Skocz do zawartości

ariaprimo

Uczestnik
  • Posty

    470
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    5

Wszystko napisane przez ariaprimo

  1. Sprawdzilam znaczenie slowa "zarabisty", i doszlam do wniosku, ze to chyba komplement. Wiec dziekuje .
  2. Okazalo sie, ze grzyby jeszcze wychodza na swiatlo dzienne, i po wczorajszych deszczach zbiory byly calkiem, calkiem... Oczywiscie, w porownaniu z dotychczasowymi. Kania tez pieknie rosnie, i nie wiem, czy trzeba jej jakos pomagac w rozsiewaniu tych zarodnikow. A moze wystarczy nic nie robic, i tylko nie przeszkadzac ?
  3. Mialam zamiar oglosic sezon grzybowy za zamkniety, ale cos niecos jeszcze znajduje. Na przyklad, taka piekna kanie: Zostawilam ja, niech dojrzeje, i porozsiewa troche zarodnikow. Moze w przyszlym roku bedzie ich wiecej ? Dynia lezy sobie na ziemi, i mam nadzieje, ze jeszcze rosnie. Liscie jej calkiem zczernialy (to chyba skutek ostatnich nocnych przymrozkow). Lodyga jednak jest ciagle zielona, wiec chyba jeszcze zyje. W przyszlym tygodniu zrobie zapas wody w moich kilkunastu szesciolitrowych butlach, i zakrece kranik. I to chyba bedzie koniec sezonu dzialkowego w tym roku. Chyba juz za pozno na rozpoczynanie budowy, a zreszta, i tak bede musiala wyjechac na kilka dni na poczatku listopada. A nie wyobrazam sobie zostawienia budowy bez nadzoru.
  4. Dzieki za wyjasnienia - piekne sa te szatany. To w takim razie, nigdy nie widzialam prawdziwego szatana . Takich czerwonych nozek nie mozna nie zapamietac.
  5. Jako ze od dzis nie mam samochodu, pojechalam wczoraj na dzialke. Sa grzyby ! Cale mnostwo takich: Blaszkowe, nie znam ich, nie zbieram. Ale troche innych sie znalazlo, beda w occie. Ten ostatni od prawej wygladal mi troche podejrzanie, spotkani grzybiarze stwierdzili zgodnie, ze to szatan. Tez tak myslalam, ale teraz nie jestem pewna. Niby kapelusz taki inny, rozowawy w srodku - ale smak wcale nie gorzki, a i przez robaki stoczony. Moze to skrzyzowanie prawdziwka z sowa ? Nie moglam sie powstrzymac od pokazania apokaliptycznego nieba
  6. Sytuacja, kiedy nie potrzeba nic robic, bardzo mi odpowiada. Ogolnie, u mnie grzyby sa, tylko ten rok jakis taki nieciekawy. Chyba latem bylo troche za sucho na tych moich piaskach. Teraz nie bardzo mam czas, ale mysle, ze na wiosne wyciagne jakis saganek albo mala balie, i bede mieszac, drozdzowac i rozsiewac te zalazki grzybniowe. I zobaczymy, czy bedzie jakis efekt. W tej chwili to na dzialce jedynie pachnie grzybami, a grzybow niet .
  7. Moje grzyby moga byc uprawiane tylko na dzialce. W domu mam za duzo kaktusow i innych doniczkowych . "A kiedy sadzić grzybnię grzybów leśnych? Zależnie od gatunku popatrzmy w atlasie grzybów lub internecie. W wypadku każdego rodzaju grzyba wygląda to trochę inaczej. Parę akapitów wyżej opisaliśmy kilka przypadków. Niemniej w myśl ogólnej zasady zalecamy zawsze wiosnę – da to czas naszej szczepionce, by przygotowała się do zimy." No wlasnie, to znaczy chyba jednak, ze w gre wchodzi tylko grzybnia ze sklepu, bo w lesie nie bedzie wiosna grzybow zarodnikowych do produkcji grzybni. Zebym tylko jeszcze wiedziala, co, gdzie i kiedy bede robic... Tak, czy owak, po kazdym czyszczeniu grzybow, zakopuje resztki w roznych miejscach. Tylko potem nie bardzo pamietam, w ktorym dokladnie - zupelnie, jak wiewiorki z zoledziami . Roznica polega na tym, ze mam mnostwo malych debow, a z grzybami troche gorzej .
  8. Swietna instrukcja , dzieki wielkie. I wniosek - jak sie chce cos miec, to najpewniejszym sposobem jest zrobienie tego wlasnorecznie . Mam nadzieje, ze jesli zagrzybie tej jesieni, to mrozy zimowe mlodej i wrazliwej grzybni nie zaszkodza. Zrobie jej zreszta kolderke z grubej warstwy mchu. A moze zrobic to na wiosne ? Jesli grzybnia potrzebuje kilku miesiecy, zeby dojrzec, to na przyszla jesien bylaby gotowa. Ale skad wiosna wezme grzybowe kapelusze ? Moge jeszcze kupic grzybnie w sklepie ogrodniczym. Ale to juz nie to... Jak widac, drozdze sa dobre na wszystko. Robilam z nich oprysk na pomidory: mleko i woda w rownych proporcjach, plus drozdze i cukier. Mniam, mniam. Niestety, nie moglam ich czesto dogladac i ewentualnie dopryskac, ale mikstura byla skuteczna.
  9. To mi brzmi logicznie. Z drugiej strony, zabawa grzybowa w chowanego miala swoj urok . Dzisiaj na dzialke zajrzalam tylko dlatego, ze przejezdzalam prawie obok. Wysyp coraz skromniejszy W koncu dojdzie do tego, ze zaczne kupowac grzyby na targu, i utykac je tu i tam
  10. Ostatnio bylam na dzialce w poniedzialek, i zajrzalam tam dzisiaj. Jak na trzy dni, to wysyp raczej skromny. Przed odjazdem, obeszlam jeszcze raz dzialke, i znalazlam te A przeciez obeszlam prawie kazde drzewo dookola, i ich nie bylo. A moze przedtem sie pochowaly ? Urosly takie duze w ciagu poltorej godziny ? W kazdym badz razie, podwoilam zbiory, i to sie liczy. Czternascie grzybkow, to juz cos ! Juz podgotowane i zamrozone
  11. Nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie... Przygarnelabym te zajaczki. reszte tez .
  12. Chyba gdzies na tym Forum czytalam, ze jest zabronione skladowanie drewna przy ogrodzeniu. W kazdym badz razie, blizej niz bodajze 4 metry. A moze cos mi sie pomylilo ? Troche mnie niepokoil ten moj chrust wzdluz ogrodzenia, ale, na szczescie mam tylko jednego sasiada bezposredniego. W dodatku, jest to sasiad "naroznikowy". Pozostale trzy dzialki nie sa zabudowane (jeszcze).
  13. Czy to mnie pociesza ? Hmm, chyba nie. Pozostaje miec nadzieje, ze beda jeszcze deszczowe dni, i noce w miare cieple. Bo bez tych cieplejszych nocy, to chyba i deszczowe dni nie pomoga.
  14. Czyzby juz koniec sezonu grzybowego ? Zbiory wczorajsze i dzisiejsze - troche nedznie to wyglada: Az sie boje sprawdzac, czy nie sa przypadkiem robaczywe. Jesli nie, to skoncza tak, jak poprzednie. Podduszone pol na pol na oliwie z oliwek i masle klarowanym, z cebulka wlasnej produkcji
  15. Witam, jak patrze na Twoje realizacje, to zaluje, ze moj remont juz skonczony . No i, jednak troche daleko... Przy tej fotce nasunela mi sie jedna uwaga: jak niegdys budowano malo ergonomicznie. Mam na mysli wylaczniki, czyli pstryczki-elektryczki, ktore przy drzwiach umieszczano bardzo wysoko. Jak ma sie obie rece zajete, to nie ma jak zapalic swiatla. U siebie wzielam do rak tace, i zaznaczylam wysokosc tak, abym mogla wlaczac i wylaczac lokciem. Przyjemnej pracy zycze i z niecierpliwoscia czekam na efekty.
  16. Dzieki za dobra wiadomosc. Mam nadzieje, ze troche podrosnie, bo na razie jest raczej mala. Moze i z tych kwiatkow cos bedzie ?
  17. Chyba tak. Jak tam poszlam po dwoch dniach, to juz go nie bylo. Znikl, zczezl, przepadl. Potem mnie dlugo nie bylo, a jak zajrzalam na dzialke dzisiaj, to znalazlam takie dwa: Chyba tez maslaki. Niech sie starzeja spokojnie, i rozsiewaja zarodniki. Cos niecos mi tam poroslo - groszek, fasolka szparagowa, truskawki... Nawet pomidory, mimo, ze tylko dwa razy pryskalam. Troche zaraza je dopadla, ale tak tylko troche. A na kupie, ktora udaje kompostowa (bo do kompostu to jej daleko) wyroslo mi kilka krzaczkow ziemniakow i, chyba jakas dynia Kwiatow ma duzo, ale owoc tylko jeden Nie mam pojecia, co ona za jedna, i kiedy bedzie mozna ja zerwac. Moze teraz bede miala mozliwosc umowienia sie z innym fachowcem od budowy domow. Zobaczyc inna propozycje. I moze w koncu cos zaczac.
  18. To byla na pewno wspaniala wyprawa, bo tam jest przepieknie, i czasami az szkoda opuszczac te miejsca, by jechac dalej. A dalej jest jeszcze piekniej... Nowy motocykl jest swietny, mozna na nim polykac kilometry Ja, tak skromnie, pokaze tylko zachod slonca. W piatek prawie caly dzien padalo i bylo troche chlodniej (w koncu), ale zachod slonca, jak prawie zawsze, byl piekny.
  19. I jak po kursie, jestes zadowolony z efektow ? Przypomnialo mi sie, bo ostatnio sporo jezdzilam, i jak nawigacja mi powiedziala, ze mam jechac prosto i nastepny zjazd bedzie za czterysta pare kilometrow, to wlaczyly mi sie rozmyslania na tematy rozne (nawiasem mowiac, to jazda przez USA, czy Kanade lub Australie, kiedy przez tysiace kilometrow nic sie nie dzieje, musi byc szalenie wyczerpujaca). Piszac o niebezpieczenstwach jazdy motocyklem mialam wlasciwie na mysli fakt, ze motocyklista jest bardziej narazony na skutki przypadkow roznych. Dla samochodu, jakis wyboj, dziura, koleina, czy plama z oleju nie maja takiego znaczenia jak dla motocykla. Jego kierowca nie jest chroniony przez metalowa klatke, tylko wszystko bierze na swoja, osobista klate. Kiedys, jakis samochod nie wyrobil sie na zakrecie, i otarl o moj. Skonczylo sie na wielkim stuku, lusterko zewnetrzne sie zlozylo, i to wszystko. Swoja droga, mialam troche szczescia, ale dla motocykla sytuacja bylaby duzo gorsza. Wracajac do tych czterystu paru kilometrow, wykorzystalam ten czas na uscislenie moich obserwacji o ruchu drogowym. Wyszly mi prawie trzy dodatkowe prawa Murphy'ego. 1. Jezeli naprzeciwko siebie jada dwa samochdy, i jest rowniez jakis rowerzysta, albo pieszy, to cala trojka spotka sie na szosie w tym samym miejscu i czasie. 2. Jezeli wykonujemy jakis manewr (np. na parkingu) i jesli przedtem nie bylo nikogo, to wystarczy wrzucic wsteczny bieg, aby natychmiast pojawil sie jakis pieszy, ktory koniecznie musi przejsc z tylu samochodu. 3. W upalne dni, nie ma znaczenia kierunek, w ktorym jedziemy, ani godzina - wszystkie parkingi, na ktore zjezdzamy znajduja sie w pelnym sloncu, a miejsca zacienione sa na parkingach po drugiej stronie autostrady. W sobote, czyli wlasciwie juz dzisiaj, znow wyruszam w droge, i bede miala duzo czasu na rozmyslania nad nastepnymi prawami.
  20. I tego sie trzymajmy, zadnych wiekszych szkod . Z obcinaniem galezi sobie poradze, a i w przeciaganiu ich mam niezla praktyke... Wczoraj bylam na dzialce i zobaczylam to: Chyba komus cos tu sie pomylilo, wszak mamy dopiero lipiec
  21. Jak dobrze miec sasiada... Zwlaszcza takiego co ma pile i checi do pomocy. Pierwsze ciecie: Lekkie podwazenie i badyl wyladowal na ziemi. Wcale nie wydaje sie taki duzy I drugie ciecie, tak na wszelki wypadek, by drzewo nie bylo tak blisko ogrodzenia Problem z glowy. Tymi klodami co leza zajme sie pozniej, nic pilnego. Podobniez ma juz nie byc takich wichur (ale nie bardzo w to wierze ). W kazdym badz razie, ogrodzenie przeszlo probe ogniowa, i mam nadzieje, ze wytrzyma kolejne upadki mojej (i cudzej) roslinnosci. Bo jak stwierdzila kiedys Elfir w dzienniku PeZeta, na silne zawirowania nie ma rady. Ale chce zachowac swoje sosny, bo co to za dzialka lesna bez lesnych drzew ?
  22. Drzewo, ktore padlo na ogrodzenie troche mnie niepokoilo, bo przy silnych wiatrach moglo je uszkodzic. Mieli tacy jedni przyjsc i je usunac. Mieli. Umiesz liczyc... Bylo tak: Etap pierwszy: obciac galezie, zeby glowny badyl byl lzejszy. Mala praktyke juz mam, do dwoch glownych narzedzi dodalam tylko drabine Robilo sie coraz jasniej. Odciete galezie ladowaly za ogrodzeniem Ostateczny rezultat Cel - podwazac go jakims klinem i stopniowo przesuwac wzdluz ogrodzenia, az spadnie z drugiej strony. Najpierw musial spoczac na murze, zeby mozna bylo w ogole dzialac W koncu udalo sie Udalo mi sie przesunac go o ok. 1 cm i na tym koniec - nijak nie dalam rady pchnac dalej. I dopiero wtedy przyjrzalam sie dokladnie tej klodzie, po drugiej stronie ogrodzenia To drzewo nie jest calkowicie odlamane, ono jeszcze trzyma sie swojego pnia. Ewentualnie jakis ciagnik, albo inny ciezki pojazd bylby w stanie go ruszyc. Oj glupia ja, glupia. Jedyna korzysc z mojej pracy, to nadzieja, ze jak bedzie silnie wialo, to bez oporu stawianego przez galezie po mojej stronie, wiatr nie bedzie mocno nim szarpac. A teraz wystarczy przeciac go w jednym miejscu i bedzie po problemie. Musze znalezc kogos z pila wieksza od mojej... A teraz, na tle nieba wyglada calkiem niezle...
×
×
  • Utwórz nowe...