Skocz do zawartości

bajbaga

Moderator
  • Posty

    16 346
  • Dołączył

  • Dni najlepszy

    420

Wszystko napisane przez bajbaga

  1. Ciekawe stwierdzenie, bo to dowodzi, ze w domach doskonale izolowanych - latem nie ma wentylacji .
  2. I to jest sedno sprawy, albowiem tego dotyczy dyskusja. Nie zamierzam rozmydlać tego zagadnienia.
  3. Szanowny Panie TB, znów w swojej łaskawości „zapomniał” Pan dopisać, że przyczyną takiego stanu rzeczy było zastąpienie przy produkcji, oryginalnych materiałów, materiałami odpadowymi (pyłami z odsiarczania spalin w elektrowniach węglowych). W efekcie wyprodukowano bloczki wadliwe i niezgodne ze specyfikacją produkcyjną. Dotyczyło to jednak tylko jednego zakładu produkcyjnego (Haniel Baustoffwerke) a i cała produkcja szła na rynek miejscowy. Nie jest ładnie liczyć na to, że forumowicze nie sięgną do źródła. A całkiem nieetyczne jest uogólnianie tego faktu, w celu uprawdopodobnienia swoich teorii .
  4. To prawda, ale dotyczy to tylko zaprawy letniej – na zimowej można murować do -10 stopni. Wyciągniecie wniosku, z tej błędnej informacji, że dowodzi to, że należy przed zimą tynkować i ocieplać jest niczym nie uzasadnione. Powoływanie się przy tym na producenta jest nadużyciem, bo pisze: http://www.xella.pl/downloads/pol/product/...PLUS_062010.pdf strona 6 u dołu po prawej. Życie również zweryfikowało ten zapis – oczywiście potwierdza, co sam mogę zaświadczyć, bo znam przypadki, że dom z Ytonga stał kilka lat (dokładnie 4), pod dachem, ale bez okien („zabite” dechami). Latem tego roku został ocieplony wełną i otynkowany. Nie było żadnej „destrukcji” ściany. Zaznaczam jednak, że dom postawiono zgodnie ze „sztuką” zalecana przez Xella.
  5. Masz wielce obiecujący „tytuł” forumowy. Bardziej pomocna byłaby tabela higroskopijności danego gatunku drewna, niż tabela skurczu. Formalnie rzecz ujmując drewno „pracuje” (ten skurcz) tylko wtedy, kiedy wchłania lub oddaje wilgoć, temperatura ma tu tylko „nieznaczny” udział. Ale to dotyczy tylko drewna surowego – niczym nie zabezpieczonego, a jakoś jestem pewien, że nasze podłogi są, co najmniej olejowane, co w zasadzie wyklucza ten proces.
  6. To też prawda. Ale, moim zdaniem, wszystko zależy od przepływu(ilości) powietrza „zasysanego z kominka”. Podniesienie temperatury powietrza „wydechowego” o kilka lub kilkanaście stopni, nie powinno być problemem dla „plastykowego” wymiennika. Z drugiej strony, przewidując takie rozwiązanie, na wszelki wypadek, należałoby zakupić centralę z wymiennikiem metalowym – co nie jest takie trudne ani kosztowne.
  7. Już wcześniej o tym pisałem. Nie kwestionuję możliwości wykonania klimatyzacji w pełnym tego słowa znaczeniu – czyli ogrzewaniu i chłodzeniu pomieszczeń połączonego z wentylacją, ale musi to być "dedykowany" (cały system). Ale jest to zupełnie inna bajka. Tu dochodzi jeszcze bardzo tanie źródło ciepła jaka jest PCi – to po co komplikować system grzewczy, skoro (licząc wszystko) cena za 1kWh z PCi będzie niższa niż ta z kominka. Jako ogrzewanie awaryjne, kominek jest OK. – tyle, że w przypadku awarii, nie należy zakładać, że kominek, w takim wydaniu, „przejmie” funkcję grzewczą dla całego domu. Moim zdaniem, taki dodatkowy „odpływ” od kominka sprawdzi się zarówno w przypadku awarii, jak i w sytuacji silnych i długotrwałych mrozów – choćby dlatego, że nawiew będzie o kilka stopni wyższy niż bez tego „wspomagania”. Dlaczego po stronie „wywiewu”? Bo jest to powietrze zużyte (brudne) i nie należy go mieszać z powietrzem „świeżym” – a „ciepło” i tak odda w wymienniku. Takie rozwiązanie ma jeszcze jedna zaletę – nawet paląc w kominku rekreacyjnie, możemy „wspomóc” rekuperację zachowując przy tym wszystkie wymogi wentylacyjne .
  8. Nie bardzo rozumiem w jakiej sytuacji ma to wspomagać PCi. Zmień „fachowca” bo wpędzisz się tylko w koszty i problematyczny (w takim wydaniu) sposób ogrzewania – zwłaszcza jeśli ta PCi przygotowuje również CWU w ciągu całego roku. Jeśli jednak chcesz, w jakimś stopniu dogrzać kominkiem inne pomieszczenia, przy pomocy wentylacji, to najprostszym sposobem, jest „podpięcie kominka” dodatkowym przewodem (kanałem) z przepustnicą i połączenie go z rekuperatorem (przed wymiennikiem) po stronie „wywiewu” – ale „przepływ” powinien być minimalny. Nie mniej jednak, podzielam zdanie przedmówców w tym zakresie.
  9. Też o tym pisałem (że stosuje mobbing), bo też nigdy nie traktowałem i nie traktuję pracowników „równo” – ze szczególnym uwzględnieniem płacy i jej pochodnych (premii). Są lepsi i gorsi pod względem wykonywanej pracy. Są sumienni i mniej, itp. I nie chodzi tu o jakieś czasowe „wahania”, tylko o całokształt. Dlaczego mam ich traktować równo? Jeśli mi dobry i sumienny pracownik” pyszczy”, lub „fika”, to na pewno potraktuję to zupełnie inaczej, niż w przypadku „miernoty zawodowej”, a to „podpada” już pod mobbing z definicji. To co - powinienem zwolnić (skrajność) obu, lub tolerować „miernotę” i do tego jeszcze „pyszczącą” i „fikającą” , jak chcę „zachować” tego „dobrego”? W imię czego – sprawiedliwości społecznej?
  10. To nie jest „przedmiotowe traktowanie”, tylko obrona przed zarzutem molestowania (niestety)
  11. Opisywane tu wcześniejsze przypadki dowodzą tylko tego, że w tych przypadkach, szefowie to skrajni i prostaccy debile – i nie będę rozwijał, dlaczego. Faktem jest, że najbardziej widać to, tak jak zauważyła Ciryl, w szeroko pojętej administracji – zwłaszcza państwowej. Szefowie tych instytucji tępią każdego, kto potencjalnie może zająć ich miejsce. Choć znam i takich, którzy postępują akurat odwrotnie – ale przyznaję, że jest to zjawisko marginalne. Pewnie zostanę zakrakany – ale …. Jak pamięcią sięgam, jako szef i pracodawca zawsze stosowałem mobbing wobec swoich podwładnych (biorąc pod uwagę ogólnie przyjętą definicję tego „cóś”) – przy czym wcześniej nie wiedziałem, że się to tak nazywa. Od ponad 20 lat jestem na swoim i zatrudniam sporo pracowników (same kobiety). Stosowałem i stosuję mobbing (z definicji) a mimo to mam stałą załogę („najmłodsza” ma 12 letni staż). Nieskromnie powiem, że zdarza się od czasu do czasu malutkie „molestowano” (też z definicji), ale „moje” Panie twierdzą, że „dzień bez molestowanka, to dzień stracony”. Śmieszne – nie, bo to wszystko zależy od punktu widzenia, a ten – wiadomo; zależy …….
  12. Sam widzisz, pracownik psioczy, a pracodawca w takiej samej sytuacji, uprawia mobbing – niby to samo, a skutki prawne zdecydowanie różne.
  13. Ciekawe zagadnienie. Prawodawstwo polskie a zwłaszcza kodeks pracy definiuje mobbing jako „znęcanie się” nad pracownikiem – przewidując za taki fakt niezłą gamę kar. A co z pracodawcą? To jakiś inny „gatunek prawny”? Jeśli pracodawca „nawtyka” pracownikowi, to pracodawca może być oskarżony o mobbing wobec pracownika. Jeśli pracownik „nawtyka” pracodawcy, to tu, już nie ma mobbingu , ale jeśli skutkiem tego „nawtykania” pracodawcy przez pracownika, będzie groźba jego zwolnienia, to tu znów jest (może być) mobbing.
  14. W swojej łaskawości Pan TB, publikując powyższą tabelkę (kiedyś twierdził, że to norma europejska) „zapomina” dodać opis z którego wynika, że są to wymogi alternatywne, dla małych domów o powierzchni do 100m2, a 2 kolumna dotyczy domów ogrzewanych tylko elektrycznością. Tabela (orginał) pochodzi z wytycznych budowlanych szwedzkich BFS 2006: XX (BBR XX) konkretnie punkt 9.4 http://www.byggherre.se/documents/Dokument...R_Avsnitt_9.pdf
  15. Prawda - mój błąd. Poprawiłem. Przepraszam.
  16. Myślę, że przyjęcie wartości 0,6Wh na 1m3 i 1 stopień, będzie do takich obliczeń akuratne (uwzględniając ewentualne straty). poprawiłem oczywisty babol - przepraszam.
  17. Nawiewniki są tak skonstruowane, że powietrze zewnętrzne nie styka się bezpośrednio z czujnikiem. Dzięki temu analizowane są warunki panujące w pomieszczeniach, a nie na zewnątrz. Dobór właściwości „plastikowego pogrzebacza” jako elementu „napędowego” przysłony nawietrznika, uwzględnia wszelkie warunki, albowiem myśl techniczna i właściwości nowoczesnych materiałów, w tym tych „myślących plastików” dawno przekroczyła zakres postrzegania przeciętnego Kowalskiego.
  18. I to jest jedyny, skuteczny i prawidłowy sposób, określenia zużycia energii w warunkach domowych.
  19. Problemem jest, że chyba nie stosuje Pan ogólnie znanej fizyki tylko jakiś jej własny klon. Z tego co Pan pisze, idąc Pana „tropem” wychodzi, ze wentylatory zużywają w ciągu godziny pracy 230V * 2A * 1h = 0,46kWh, czyli w ciągu doby na wentylacje idzie około 11kWh – co oczywiście nie jest prawdą. Powiem tak. – bardzo upraszczając: Nie neguję, tego że amperomierz mógł (może) mieć akurat takie wskazania – tyle, ze nic z tego nie wynika. Takich pomiarów nie można porównywać, bo to nie jest pomiar natężenia ani prądu stałego, ani urządzenia rezystancyjnego zasilanego prądem przemiennym - tu „zwykły” amperomierz nie wystarczy. Taki amatorski odczyt o niczym konkretnym nie świadczy, a wnioski z tego są obarczone bardzo dużym błędem, choćby ze względu na fakt, że zależności nie są liniowe. Wiarygodny pomiar natężenia prądu (wartość skuteczną) można dokonać tylko przy pomocy miernika True RMS. Zauważone przez Pana „rozbieżności” w życiu” i DTR najprawdopodobniej wynikają właśnie z tego faktu (nieprawidłowego miernika) - bądź z faktu, że pomiar „fabryczny” został wykonany na zaciskach wentylatora – czyli pomiar dotyczył „wartości skutecznej” , w tym przypadku natężenia prądu stałego..
  20. Co racja to racja, nie umiem – bo nie znam sklepu (producenta) w którym mogę kupić okna, które „spalają” mniej niż 60kWh/m2 w ciągu roku, ba nawet trudno jest znaleźć takie, które „spalają” poniżej 90kWh/m2 na rok.
  21. Jeśli można, taka uwaga; Zbilansowanie wentylacji może być dla budynku, lub poszczególnych pomieszczeń. Tu proponują jakiś „miks”, a to oznacza, że część pomieszczeń, w zasadzie, powinna być „odizolowana” (wentylacyjnie) od pozostałej części domu. Nie sądzę, aby to miało jakieś „odbicie” w sumarycznej sprawności rekuperacji, ale może być dość kłopotliwe w „ustawieniu” i „sterowalności” takiego układu wentylacyjnego.
  22. Zapewne lepiej, tyle, że On chce mieć dom z oknami – a tego nijak nie da się „pogodzić”
  23. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo tak wynika z par. 155.3., oraz z Zał. Nr. 2 punkt 2.3.2 Rozporządzenia w sprawie WT, oraz z wygody i logiki. Nie mniej jednak, ustawodawca jak zwykle jest pełen sprzeczności, bo cytowana wcześniej norma (a w zasadzie jej punkt 2.1.5) jest przywołana/y w par 155.4, a ten przywołany w Zał. Nr. 2 pkt. 2.3.2.
  24. Autor nie „dotrzymał staranności” w zakresie przywołania obowiązujących zapisów. Kluczowa jest tu przywołana w Rozporządzeniu norma „wentylacyjna”. Uogólniając – w zasadzie wentylacja pomieszczeń mieszkalnych (dopływ powietrza zewnętrznego) powinna odbywać się przy pomocy (przy wentylacji innej niż mechaniczna): - w przypadku zastosowania okien charakteryzujących się współczynnikiem infiltracji powietrza a niniejszym niż 0,3 m3/( m h daPa2/3), przez nawiewniki powietrza o regulowanym stopniu otwarcia …….. + określenia szczegółowe, - w budynkach o wysokości do 9 kondygnacji włącznie dopuszcza się doprowadzenie powietrza przez okna charakteryzujące się współczynnikiem infiltracji a wyższym niż 0,5 a nie większym niż 1,0 m3/(m h daPa2/3), pod warunkiem, że okna wyposażone są w skrzydło uchylne-rozwieralne, górny wywietrznik uchylny lub górne skrzydło uchylne. Czyli wynika z tego, ze jeśli producent podaje, że okno ma charakterystykę współczynnika infiltracji mniejszym niż 0,5 - to należy zastosować nawiewniki, bo takie jest przeznaczenie tego okna. Jeśli współczynnik jest większy niż 0,5 ale nie przekracza 1 – to okno przeznaczone jest do pomieszczeń bez nawiewników. Okien o współczynniku większym niż 1 – nie należy kupować do domów mieszkalnych.
×
×
  • Utwórz nowe...