-
Posty
1 908 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
36
Wszystko napisane przez Baszka
-
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć .
-
Wiadomo, jak koń pod górkę .
-
No tak myślałam, że przejrzała. Czy dobrze kombinuję, że jak ustawię teraz temperaturę na jakieś 14 stopni i będę ją taką utrzymywać, to będzie ok?
-
No bo tak się zaczęłam zastanawiać, jak wygląda wentylacja połaci u mnie. Nie wiem. Jak nie zacznie grzybem porastać za lat 10, to znaczy, że ok.
-
Czytam sobie o Twoich planach i zaczynam się stresować, ale dzielnie nie będę Ci śmiecić, idę do siebie.
-
Zajrzałam . Ciekawostka, ktoś gdzieś pisał, by podnosić o 1,5 stopnia i potem w tym samym rytmie obniżać. Tu pada pojęcie:"dojrzały beton". Moje wylewki były robione w lipcu. To może on już dojrzał, a nawet przejrzał? Serio pytam, czy taka instrukcja nie odnosi się do świeżych wylewek? Korci mnie zaoszczędzenie na tym wygrzewaniu, oj korci.
-
Fachowcy, no cóż inna kategoria ludzka. Elektryk postanowił mi pokazać, kto tu jest prawdziwym spryciarzem. Nie oddzwonił, nie odpisał. Za to żebym się za tymi chłopami nie zapłakała, działa kafelkarz. Jest dobrze (coś jak jajecznica w "Królu szczurów" ). Weszłam wczoraj do domu i uderzyło mnie gorące powietrze. Ohyda. Musiałam się od razu rozbierać. Tam teraz cieplej niż u mnie w chałupie. W czwartek minął tydzień wygrzewania. Korci mnie, by to już poprzykręcać. Jak myślicie? Chyba powoli mogę? Znajomi wcale nie wygrzewali i nic. Tyle, że budowali dość ślimaczo.
-
To , co napisałeś, PeZetku, to właśnie konkret dla kogoś takiego jak ja. Kawę na ławę, jak krowie na rowie, dzięki . Chyba, wiem, o czym mówisz. Wychodząc wczoraj wieczorem od siebie zobaczyłam, jak jeden z dwóch kominów w moim domku "pracuje". I pomyślałam sobie, że domek żyje, że zbudowałam dom. Skoro o rachunku życia. Rozmawiałam wczoraj ze znajomymi. Nie wygrzewali wcale. Tyle, że budowa rozciągnięta w czasie, więc wszystko szło bardzo wolno.
-
To ja poproszę nie wzorek, tylko konkrety, jak zrobić, by nie ostygł niczym nieboszczyk, a i by z torbami się nie poszło. Wygrzewam wylewkę i truchleję na myśl o rachunku.
-
Bo łabądki są ciepłolubne, a konisie od zawsze harcowały w różnych temperaturach. To tłumaczy preferencje . W każdym razie dziękuję tu Wszystkim , którzy mnie namawiali na podłogówkę kompleksowo: góra/ dół. Bajka. Dorwałam elektryka. Dyplomatycznie zadzwoniłam z telefonu koleżanki i odebrał. "Właśnie miał się ze mną kontaktować" . Jesteśmy umówieni na dziś. Kafelkarz działa. Przedwczoraj naciągnął klej, żeby zniwelować tę szparę pod bramą. Nałożył niecały cm. Wczoraj zaczął układać płytki. Rozmawiałam z monterem bramy. Regulację ostateczną załatwia sam napęd, tylko trzeba go odpowiednio zaprogramować.Powiedział, by zadzwonić, jak będzie kumaty facet na budowie, to powie , co i jak. Chcę wierzyć, że ten facet to tylko z powodu wzrostu jest mu potrzebny do tego programowania, w przeciwnym razie, będę się czuć szowinistycznie szykanowana . Przed chwilą przyszedł sms od elektryka, że dziś jednak nie da rady , .
-
Dziś pojawił się kafelkarz, za to straciłam kontakt z elektrykiem. Nie dzwoni, nie odbiera telefonów. W końcu jeden fachowiec powinien mi wystarczyć. W domu bardzo przyjemna temperatura 17 stopni. Jak dla mnie już w zasadzie wystarczająca do życia, do spania ciut za wysoka. Podoba mi się coraz bardziej. W sprawie bramy rozmawiałam z facetem, który osadzał. W zasadzie nie ma mowy o regulacji. Trzeba by osadzić na nowo opuszczając ją niżej o 1 cm. Jak kafelkarz podłożył z boku prowadnicy dwie płytki, to było akurat. Mówi, że to zrobi jakimś tam klejem i będzie ok. W zasadzie nie chcąc zdemontować bramy, muszę mu uwierzyć.
-
Znaczy trzeba trzymać kciuki z wszelakich sił, żeby poszło po Twojej myśli.
-
Się okazało, nie można regulować. Coś podłubał, ale nie to.
-
Pojadę na budowę i się może okazać, że można regulować , taka optymistka ze mnie. Jutro dryndnę w sprawie regulacji.
-
Tak zrobię , dzięki. Cudotwórca ( skrót cudownego kafelkarza) miał ułożyć wczoraj pasek płytek pod bramą. Jak pojadę, się okaże, co zrobił.
-
Już widzę ich entuzjazm. Przyjadą w ramach czego? Brama była osadzana dawno. Znów będę płacić jak za zboże. O jakiej gumie mowa?
-
A nie, bo to w sumie krótka lista. Retro, nie zagaduj, tylko lepiej napisz, co mogę zrobić z bramą garażową. Pisałam w poście 1240.
-
No cóż, do mojej listy marzeń dopisuję kolejne: zobaczyć to na własne oczy .
-
Wyraźnie przeceniasz moje możliwości . Też mam problem . U nas takich nie ma. Tak na marginesie tej szyby. Ona owszem się "czyści" sama, jak jest palone drewnem sezonowanym. Wiem od sprzedawcy kóz . Kozy pirolityczne żyją na pewno w Kanadzie. Czy gdzieś jeszcze? Nie wiem. Za jakiś czas będę wiedziała, czy jest sens przeflancować taką do Polski. Wezmę pod uwagę. Dobrze, że dodałeś, iż bez ozdobników,bo już się zaczęłam obawiać o Twój gust .
-
Tak właśnie planuję. Jeszcze nie miałam czasu popatrzeć. Może i do ogarnięcia, ale jak wczoraj dłubał, a sam to w końcu zakładał, to raz go kopnęło , raz zrobił zwarcie i wywaliło różnicówkę. Pewnie dlatego, że nie miał browca . Taaak, miał wpaść. Nie wpadł, ale smucić się nie smucę, bo wpadł za to kto? Tak, kafelkarz, którego wczoraj nie było. I jak się tu nie cieszyć? . Przy okazji tenże zgłosił problem. Brama garażowa jest osadzona za wysoko. Jak położy płytki, będzie wiać. Mówi, żeby obniżyć bramę. Brzmi prosto, ale nie wiem, czy jest takie proste do wykonania. Z "bramiarzami" mogę rozmawiać w poniedziałek. Co ewentualnie można zrobić, nie chcąc ruszać bramy? Mówi, że jak nawali grubo kleju, to będzie pękać.
-
O widzę, że lubisz jazdę po bandzie. Jak Cię Sola dorwie na jakim zlocie, a się w końcu wybiera, to Ci pokaże .
-
Może nawet nie wizualnego pomniejszenia się obawiam, ile raczej, "nabzdyczenia" materiałowego. Zważywszy okna złoty dąb z klamkami stare złoto, musiałby to być płat miedzi? mosiądzu? Faktura gładka, prosta.
-
Doświadczenie rzecz bezcenna . Uspokaja mnie Twój wpis, bo rozważam szklaną płytę pod kozę i też nie do końca wiem, czy to dobry pomysł. Jeśli możesz, to zasugeruj coś, ale u mnie, żeby Soli nie zaśmiecać. Jak niesłusznie? . Właśnie .
-
Heniu, panowie się nie znają. To przypadek. Mnie też męczy tłum na budowie. Zaczynam mieć tych chłopów zwyczajnie dość. Choć poza słownością i lekceważącym podejściem do kobiety-inwestorki niektórych, to nie mam złych doświadczeń. Temat szyba pod kozę jest nowy. Estetycznie kuszący, bardzo. Muszę trochę o tym poczytać.
-
To się czym prędzej pozbieraj . Kolejny dylemat inwestorski to podstawa pod kominek. W zasadzie chciałam dać płytki ( czaicie? chwila dłużej z kafelkarzem , przywiązałam się ). Tak mam teraz i jest ok, ale posiadam kominek rogowy. W domku koza będzie stać na środku krótkiej ściany. Najpraktyczniej byłoby cały ten kawałek wyłożyć płytkami, bo jak zrobię tylko część, to w kącie wyjdą docinki paneli o szerokości około metra. Jakoś to zaburza mój zmysł estetyczny. I znalazłam rozwiązanie w postaci szklanej podstawy, tylko... Odradzam Soli drzwi szklane, a chodzi mi po głowie podstawa szklana pod kominek . Znajomi mają dla odmiany płytę z jakiegoś kamienia i to też by było do zaakceptowania, o ile w kamieniu da się wyciąć dziurę na dolot powietrza. Możecie się podzielić doświadczeniem i przemyśleniami?