Skocz do zawartości

ariaprimo

Uczestnik
  • Posty

    479
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    7

Wszystko napisane przez ariaprimo

  1. Wrocilam z dzialki, postawilam na biurku garaca herbatke, i patrze, co w wielkim swiecie slychac. Bo w moim malym, to ciagle to samo: ogarniam, i ogarniam swoje wlosci. Koncepcje sie zmieniaja, i przeciagam te galezie z jednej strony dzialki na druga, a czasami to i po przekatnej. Ile ja tych kalorii spalam (a wcale mi nie zalezy) ! Jak juz o paleniu mowa, to plan byl taki: przygotuje stosy materii, a potem bedzie plonac ognisko, beda szumiec knieje, i bedzie pieczenie kielbasek. Wici rozeslalam jeszcze latem, ale zanim skonkretyzowalam akcje, to zrobilam probe generalna. I to byl dobry pomysl, bo te galezie wcale nie chca sie palic. A jak juz sie dobrze rozpala, to igly i szyszki tak troche strzelaja w rozne strony. Na calej dzialce jest igliwie, i zeby to bylo bezpieczne, musialabym oczyscic chyba cala polane i przyleglosci, a nie te pare metrow kwadratowych. Wiec z paleniem przenioslam sie do jeszcze nie zagospodarowanej skrzyni na uprawy. Od biedy, mozna by tam te kielbaski piec, ale... do tej jedynej skrzyni, ktora do tego celu sie nadaje, wlasciwie nie ma dostepu. Wlasnie przy niej znajduje sie gora ziemi do rozplantowania. Tak wiec, pieczenie kielbasek zostalo odlozone na blizej nieokreslone pozniej. Tak, jak trudno jest ogien rozpalic, tak samo ciezko jest go wygasic. Tak dokladnie, zeby byla pewnosc, ze jakis podmuch wiatru nie rozbudzil uspionego zaru. Sniegu co napadal, bylo za malo, wiec kupowalam wode do polewania. Teraz, ziemia juz rozmarzla, wiec moge zasypywac. Ale latwo nie jest... Wcielo mi kawalek tekstu, trudno, nie chce mi sie powtarzac, wiec kontunuuje. Na poczatku grudnia oczyscilam jedna polanke ze wszytkich odrostow sosnowych, czeremchowych i innych. Bodajze w czwartek, przeciagajac troche galezi, zauwazylam cos zielonego. Myslalam, ze to jakas galazka stracona w czasie ostatnich wichur, bo troche tego jest, i chcialam ja przy okazji tez przeciagnac - a toto roslo ! Kiedy ona zdazyla wyrosnac ? Tak na oko chyba 40 cm ? A tak w ogole, kiedy zima, poza drzewami, nie ma zadnej roslinnosci, i te krzaki co zostaly, bez lisci sa prawie niewidoczne, dzialka stala sie taka mniej lesna, a bardziej, hm... parkowa . Ciekawe, jaka bedzie latem...
  2. Mysle, ze czas zakonczyc te burze w szklance wody, i zaczac niedziele, ktora wlasnie sie zaczela , w lepszym humorze i nastroju. Dobranoc
  3. Aru, w pierwszym Twoim poscie w tym watku zarzucales mi chec oszustwa, uzywania nieodpowiednich materialow do budowy... Twoj nick z Leninem, tworca gulagow, wiele mowi
  4. Coz za swiete oburzenie ! Czy wiesz, ze wode szara, tj. po myciu sie, myciu warzyw czy owocow, czy ta, po odlaniu np. makaronu, mozna uzywac do podlewania ogrodu ?
  5. Jest piekne slonce, jade na dzialke ogarniac. W zeszlym tygodniu rozebralam choinke (juz ), i tak sie zastanawiam, czy gdzies jej nie posadzic...
  6. Panowie, i gdzie moj minimalizm ? Trzy fazy chyba bede musiala miec, ze wzgledu na rebak ?
  7. Czy mam rozumiec, ze ta pompka MUSI byc ?!
  8. U mnie to nawet nie bedzie czego pompowac, ide na calkowity minimalizm. W mojej pseudolazience bedzie podgrzewacz z prysznicem i to wsio. Cos w tym rodzaju: Jak bede miala ochote na wieksze ablucje, to 9,5 km od dzialki mam wanne z solami i olejkami .
  9. I to jest bardzo sluszne podejscie. Zrobie te beczke. Zeby potem nie robic wykopkow, jak sie okaze, ze nie jest dobrze nie miec potrzebnej beczki. Zamarzaniem na zime nie musze sie przejmowac, woda i tak jest spuszczana, bo zima tam mnie nie ma. I dzieki tej beczce nie musze (chyba) sie martwic, ze cos mi bedzie wlazic do domu. Jeden wazny problem techniczny rozwiazany, zostal jeszcze ten najwazniejszy, ktory po prawie poltora roku musze w koncu rozwiazac. I to w miare szybko. No, ale w tym to juz nikt nie moze mi pomoc.
  10. Dzieki PeZet za wyjasnienia i uscislenia. Nawet sobie nie wyobrazasz, jak bardzo bym chciala uniknac wstawiania tej beczki. Myslisz, ze naprawde jest konieczna ? Tam tej wody bedzie bardzo malo, i w gruncie rzeczy raczej czysta. W kuchni - glownie nabieranie wody do czajnika, oplukanie szklanek czy talerza. Resztki usuwane do worka z odpadami, naczynia wytarte recznikiem papierowym i dopiero pod kran. Mycie warzyw itp. - w zlewie zewnetrznym. Z umywalki duzo paprochow nie bedzie - no bo skad ? Ale, jesli myslisz, ze tak na wszelki wypadek, lepiej bedzie ja wkopac, to wkopie... I dobrze, ze podkresliles, ze rura ma byc ZE SPADKIEM OD DOMU. Faktycznie, jak juz dom stoi, to nie ma sensu go podlewac, i tak wiekszy nie urosnie . Rura drenazowa moze byc dowolnie dluga, myslalam o filtrze na jej koncu, raczej zeby ta droga zadne zyjatka nie wchodzily do chatki. I tu widze sens tej beczki, jako takiego duzego filtra. Bardzo pogladowy rzut chatki, nie nalezy szukac tam zadnych wymiarow ani proporcji. Wrzucam go tak tylko, zeby bylo widac, o czym mowa. Przy zlewie i umywalce mam zamiar zamontowac przeplywowe ogrzewacze wody.
  11. Zrobilam szkic mojej kanalizacji, bardzo inspirowanej systemem PeZeta... . Zapomnialam dorysowac fundamenty, i syfon ten dolny tez chyba nie jest dobrze umiejscowiony, ale w koncu to niewazne, bedzie to robil hydraulik. Chodzi mi o co innego. Ta rura odplywowa bedzie dochodzic do wykopanego dolka nazwijmy go sciekowego. Od pewnego momentu na dole beda otwory, ktorymi woda bedzie mogla przeciekac do gruntu. I tu moje pytanie: w jakiej odleglosci od domku te otwory moga sie zaczynac, i jaka moze byc najmniejsza odleglosc tego dolka sciekowego ? Czesc z otworami bedzie owinieta agrowloknina (ktora juz mam, z wyprzedazy posezonowej ), i na koncu tej rury powinien byc chyba jakis filtr. Zapachow roznych, przed ktorymi ostrzegal PeZet, raczej sie nie obawiam. Mydlo uzywane bedzie bio (cokolwiek to znaczy), jak i plyn do mycia naczyn. Tluszcze ta rura nie beda splywac, albowiem naczynia beda przed myciem przecierane recznikiem papierowym. Wielkiej ilosci wody tam nie bedzie i jest bardzo mozliwe, ze predzej ona wsiaknie, zanim doplynie do dolka. Co o tym myslicie, czy to ma rece i nogi ?
  12. Dzialka jest prawie w srodku Polski
  13. To bylo tak: ciekawe jednak czyje to slady na dzialce - wklejenie do googla - zobaczenie do kogo nalezy najpodobniejszy - no, i potem od absurdu do absurdu... Gdyby Retro nie wspomnial o niedzwiedziach nie byloby tego postu . Troche w linii "dialogow na cztery nogi": – Ta lina ma tylko… jeden koniec!… – Może wziąłeś tylko pół liny? Juz nie pada i jeszcze nie pada. Jade na dzialke
  14. Nie boj sie, jestem ciagle po dobrej stronie lustra . To tak, zeby sie usmiechnac - jest ponuro, pada, i na dzialce niczego nie udalo mi sie pchnac do przodu. Sugerowalam sie raczej odciskiem a nie kolorem, a w tych propozycjach w ogole nie bylo mowy o borsukach. Nie da sie ukryc, ze borsuk jest bardziej prawdopodobny . (Szkoda, bo upada moja teoria co do kosztorysu domku).
  15. Pewnie nikogo nie interesuje, czy w tej mojej gluszy sa niedzwiedzie, ale nie szkodzi. I tak opowiem . Ktoregos dnia usiadlam przed kompem, i zaczelam sie zastanawiac, co by tu robic, zeby nie robic tego, co powinnam robic... I przypomnialo mi sie, ze w dalszym ciagu nie wiem, co buszuje na mojej dzialce, zostawiajac pelno roznych sladow. Powiekszylam jedna fotke i wrzucilam w googla (à propos, ciekawa jestem, czy google zostanie kiedys jakos spolszczony, i jak). Otrzymalam mnostwo roznych mozliwosci, z ktorych jedna wydala mi sie najbardziej prawdopodobna - to ta wieksza, dla porownania dalam obok swoja mala fotke: I okazalo sie, ze to jest slad bialego niedzwiedzia. I tu doznalam iluminacji, wszystko ulozylo sie w logiczna, spojna calosc: propozycja pobudowania mojej chatki za ponad milion zlotych, jest propozycja bardzo rozsadna. Po prostu ta kwota obejmuje rowniez jame, a wlasciwie basen z mala plaza lodowa. Ten basen prawie w calosci jest podziemny, tylko wejscie do niego jest w srodku domku. I tylko zastanawia mnie jeden fakt: skad wiedzieli, ze mam bialego niedzwiedzia ?
  16. O Trojmiescie slyszalam, mam rodzine w Gdansku. Swoja droga, odwazny jestes, musiales miec naprawde nieprzeparta ochote, zeby jej dotkac . Chociaz, nie jestem pewna, czy nie zrobilabym tak samo, gdybym miala okazje. Ale sytuacji twarza w twarz wole unikac, takie mamuski moga byc bardzo przeczulone, jesli sa z malymi. A ta reka potem to strasznie smierdziala ?
  17. O niedzwiedziach to potem, teraz pokaze, co tam wyprawiaja dziki To na sasiedniej dzialce, tuz przy mojej. Przy samym ogrodzeniu... Ale jeszcze sie nie spotkalismy. Jakby co, to mam nadzieje, ze samochodu by nie atakowaly
  18. Niesmialo probuje... Podobniez dziala . Czyli to nie maczniak, tylko zaraza ? W tym roku zrobie im oslone foliowa, moze cos pomoze. I na pewno posadze mniej krzakow. Wracajac do mojej drogi na dzialke, bylo tak: Life is brutal, and plugaw, and full of zasadzkas... Kiedy nastepnym razem pojechalam na dzialke, poobcinalam sekatorem wszystkie drobniejsze galezie, i czubek, tak daleko, jak sekator jeszcze dawal rade. Do dalszej akcji byla potrzebna pila, ale zaczelo padac, wiec wrocilam do domu. Niestety, nie mam zdjecia z tego etapu. Dwa dni pozniej wrocilam, i bylo tak: Krasnoludki sa na swiecie... Mysle, ze w roli krasnoludka wystapil sasiad, ktory mogl widziec moje zmagania z badylem, i go odcial. To, co widac po lewej stronie, to duzy korzen, ktory tez kiedys usune. Pozostalo zajac sie tym: Jak poprzednio, poobcinalam sekatorem co tylko sie dalo, i wyszlo tak Teraz do akcji musiala wkroczyc pila Droga wolna - nie zalezy mi na tym, zeby byla przejezdna na calej szerokosci. Duze ciezarowki wcale nie musza tam jezdzic. Retro, nie mam Stihla , cala operacje przeprowadzilam tymi narzedziami I zuzylam tylko jedna baterie, na drugiej zostalo jeszcze troche mocy
  19. Ale ja na ziemie nie narzekam, zreszta, latos, bardzo pieknie obrodzilo . A ziemia jest taka, jaka wsypie do skrzyn. Ktore to skrzynie sa do uprawy glownie warzyw (i truskawek). Maliny itp sa wsadzone tu i owdzie, dostaja troche nawozu, i jak chca, to niech rosna.
  20. Daggulka, PeZet, bardzo dziekuje za mile slowa, od razu robi sie jakos tak cieplej na sercu. Ale odpuszczam nie na zawsze (jeszcze nie ), tylko na razie. Oczekujac na lepsze czasy... Zreszta, poza tym, w ogrodkach dzialkowych nic ciekawego sie nie dzieje...
  21. edytowalam, reedytowalam, a ostatnia fotka jak byla, tak i jest. I nawet nie wiem, jakim cudem w tym miejscu sie znalazla
  22. Dobrze, ze napisales o tym odstepie od ogrodzenia. Chociaz nie wiem, bo to znaczy, ze musze przesunac troche te stosy, co juz poukladalam . Albo tak zostawie, i ktoregos dnia, moze... Jesli chodzi o maczniaka, to nie wiem, czy to jest ten sam maczniak, na debach i na pomidorach. nawet te mlodziutkie, posadzone przez wiewiorki (?) nie sa zdrowe Z zakupionych pomidorow wydlubalam ziarenka, potem posialam, przesadzalam, holubilam. Wzeszly wszystkie, i pieknie rosly Nic, tylko zbierac wiadrami. Ponad 50 krzakow. A potem pokazalo sie na nich cos takiego No, i zbieralam wiadrami Nie wiem, czy to maczniak, moze zaraza ziemniaczana ? Tylko 5 pomidorow nadawalo sie do jedzenia (slownie piec). Mam nadzieje, ze w tym roku bedzie lepiej. Chyba odpuszcze sobie na razie to forum, bo napisanie tego postu zajelo mi ponad dwie godziny.
  23. Tak zaczelam sie zastanawiac, kiedy to moglabym lezec i pachniec, i wyszlo mi, ze niepredko. Chyba raczej poza sezonem, bo watpie, zebym do wiosny wyrobila sie z ogarnianiem dzialki . A potem trzeba bedzie cos posiac - posadzic, a potem chyba zacznie sie w koncu budowa mojej chatki, i nie bedzie mowy o zadnym lezeniu. Czyli dopiero w przyszlym roku ?!
  24. Te 5-7 lat zywota slupkowego mnie calkowicie satysfakcjonuje. Mysle, ze jak czesc wkopana zbutwieje, to bedzie podtrzymywany przez te platanine galezi . Nie bede szukac slupkow akacjowych, chce ogarnac dzialke, a potem tylko lezec i pachniec (zamiast tej czeremchy)
×
×
  • Utwórz nowe...