Wieści z frontu robót: Jestem o włos od uruchomienia... może o grzywę. Pozostało naczynie wzbiorcze do wpięcia w instalację. Podłączyłem baniak. Jest git, choć nie całkiem. Pół dnia miałem wyłączone ogrzewanie, a ponieważ musiałem skasować prowizoryczne naczynie wzbiorcze, żeby podłączyć rury, to teraz niespecjalnie mogę nabijać temperaturę, bo jak mi woda spuchnie, to się nie zmieści w tym, w czym jest, bo nie ma gdzie się przelać. Do tego temperatura za oknem - minus czternaście! Ciurla więc sobie ciepło z jednej grzałki i nijak nie ma szans iżby podnieść temperaturę. Mam trzy wyjścia: primo) zamontować naczynie wzbiorcze jakkolwiek - kiepski patent; secundo) włączyć farelkę albo tertio) kupić flaszkę i czekać aż może samo się wyjaśni, zrobi, ociepli. Normalnie -14