Wiosna. Przylatują ptaszki, te budowlane też ( nie mylić z naszym, forumowym ).
I tak, znów na horyzoncie pojawił się instalator. Najpierw, usiłował podłączyć tę dziwną pompę, której uruchomienie wymagało ode mnie galopu do kotłowni, a potem okazało się, że nic z tego nie będzie , bowiem spalił presostat. W efekcie gdzieś pojechał i przywiózł hydrofor, który chwilowo jest zamontowany. Ta "chwila" trwa już prawie miesiąc. I nie wiem, ile potrwa , gdyż instalator zdradził , że nie ma kasy na drugą pompę, bo mu nie spłynęła z jakiegoś zlecenia. Zachodzę w głowę, co ma na myśli pisząc o drugiej pompie, bo za pierwszą zapłaciłam ja. No cóż, wiele jest rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się filozofom napisał W.Szekspir i to jest jedna z nich . W każdym razie nie mogę narzekać, bo pojawił się znów. I wczoraj , i dziś. Wyobrażacie sobie? Tak mnie rozpieszcza. Jest na etapie podpinania czujników ogrzewania. Nic to, że ogrzewanie nie chodzi i wypróbuję je dopiero w kolejnym sezonie grzewczym. Nic to, że elektroniczny czujnik salonowy nie działa zupełnie,że w dolnej lazience wisi na kablu ( nie miał wiertła), a w górnej go nie ma wcale. Nie czepiamy się szczegółów i cieszymy tym, co jest .
Rozmawialiśmy o zmianie zaworów. Powiedział, że szukał i do valvexu nie ma takich z rączką, które by pasowały. I że mi da jakieś narzędzie do odkręcania. Na razie nie drążę tematu. Postanowiłam być sprytna i po kolei ogarniać te zaległości.
Żeby nie było, że tylko marudzę, pochwalę się jeszcze dekoracją świąteczną, którą wyprodukowałam osobiście, łącznie z upleceniem wianka i zbieraniem piórek . Jeszcze się trochę podziało, ale o tym to już nie dziś.