Mnie nie wadzą. Nikomu nie wadzą. Robić dodatkowy syf z kuciem i psuciem, trzeba zejść poniżej posadzki i tam zakręt wstawić i zgrzać. Nie chce mi się. Niby w imię czego? Że brzydkie? Dom to tylko mieszkanie, nic więcej. Nie nobilituje, nie podnosi znaczenia, nie dodaje prestiżu. Służy do mieszkania. Takie jest moje stanowisko. Ale jak najbardziej rozumiem, że mogą się nie podobać. Gdyby było tak, że tylko ja jeden tak mam, że mi nie przeszkadzają, i gdybym wiedział, że lepiej by było gdyby ich widać nie było, to bym je schował, ale skoro jest ok, to niech tak pozostanie. edit: styl jednego zdania masakryczny i nie do przejścia