Skocz do zawartości

daggulka

Uczestnik
  • Posty

    21 739
  • Dołączył

  • Dni najlepszy

    144

Wszystko napisane przez daggulka

  1. Koniecznie ... jak już dojdę do upragnionych 58 kilo (dobrze napisane : jak dojdę ) to uskutecznię fazę III .
  2. No niestety , jak po każdej diecie - tak i po tej trzeba się pilnować. Właściwie jeśli ktoś ma tendencje do tycia , to musi sie pilnować całe życie. Ja mam zawsze kryzysy w święta ... wtedy się zaczyna i jak się nie opamiętam w porę , to kończy się jak teraz. W ogólnym rozrachunku nadal wygrywam jeszcze kilka lat temu ważyłam sobie 80 kilo . Dziś wszamałam sernik przed pracą , w sklepie po drodze capnęłam medaliony z łososia. Taki jest plan żywieniowy w pracy. Po wodę musze skoczyć, bo zapomniałam kupić. Wczoraj moja słaba silna wola walczyła i przegrałam - zostałam zaproszona wczoraj na kawę i lody i wszamałam te lody ... co tam lody? to był dupny deser lodowy w pucharze z polewą czekoladową, i bakaliami . Widocznie tego mi było trzeba psychicznie i fizycznie , bo nie miałam zbyt dużych wyrzutów sumienia . Od dziś już jestem spokojna ... mam zapas słodkości dukanowskich , pełną lodówkę wczorajszych zakupów ... i odpowiednie nastawienie. Zważyłam się - mimo wszystko wskazówka drgnęła lekko w dół , jest 64,5 kilo. Lecimy dalej z koksem
  3. Taaaa... wylazłam z kuchni , upiekłam piernik, sernik i zrobiłam ptasie mleczko. Słodkości załatwione na dni kilka. Odgrzebałam też z wewontku kilka przepisów na słodkości inne , ale to następnym razem. Zrobiłam zakupy : mnóstwo ryb, drobiu , wątróbka, wędlina z kurczaka , jajka , serki , jogurty .... no i "stałe"pozycje jak maizena, otręby i te inne wsje .... zabuliłam w sklepie 250zł , ale styknie na długo Wsunęłam właśnie chipsy z wędlinki drobiowej popijając wodą... Zrąbanam jak kuń... spadam do wyrka . Dobranoc
  4. Adrian .... odpuść. Nie Twoja tylko racja jest najważniejszą racją. Jesteś w cholerę poukładany , potrafisz i możesz sobie wiele zaplanować, jesteś systematyczny i do tego uparty .... typowe skorpionisko . Ja tez jestem skorpionisko, i tez uparta i jak chcę to potrafię .... ale nie Twoimi sposobami. Mam swoje. Jestem jaka byłam ... nic się nie zmieniło. Poprzednio na diecie też mało gotowałam ... dbałam raczej tylko o to, żeby było coś słodkiego bez czego nie mogę sie obejść. Dało radę? Dało - schudłam ... Teraz tez dam radę i sorrrry , nie zamienię się nagle w Gesslerową bo nie mam na to czasu, chęci i najzwyczajniej mi się nie chce. Przyjmij proszę to, że nie każdy jest taki jak Ty i Twoimi sposobami w odchudzaniu kierować się powinien. Proszę o doping , a nie narzucanie swojego zdania. Tyle .
  5. oj tam ... niech się czepią ... powiem, że wydoiłam ptaka, nic mi nie zrobią
  6. Brak czasu, lenistwo, niesystematyczność ... przecież mówiłam, że nie jestem ideałem . Wymagacie ode mnie zdecydowanie zbyt wiele ... Dziś znowu nie mam czasu pichcić - zostałam wmanewrowana w plany wyjściowe popołudniowo-wieczorne . Jadę na tym co w sklepie capnę .... może choć uda mi się wieczorem ptasie mleczko zrobić - brakuje mi słodkości ...
  7. ok, dzięki .... a produkcja z dowozem wchodzi w grę?
  8. ni mom czasu teraz .... deficyt chroniczny że tak powiem ptasie mleczko to sekund pięć , tak jak twarożek z wędliną kurczakową który aktualnie wsuwam tudzież sałatka z tuńczyka i jajca .... ja mówię o gotowaniu dukanowskim pełną gębą.... ni mom czasu .... ale ptasie mleczko se jutro uskutecznie w dwóch smakach , bedzie na kilka dni zastępować czekoladki ukochane a może jak bede miała jutro więcej czasu to faktycznie coś poczaruję więcej .... zobaczę.... póki co miałam dziś swojego kompa ogarnąć - nie zdążyłam, więc sam widzisz jak to u mnie jest ....
  9. czy ja wiem? ogólnie będąc na diecie nie siedze i nie pichcę ... jem potrawy i półprodukty dozwolone .... więc dlaczego miałabym pichcić bladym świtem przed wyjściem do pracy? jest taki zestaw tego co wolno z gotowców , że doprawdy nie muszę spędzać pół dnia w kuchni oczywiście będąc na dukanie - staram się jednak jeść kilka razu dziennie , będąc w pracy też jem .... tylko nie przygotowane pieczołowicie potrawy , a te gotowe - dozwolone w diecie ... nie wiem na czym opierasz swe wnioski , że to akurat powód porażek wszelakich ....
  10. Dobra , koniec filozofowania .... czas zająć się oponą zimową.... Od rana pożarłam : dwa medaliony z łososia , puszke tuńczyka w sosie własnym, kilka plasterków wędliwy "kurczak gotowany" , pochłaniam własnie jogurt 1% z łyżką otrębów truskawkowych (wiem, te otręby nie są dozwolone ... ale zawsze je pożerałam bo nie trawię w jogurcie otrębów pszennych ani owsianych) ... wypiłam dwie kawy z mlekiem 2% (tylko takie mam , a kawa bez mleka mnie nie kręci ) ... i wypiłam pół butelki wody ... sprzątam .... wyłączyłam myślenie .... idę kontunuować
  11. W nawiązaniu .... staram się pracować nad sobą - uczę się , staram się rozwijać. To w sensie egzystencjonalnym. Z emocjami chyba nigdy nie dojdę do ładu ... sama na dziś nie wiem co lepsze: ciągłe rozgrzebywanie ran u psychoterapeuty i jak to nazywają - praca nad emocjami czy zamknięcie w szufladzie przeszłości i nie w ogóle myślenie o tym co było. Nie wiem ..... mogę nie wiedzieć, mam prawo nie wiedzieć. Ale tak myślę - skoro moja wielomiesięczna praca nad emocjami przyniosła stan w jakim teraz jestem i pomogła mi w stanie w jakim byłam (depresja) .... skoro teraz jest lepiej niż było to może czas już zamknąć stare rozdziały , przestać grzebać i analizować i po prostu odciąć się od tego co było ... Tylko - nie da się ... przeszłośc wraca ... w snach , we wspomnieniach , w zasłyszanej starej piosence ... Łatwiej jest odciąć przykre emocje , ale wtedy nie czujemy też tych radosnych .... zamykając się z jakichkolwiek powodów na swoje emocje , zamykamy się na wszystkie .... nie czujemy bólu , ale też nie czujemy radości .... I tu wracamy do punktu wyjścia: jak lepiej? czuć wszystko i cierpieć czy nie czuć i mieć wyj....ane na wszystko i siebie? odciąć się i "stwardnieć" czy dopuścić jednak wszystkie emocje z którymi sobie często nie radzimy? nie radzimy sobie i : zażeramy bądź głodzimy .... zamykamy się w sobie bądź reagujemy agresją.... Nikt nie da recepty .... Ale tak, racja .... wielu z nas ma problem z nadwagą , bo ma problemy z emocjami z którymi sobie nie radzi .... Taka prawda ... Łatwiej jest schudnąć i tyć, schudnąć i tyć ... niż rozprawić się z emocjami ... Bo łatwiej jest ogarnąć fizyczność niż psychikę....
  12. a wiesz .... ta pierwsza wersja dziuni - ta bez fotoszopa , podoba mi sie bardziej motywacja jest .... na głodniaka, jeno po kawie .... nawet w lustro nie musze patrzeć , po prostu czuję się ociężała jak słonica
  13. tak, właśnie .... masz rację.... u mnie jest tak, że ja do decyzji musze dojrzeć , musze popełnić kilka fakstartów, zaliczyć kilka porażek i kopów od swojej słabej silnej woli , żeby zdobyć motywację..... kilka przemyśleń .... wiem, że diety ograniczające ilość żarcia działają na mnie jak płachta na byka a ruch i systematyczność nie są że tak powiem moją mocną stroną - doszłam do tych wniosków po wielu falstartach lata temu zanim trafiłam na Dukana .... schudłam dopiero na tej diecie i utrzymuję tą wagę ... co prawda z wzlotami i upadkami , ale ostatecznie wygrywam .... teraz mam 65 na blacie , zbierało sie od świąt , dobiło rzucenie palenia .... chyba zmienia się wtedy człowiekowi metabolizm , pojęcia nie mam ale widze jak mnie rosnąca coraz bardziej oponka uwiera i wkurza mnie to niemiłosiernie .... jestem wiecznie zmęczona , mam wrażenie że mam opuchniętą twarz .... mam ogromny apetyt na słodycze (jak zwykle) , podjadam , japa mi się nie zamyka - to chyba jakaś reakcja nerwowa organizmu na rzucenie palenia - taki "zamiennik" skoro tak mam teraz , to lepiej żebym podżerała coś co mi wolno a mimo wszystko chudnę .... czyli w ostatecznym rozrachunku wracam do czegoś, co było dla mnie najbardziej skuteczne .... do Dukana... założenie : 6 kilo do zrzucenia .... jak się uda, to więcej .... dziś zaczynam .... ogarnę chałupę , wieczorem zrobię sobie galaretę drobiową i jakieś tam inne ... pólki co mam w domu ryby , serki, ser biały , jajka .... wystarczy .... musze pamiętać, żeby dużo pić .... butelka wody plus kawy , herbaty ... zaczynamy .... życzcie mi powodzenia ...
  14. ok , słodycze dziś pójdą won ... będzie bolało, ale trudno ależ Ty upraszczasz ... gotowca chcialam i tyle no ale ok , skoro nie tak ... to dziś ograniczę żarło, wieczorem poświęcę trochę czasu nad ułożeniem planu ... na pewno muszę odkwasić i odtoksycznić organizm - na to poświęcę kilka dni ....potem właściwy plan...
  15. nie mam czasu se planu odchudzania opracować , a Ty mi każesz cały wewontek czytać ?! jutro jest dobry wstęp ... upichciłam Kasicy w piekarniku kuraka w warzywach bez tłuszczu ... chyba dobre na początek ... musze tylko jakoś wmusić w siebie wodę (dotychczas z płynów to jeno kawa, herbata i piwo ) , zaprzestać podjadania i przestać żreć słodycze - i tu jest pies pogrzebany
  16. Jeeezzzzuuuu ... co za czasy nastały .... ni mom czasu sie odchudzać . Cielsko urosło po świętach , rzucaniu palenia i dogadzaniu urlopowemu do wagi 65 kilo . Wezmę się , wezmę się na pewno bo jak mi sie rozbuja tendencja , to sie nie pozbieram i obudze się ważąc 70 kilo . Weźcie dla mnie coś wymyślcie ... takiego co nie trza za dużo czasu temu poświęcać , bo mam deficyt w tym zakresie teraz. Przyjmę na klate i wdrożę tylko żeby nie było czasochłonne , a żeby było skuteczne. Dałam rade rzucić palenie ( w sytuacji kiedy psiapsióła pracowa dymi mi pod nosem jak parowóz nie ułatwiając zadania ) , więc dam radę ogarnąć wagę .... jeno pomysłu mi trza . Plissssss ... weźcie coś wymyślcie dla mnie .
  17. Yhm yhm yhm , że tak zachrząkam znacząco . Ja się grzecznie pytam - gdzie są filmy od Ivana i Coolibra , hę?
  18. Jeeeeeezzzzu ... dzis mam wrazenie, ze zaloze hulahop i bedzie pasowac :/ . Wcale bym sie nie zdziwila, gdyby wskazowka na wadze przekroczyla 65, na szczescie nie maja tu wagi . Niemozebne rozbestwienie nastapilo przez ostatni tydzien ... no ale coz, urlop. No i nie pale juz prawie 3 tygodnie za to jedzenia se nie zaluje - widac po spodniach, ktore z bieda mi sie juz na tylku mieszcza - dobrze, ze maja lykre ;) . Po urlopie , czyli w srode zaczynam planowac zrzucenia zbednego balastu. Odchudzaczom powodzenia i samozaparcia zycze . Sola- z tym stresem masz racje - trzymaj sie kobito coby szczypiorek z ciebie nie zostal ;) .
  19. róbta jak chceta .... mam nadzieję, że się wyrobicie do mojego powrotu
  20. bardzo , bardzo , bardzo .... prawdziwe
  21. Coś mi się obiło , że jakież filmiki miały być . Ivan, Michał ... będą?
  22. też się zastanawiam co z sobą zrobić ... utopić nie da rady bo wyporność nie pozwala, powiesić nie bo linka pęknie na bank , pod tira nie bo szkody będą jak po hipopotamie , szkoda auta ... ech , pozostaje zrzucić te nadbyte 5 kilo , i to szybko żeby mi się organizm nie zagalopował na amen ... dukan nie - źle go ostatnio toleruję ... coś wymyślę, jak wrócę z urlopu ... tobie - Piotr powodzenia ...
  23. siebie to i ja się boję oj tam, bywają różne zwichrowania
×
×
  • Utwórz nowe...