-
Posty
484 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
7
Wszystko napisane przez ariaprimo
-
Dziwny jest ten watek . 1. Jak juz wyzej slusznie zauwazono, zeby moc cos sensownego doradzic, przydaloby sie zdjecie tej sciany, obejmujace cala strefe - szafki, dolne i gorne, kuchenke, caly blat - po prostu te sciane. 2. Kupilas tapete, a potem sie zastanawiasz, czy bedzie odpowiednia, i czy nie lepiej bedzie dac cos innego. 3. Kupilas okleine, i teraz sie zastanawiasz, czy to zda egzamin. Moze jednak zacznij od punktu 1 (zdjecie pomaga ogarnac wizualnie problem, radzacym tez), potem przemysl wszystko, o czym tu pisano, jeszcze sie zastanow, i dopiero potem podejmuj decyzje ? Zwlaszcza te, dotyczace zakupow. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia
-
Mi w Ikei i w innych salonach kuchennych powiedziano, ze przy kuchenkach gazowych czy tez plytach, dozwolone sa jedynie plytki albo hartowane szklo. Moze byc rowniez tylko sciana. Przez chyba dwa lata mialam sciane pomalowana farba ceramiczna, i nie bylo problemu z jej zmywaniem. Na miejscu autorki watku, wymienilabym to gniazdko przy zlewie na takie z klapka, jakie stosuje sie czesto w lazienkach. I bardzo polecam baterie z gietka wylewka - mozna opuscic ja bardzo nisko, i wtedy nic nie chlapie. W dodatku ma sie obie rece wolne do dzialania.
-
Wracajac do tematu watku, przypomnialo mi sie, czemu wlasciwie pokazalam to szklo miedzy blatem a szafkami. Jest takie, a nie inne, bo: 1. szklo hartowane jest bardzo praktyczne do mycia, duzo lepsze od np. plytek. Znalazlam jedne takie, wyjatkowej urody, ale te fugi... 2. wolalabym szklo jednokolorowe, ale... No wlasnie, na jednokolorowym widac kazda, najmniejsza plamke. Nawet po kropli czystej wody. Jestem zbyt leniwa, aby ciagle to przecierac, a na jednokolorowym, to jak sie zacznie, to trzeba przeleciec raczej calosc. 3. moje szklo jest bardzo pstre, bo kuchnia jest biala, i wygladalaby strasznie mdlo. I jak szklo zostalo przyklejone, to doszlam do wniosku, ze ta sciana wyglada na taka niedokonczona, i machnelam ja na granatowo. ( A kuchnia jest biala, bo do konca nie moglam sie zdecydowac na jakis kolor. I jak pan kuchniowy spytal: to jakie fronty robimy ?, powiedzialam: biale)
-
Bo tu nie chodzi o proporcje , tu chodzi tylko o pokazanie, jaka ona jest. Ta szyba. No, i o wyobrazenie sobie, jaka ona jest - ta sciana . Nad paskiem tej szyby wyobraz sobie dluga, plytka biala szafke, to wszystko na tle granatowej sciany. Jak masz trudnosci, to moge wyslac fotke na priv, bo tak upubliczniac, to tak tego, jakby to ujac - chyba nie.
-
alez skad, wcale nie tajny, ale nie daje sie przeciagnac... W koncu sie udalo, ale czemu toto takie duze ?! I nie widze opcji zmniejszenia rozmiaru. I skad mozna wiedziec, ze BMP nie przechodzi, musi byc jpg ? Przepraszam, faktycznie, 32 to troche malo, pomylilam sie. Jest 36 . Nie mam gornych szafek, oprocz tej jednej, nad blatem i zlewem. Sa tam tylko i wylacznie same przyprawy, octy, mlynki do pieprzu, mozdzierz itd. Jak cos przyrzadzam, otwieram ja, i mam wszystko w zasiegu reki. I nic sie nie kurzy, koniec z ciaglym przecieraniem lepkich sloiczkow.
-
+/- 4 lata, raczej +
-
Mam w kuchni i przedpokoju panele winylowe na korku i jestem bardzo zadowolona. Fakt, ze nie lubie plytek, bo nie, ale, czasem cos wypadnie z reki, albo samo sie zsunie ze stolu - taka glazura moze sie wyszczerbic, a przedmiot upadly stluc. Zsunela mi sie kiedys butelka wina z blatu - i nic. Ani panelom, ani butelce. Wina nie zal, bo i tak bylo przeznaczone do gotowania, ale zbieranie potluczonego szkla do przyjemnosci nie nalezy. A i sasiedzi sie ciesza, bo panele wyciszaja odglosy krokow , i przyjemniej sie po nich chodzi (niz po plytkach).
-
Znalazlam jeszcze taka fotke link do zwierzatka: https://pl.wikipedia.org/wiki/Trociniarka_czerwica Tak, poza tym larwy chrabaszczy maja glowy wiekszwe, i tyl mniejszy, a larwy kruszycy odwrotnie.
-
Cicho tutaj, wiec podziele sie wiedza, o ktora niedawno sie wzbogacilam. Sa larwy chrabaszczy (pospolite i ogrodnice), zwane pedrakami, ktore to sa wielkimi szkodnikami, oraz podobne do nich larwy kruszczycy zlotawki. Te z kolei pelnia podobna role jak dzdzownice, i sa bardzo przydatne w kompostownikach, i wszedzie tam, gdzie ma sie robic humus. Znalazlam fotke, na ktorej sa obok siebie, zeby bylo latwiej je odroznic. Moze komus sie przyda Kruszczyca zlotawka jest na dole.
-
Dzialka ma to do tego, ze mrowki beda wchodzic z zewnatrz drogami roznymi i nie jestem pewna, czy sypanie proszku w domu cos pomoze. Bo ja to widze tak: chodza sobie rozne mrowki, chodza tu i tam, trafiaja na sciane, to na nia tez wchodza, i docieraja do welny. I zamieszkuja. Ale informacje o proszku sa bardzo interesujace. Troche sie przygladalam roznym srodkom na mrowki, i takiego nigdzie nie widzialam. Nie mogles od razu napisac, ze nieszkodliwe dla ludzi ? Dzieki wielkie, za linka rowniez, zaczelam patrzec w przyszlosc z wiekszym optymizmem . Nawiasem mowiac, fakt, ze czerpana jest z ekstraktu kwiatu chryzantemy, jeszcze o niczym nie swiadczy. Belladonna tez roslinka, i calkowicie ekologiczna...
-
Dzieki za rady, ale sa troche nieadekwatne do sytuacji . Jak pewnie zauwazyles, dzialka jest raczej lesna, i "Sypie się go na ich drogi, one go zbierają i zanoszą do swojego mrowiska. I po kilku dniach już nie przychodzą", tudziez "A potem szczotka i... pozamiatać. Albo odkurzyć (resztki proszku)" - to nie jest tak. Oj, nie. Ich drogi - sa wszedzie, mrowiska - sa wszedzie. O mrowkach moglabym pisac powiesc, ale juz to ktos uczynil, wiec chyba zrobie jeden post, tylko im poswiecony. Jak kogos temat nie bedzie interesowac, to go spokojnie pominie. Aha, nie chce uzywac mocnej chemii, bo wlasnie nie wiem, gdzie ja zaniosa - moze pod krzaczki czarnej porzeczki, albo w okolice sosny i moich grzybkow ? Jak im dac do zrozumienia, ze to co sypie, jest przeznaczone tylko dla mrowek w moim domku ?
-
Serdeczne dzieki, chociaz raz bylam w czyms szybsza . A rozmyslania dotyczyly glownie mrowek, z ktorymi mam duzy problem, a bedzie jeszcze wiekszy, jak chatka w koncu stanie. Obawiam sie, ze nawet jak jeszcze nie bedzie skonczona, to one pierwsze ja zamieszkaja - izolacja z waty to dla nich gotowe siedlisko. Moze lepiej dac styropian ? Mam czas do wiosny na podjecie decyzji, teraz, tak czy owak mrowki przestaja byc aktywne.
-
Jadlam banana, lazilam po dzialce rozmyslajac na tematy rozne, i ciagle mnie cos rozpraszalo. No, bo przeciez nie moglam zostawic ich na pastwe losu I nastepnego dnia powtorka z rozrywki. Co jest szalenie dziwne, to to, ze mimo goracych, bezdeszczowych dni, wcale nie byly robaczywe
-
R.I.P. Niestety, nie wiem, co to jest . Doskonaly wewatek , powiedzalabym: nareszcie ! Tez mam fotki kilku osobnikow, ktorych nie wiem do jakiej kategorii zakwalifikowac, np: Tutaj nie mam watpliwosci, jesli chodzi o kategorie, ale chetnie bym sie dowiedziala, co to za istoty. Fotki pozostalych form mile widziane (jajeczka, poczwarki i imago )
-
Witam, imponujace ! Ale przy takiej pogodzie jeszcze ogrzewasz ? Z tego komina tak wali...
-
Swiete slowa, PeZet, nie odzywalam sie, bo nie chcialam zasmiecac ci watku swoimi problemami. A sosny masz piekne, takie, jakie lubie, "jabloniaste" , rozwichrzone, troche kieby ta "rozdarta sosna", a wlasciwie, to doslownie rozdarta.
-
Dzieki za sugestie, to sa wlasnie opcje, ktore rowniez rozwazam, i ciesze sie, ze nie ja jedna biore pod uwage te mozliwosci. Jesli jakies drzewo padnie, to padnie, ha, trudno. Chodzi tylko o to, zeby przy tej okazji niczego nie uszkodzilo.
-
Dzieki PeZet, odpowiedzialam w Twoim dzienniku
-
Czesc PeZet, piekna masz dzialke, taka wiejska, sielska, z ktorej nie chce sie ruszac . A i sosny maja piekny pokroj. Chyba niezbyt jasno opisalam sytuacje, bo ja sie nie zastanawiam, co zrobic z polamanymi sosnami, tylko co zrobic, zeby te sosny sie nie polamaly i ewentualnie padly na planowana chatke. Tez myslalam, ze pojedyncza sosna, albo mala grupka, nie powinna sie lamac, dlatego bardzo mnie zmartwila ta sosna tuz obok mojej dzialki. Stad m.in. pomysl, zeby kilka drzew skrocic, zanim sie zlamia, do mniej-wiecej jednej trzeciej. Tak, czy owak, do jesieni mam czas, bo chyba tam mieszkaja jakies kosy, albo cos innego, co pieknie spiewa. Pozdrowienia. I owocnej kontynuacji pracy nad tarasem - zapowiada sie swietnie
-
Troche mnie tu nie bylo, ale coz, nie sama chatka czlowiek zyje, bywaja rozne zawirowania losu (ostatnio usmiechal sie do mnie, a byl to usmiech ironiczny). Co nie znaczy, ze na dzialce nic sie nie dzieje. Wiosna jaka byla, kazdy wie: deszcze, deszcze, potem troche cieplej, potem znowu deszcze, a potem bardzo cieplo, by nie powiedziec upalnie. I dzieki tej w koncu sprzyjajacej aurze, na dzialce wyroslo mi cos takiego: Na szczescie jest mniejsza niz PeZeta, ale to normalne: u niego wszystko pieknie rosnie, bo ma dobra ziemie , a u mnie to "paaani, tu piaaachy, same piaaachy...". Ale za to jakie piachy ! Czyz nie jest sliczny, ten moj piaseczek ? Drobniutki jak maka, nigdzie nie widzialam piaskownicy z tak pieknym piaskiem. Kwestia wody odhaczona, pozostaje druga czesc pytania (a wlasciwie to pierwsza) Tradycyjnie juz, maly zarys historyczny: kiedy dawno temu kupowalam dzialke, w akcie notarialnym stalo, ze jest uzbrojona - woda i prad w drodze. I dzialka sobie byla, zagladalam do niej co pare lat, czasami i co roku, ciagle byla. Oczywiscie, nie rozkopywalam drogi, zeby sprawdzic, czy sa tam jakies rury i kable. Kiedys weszlam na geoportal, i zobaczylam, ze wodociag faktycznie na tej mapce figuruje, ale elektrycznosc to sie konczy na skrzynce przy dzialce sasiada, ktory zaczal budowe, tj. jakies 120 m przed moja dzialka. Poczulam sie troche nijako; wiem, ze to co na geoportalu nie jest absolutnie wiazace, ale, skoro wode widac... Ha, trudno, martwic sie zaczne w odpowiednim momencie. Kiedy odpowiedni moment nadszedl, wzielam z geodezji mapke dzialki z przyleglosciami, i zobaczylam z ulga, ze kabel tryskajacy energia na niej figuruje, az do samego konca drogi. Mam tez juz zapewnienie na pismie z ZE, ze mnie do tej energi podlacza, jesli tylko wyraze zyczenie, i wniose odpowiednie oplaty. Kwestia pradu odhaczona. Zeby nie bylo zbyt pieknie, niedawno na sasiedniej dzialce, ok. 40 m od mojego ogrodzenia, zobaczylam cos takiego: Mialam cicha nadzieje, ze ktos mu pomogl, ale nie ma zadnych sladow, ze operowal tam jakis ciezki sprzet, albo chociaz wiekszy samochod. Zreszta, wyraznie widac, ze zlamalo sie samodzielnie. Nie bylo tam ostatnio zadnych strasznych wichur, i zaskakujace jest to, ze ono roslo w grupie innych drzew, i tylko to jedno padlo. A bylo w swietnej formie, nigdzie sladu uschniecia Jest tam na dzialkach jeszcze niezabudowach, troche zlamanych drzew, wszystkie na mniej-wiecej tej samej wysokosci, padaly zgodnie ze stalym kierunkiem silnych wiatrow - poludniowo-zachodnim. Niektore leza tam od lat. Bralam ten fakt pod uwage przy wycince drzew u siebie, zeby nie bylo zagrozenia dla domku, ale chyba bede musiala rozszerzyc pole dzialania. Mysle, ze gdybym uciela jeszcze kilka, na wysokosci ich lamania, to bez koron i konarow, nie byloby oporu dla wiatru. Ale to bedzie bardzo brzydko wygladac, takie gole kikuty... Moze lepiej calkiem je usunac ? Zostawilam je, bo one sa takie raczej wolnostojace, i myslalam, ze jak nie tworza zwartej sciany, to powinny wytrzymac silne porywy. No, i ewentualny kierunek padania daje jakis margines bezpieczenstwa. A teraz zaczynam miec watpliwosci... Moze tylko je skrocic ? Ale beda rosly... W gre wchodzi 5, moze 6 drzew, i zostaje ich wystarczajaco duzo, zeby dzialka zachowala lesny charakter. No, i zeby grzyby mialy pod czym rosnac , ale, mimo wszystko, szkoda mi ich. I tak oto mam nowy problem, na wypadek, gdyby mi sie nudzilo. I to by bylo na tyle...
-
A ktozby smial To tak z dobrego serca
-
No widzisz, wsiaka. Wiec na koniec na pewno nie zostanie 200 litrow swinstwa, z ktorym nie wiadomo, co zrobic. A jak jednak troche zostanie, to wrzucisz tam pare desek, czy czegokolwiek, co by spelnilo role bibuly. Pisze to nie w ramach namawiania na moczenie, tylko tak mi sie myslalo o problemie "co zrobic z cieklym, trujacym fantem"
-
Odparowac ? Jak przyjda upaly (przyjda, przyjda), to samo wyschnie, i bedziesz znow mial worek z troche mniejsza iloscia CuSO4 (bo troche tego w drewno wejdzie). Tak mi sie pomyslalo, ale ja z chemia to nie bardzo sie lubilysmy ...
-
Dokladnie to samo pomyslalam ! Podobny efekt daja ledy przy listwach przypodlogowych czy tez w lazience, pod obudowa wanny na przyklad. Dokladnie podswietla kazdy pylek tudziez wlos na posadzce, jak i slady mopowania. Chociaz - to moze byc bardzo przydatne dla perfekcjonistow