Skocz do zawartości

solange63

Uczestnik
  • Posty

    3 024
  • Dołączył

  • Dni najlepszy

    51

Wszystko napisane przez solange63

  1. Ale ten czas ucieka. Strasznie dawno mnie tu nie było. 22 stycznia roku pańskiego 2018 zapłonął w domu pierwszy ogień Po kilku latach dywagacji i rozważania chyba 10 różnych opcji, poszliśmy w minimalizm. Oto jest i ona; kózka Dovre
  2. Ale, że zaprosiłeś zlotowiczów, a jak nie jadę to co? Wykluczona jak zwykle
  3. zazdrości mi inteligencji, urody, młodego wieku, a przede wszystkim wrodzonej skromności
  4. Okropnie uogólniasz, aż mnie boli. No to na moim przykładzie; Budowa rozpoczęta w 2013. Faktycznie jak piszesz budowaliśmy, gdy były pieniądze. Jak nie było to normalnie żyliśmy, zapominając o murach, które stały 750 kilometrów dalej. Jest rok 2018. Mam 30 lat i niedługo wprowadzę się do domu bez kredytu. Zapomniałeś dodać, że ci ludzie którzy mają pieniądze i budują w rok, mają je od banku, a nad sobą widmo spłaty do 60-tki. Przynajmniej jakieś 90% z nich. Gdybym miała się cofnąć w czasie i wybierać jeszcze raz, moje decyzje byłyby dokładnie takie same. Zgoda co do jednego. Ja od 2007 roku czytałam. Wszystko o budowaniu. Od czasopism branżowych po podręczniki do nauki zawodu np. murarza, dekarza itd. Z grubsza wiedziałam co, z czym, dlaczego i po co. Projekt był indywidualny, bardzo długo dyskutowany. Do budowy trzeba się bardzo dobrze przygotować merytorycznie.
  5. Taaaaaaaaa, ta "lepszość" materacy mnie przekonuje. Prawie na 100%. Opcję prawie pozostawiam sobie na wywalenie tych genialnych "eko" materacy jak się w nich robale zalęgną.
  6. Ani trochę niemiecki. Solange to imię francuskie (czyt. "solanż"). Projektant mojego domu został kierownikiem budowy. Wiedziałam, że "swojego dziecka" skrzywdzić nie da. To jest pierwsza rzecz o którą musisz zadbać. Dobry kierbud to połowa sukcesu. tutaj na pewno nie można oszczędzać i opcja budżetowa za tysiąc złotych nie wchodzi w grę. Potem było, jak napisałam. Prace zostały zaplanowane tak, żebym była na miejscu. Dla stanu surowego, to nie jest kolosalny wyczyn. Tydzień urlopu na fundamenty. Wracasz do pracy na miesiąc, potem tydzień urlopu na mury. Kolejny na więźbę i pokrycie. Oczywiście piszę tu o pracach zleconych firmie, a nie o najmie Ździcha, Zbycha i Mietka (zbieżność imion przypadkowa) co to 40 lat temu postawili dom za skrzynkę gorzały.
  7. Mniej bywam ostatnio na forum i widzę, że się towarzystwo ostro rozbrykało Dawno Prezesu od nikogo łomotu nie dostał? Bo normalnie aż się prosi
  8. Dramatyzujecie. Ja buduję 5 rok. Z czego pierwsze 4 "korespondencyjnie". Wyobraź sobie Leszku, że się jeszcze nie rozwiodłam i surowego domu nie sprzedaję Są i tacy, którzy dłużej budują. Popieram pomysł projektu indywidualnego. Co do samej budowy. Można prace zaplanować tak, że autor wątku będzie doglądał głównych prac w czasie swojego urlopu. Sama tak robiłam i się sprawdziło.
  9. U mnie było potrzeba 40 cm "czegoś". Poszedł drobny gruz, a jak nie był drobny, to mój tata systematycznie młotkiem rozwalał większe kawałki. Na to 20 ton żwiru 2 mm.
  10. Psu trzeba zapewnić większą dawkę ruchu i nie dokarmiać. Jaką karmę dostaje teraz? Co to za rasa, ile pies waży? Ile ma lat?
  11. Oficjalne wytyczne też się zmieniają Aktualna piramida wygląda tak:
  12. Ze sposobem odżywiania jest o tyle trudno, że złe efekty mogą uwidocznić się dopiero po wielu latach. W momencie homeostazy organizmu wszystko się jakoś kula. Przyjdzie choróbka mniejsza lub większa i wtedy może pierdyknąć wielopłaszczyznowo i rzucić się na różne organy. Jednoosobowe przykłady mnie nie ruszają (Lutz żył 98 lat). Mój dziadek do 40-tki wypalał 3 paczki papierosów, nie stronił od alkoholu, a dożył 95 lat. Czego to dowód? Tylko tego, że miał bardzo dobre geny. Mam świetnego wykładowcę od dietoterapii. Zapytam go w styczniu o pogląd na tę sprawę i ewentualne źródła naukowe.
  13. Jeśli masz firmę, która zbuduje pod klucz jest to realne. Jeśli system gospodarczy, to potrzeba dużo wiedzy, samozaparcia, szczęścia żeby się udało. Nie jest to niemożliwe, ale będzie bardzo trudne.
  14. Jest to jedna z dwóch opcji. Bo zastanawiamy się czy nie pociągnąć rury jak najwyżej obok komina i wpakować jej w komin z metr pod wylotem. Jeśli to rozwiązanie się nie spisze, to faktycznie pozostanie wyciąg.
  15. nie zmienia to faktu, że moc zależy od ilości napakowanego drewna do kominka. Jak sobie wrzucę 3 kawałki, dla zrobienia nastroju, to temperatura w salonie nie wzrośnie mi do 30 stopni
  16. Tak; nie znam się, ale się wypowiem Przypomnę tylko, że mój kominek będzie miał moc max 9kw
  17. To idziemy dalej z wątpliwościami. Mam skopany komin. To znaczy najmniejszy z możliwych; 14x14. Hajduk wylot spalin ma 180. Czy mogę taki wkład podłączyć, do tak małego komina? /wlot powietrza akurat na bogatości- fi 160
  18. Razowe ze wszystkich dostępnych mąk, z dużą ilością ziaren wszelakich.
  19. Ad.1 Mnie za to w ogóle nie bawi fakt, że ktoś promuje drastyczny sposób odżywiania "bo na mnie działa". Dukana też wielu promowała, a gro osób trafiło po nim do szpitala z rozwalonymi nerkami. Kto był na Dukanie wie również, że za pierwszym razem efekt spadku wagi ciała, jest wręcz spektakularny, niestety za 2 lub kolejnymi razami efekt jest mizerny, lub nie ma go wcale. Fakt jest taki, że źle dobraną dietą można człowieka zabić i nie jest to ani trochę przesadzone stwierdzenie. Kolejny fakt jest taki, że śmierć ta następuje powoli, a niszczenie tkanek nie jest widoczne w podstawowych badaniach. Dieta wysokotłuszczowa obciąża trzustkę, wzmaga produkcję kortyzolu. Bardziej narażone są kobiety, co nie zmienia faktu, że Ciebie też może trafić. Wtedy przeprosisz się z pigułeczkami, żeby móc normalnie funkcjonować. Może się okazać, że dożyjesz w znakomitym zdrowiu do setki, bo jesteś w promilu osób na które dieta niskotłuszczowa lub ketogeniczna działa dobrze. Co nie zmienia faktu, że promowanie jej dla każdego jest nierozsądne. Ad.2 Bigpharma zalatuje mi antyszczepionkowcami i ziębianami. Argument tak żenujący, że w sumie nie powinnam go komentować. Zawsze zastanawiałam się skąd w ludziach to zamiłowanie do teorii spiskowych. Mam na studiach Profesorów, którzy żyja tylko z wykładania na uczelniach. Nie wiem kto miałby im płacić i po co. No i na koniec. Nie licząc nowotworów mózgu, cała reszta w różnym stopniu jest dietozależna. Wystarczy żyć zdrowo, uprawiać sport, a będziemy na końcu listy potencjalnie chorych. Problem polega na tym, że ludzie to hedoniści. Kolejny problem polega na tym, że kochamy skrajności; większość osób ma za dużo węglowodanów w diecie, to ja je ograniczę do max 70 g/na dzień. Prawda jest taka, że są nam potrzebne do życia. Najistotniejszy jest źródło tych węgli. Ot i cała tajemnica.
  20. Nagminny problem obecnych czasów; nie znam się, ale się wypowiem. Niektórzy powinni mieć ograniczony dostęp do internetu
  21. to akurat też fanatyzm przynajmniej promowanie diet niskowęglowodanowych dla wszystkich, jako perpetuum mobile na problemy żywieniowe dzisiejszego świata. Takie odżywianie powinno stosować się chwilowo, pod ścisłym nadzorem lekarza. Jak weszłam do sklepu na wymienionej stronie, to mi się włos zjeżył. "Dieta osobowości", "Wylecz raka"... nie dziwota, że mamy w kraju jedną z wyższych śmiertelności, jeśli ludzie zamiast u lekarza, leczą się sami... z raka
×
×
  • Utwórz nowe...