Skocz do zawartości

Baszka

Uczestnik
  • Posty

    1 908
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    36

Wszystko napisane przez Baszka

  1. Na wszelki wypadek wstawiam jeszcze raz zdjęcie owych rozplenic. Tak się zastanawiam, czy to rzeczywiście są rozplenice, koleżanka zasiała ziarno niepokoju. Słońca teraz nie mają zbyt wiele, ponieważ stoją w cieniu miskanta. Mają zbyt małe doniczki, nie trzymają pionu, więc wtuliłam je między sztywne badyle miskantowe i one je podtrzymują. Niebawem pomyślę o ich posadzeniu. Pocieszyłeś mnie Demo informacją o sośnie, ale i zmartwiłeś jednocześnie . Bo to oznacza, że muszę się uwinąć z tą górą żwiru. A teraz musiałam na chwilę porzucić żwir. Stałam się bowiem znienacka posiadaczką "przytulonych" roślin, które w przeciwnym razie dokonałyby żywota . Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że tych badyli jest sporo, do wczoraj u mnie były upały, wolne się kończy, a chabazie trzeba szybko zagospodarować. Nie są w wybitnej formie, ale może choć część się przyjmie . Niektóre mają wspaniałe, grube łodygi i pięknie by wyglądały w ogrodzie japońskim. W związku z nimi musiałam pozmieniać pewne wymyślone już koncepcje. I tak wokół studni, gdzie miały rosnąć same budleje, a dół chciałam zadarnić irgą, posadziłam parę. Studnię pokazuję z dwóch stron: od strony sąsiadów i od strony tarasu. Resztę ( to głównie jałowce i cyprysy) rozplanowałam jako kolejne piętro nasadzeń wzdłuż granicy zachodniej i północnej. Te planuję wkopać dziś. Wczoraj wkopywałam jakieś najwyższe, jako pierwszą linię. Gdzieś pomiędzy nimi chciałabym wpakować te trawy. Zmartwiłaś mnie Elfir informacją o rdzy gruszowej i jej wpływie na inne rośliny. Pewnie bez chemii się nie obejdzie. Masz coś , co polecasz? Ostatnie trzy zdjęcia robiłam z góry. Pokazują plan nasadzeń tego obszaru. Gdzieś bym jeszcze chciała wetknąć trawy. Na koniec o kolejnym dylemacie. Chodzi o czeremchę, tę widoczną na ostatniej fotce przy skalniaku. Trzymam ją dla ptaków i cienia. Przyczynia mnóstwo pracy, bo sieje owoce jak oszalała, a one się przyjmują. Wyciąć czy nie wyciąć oto jest pytanie. Uwagi i sugestie mile widziane .
  2. Uprzejmie proszę znawców tematu o odpowiedź na powyższe, bo jakoś w ferworze dyskusji umknęło . Mam i kolejne pytanie. Pewnie Elfir rozwieje wątpliwości. Kupiłam piękną sosnę Armanda. Tak przynajmniej jest podpisana. Tylko nijak jej wygląd ma się do opisu szkółkarzy, ani kolor nie pasuje, ani kształt liści. I mam dylemat. Chcę ją posadzić blisko skalniaka , tam, gdzie jest teraz żwir. Ponieważ ma pokrój szeroki, kolor urzekający, pomyślałam, że będzie w tym miejscu dobrze wyglądać. Obawiam się tylko tego, jak będzie rosa. Czy nie wystrzeli na 20 m w górę. Wtedy ta bliskość budynku może niekoniecznie wskazana. Oto sosna właściwą i perspektywa nasadzenia w różnych ujęciach, też z tarasu. Demo, pocieszyłeś mnie tym, że z obcinaniem miskanta sobie poradzę. W związku z tym pokazuję prezenty od taty: nożyce i słynną siekierę, o której pisałam. Może tato myśli,że wykorzystując bliskość lasu, odkryję w sobie pasję drwala?. Jeśli chodzi o wiązanie traw, o którym pisze Ewa, to czytałam o tym w "ogrodowisku". Tyle tylko , że mnie się podoba właśnie owo falowanie. I liczę na to, że ten miskant jako trawa szlachetna nie złamie się od razu, jak ubiegłoroczna byle jaka i będzie mnie cieszył do wiosny, czyli do ścięcia. Ewentualnym bałaganem na razie też nie będę się martwić, bo on i tak jest wokół. Co innego, jak dojdę do poziomu ogrodu właściwego, wtedy zobaczę. Widoczne na drugim zdjęciu badyle po obu stronach żwiru to glediczia z lewej i oczar z prawej. Razem z sosną stanowiłyby pewien trójkąt większych nasadzeń przy tej części skalniaka. Ostatnie zdjęcie specjalnie dla Rysia, twórczy bałagan roślinny .
  3. Heniu, może byś przyjechał i pomógł rzeźbić ten mój ogródek? Dałbyś upust negatywnym emocjom, wyciszył się troszkę, ukoił nerwy i był jak dawniej pomocnym, serwującym pyszne herbatki Heniem . Po uwagach Demo, będę mieć obawy przed zamieszczaniem zdjęć mojego ciągle powstającego ogrodu. Bałagan to nieadekwatne określenie. Przypomina mi się "Znaczy kapitan" : "bałagan nie do opisania", to określenie zapożyczę. Elfir napisała o trudnościach w ścinaniu miskanta. Tego się nieco obawiam, ale do wiosny daleko, więc zdążymy przerobić temat. Nawiasem mówiąc mam siekierę, ale jaką! Przy okazji zrobię zdjęcie, to się pośmiejecie. Ostatnio kupiłam dwie trawy. Były podpisane jako rozplenice japońskie. Ta z lewej strony już zaczyna zmieniać kolor liści i zachwyca czerwienią. W związku z nimi mam pytanie, czy one się będą ładnie rozrastać, czy raczej dokupić jeszcze z każdej, żeby wyglądały kępiasto? Wiem, że niektóre się dość szybko rozrastają. Posadziłam w ubiegłym roku jedną z traw ( nie wiem, jak się nazywa) koło hortensji. Były to trzy źdźbła z jednym kłosem i jestem mile zaskoczona, dynamiką przyrostu. Pokazuję ją na drugim zdjęciu. Podwiązałam tę hortensję, sposobem Rysia, do tyczki bambusowej. Trzyma się i wygląda dostojnie . Na kolejnych zdjęciach pokazuję inne trawy, które mam, sadzone. Mam też jakieś dzikie, ale o nich kiedy indziej. Po obu stronach ganku kostrzewy sine, które z lewej jego strony, tej bardziej nasłonecznionej są wyraźnie większe niż te z prawej , rosnące w półcieniu brzozy.Muszę tam zrobić przeszeregowanie np. zabrać rododendrony, bo zaczyna być powoli ciasno. Rabatkę z lewej zaczyna zadarniać golteria, tę z prawej ciemierniki, ale to chyba słabo widać na tych ujęciach.
  4. Oczywiście nic to nie zmieni, ale jestem ciekawa, czy ta rdza jest nabyta, czy też kupiłam zainfekowane drzewko. Zerwałam chore liście , a badyl został podlany wywarem ze skrzypu i krwawnika. Czy to coś da? A Ty co polecasz Elfir na taką przypadłość? Jeśli kupiłam z "nabytkiem" to kolejny taki przypadek. Nabyłam też, nawiasem na tych samych targach ogrodniczych, świerka w pakiecie z galasami. I jeszcze się cieszyłam, jak głupia, że tyle szyszeczek mu rośnie. Jak zostałam uświadomiona, co to takiego, to poobcinałam bezwzględnie i na razie jest spokój. Ten miskant mi się podoba. Wyobrażam sobie, jak pięknie będzie wyglądał zimą po przebarwieniu. Trochę mnie martwi kolejny zaśmiecacz, ale co Ty Demo, możesz (...) wiedzieć o zaśmiecaniu przy Twoim przepięknym , uporządkowanym ogrodzie? Trzy tygodnie temu pozbierałam na kompost 8 wiader nasion-gwiazdek mojej ukochanej brzozy. Nawet się zaczęłam zastanawiać, czy jest sens to zbierać, czy nie lepiej potraktować jako ściółkę naturalną. Zatem śmiecenia miskanta aż tak się nie boję. Zastanawiam się natomiast, czym te badyle obcinać. Porządne nożyce wystarczą? Jak go dostałam, miał postać karp , jak pisze Sola w zasadzie łysych. Coś tam nieśmiało się zieleniło przy obciętych zdrewniałych łodygach. A wybujało, jak widać. Jedyne czego się obawiam to to, czy nie będzie zbyt inwazyjny i czy poradzę sobie z jego obcinaniem. Co do hortensji, to nie do końca rozumiem, jak taką tyczkę, o której pisał Rysiu , zastosować. Przywiązać do nie jedną łodygę? Czy jakoś pomotać kilka ze sobą i wtedy tę grupę do tyczki? Jeśli natomiast chodzi o podsadzenie jej bukszpanem, to w tym miejscu przy tarasie raczej niekoniecznie. Chyba , że ją zabiorę w inne miejsce i wtedy zastosuję bukszpan . Tylko czy jej się to spodoba? Już widzę, że dość gęsto posadziłam rośliny wokół tarasu. Warzywniak to kolejna porażka. Owszem , sprawdza się uprawa roślin na wysokości, to polecam. Natomiast folia, którą został obity, jest do niczego. Pęka już i na ściankach. Przy okazji pokazuję pomidory. Poprzycinałam im kolejny raz liście i w końcu zaczynają czerwienieć. W tamtym roku już w lipcu się nimi delektowałam, a w tym nie zjadłam jeszcze ani jednego. Może dziś nastąpi ta uroczysta chwila. No , ale kto późno sieje, ten zbiera jeszcze później. Z kolei jak wiadomo, lepiej późno niż później . I tak się pocieszyłam . Na kolejnym zdjęciu moje dwie grządki owocowe, ulokowane tuż za tarasem. Ścieżkę wybrukowałam osobiście, tę obok pergoli też powinnam, ale na razie rzeźbię co innego.
  5. Z misą nie chodziło mi o względy estetyczne, jeno o to, by zużyć więcej żwiru. Denerwuje mnie on i już. Wnioskuję jednak z Waszych wpisów, że praktyczniej będzie mieć palenisko bezpośrednio na ziemi. A krasnoludki lubię bardzo, zwłaszcza jak coś za mnie lub dla mnie zrobią, z ogrodowymi jeszcze nie miałam bliższego kontaktu . Pytanie do ogrodników. Dostałam onegdaj wiosną trawę, trzy wiechcie. Posadziłam w różnych miejscach. Chyba jej się u mnie podoba, bo rośnie jak na drożdżach.Jest już wyższa ode mnie. Co to za badyl? Kto wie, jest proszony o podanie nazwy. Póki co nie ma kłosów, a cechą charakterystyczną jest biały pasek idący przez środek liścia. Na kolejnych fotkach trochę flory i fauny. Kiedy kupowałam pigwę miała mnóstwo kwiatów. Niestety nie zawiązała owoców. Potem pojawiły się dwa kwiaty, które przerodziły się w pękate cuda. Jednak radość moja była przedwczesna, jeden owoc zleciał, a drugi się zasuszył. Pigwa właściwa też jest w średniej kondycji, na liściach ma rdzawe plamy, co widać. Nie wiem też, co zrobić z hortensjami. Dopadła nas bowiem klęska urodzaju. Kwiaty się pokładają i o ile im nie zorganizuję jakiejś podpory, nie doczekają zimy, a piękne są i o tej porze roku. Kto ma pomysł na skuteczną , wieloletnią i ekonomiczną podporę, proszę podać. Ekonomiczną dlatego, że mam tych krzaczorów sporo.
  6. Chęć ukazania kolejnego koloru okazała się silniejsza od strachu . Nadal rzeźbię ogród. Jednym z jego elementów jest miejsce na ognisko. Postanowiłam zagospodarować żwir, który ciągle jest i jest. Zajęcie jest żmudne, ponieważ przy podsypywaniu żwiru koparką w tak zwaną 'kupę" między kamyki weszła też ziemia. Zatem płuczę ten żwir czując się niczym poszukiwacz złota. Jednak prace się posuwają. Pojawił się też dylemat. Początkowo chciałam zrobić palenisko na ziemi. Jednak będąc w Casto zobaczyłam tzw. palenisko ogrodowe w postaci takiej misy, w której się roznieca ogień. Gdybym się na nie zdecydowała, środek koła też bym wypełniła żwirem. Nie wiem tylko, czy to nie pułapka, czy nie lepsze palenisko na ziemi bezpośrednio. Jak uważacie?
  7. Czasem, gdy podlewam wcześnie rano, produkuję sobie tęczę. Ostatnio w tym momencie odwiedził mnie pewien osobnik. Wpada od czasu do czasu, by zażyć kąpieli. Nakręciłam nawet filmik, niestety jest słaby technicznie, bo oddaliłam postać do fotki i zapomniałam przybliżyć do filmiku. Zresztą to wszystko działo się tak szybko... gościa widać przy piaskowcu. MVI_0986.AVI
  8. Dla urozmaicenia wrzucam jeszcze zdjęcia fauny. Zachwycają mnie chrząszcze mieniące się wszystkimi barwami kamieni szlachetnych.
  9. Miło , że sobie pobiegaliście, wszak ruch to zdrowie. I kondycję wzmacnia, i ciśnienie stabilizuje, o rzeźbie nie wspominając . Teraz , tak dla wytchnienia od biegów trochę ujęć z obozu pracy dobrowolnej, czyli z ogrodu. Przyroda mnie fascynuje od zawsze. I niewątpliwym plusem mojej budowlanej szarpaniny jest fakt, że jestem teraz bliżej niej. Sosnowe serduszko jest dla Was za cierpliwość i pomoc. Zieleninę wokół tarasu już pokazywałam, ale nie w fazie kwitnienia, więc nadrabiam. Na tle żwirku glediczia , której młode listki mają niesamowity kolor, w zasadzie żółty, potem zielenieją . Klonik wypuścił kolejne liście, tym razem u dołu. Ich czerwień o odcieniu malinowym poraża. Za klonikiem zdjęcie szyszek jednego ze zdechlaków rosnących przed domem. Odżył wyraźnie.
  10. Ukrócę hipotezy, byłam w studni. Największy problem miałam z odsunięciem betonowej pokrywy, ale poszło. Niestety tego połączenia , które należy uszczelnić teraz nie widać, bo po ostatnich nawałnicach w zeszłą niedzielę poziom wody w studni się podniósł i jest ono pod wodą, widać to na ostatnim zdjęciu. Chwilowo wywaliłam to karbowane dziadostwo, które osłaniało rurę właściwą, bo nie bardzo wiem, jaką funkcję miałoby pełnić. Co myślicie na ten temat? Jest sens to nasadzić z powrotem? Widzę tylko taki, że do tej tuby mogłabym pokruszyć styropian bezpośrednio, ale nie wiem, czy to dobry pomysł, czy nie lepsza ta kołderka w worku ( i jasieczek ). Studniarz nr 2 powiedział, że powinnam uszczelnić dno i boki studni. Czym by to zalać, by woda nie przesączała? Jak wcześniej było sucho, to kamienie, które powrzucałam nie były zanurzone. Nadmieniam, że komfort korzystania z nowej pompy jest nie do przecenienia. Pracuje cichutko i nie mam pojęcia, kiedy się włącza. Jeszcze tylko wymiana zbiornika na większy i będzie cacy. W związku z tym mam pytanie o sam zbiornik. Z uwagi na znikomą ilość miejsca w kotłowni chciałabym taki wiszący, nie stojący. Tylko się zastanawiam, czy to nie ryzykowne wieszać takie ustrojstwo?
  11. Żartownisie jedni . Chyba dziabnę kielicha, to może czytelniej napiszę jeszcze raz, o co chodzi. A jak i teraz nie skumacie, to może Wy dziabnijcie, ewentualnie jutro wejdę do studni i zrobię fotki, jak się da. Zatem do dzieła. Po pierwsze odczepiamy się od cienkiej rurki ze zdjęcia. Jest na fotce przez przypadek. Po drugie zajmujemy się tylko grubą rurą. Ta rura w studni kończy się u mnie dość nisko. Jak wody gruntowe się podnoszą, to ją zalewają. Zatem postanowiłam ją nieco wynieść w górę ( tak jak ma sąsiad). Zrobił to studniarz nr jeden, ten który uskutecznił odwiert. Połączył ją z analogicznym odcinkiem. I o szczelność połączenia tych dwóch odcinków chodzi. Przemku , to co pokazujesz się nie nadaje, to inne połączenie, inne rury. Może taka pianka, o której pisze Heniu rzeczywiście by się nadała.
  12. Oj Heniu, Heniu, wiadomo że nie na wiatr i nie siłą mojej woli jest napędzana . O prądzie nie mam zielonego pojęcia, poza tym, że jest stały i zmienny. Natomiast objaśniono mi, że zero było puszczone przez włącznik ciśnieniowy ( cokolwiek to oznacza) i że tak nie powinno być. Teraz znów o rurze, bo nikt nie odpowiada i nie podpowiada, natomiast snujecie różne niebywałe teorie. Wydłużona przez studniarza niebieska rura jest połączona z dolną częścią kielichem, ale bez kołnierza. Jak lub czym uszczelnić to połączenie? Bo chyba nie silikonem? Miejsca połączenia nie pokażę, bo nie chcę wchodzić do studni, pokazuję tylko obcięty kawałek tej rury, by nikt nie miał wątpliwości. Styropian po to, by spełniał funkcję kołderki, by ocieplić całe to ustrojstwo. Jak studnia jest wyprowadzona w ten sposób, że rura z pompą jest otulona ziemią, to jest jej ciepło. U mnie z uwagi na spapranie tematu ( niekonwencjonalne podejście instalatora) rura jest w kręgach betonowych i przy grubo ujemnych temperaturach będzie tam bardzo zimno.
  13. Param , pam , pam nową pompę w studni mam . Założył ją mąż koleżanki. Oczywiście z moją drobną pomocą. Przy okazji okazało się, że dotychczasowa pompa była podpięta w taki sposób, że znajdowała się pod napięciem. Nie wiem dlaczego i nie chcę wiedzieć, czym to mogło grozić. W trakcie "imprezy w studni", jak nazwałam dzisiejsze działania, została skrócona ta niebieska rura, którą wcześniej przedłużałam. Chciałam ją skrócić, bo uznałam, że do takiego poziomu wody gruntowe się nie podniosą, a ja będę mieć więcej miejsca na wpakowanie jakiegoś ocieplenia. Wymyśliłam, że pokruszę styropian do jakiegoś worka i nasadzę na tę rurę niczym jakowąś pierzynkę. Chyba, że ma ktoś lepszy pomysł. A teraz bardzo ważne pytanie. Czym można uszczelnić połączenie tych niebieskich rur? To bardzo istotne, bo przy podnoszeniu poziomu wód gruntowych mogą one zalewać studnię właściwą. RSVP
  14. Mogę chcieć . Cieszę się, że nie tylko ja jestem przeciwniczką łysych, zielonych kortów tenisowych. Też rzeźbię swój ogród w taki sposób, by były zakątki i nie za dużo terenu do koszenia. Liście niebieskie- hmm, brzmi intrygująco. Natomiast nie do końca się zgadzam ze zdaniem, że zimą wszystko jedno. Kiedy jest szaro, łysawo i ponuro miło zawiesić oko na zimozielonym badylu, a jeszcze jak ma kolorowe kuleczki , to już czysta przyjemność. Nie zmienia tego, a nawet dodaje pewnego uroku, śnieg nieco przysłaniający owe. I jeszcze trawy, które falują na wietrze wprowadzając pewną dynamikę. I zasuszone kwiatostany hydrageny ( ale tę ująłeś w planach). Mimo, że trawy i kwiaty są w kolorze sepii i tak są szalenie dekoracyjne. Z tego względu usuwam je dopiero wiosną. No dobra ciut naciągnęłam tę liczbę mnogą, raz usuwałam, bo taras obsadzałam rok temu . To oczywiście część mojej koncepcji ogrodowej .
  15. Bardzo prawdopodobne . Myślę sobie natomiast, że nazwanie Twojego domku "kurniczkiem" przy 140 m jest pewnym hmm, nadużyciem folklorystycznym . A liczba mnoga u Animusa to pewnie także te panny, które Mu zawsze towarzyszą .
  16. Lustro wody jest na głębokości 4,5 m. Odległość studni od kotłowni to jakieś 16-20 m. Udało mi się rano zrobić pewne rozeznanie i tak jestem niemalże zdecydowana. Wybrałam pompę firmy Omnigena. Są dwa modele, które biorę pod uwagę: 1. 3,5 SC 5/ 17 2. 4 SZ 3-10 Ta druga ma puszkę rozruchową osobno i ciut mniejszą wydajność, ta pierwsza zawiera kondensator wbudowany. Sprzedawca mówi, że każde rozwiązanie ma swoich zwolenników. Mnie kusi ta pierwsza z uwagi na większą wydajność.
  17. Trzymam kciuki za szybkie wykończenie . Popatrzyłam teraz na Twój dom i przypomniałam sobie pierwszy projekt, który kupiłaś....
  18. Nie dzwoniłam, szalałeś przecież w Chorwacji . Jeśli chodzi o bramę, że wygibasy na niej będą czynić sami osadzacze. Byli tak uprzejmi i odebrali telefon. Jesteśmy umówieni na koniec tygodnia, czyli niebawem. Ponieważ posługiwali się poziomicami , jest szansa, że obydwa skrzydła się zejdą . Pozostaje natomiast kwestia fundamentu. W stosunku do tego, o czym napisał wcześniej Animus mam teren piaszczysty, ale wysoki poziom wód. Jak optymistycznie zakładał Demo jest szansa, że jak będzie chodzić, to cały układ, więc może nie warto się upierać przy skuwaniu fundamentu i zalewaniu na nowo? Jak sądzicie? Teraz o ostatnich wydarzeniach, o których onegdaj wspomniałam bez rozwijania wątku. Chodzi o studnię i pompę głębinową. Jak wiadomo, płaciłam za pompę Vilo. Symbolu nie podam, bo nie dostałam faktury. Jedyny ślad jest tu, w dzienniku, wklejałam bowiem zdjęcie takiej plakietki. Po drodze były przygody z jakąś dziwną pompą, która mi zalała kotłownię i w końcu doszło do tego , że miała być założona pompa, za którą płaciłam. Działo się to 8 czerwca w godzinach rannych, kiedy byłam w pracy. Nie było problemu, bo studnia dostępna, o bramie wróble nie ćwierkały. Ponieważ , jak Wam marudziłam, pompa cyrkowała niemożliwie włączając się w pewnym momencie co 25 sek, mąż koleżanki postanowił ją zobaczyć. Wyciągnęliśmy ją 26 czerwca . Jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast napisu Vilo ukazał się napis Aqua Craft. Nie wiem, na jakim bazarku udało się instalatorowi ją upolować, ale to najprawdopodobniej jest przyczyną tych nieustających problemów. Zaczęłam się przymierzać do zakupu nowej pompy. Pierwszy studniarz, który tu wpadł ustalił głębokość i poziom lustra. Nie miał żadnej pompy, więc nie określił wydajności studni.Kiedy dzwoniłam po sklepach, pytano mnie o ten parametr. Wynalazłam kolejnego studniarza ( ten pierwszy ma za daleko, poza tym jest na urlopie). Nie było to łatwe, bo dla panów studniarzy atrakcyjna wizyta to odwiert, a nie - jak mi paru zakomunikowało- zabawa. W końcu jeden zdecydował , że przyjedzie. Przyjechał, miał ze sobą zbiornik. Sprawdził. Studnia jest wydajna. I u innych byłby to koniec historii. U mnie jest nieco inaczej . Otóż po wsadzeniu mojej pompy okazało się, że nie działa. Robiła się gorąca, ale nie pompowała. Na szczęście studniarzowi udało się podłączyć tę jego pompę do mojego układu i mam wodę. Zatem teraz jestem na etapie wyboru pompy, bo postanowiłam kupić ją sama.
  19. Miło mi, że się Wam podoba moja ogrodowa improwizacja . Mnie też się podoba, choć w miejscu potencjalnej trawy jest na razie uprawa babki zwyczajnej. Jest to miła odmiana po niegdysiejszym perzu i ubiegłorocznych badylach, bliżej nieoznaczonych, a które przewyższały mnie wzrostem. Przy okazji pokażę więcej ogrodu. Teraz o bramie. Jestem w kropce. Bowiem wczoraj po powrocie do domu okazało się, że brama jest. " Osadzacze" przyjechali znienacka, bez uprzedniego umówienia. Skrzydło zawiesili, czmychnęli, telefonu nie odbierają. To czego się obawiałam przestało mnie straszyć. Odległość nad kostką jest przyzwoita. Pozostaje kwestia tego nieszczęsnego osadzenia. No i nie wiem, na ile obydwa skrzydła są kompatybilne, bo furtka stoi w garażu. Nie wiem, co z tym fantem zrobić. Jest też ciąg dalszy przygód ze studnią, ale o tym napiszę jutro. A Demo mógłby odprawić jakieś czary - mary w celu szybszego omijania mojej inwestycji przez przygody, o których wspomniał.
  20. Pewnie jesteście ciekawi, jak minął ten mający obfitować w ciekawe wydarzenia budowlane dzień . Otóż połowicznie. Osadzacze bramowi nie przyjechali. Wymyślili nader chytrze w swoim mniemaniu, że im się auto zepsuło. Szkoda, bo miałam silną ekipę wspierającą w postaci Cieszki i męża innej koleżanki. Jednak życie na budowie nauczyło mnie cieszyć się ze wszystkiego. Przyjechał instalator. Zaczął ( ! ) kończyć spinanie instalacji grzewczej, udało mu się też uruchomić grzałkę w kaloryferze górnej łazienki- taka mała rzecz, a jak cieszy . I co najważniejsze wymienił pompę pod kotłem, tę odpowiedzialną za włączenie górnej pętli ogrzewania w połowie maja , przy upałach. Kolejny raz poruszyłam temat zamiany zbiornika przeponowego na większy i zamiany zaworu motylkowego na dźwigniowy. Pomyśli. Obiektywnie ten proces trwa dość długo, bo temat zbiornika poruszam od roku. Temat zaworu wypłynął zdecydowanie później, kiedy to okazało się, że nie jestem w stanie sama zakręcić tego badziewia. Jednak co mi pozostało poza spokojem? Teraz dwa słowa o ogrodzie. Walczę, walczę ile się da. Padam jak kawka i walczę dalej. Pomidory dostały nową biżuterię. Mam nadzieję, że się odwdzięczą ilością owoców. Jestem z nich bardzo dumna. Osobiście je wysiałam, pikowałam, hartowałam i sadziłam. Były takie malutkie, takie zdechlaki, że nie miałam wielkich nadziei na zbiory. Wszystko dlatego, że zrobiłam to bardzo późno. Jednak rosną , kwitną, zawiązują owoce. Pokazuję zieleninę, bo podobnie jak PeZet uważam, iż jest ważna. Na przedostatnim zdjęciu gość, zawsze mile widziany, a na ostatnim produkcja róży do wielkanocnego mazurka.
  21. Animusie, dzięki, wiem że 5 cm będzie odległością w porządku. Obawiam się tylko, że tyle nie uzyskam, ale to się okaże w ciągu mniej więcej 2 godzin, jak przyjedzie brama. Te 5 cm to odległość optymalna, ja pytam o minimalną, którą mogę zaakceptować.
  22. A Animus zamiast radośnie chichotać przyznając reputację Demo mógłby odpowiedzieć na gnębiące mnie pytania: 1. jaka jest minimalna odległość między bramą a kostką, którą mogę zaakceptować biorąc pod uwagę zimę 2. czy osadzenie fundamentu na 55 cm plus kostka będzie wystarczające, czy to skuwać lub ewentualnie poszerzać.
  23. To hipotetyczna głębokość posadowienia fundamentu bramy. Miał być metr, a na moje dopytywanie po fakcie o ten wymiar , gostek palnął ten wymiar. Na co ze spokojem godnym Marka Aureliusza stwierdziłam, że o 2 cm nie będę się kłócić. Jednak , jak wiesz jest 55 cm. I z tym coś muszę zrobić, mają być o 14. Skrzynkę na razie lekceważę. Na nią czas będzie później. A bluszcz dlatego, że zimozielony. Cała rabata wschodnia, czyli ta, na którą będzie się otwierać długie skrzydło bramy, jest w zimozielonych, parę badyli nie. I jak tylko wychodzę z chałupki lub do niej dojeżdżam, cieszy oko o każdej porze roku. Joksu, nie spieram się , ale słowo daję, że grzebałam na tyle intensywnie, na ile w betonie się da. Kto grzebał, ten wie, że nie jest to takie łatwe. Pręty poszły trochę bokiem, a pakując kopytko prostopadle do ławy wyczułam pod palcami grunt. I to by pasowało do tych 55cm, bo dłuższego przedramienia z pewnością nie mam. Ech Busterku, nie bądź dla siebie tak krytyczny, ważne, że zmniejszasz je skutecznie .
  24. Otóż właśnie nie. Nawet ja, która mam tendencję do powtarzania błędów, zrozumiałam, że budowa to nie bajka, ja nie królewna, a budowlańcy to nie rycerze, którzy kolejno się prześcigają by mi udowodnić, jak są prawi, odpowiedzialni i uczciwi . Bramiarzowi właściwemu wpłaciłam jedną piątą kwoty na materiał. Dlatego tak Was morduję, bo czuję, że tym razem ja mam w ręku kartę przetargową. Też się ciągle uczę dystansu. Tylko dzięki temu nie zwariowałam, choć przyznam nie jest to łatwe. Później wrócę do tematu instalacje i opowiem o ostatnim odkryciu. Dziś będzie dzień obfitujący w budowlane wydarzenia, bowiem nie tylko akcja brama będzie się toczyć, ale ma też być instalator i skończyć spinać ogrzewanie.Nie będę teraz wchodzić w szczegóły, bo priorytetem jest obecnie brama.
×
×
  • Utwórz nowe...