przepis jest banalny. Nauczyli mnie go włosi jeszcze gdy pracowałem na Sycylii. Tyle że oni nie robili tego hurtowo 40 cytryn obierasz. Łupy ładujesz do słoja lub gara, i zalewasz 1,5 litra spirytusu. Zawijasz folią lub czymś innym aby było hermetyczne. Odstawiasz na tydzień. Po tygodniu odcedzasz łupy, a spirytus zalewasz wodą w proporcji każdy jak lubi. Ja robię 50/50. Dosładzasz dużoooo do smaku, mieszasz i odstawiasz na kilka dni do przeżarcia. Gotowe. Najlepszy myk jest wtedy (i zupełnie nie wiem jak się to dzieje), gdy do spirytusu dolewasz wodę. Wtedy bezbarwny spirytus dostaje arcyżółtego koloru. Tak więc nie potrzeba nawet barwników a cytrynóweczka jest żółta i pyszna. Polecam szczerze bo naprawdę w sklepie takiej nie kupisz.