak to przy skuwaniu, ale już nic nigdy nie wyrosło. Święte słowa. Nieważne, że zapożyczone, ważne, że piękne .
-
Jakaż piękna definicja zdania, jestem pod wrażeniem . Dlaczego nie można: 1. skuć grzyba 2. odgrzybić preparatem do tego przeznaczonym 3. zatynkować skute miejsce? Nie rozumiem.
-
Muszę tylko sprawdzić wymiary, żeby " nie straszyło" wizualnie.
-
Też o tym marzę. I zamieszkam najszybciej, jak się da, nawet w nie do końca wymuskanym . I znowu gratki Heniu . Nie pisałam dawno, zatem nadrabiam zaległości. Ostatecznie stanęło na dwóch wyłazach z podwójnymi szybami. Rozmiaru w tej chwili nie pamiętam, ale przeciętny kominiarz ma szansę z nich skorzystać. Okno dachowe w łazience też wstawione. Wybrałam takie do pomieszczeń o podwyższonej wilgotności. Dach skończony został w tamtym tygodniu. Teraz są robione ścianki działowe. Góra jest gotowa, w obróbce jest dół. Pokoje są na tyle duże, iż korci mnie, by zrobić dodatkowe garderoby. I jak to zwykle u mnie dylemacik. Chodzi o drzwi do tzw. salonu. Otwór jest zrobiony na 1, 20. No i się zastanawiam, czy go nie powiększyć, do czego mnie gorąco namawia mistrz. Może by było lepiej powiększyć i zrobić dwuskrzydłowe? Wszelkie uwagi mile widziane .
-
No właśnie dlaczego? Może Jani nie lubi kotów.
-
Może w moim dzienniku Heniu , swego czasu pytałam o skrzynki. Niestety nie pamiętam strony.
-
Tego się właśnie obawiałam. Czyli nie ma co kombinować, trzeba najpierw zamknąć, potem instalacje, potem tynki. Z wyłazem to jakaś paranoja. Wszystkie oferty, które dostałam na dach miały wyłaz w wymiarze 47*76 cm. Czytałam na forach, że to raczej nikczemny wymiar. Dziś zajechałam do hurtowni, z której biorę dachówkę, zapytałam o to, a tam panowie ( wszyscy trzej, jak muszkieterowie) że zupełnie wystarczy, bo przechodzi się bokiem. Myślę, że trochę szerszy nie zaszkodzi, tak na wypadek ciut szerszego kominiarza. Niech się chłopina nie morduje . Czy ktoś z Szanownego Koleżeństwa może mi coś doradzić odnośnie okien dachowych? Trzyszybowe, dwuszybowe? Na co ostatecznie zwrócić uwagę? Heniu, z tymi oknami właściwymi mnie uspokoiłeś. Tak sobie pomyślałam, że duży producent jak MS nie zrobi badziewia ponadwymiarowego. Jednakowoż ciągle się waham z wyborem producenta. Bardzo się ucieszę z każdej sugestii.
-
Chyba, że partnerka córki, która okaże się nimfomanką uzależnioną od twardych narkotyków . Każda wersja jest równie optymistyczna. Przy czym podsumowując kwestię wnuków dodam, że nie muszą to być moje wnuki . Wracając do spraw zasadniczych, czyli do budowy. Deskowanie praktycznie zakończone. Teraz jest kładziona papa. Piszę to tak lekko, a tylko ja wiem, ile wysiłku kosztowało mnie podjęcie decyzji, jaką papę wybrać. Ciekawa jestem, czy wszyscy tak cierpią dokonując wyborów rzeczy, o których wcześniej nie mieli pojęcia, że istnieją, czy tylko ja tak mam. Długo się miotałam, jeździłam i oglądałam te nieszczęsne papy, jedną nawet po długich roztrząsaniach kupiłam. Była to opcja papy na tekturze. Wczytując się w wątki u nas i u konkurencji wykoncypowałam, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Pewne obawy budziła wprawdzie jej łatwość przedzierania, ale co tam. Na szczęście wpadło mi do głowy podjechać z mistrzem, by na własne oczy ocenił trafność mojego wyboru, już wprawdzie po zapłaceniu, ale jeszcze przed dostawą. Mistrz ocenił, a w wyniku tejże ja czym prędzej odkręcałam transakcję. Ostateczny wybór padł na papę termozgrzewalną. Znacznie grubszą i praktycznie nie do przedarcia, znacznie droższą też, ale co tam , jak szaleć , to szaleć. W piątek przyjechała dachówka, zatem jest czas właściwy na wybór okna dachowego. Możecie mi coś zasugerować? W praktyce będzie tylko jedno, w górnej łazience i jeden wyłaz dachowy ze strychu. Miałam wprawdzie pomysł , by zrobić drugie okno dachowe w pokoju nad garażem, które wprawdzie duże, ale jest od północy. Jednak zrezygnowałam. Te okna wychodzą stosunkowo wysoko, więc myślę, że nie warto "dziurawić" dachu, choć ta dziura wypada od zachodu. Pozostanie mi podziurawienie dachu wyłazem. Główny mój dylemat obecnie to okna właściwe. Naczytałam się o nich wiele, a z decyzją ciągle mam kłopot. Rzecz w tym, że mam tych okien sporo. Ponieważ nie mam WM, tylko grawitacyjną, sprzedawcy jednomyślnie odradzili mi okna z najwyższej półki( jednak odradza no mi też nawiewniki, o których pisaliście mi , że muszą być , jak amen w pacierzu). Poczytałam też w oknoteście, że ważną rzeczą jest indywidualny dobór okien, zależny od lokalizacji, warunków, typu wentylacji itp. Ostateczni kandydaci na okna: 1. okno plus, profil Brugmann, wersja Art + thermo,okucia ukryte, klamki select Przy czym najwyższa możliwa wysokość to 2270 cm. 2.okno MS tytanowe termo, ten sam profil, zrobią jak trzeba i 2500 ( tak miałam pierwotnie, obecnie 2400 na dole i 2300 u góry) Cenowo to w zasadzie to samo. Podobnie jak Kapica, w której to firmie też robiłam wycenę. Moje wielkie wątpliwości dotyczą ilości szyb. Te wyceny są na pakiet trzyszybowy. Pytanie, czy rzeczywiście te trzy szyby są w moim przypadku niezbędne? Obawiam się nieco zaciemnienia przez tę trzecią szybę,ciężaru itp. Mylę się? Jeśli tak, to proszę o wyprowadzenie mnie z błędu. Ciągle najbardziej podoba mi się profil evolution, oknoplastu, dwuszybowy. Jeszcze odnośnie wysokości okien. Swego czasu Jani napisał, żeby sprawdzić dopuszczalne maksymalne wymiary u producenta. Czy to nie jest tak, że skoro kupuję produkt np MS u ich partnera handlowego, to znaczy, że oni go wykonują zgodnie z tymi wymiarami przez siebie akceptowanymi? Przypuszczam, że inaczej może być u drobnych producentów, to znaczy, że zrobią wszystko, co klient chce, ale tych nie biorę pod uwagę. Mylę się? Kolejny temat. Najbardziej by mi pasowało, by zrobić tynki i wylewki, a potem wstawiać okna. Czy jest jakaś możliwość takiego zabezpieczenia budowy, czy to utopia i muszę najpierw zamknąć budynek, a potem robić instalacje?
-
Dzieje się dalej. Lubię naturalnie, zatem: chciałam deski, zamówiłam wstępnie płyty, odmówiłam zdecydowanie płyty, zamówiłam deski. Schizofrenia budowlana trwa. Dach jest w trakcie deskowania. Jak mówi jeden z fachowców, mistrz Jan w wątku dachowym u konkurencji: "wnuki się będą cieszyć". No i dobrze, czasem można zrobić coś dla kogoś, nie tylko dla siebie .