Dzięki za odpowiedź, Olek, ale chodzi o to, że niestety u nas legary już się nie zmieszczą 😟. Jak wylewaliśmy płytę pod taras - uwzględniliśmy niższy poziom, żeby coś (nie wiedzieliśmy wtedy co: kamień, płytki, drewno) się jeszcze zmieściło. Potem niestety ktoś nam pokazał Rembrandta - no się wydawało super-hiper! Przyjechała ekipa, dolała taras i zrobili nawierzchnię... Po drugim malowaniu już było widać, że coś jest nie tak - wystarczyło przejechać tęką i wyłaziła goła wylewka. Gość przyjechał, zdarł to wszystko i proceder powtórzył... To było wczesną jesienią... Zanim przyszła zima - nawierzchnia zaczęła odłazić znowu... Pojawiały się pęcherze i powłoka odpryskiwała. Bujamy się z gościem dobrych kilka lat i ... nic! Rozkłada ręce i mówi, ze pierwszy raz mu się coś takiego zdarzyło, że musiało być coś z betonem wylewanym na taras. Na naszą idpowiedź, że to była jego ekipa i to oni wszystko załatwiali - nie odzywa się... Szlag mnie trafia, bo gostek już telefonów ode mnie nie odbiera, na smsy nie odpowiada. Dobrze, że rodzina liczna, to z któregoś telefonu uda mi się go w jajo zrobić raz na jakiś czas i odbierze. Wczoraj odebrał telefon (córki), bo mojego smsa zlał... Oczywiście nie ma go na miejscu, będzie końcem miesiąca 😡.