Potwierdzam. Kiedy mieszkałem w bloku, wszyscy mieszkający naprzeciwko (czyli ze ścianą zewnętrzną, bo ja miałem mieszkanie w środku) mieli podobne wykwity na tej ścianie. Bo one łapały wilgoć podczas deszczu, który przecież nie pada idealnie pionowo, zawsze wiatr coś na ścianę zawieje. No i ścian nie dało się ogrzać. Pamietam, jak cała nasza klatka schodowa (11 pięter) poszła na Walne Zgromadzenie Spółdzielni, aby zagłosować za dociepleniem ściany. I się udało!
Wtedy pierwszy raz piliśmy z sąsiadami prawie do rana na placu zabaw, bo żadne mieszkanie wszystkich by nie pomieściło. No i było głośno, a dzieci już spały.