-
Posty
479 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
7
Wszystko napisane przez ariaprimo
-
1. To byla chyba jakas pomrocznosc jasna Mialo byc oczywiscie: "Jesli np. ogolnie plyta jest drozsza od fundamentow, ale wykonawca "plytowy" wezmie mniej niz "fundamentowy", to wybor jest jasny." 2. Ten punkt jest do wyjasnienia z wykonawca, jak on widzi na tym dach. Bo strop to wlasciwie nie jest potrzebny. 3. Rzut jest w poscie #180 - ma byc maksymalny minimalizm. Zadnego poddasza, ani nawet antresoli. Glowny cel - przechowywanie narzedzi ogrodniczych, krzesel, stolu i roznych takich. No i, schowanie sie przed deszczem, gdyby nagle zaczelo padac. Gdy deszcze beda zapowiedziane, ze o burzach nie wspomne, to mnie tam po prostu nie bedzie. 4. Noclegi tylko na wypadek, gdyby nie chcialo sie wracac na noc. Bedzie pseudo lazieneczka.
-
Na razie badam teren, orientuje sie teoretycznie, czy jest w ogole taka mozliwosc, zeby jakies rozwiazanie bylo znaczaco drozsze lub tansze od innego. Jesli np. ogolnie lawa jest drozsza od fundamentow, ale wykonawca "lawowy" wezmie mniej niz "fundamentowy", to wybor jest jasny. Podobny problem mam z dachem. Bylam swiecie przekonana, ze najtanszym pokryciem dachowym jest papa. Jeden z wykonawcow powiedzial, ze krycie blacha bedzie tansze, inny z kolei wspominal cos o teriwie - ale tu chodzilo o prostote wykonania (dla kogo ?) Teriwa na takim domku to chyba przerost formy nad trescia, jesli mozna tak to ujac ? Zanim przejde do konkretnych, szczegolowych rozmow, kto, co i za ile, chce wiedziec, czy mi nikt nie wciska ciemnoty. To w koncu ma byc maly domek na narzedzia z mozliwoscia noclegu. Myslalam go otynkowac - 4 tys. za tynki to duzo, czy moze byc ?
-
Hmm... Dobre pytanie. Niewykluczone, ze dla mnie, bo jak wspomnial, odpada przygotowywanie podloza pod posadzke - i samej posadzki, jako ze bedzie plyta. Jego interes moze byc w tym, ze chyba jest prostsza do wykonania, przy tak malej powierzchni. Ale nie wiem, jak to wyjdzie cenowo, bo jest wiecej zbrojenia, i dochodzi koszt styropianu, izolacji... Stad moje pytanie - co robic ? (Byl juz taki jeden, co je stawial, ale chodzilo o zupelnie co innego ).
-
Skonczyly sie zarty, zaczely sie schody . Jeden z ewentualnych wykonawcow proponuje zamiast klasycznych fundamentow zrobic plyte. Czy to ma sens ? Mowi, ze moze byc taniej, bo bedzie od razu posadzka do wykonczenia plytkami czy czym tam chce. Czy Szanowne Grono mogloby wyrazic swoja opinie w tym temacie ? Moze jest to temat o wyzszosci swiat... itd. ? Krotko mowiac, w tej konkretnej sytuacji, co bedzie tansze ? Dla przypomnienia - teren piaszczysty, 36 m².
-
Koronkowa robota !
-
zwlaszcza trzy ostatnie
-
To jest to sasiad-szczesciarz, ktory ma swoje miejsca i moze chodzic "po" grzyby. Ja w lesie okalajacym dzialke to nawet nie mam czego szukac - za duza konkurencja. Jak przyjezdzam, to zawsze jest kilka samochodow, i las jest dokladnie przeczesany. Dzialka nie jest duza, ale jest ogrodzona, i co znajde, to moje . Laze po niej wzdluz, wszerz i w poprzek i, te w gruncie rzeczy niewielkie zbiory mnie satysfakcjonuja. Niedawno zdalam sobie sprawe, ze wlasciwie, to przemieszczam sie robiac petle - zupelnie, jak odkurzacz automatyczny. Ale kurzu nie zbieram . No, moze troche, przy okazji... Ze znaczeniem slow, to bardzo roznie bywa, zaleznie od regionu. Zauwazylam jednak dziwna tendencje do feminizacji niektorych wyrazow, i zjawisko to jest chyba ogolnopolskie. Taki "rok", na przyklad. Bardzo czesto slysze "poltorej roku", a przeciez rok jest rodzaju meskiego, i powinno sie mowic "poltora roku", jak poltora miesiaca, itd. Albo "kafelek" - rowniez rodzaju meskiego, i odmienia sie jak, dajmy na to "wrobelek". "Tych wrobelkow" i "tych kafelkow", a nie "tych kafelek". I to by bylo na tyle, wlasnie dopilam poranna kawke, czas na male pranko .
-
-
Ten post jest przeznaczony specjalnie dla PeZeta - ale inni tez moga czytac . Wierzyc mi sie nie chce, ze minelo juz poltora roku... Przeszlam wiec przez cala biurokracje, a od tamtej daty zaszlo chyba troche zmian w zglaszaniu zgloszenia . To nie bylo bardzo skomplikowane, ciekawa jestem tylko, czy w calej Polsce procedura jest taka sama. A moze to zalezy od starostwa ? Naczytalam sie historii roznych... Tak wiec, musialam zlozyc nastepujace dokumenty: 1. Formularz zgloszeniowy, ktory wypelnilam 2. Oswiadczenie, ze mam prawo do dysponowania dzialka. 3. WZ 4. Na mapce dzialki zaznaczone usytuowanie planowanej budowy 5. Rysunki czterech elewacji. I to chyba wszystko. Na formularzu zaznaczylam, ze chcialabym miec na pismie, ze nikt nie ma zadnych zastrzezen co do budowy mojej chatki. I takowe otrzymalam, listem poleconym. "Zaswiadczenie o braku podstaw do wniesienia sprzeciwu" itd. Pozostaje wiec zabrac sie powaznie za robote, ale to chyba juz na wiosne.
-
Sprawdzilam znaczenie slowa "zarabisty", i doszlam do wniosku, ze to chyba komplement. Wiec dziekuje .
-
Okazalo sie, ze grzyby jeszcze wychodza na swiatlo dzienne, i po wczorajszych deszczach zbiory byly calkiem, calkiem... Oczywiscie, w porownaniu z dotychczasowymi. Kania tez pieknie rosnie, i nie wiem, czy trzeba jej jakos pomagac w rozsiewaniu tych zarodnikow. A moze wystarczy nic nie robic, i tylko nie przeszkadzac ?
-
Mialam zamiar oglosic sezon grzybowy za zamkniety, ale cos niecos jeszcze znajduje. Na przyklad, taka piekna kanie: Zostawilam ja, niech dojrzeje, i porozsiewa troche zarodnikow. Moze w przyszlym roku bedzie ich wiecej ? Dynia lezy sobie na ziemi, i mam nadzieje, ze jeszcze rosnie. Liscie jej calkiem zczernialy (to chyba skutek ostatnich nocnych przymrozkow). Lodyga jednak jest ciagle zielona, wiec chyba jeszcze zyje. W przyszlym tygodniu zrobie zapas wody w moich kilkunastu szesciolitrowych butlach, i zakrece kranik. I to chyba bedzie koniec sezonu dzialkowego w tym roku. Chyba juz za pozno na rozpoczynanie budowy, a zreszta, i tak bede musiala wyjechac na kilka dni na poczatku listopada. A nie wyobrazam sobie zostawienia budowy bez nadzoru.
-
Dzieki za wyjasnienia - piekne sa te szatany. To w takim razie, nigdy nie widzialam prawdziwego szatana . Takich czerwonych nozek nie mozna nie zapamietac.
-
Jako ze od dzis nie mam samochodu, pojechalam wczoraj na dzialke. Sa grzyby ! Cale mnostwo takich: Blaszkowe, nie znam ich, nie zbieram. Ale troche innych sie znalazlo, beda w occie. Ten ostatni od prawej wygladal mi troche podejrzanie, spotkani grzybiarze stwierdzili zgodnie, ze to szatan. Tez tak myslalam, ale teraz nie jestem pewna. Niby kapelusz taki inny, rozowawy w srodku - ale smak wcale nie gorzki, a i przez robaki stoczony. Moze to skrzyzowanie prawdziwka z sowa ? Nie moglam sie powstrzymac od pokazania apokaliptycznego nieba
-
Sytuacja, kiedy nie potrzeba nic robic, bardzo mi odpowiada. Ogolnie, u mnie grzyby sa, tylko ten rok jakis taki nieciekawy. Chyba latem bylo troche za sucho na tych moich piaskach. Teraz nie bardzo mam czas, ale mysle, ze na wiosne wyciagne jakis saganek albo mala balie, i bede mieszac, drozdzowac i rozsiewac te zalazki grzybniowe. I zobaczymy, czy bedzie jakis efekt. W tej chwili to na dzialce jedynie pachnie grzybami, a grzybow niet .
-
Moje grzyby moga byc uprawiane tylko na dzialce. W domu mam za duzo kaktusow i innych doniczkowych . "A kiedy sadzić grzybnię grzybów leśnych? Zależnie od gatunku popatrzmy w atlasie grzybów lub internecie. W wypadku każdego rodzaju grzyba wygląda to trochę inaczej. Parę akapitów wyżej opisaliśmy kilka przypadków. Niemniej w myśl ogólnej zasady zalecamy zawsze wiosnę – da to czas naszej szczepionce, by przygotowała się do zimy." No wlasnie, to znaczy chyba jednak, ze w gre wchodzi tylko grzybnia ze sklepu, bo w lesie nie bedzie wiosna grzybow zarodnikowych do produkcji grzybni. Zebym tylko jeszcze wiedziala, co, gdzie i kiedy bede robic... Tak, czy owak, po kazdym czyszczeniu grzybow, zakopuje resztki w roznych miejscach. Tylko potem nie bardzo pamietam, w ktorym dokladnie - zupelnie, jak wiewiorki z zoledziami . Roznica polega na tym, ze mam mnostwo malych debow, a z grzybami troche gorzej .
-
Swietna instrukcja , dzieki wielkie. I wniosek - jak sie chce cos miec, to najpewniejszym sposobem jest zrobienie tego wlasnorecznie . Mam nadzieje, ze jesli zagrzybie tej jesieni, to mrozy zimowe mlodej i wrazliwej grzybni nie zaszkodza. Zrobie jej zreszta kolderke z grubej warstwy mchu. A moze zrobic to na wiosne ? Jesli grzybnia potrzebuje kilku miesiecy, zeby dojrzec, to na przyszla jesien bylaby gotowa. Ale skad wiosna wezme grzybowe kapelusze ? Moge jeszcze kupic grzybnie w sklepie ogrodniczym. Ale to juz nie to... Jak widac, drozdze sa dobre na wszystko. Robilam z nich oprysk na pomidory: mleko i woda w rownych proporcjach, plus drozdze i cukier. Mniam, mniam. Niestety, nie moglam ich czesto dogladac i ewentualnie dopryskac, ale mikstura byla skuteczna.
-
To mi brzmi logicznie. Z drugiej strony, zabawa grzybowa w chowanego miala swoj urok . Dzisiaj na dzialke zajrzalam tylko dlatego, ze przejezdzalam prawie obok. Wysyp coraz skromniejszy W koncu dojdzie do tego, ze zaczne kupowac grzyby na targu, i utykac je tu i tam
-
Ostatnio bylam na dzialce w poniedzialek, i zajrzalam tam dzisiaj. Jak na trzy dni, to wysyp raczej skromny. Przed odjazdem, obeszlam jeszcze raz dzialke, i znalazlam te A przeciez obeszlam prawie kazde drzewo dookola, i ich nie bylo. A moze przedtem sie pochowaly ? Urosly takie duze w ciagu poltorej godziny ? W kazdym badz razie, podwoilam zbiory, i to sie liczy. Czternascie grzybkow, to juz cos ! Juz podgotowane i zamrozone
-
Nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie... Przygarnelabym te zajaczki. reszte tez .
-
Chyba gdzies na tym Forum czytalam, ze jest zabronione skladowanie drewna przy ogrodzeniu. W kazdym badz razie, blizej niz bodajze 4 metry. A moze cos mi sie pomylilo ? Troche mnie niepokoil ten moj chrust wzdluz ogrodzenia, ale, na szczescie mam tylko jednego sasiada bezposredniego. W dodatku, jest to sasiad "naroznikowy". Pozostale trzy dzialki nie sa zabudowane (jeszcze).
-
Czy to mnie pociesza ? Hmm, chyba nie. Pozostaje miec nadzieje, ze beda jeszcze deszczowe dni, i noce w miare cieple. Bo bez tych cieplejszych nocy, to chyba i deszczowe dni nie pomoga.
-
Czyzby juz koniec sezonu grzybowego ? Zbiory wczorajsze i dzisiejsze - troche nedznie to wyglada: Az sie boje sprawdzac, czy nie sa przypadkiem robaczywe. Jesli nie, to skoncza tak, jak poprzednie. Podduszone pol na pol na oliwie z oliwek i masle klarowanym, z cebulka wlasnej produkcji
-
Witam, jak patrze na Twoje realizacje, to zaluje, ze moj remont juz skonczony . No i, jednak troche daleko... Przy tej fotce nasunela mi sie jedna uwaga: jak niegdys budowano malo ergonomicznie. Mam na mysli wylaczniki, czyli pstryczki-elektryczki, ktore przy drzwiach umieszczano bardzo wysoko. Jak ma sie obie rece zajete, to nie ma jak zapalic swiatla. U siebie wzielam do rak tace, i zaznaczylam wysokosc tak, abym mogla wlaczac i wylaczac lokciem. Przyjemnej pracy zycze i z niecierpliwoscia czekam na efekty.
-