Skocz do zawartości

adam_mk

Uczestnik
  • Posty

    1 279
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    47

Wszystko napisane przez adam_mk

  1. Net Ci pada? Jest tego sporo. Teoria taka sama jak przy nie obracanych. Optymalny czas pracy dłuższy - przez to obracanie. Dochodzi koszt obracania i automatyki. Adam M.
  2. Na jedno oko - to dom masz dobry, ale nie nowoczesny. To spory lity kloc kamienia i cegły. Jak go nagrzejesz i nie dasz mu wystygnąć - to będzie dobrze. TERAZ tak szybko stygnie - że piec jest za mały. Rada: OCIEPLIĆ. Piec "zrobi się" nawet za duży. System ogrzewania działał i to dobrze. Zostawić i nie psuć. Pomyśleć kto może tam wpaść i przepalić trochę, jak Was nie ma... Albo? Kompleksowa termomodernizacja całości. Tyle, że to już spory remont... Wydawanie pieniędzy na nowy piec (porównywalnych do kosztu ocieplenia budy) po to. żeby dało się w nim WIĘCEJ spalić w tym samym czasie - to nie do końca dobra droga. JAK inaczej chcesz zrobić, żeby tam było cieplej? NAPRAWDĘ chcesz podnieść sobie koszty stałe utrzymania? O ILE? Tak mi się wydaje... Adam M.
  3. Ja z tych Katowiców jadę... Ktoś się zabierze? Adam M.
  4. Ciepło i praca… Dziś, znając już w bodaj ogólnych zarysach budowę otaczającego nas świata, wiemy, że ciepło to nieuporządkowany, chaotyczny ruch molekuł, drobin, z jakich się ten świat składa. Im więcej ciepła tym większa „trzęsionka” ogarniająca dane „ciało”. Co powoduje, że atomy i cząsteczki dostają tej „trzęsionki”? Generalnie – tarcie! (Ale nie tylko tą drogą da się je do takiego zachowania pobudzić.) Kiedyś tego nie wiedziano i wiele osób usiłowało zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Był sobie kiedyś w Anglii taki facet… James Joule – syn piwowara… (więcej – tu, na przykład: http://pl.wikipedia.org/wiki/James_Joule ) Na pewnym etapie bardzo go zaciekawiło - jak można to ciepło zmierzyć i z czym da się je porównać. Zadał sobie chłopak wiele trudu i sporo pracy w to włożył – ale równoważnik pracy i ciepła wykręcił jakoś wykoncypowanym młynkiem… To teraz będzie to trochę trudniejsze… Ciepło to ta trzęsionka materii… A temperatura? Temperatura to tylko sposób pokazania JAK BARDZO się ta materia „trzęsie”. To odnośnik, pomiar względny! Pokazuje co jest cieplejsze a co zimniejsze od… NO WŁAŚNIE! U Celsiusa – od stanu wody w punkcie krzepnięcia (zamarzania) – co przyjął jako „zero”. Są też inne skale.. Kelvina, Farenheita… Można, jak kto lubi, własną jaką sobie wymyślić…(tylko po co?) W efekcie – mamy już dziś kilka sprawdzonych sposobów patrzenia na otaczający nas świat tak – że umiemy (jak kto chce czy musi) porównać kiedy jest więcej a kiedy mniej i – CZEGO! Z jabłkami czy jajkami było łatwiej. Wystarczyło je policzyć. Na sztuki. Z masą – to trzeba sobie było już jaki miernik zrobić (przyjęto kilogram). Z odległością podobnie (przyjęto metr). A z ciepłem? Jolule dopomógł! – mamy określoną ilość pracy, jaką trzeba włożyć, żeby co ogrzać. Dżul, kilodżul czy megadżul. (Uhonorowali chłopaka! Ale ja uważam – że było za co!). Cała kupa co bardziej kumatych facetów wzięła się do roboty i w efekcie policzyli ile takich Dżuli mieści się w różnych substancjach – jak je na ten przykład – SPALIĆ! Powstały tabele wartości opałowych, które „mówią” (jak kto umie „słuchać”) ILE CIEPŁA MIEŚCI SIĘ w…. A najprościej – w kilogramie danej substancji. Tu – kilka przykładów. 1. węgiel kamienny 26000-30000 kJ/kg - 2. miał węglowy 22000-24000 kJ/kg - 3. koks 30000 kJ/kg - 4. węgiel brunatny 18000 kJ/kg - 5. torf suchy 13000 kJ/kg - 6. drewno suche 14000 kJ/kg wilgotność do 20% 7. słoma 12000 kJ/kg - 8. olej opałowy 46000 kJ/kg - 9. gaz ziemny 35000 kJ/m3 - 10. gaz płynny 23000 kJ/kg 1 kWh = 3 600 kJ 1J * 1 sek. to 1W (było) 1kJ/sek= 1kW a godzina ma 3600 sek. więc 1kWh to 3600 kJ/godz. Ale to to samo co 1000W działających przez godzinę… To zupełnie tak, jakby przez bitą godzinę przemieszczać o metr te 100 mineralek! Non- stop! A jakiej PRACY trzeba dokonać NAD DOMEM w każdej dobie, aby nie wystygł zimą – jeżeli do jego dobowego ogrzania potrzebna jest porcja energii około 100kWh? No – te 100 kWh!!! Czyli? 100 x 100 = 10 000 mineralek (10 ton masy) przesuwanych w tę i nazad przez godzinę o jeden metr! Można się spocić! I tu właśnie dochodzimy do akumulatora tej wyzwolonej energii. Bo dobrze by było mieć takie pudełko, gdzie można by tanio wyzwoloną energię sobie schować „na potem”. Adam M.
  5. Usuwanie grzybka nie ma ani sensu, ani celu, ani przyszłości! Bo? Bo to syzyfowa praca! Radykalnym rozwiązaniem problemu jest ZAWSZE przesunięcie warunków klimatycznych pomieszczenia POZA ZAKRES tego, co grzybek lubi i gdzie może żyć. Bieda w tym, że czasem koniecznie trzeba chałupę ocieplić... Koszt, kłopot, robota... Ale warto! Wszelkie chlorowe środki są skuteczne, nawet bardzo, ale TU I TERAZ!!! Są tak wściekle reaktywne, że szybko sobie poreagują z czym mogą (od grzybka zaczynając) że wkrótce i śladu po nich nie ma... To też dobre... Ale... Domy budowano od tak dawna, że z tym problemem już od stuleci świetnie sobie radzono!!! WAPNEM! Generalnie - zasadą wapienną. Wapno palone to CaO - tlenek wapnia. Ślad wody prowadzi do CaOH - wodorotlenku wapnia, który jest silną zasadą. A tego grzybki bardzo nie lubią. Wszelkie mikre organizmy tego nie lubią. Więc? Duluksy, śnieżki i podobne - WON! A na starcie... Remont! Ocieplić z zewnątrz na ile się da. Skuć tynk. Ugotować drania! (wypłomieniować ostro ścianę palnikiem do papy pilnując, żeby się chałupa nie sfajczyła i jakie kable czy rury w ścianie nie ucierpiały) Potem otynkować tynkiem cw z małym dodatkiem soli miedzi (siarczanu, takich błękitnych kryształków). TEGO żaden grzybek nie zniesie... No, wieczny sposób to nie jest, ale na parę lat starczy, jak się tego ocieplenia nie zrobi uczciwie i na stałe warunków grzybkowi nieprzyjaznych (za suchych) nie zrobi... Adam M. O skutecznym przywróceniu/naprawie czy uruchomieniu wentylacji to już nawet nie wspominam. Bez wentylacji, która działa, to i na worku wapna grzybek wyrośnie po jakimś czasie... A.M.
  6. Co suszysz? Czemu w chałupie? Dedykowane pomieszczenie? Dałbym i nawiew i wywiew. Suszenie zawsze pochłania spore ilości energii. W domu piętrowym ciągi komunikacyjne wentylują się same... Nawiewasz do "czystych i suchych" pomieszczeń a wywiewasz z " brudnych i mokrych". Te ciągi są gdzieś tam "po drodze". Struga po prostu "przepłukuje" chałupę. (no, dobrze jest - jak tak właśnie robi...) Adam M.
  7. Coś mi się widzi, że było tak: Kazałeś - to postawili. Poużytkowałeś i zauważyłeś zmianę w jego "zachowaniu"... Nie masz pojęcia czy jest z workiem gumowym czy bez worka... PO CO tam ten worek? Bez worka też sobie dobrze radzi... Bo jak worek jest - to powietrze ponad lustrem wody nie rozpuszcza się w tej wodzie i nie "ginie". Nie trzeba zbyt często go uzupełniać. Stawiam na to - że worek jest. Jakby nie było - to obsługę tego hydrofora miałbyś już w małym palcu i nie byłoby pytania... Żaden worek nie jest absolutnie szczelny.... Temu też mogła się jaka dziura zdarzyć (choćby ze starości, bo guma się starzeje). Wodowskaz tam jest? (bo bardzo pomocny). Pod ciśnieniem powinno być tam tyle wody co i powietrza. Tak 50/50 (%). Tak trzeba by to starać się ustawić. Trochę dopompować powietrza, trochę upuścić... (te zaworki też się starzeją... worek może być "niewinny"). Fotka urządzenia rozwiązałaby niejasności. Adam M.
  8. Najlepiej to znajdź chwilę i mnie odwiedź, Zagłebiaku! Sosnowiec nie za morzami! Dotkniesz i pomacasz (jest czego) to zdecydujesz czy sam "tymi ręcami" czy komu zlecisz - i w jaki zakresie... (wszystkich chętnych zwykle zapraszam, jak im po drodze...) Napęd mojej produkcji... Ale wentylatory to trzeba kupić naprawdę dobre, żeby zrobić raz i zapomnieć... Hurtowni w okolicy mamy kilka... Platforma jest niezła... Rekuperator, jak masz bardzo tanie ciepełko, konieczny nie jest. Dobra wentylacja - tak! Dodatkowe wyliczenia.... Trzeba wiedzieć CO budujesz i JAK ma działać. Reszta z tego wynika i czasem coś przeliczyć trzeba... Nie trudne. Adam M. Jak masz wolę się spotkać pisz na PW (żeby tu bałaganu nie wprowadzać). Kiedyś pod postami były emilki i było łatwiej... A.M.
  9. Każdy „śmiertelnik” zwykle ma spory problem, żeby „dobrze zobaczyć” jakieś jednostki miary czegoś, czym na co dzień sam nie „obraca”… (Bogowie mają to w małym palcu lewej nogi!) Niby ciepło znamy… No, wiemy, kiedy jest nam zimno, na ten przykład!!! Ale ile tego ciepła da się zmieścić w szklance, na łopacie, w piwnicy? – tego to już tak „z marszu” nie wiemy! Spróbujmy się więc problemowi przyjrzeć! Ciepło jest jedną z form (postaci) energii. Na co poniektórych fakturach nawet jest napisane - energia cieplna! – za to każą nam płacić!!! A energia – to zdolność do wykonywania PRACY (w sensie fizyki). Zaś praca wykonana w ciągu sekundy – to MOC. I zaczynają się kilowato-dzulo–niutono-sekundo-metry i podobne! Już nas obrażają czy jeszcze nie? Ano – NIE! Widzieliście kiedy jakie jabłko? No, to jak je „zważycie” w ręce – to macie do czynienia z siłą (grawitacyjną) równą około 1 Niutona działającą na Waszą rękę… (to odczucie „ciężkości”). Zaś 1 kg = 1 litr wody = około 10 niutonów ( dokładnie 9,81). Tyle to każdy łebek sobie podniesie! To doświadczenie życiowe jest nam (zwykle) dostępne! Mineralkę kupujemy…o.k.! No, to jak przesuniecie to jabłko o jaki 1 metr to wykonacie pracę RÓWNĄ 1 DŻUL !!! Bo Dżul to Niuton razy metr… Czyli – Jabłko przesunięte o metr! Łatwizna! A jakby tak jeszcze…. cała ta „operacja” została wykonana w ciągu 1 sekundy? (macie zegarek jaki?) To byłby 1 Niuton na 1 metr na 1 sekundę – czyli 1 Wat! I doszliśmy do jabłka przesuniętego o metr w ciągu sekundy! Bo butelka mineralki (1 litr = 1kg) to już 10W, jak ją w sekundę o metr przemieścimy! (Tu potrzebna już jest raczej jaka młodzież) To jest, niewątpliwie, wykonana praca! A że wykonana w ciągu sekundy – to równa jest (oby) STAŁEJ zdolności do jej wykonywania – czyli MOCY! Wat jest jednostką i pracy (wykonanej ciągu sekundy) i mocy. Niech MOC będzie zawsze z Wami! Praca to moc zatrudniona przez jakiś CZAS! Moc zaś, posiadają te , zwykle bardzo kosztowne i skomplikowane, urządzenia, za które każą sobie tyle płacić…. No, na DTRce (dokumentacja techniczno ruchowa) byle piecyka gazowego pisze – moc = 24kW CO TO JEST? A – to jakby ten piecyk umiał w ciągu 1 sekundy przesunąć 24 000 jabłek o jaki metr… Albo 2 400 mineralek (litrowych!)… I gdzie tu ciepło? Przesuń sobie! Zobaczysz! Pozdrawiam Adam M.
  10. "a ja, sierotka, będę sama siedzieć icon_sad.gif icon_rolleyes.gif... " Na to nie licz! Cudów nie ma! Adam M.
  11. Pianka dobrze te kanały uszczelnia i dopasowuje. Kanały płaskie na podłodze piętra na potrzeby wentylacji parteru to dobry pomysł. Sprawdza się bardzo dobrze. Nie ma dwóch identycznych domów i dwóch identycznych systemów kanałów... W gwiazdkę byłoby najlepiej - i to taką, o równych ramionach. Tyle, że nie zawsze się da. Adam M.
  12. Popieram w całej rozciągłości! Tam zawsze ktoś jest - to kotłownia - nie kłopot. Piec "śmieciuch" pomoże pozbyć się opakowań. Kartonów, skrzynek... Adam M.
  13. Nie masz innych - daj gładkie... Jakoś tak wszyscy zaniedbują ... lepkość powietrza. A ona jednak jest! Powietrze przy ściance kanału praktycznie stoi. Przy nieco nadmiarowych kanałach (dla zmniejszenia prędkości/oporów/ dźwięków) ich wiotkość nie pozwala na stworzenie rezonansu. Jak się przepusty zrobi z rury fi 160 (pomarańczowej) to ona ma fi 150 wewnątrz. Dokładnie tyle mają typowe anemostaty na zewnątrz. To po prostu - pasuje! Jest i przepust i puszka rozprężna i mocowanie anemostatu... Adam M.
  14. Każdy erg energii upchany w bardzo energożernej wodzie - to zysk! Z ziemi "wyłazi" w temperaturach studziennych. Jest gęsta, to subiektywne odczucie wody o temperaturze około 30stC daje - letnia, chłodnawa. Ale dogrzanie jej o kilka stopni, do pożądanego poziomu kosztuje wtedy - nic! (no, prawie nic). A do takiego stanu w opisywany sposób doprowadzić ją się da prawie cały rok. Oby tylko słoneczko wyjrzało na "trochę"... Adam M.
  15. Teraz trudno by mi było "wrzucić to na półkę"... Ale wiem, co to "może i umie"... Adam M.
  16. Jestem też (obok innych moich wad i zalet) "dzieckiem nauczycielskim". TEN temat (oświaty) znam z autopsji od kołyski!!! Wiele z tego, co wiem - to wiem ze szkoły, a potem sobie to jakoś wzbogacałem czy rozwijałem. Mam trzy sępy i bywam w szkołach. Różnych! Rozumiesz - gorzkie żale... Teraz szkoła to katastrofa! Adam M.
  17. A tak swoją drogą.... Ja też będę potrzebował projektu z pieczątką... Żadna z tych, co je mam nie starczy... Myślisz, że nie gadałem z architektami? Adam M.
  18. A uważasz, ze jest niepotrzebna? W tym zakresie głupota sięga zenitu! Nie chcę tu uzasadniać, bo szlag trafi każdego co zacznie to czytać. Błogosławiona niewiedza... A co do "debili którzy nic nie potrafią zaproponować..."... Połaź po budowach i pooglądaj... Architekt ma rodzinę i zarabiać jakoś musi! Nie jest od kształtowania i kształcenia gustów inwestora - który i tak wie lepiej co chce mieć! Adam M. (Ale cieszę się, że masz akurat takie zdanie , jakie tu przedstawiasz.)
  19. Masz zamiar pozbyć się zbiornika 10 000 litrów? A masz podłogówkę? To masz źle w głowie! (mnie się zaczyna śnić stara cysterna kolejowa, lub i dwie...) Adam M. Elutku U Pani Osińskiej to nie. Bywalcy znają tam niedaleko jakiś sklepik. Można też zabrać coś "na bagaż", żeby nie szukać ulubionych specjałów. Adam M.
  20. No, to jest fajnie! Dom = akumulator ciepła?. Ale jak nam się ten akumulator jakiś tak ?mało pojemny? postawił a mamy dostęp do ciepełka ? to co robić? Można do takiego domu dobudować jaką ?skrzynkę?, do której będzie się pchało dostępne ciepełko i przechowywało ?na potem?. Czyli ? ten właściwy akumulator ciepła. Powiedzmy sobie na początek ? po co nam ten akumulator! Ja znam dwa istotne powody: 1. Różne taryfy tego samego nośnika energii w zależności od pory dnia. 2. Spore nadmiary uwalnianego w nieopanowany sposób ciepełka, niemożliwe do ?skonsumowania? w czasie rzeczywistym ? solar, kominek, kogeneracja? Natura ten problem rozwiązała już dawno. Zastosowała wodę? Woda ma dwa zasadnicze punkty ?pułapki energetycznej? dla strumienia cieplnego: Wrzenie (parowanie) i zamarzanie. Potrzebują przesunięcia gigantycznych porcji energii ? aby ten proces zaszedł. Do tego ? w sposób w pełni ODWRACALNY! Jak się dobrze wpatrzeć w te mechanizmy ? to da się skopiować je w mniejszej skali i dobrać bardziej ?przyjazne? zakresy temperatur. Na potrzeby ogrzewania możemy gromadzić ciepełko w bardzo szerokim zakresie temperatur. Trochę gorzej jest ? jak chodzi o CWU. Tu zbyt wysoka temperatura dobra nie jest, a zbyt niska ? jest niewygodna. Także czas, na jaki sobie chowamy tę energię, jest nieobojętny dla sposobu budowy tej ?skrzyneczki?. Inaczej trzeba zaprojektować przesunięcie ciepła z ?nocy? na ?dzień? ? bo np. nocny prąd (jego koszt) to 1/3 prądu dziennego ? a inaczej ciepełko z upalnego lipca przesuwane na wrzesień. W pierwszym przypadku problem rozwiązuje zwykły, pojemny, wodny bufor ciepła. Temat bardzo bogato omówiony w kilku miejscach. Bez przemian fazowych można w jakiej tonie wody ?schować? całodobowe zapotrzebowanie przeciętnego domu. Ani to przesadnie kosztowne nie jest, ani skomplikowane technicznie. Ot ? spory baniak grubo otulony jaką dobrą termoizolacją i ?rozsądnie? wpięty w istniejące instalacje. A w tym drugim przypadku? Tu sprawa jest już nieco bardziej złożona? Trzeba uwzględnić wiele aspektów. Dynamiczne ładowanie. Dynamiczne rozładowanie. Pojemność (oby jak największą). Termoizolację, która ma zasadniczy wpływ na ?samorozładowanie? akumulatora (straty). Zakres temperatur takiego akumulatora. (temperaturowe parametry jego pracy). Zwłaszcza ten ostatni punkt powinien być dopasowany do źródła tego ciepła. Zazwyczaj ? ciepła solarnego. Ale nie tylko! Nadmiarowa (mocowo) pompa ciepła też daje nadwyżki, zwłaszcza przy pracy nocą! I nie są to temperatury wysokie! Nie ma więc jakiegoś jednego, uniwersalnego sposobu rozwiązania tego problemu. Są tylko uniwersalne zasady, na jakich się opiera (fizyki i jej praw). Budowane są akumulatory: Ziemne. Kamienne/betonowe. Wodne. Woskowe/parafinowe/stearynowe. Solne. Metalowe (sód, aluminium). Wreszcie - kombinowany z pompą ciepła lodowy akumulator ciepła. Bardzo różnią się zakresami temperatur pracy. Zasadą działania ? wcale! A co z tego wynika ? także sposobem ich termoizolacji. Adam M.
  21. Chyba założę jaką "szkołę rodzenia domów"... Na wzór tych dla przyszłych matek... Też niewiele wiedzą - to się je kształci (jak która kumata i chce). Po takiej szkole dałoby się pójść do architekta i zrobić mu niezły ból głowy.... Adam M.
  22. Aleś przywalił! "Projekt indywidualny zależy od inwestora jego założen i preferencji jeżeli przedstawimy architektowi nasze potrzeby ze statusem ważności to je zrealizuje" TOŻ O TYM WŁAŚNIE TU SIĘ MÓWI! Inwestor chce mieć "dobry dom". Panie - rób go pan! TO JEST całe zlecenie! Zwykle inwestor sam jest głupszy w tym zakresie jak zelówka starego buta - w momencie, gdy budowę zaczyna! A zaczyna - od projektu i jakichś wizji - głównie bryły i jej wyglądu! POTEM dopiero dowiaduje się - czego nie wie! Adam M.
  23. To nie jest brak szacunku... To obserwacje z tego, co po budowach spotykam... Ludzie "kleją w gównie", żeby było taniej... Podmieniają materiały, chodzą "na skróty" - i oczekują cudów. TEGO dobry architekt nie robi. No - to nie ma zapotrzebowania na "dobrego architekta". A jak nie ma popytu.... Bardzo wielu na łatwiznę idzie. Adam M.
  24. To te, gdzie mam jakiś kwitek - ze robię i umiem... Temperatury - od zera bezwzględnego do gwiazdowych... Ciśnienia - od zera w górę... Trochę chemii... Fizyka... Prąd (elektryka, elektronika, automatyka). Zasilanie autonomiczne i rezerwowe... Ale też rozumiem technologie teleinformatyczne. Sieci i telefony robię... Alarmy od dwudziestu kilku lat... Promieniowanie...Rentgeny (w tym naprawa)... Spektroskopem się bawiłem czas jakiś... Lutuję wszystko co się da polutować... Nie spawam.. (jeszcze nie umiem). Syncio spawa... Palaczem kotłowym też.. byłem.. Węzły cieplne... hydrofory...sieci... Adam M. (alem się nawychwałał!!! )
×
×
  • Utwórz nowe...