W połowie lat osiemdziesiątych, w nowo budowanym osiedlu, moja znajoma miała dostać mieszkanie... mieszkała dotąd w bloku na parterze i bardzo narzekała, że jej tupią po suficie, więc wymyśliła sobie, że najlepiej będzie mieszkać na ostatnim, czwartym piętrze... Tłumaczyłem jej, że popełnia błąd... Po pierwsze wysoko, a po drugie - znając metody wykończenia dachów w tamtych technologiach - przewidywałem cieknące sufity i gorąc w lecie... nie przyjmowała tego do wiadomości... Kupiła drogi koniak i poszła do prezesa spółdzielni, który "poszedł jej na rękę" i przydzielił wymagany lokal...
W pierwsze lato narzekała na upał... ale nikt nie tupał...
W pierwszą jesień malowała zacieki na suficie w łazience w okolicach kominów wentylacyjnych...
A radziłem - weź niżej, na trzecim piętrze - jak będzie zalewać od dachu - do ciebie nie dopłynie, alarmować będzie sąsiad z góry... nie posłuchała...
Oczywiście, po kilku latach już nie ciekło po kilku remontach dachu, gorąco było w upały, ale zamienić się nie dało
Po trzydziestu latach sprzedała to mieszkanie i teraz mieszka na pierwszym piętrze
Do czego zmierzam?
Technologie wykonania stropów i dachów się nieco zmieniły, efekty są NIECO lepsze i może nie będzie za ciepło i za mokro, aleeeee... za parę lat zaczniesz narzekać na schody, choć na początku jest to doskonała gimnastyka dla dobrego krążenia i oddychania... no, chyba że jest i winda z garaży podziemnych na samą górę - jako wybór - wygoda, czy gimnastyka...
Jak będzie ciekło - poznasz parę ekip remontowych...
Jak będzie za gorąco - zamontujesz klimatyzator...
Da się żyć !!!