Skocz do zawartości

Już nie chcę mieszkać z mamą!


Recommended Posts

Mam 28 lat i mam dosyć mieszkania w domu z rodzicami!!! Mam dość!!!! icon_rolleyes.gif

Problem polega na tym, że nie dostanę kredytu bez wkładu własnego. Słyszałem, że w Anglii z szukania mieszkania lub domu zrezygnowało 900 tyś osób pomiędzy 25 a 44 rokiem życia.

Ja na razie straciłem nadzieje na budowę/kupno własnego domu icon_mad.gif Jak tam u was 30 latków czy wy też musieliście zrezygnować z własnego gniazda?
Link do komentarza
Oo ciekawy temat został poruszony, bo to właśnie w w takim wieku młodzi ludzie chcą się przenieść na swoje...

Ale, .. i to same kłody pod nogi... niby mieszkania lub domy tańsze za to kredytu wziąć nie można... icon_sad.gif( bo a to wkład własny a to zarobki za małe a to coś tam...
no ale chyba po to się bierze kredyt jak się nie ma wystarczająco pieniędzy?.. no niby banki chcą się zabezpieczyć...
ale nas młodych i trochę starszych pozbawia szans na samodzielne życie! ile można Mamusi na garnuszku siedzieć! ? icon_sad.gif(
Link do komentarza
Cytat

"Dalej jazda do roboty, jebane nieroby. Toć roboty u nas ni ma. I co ty na to powiesz?" tak mi się przypomniał tekst Kazika jak przeczytałem ten temat he he

Chłodzi mi o to, że nawet jak byście się "młodzi" nie wysilali to i tak nie jest ciekawie.




Racja, racja! Do roboty!

Przygotowałam swojemu 26 latkowi 63 m2 na zakończenie studiów. Zdążyłam to mieszkanie wynająć. A mój synek siódmy rok studiuje i jest na 4 roku.

Już raz się wyprowadził (zmuszony) i szybko wrócił, bo na wszystko trzeba zapracować. A u mamy to niekoniecznie.

Marzę o tym żeby się wyprowadził.
Link do komentarza
Brawo dla Foryka, bo chociaż próbuje, kombinuje co zrobić żeby się wyprowadzić, bo najłatwiej to na garnuszku mamy siedzieć i mówić, że u nas trudno więc i tak będę leżał.

Za to cyma2704 szczerze współczuję. Dojdzie u nas do paranoi włoskiej kiedy to 40 latkowie mieszkają z mamusią bo ona ugotuje i upierze. A ona też potrzebuję trochę pożyć.
Link do komentarza
Cytat

Za to cyma2704 szczerze współczuję. Dojdzie u nas do paranoi włoskiej kiedy to 40 latkowie mieszkają z mamusią bo ona ugotuje i upierze. A ona też potrzebuję trochę pożyć.



No tak paranoja będzie jak 40 latkowie będą siedzieć mamie na głowie.. Ale jak nie będą mieli gdzie pójść z braku środków?? (oczywiście pomijam tych co nie chcą się wyprowadzić bo im wygodnie...
Link do komentarza
Cytat

No tak paranoja będzie jak 40 latkowie będą siedzieć mamie na głowie.. Ale jak nie będą mieli gdzie pójść z braku środków?? (oczywiście pomijam tych co nie chcą się wyprowadzić bo im wygodnie...


Nie zgadzam się z Tobą, moim zdaniem każdy, nawet 40 latek swoją wygodę może tłumaczyć brakiem środków do życia. To czy się wyprowadzi czy nie zależy tylko od chęci bycia samodzielnym, bo zawsze jest wygodniej mieszkać z mamą.
Link do komentarza
Boże jak to czytam to mi się flaki przewracają, skąd u ludzi tyle biadolenia, wiem co mówię człowiek może wszystko musi tylko CHCIEĆ. Wyłożę wam to wszystko na własnym przykładzie, na chwilę obecną mam 34 lata za mąż wyszłam w wieku 19lat mój mąż jest 5 lat starszy pobraliśmy się nie dlatego, że musieliśmy tylko dlatego, że tak chcieliśmy ( nie byłam w ciąży). Pochodzę z rozbitej rodziny ojca nie miałam w ogóle moja mamusia chorowałam odkąd tylko pamiętam, gdy miałam lat 18 zmarła na raka po 2 letniej walce z chorobą, skończyłam wtedy zaledwie zawodówkę i poszłam do pracy na kopalni na płuczkę jako pracownik fizyczny, wieczorowo kończyłam technikum. Wzięliśmy skromny ślub, bo na inny nie było nas stać, zamieszkaliśmy na prywatce płaciliśmy za nią 150 marek na miesiąc to był rok 1993, cała pensja męża szła na to, a jeszcze dochodził prąd itp, no i czesne za studia bo mąż studiował wieczorowo. Po roku urodził nam się syn i mąż załatwił mieszkanie spółdzielcze z kredytem 2 pokoje i kuchnia, ja do pracy już nie wróciłam bo nie miałam komu zostawić dziecka pod opieką. Mąż skończył studia 2 fakultety wszystko wieczorowo ja technikum i zaczęłam studia też wieczorowo po 7 latach na świat przyszło 2 dziecko, mąż w tym czasie zarabiał a ja zajmowałam się całą resztą , żeby go odciążyć, w tym czasie odłożyliśmy na mieszkanie własnościowe M4. W 5 lat po przeprowadzce przyszła na świat nasza córeczka teraz ma dwa latka , a my w marcu zaczynamy budowę naszego domku. Nie było nam łatwo ( mąż wcale kokosów nie zarabia) i jeszcze pewnie długo nie będzie, ale życie to nie bajka i nie skrobie po jajkach, więc zamiast marudzić i czekać aż z nieba manna spadnie rękawy zakasać i do pracy rodacy!!! icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Nie zgadzam się z Tobą, moim zdaniem każdy, nawet 40 latek swoją wygodę może tłumaczyć brakiem środków do życia. To czy się wyprowadzi czy nie zależy tylko od chęci bycia samodzielnym, bo zawsze jest wygodniej mieszkać z mamą.



Mówisz, że wygodniej mieszkać z mamą? no chyba że chodzi Ci o wygodę taką, że obiadek ugotuje, zakupy zrobi, zapłaci...
ale przecież kontrola we wszystkim na każdym kroku, o której wychodzisz, wracasz, co robisz, z kim przychodzisz...

ale są tacy, którzy naprawdę nie potrafią być samodzielnymi... a czyja to wina? pewnie nadopiekuńczej mamy icon_smile.gif
Link do komentarza
Tak jak napisała acia, dla chcącego nic trudnego.

Ifra tak myślę, że to jest kwestia wyboru mniejszego zła, bo z jednej strony mama "obiadek ugotuje, zakupy zrobi, zapłaci..." czyli nie nakłania do samodzielności, z drugiej strony ustawia Twoje życie inaczej niż byś chciała, czyli zachęca do przeprowadzki. Na co się w końcu decydujesz? Na mniejsze zło?
Link do komentarza
Cytat

Tak jak napisała acia, dla chcącego nic trudnego.

Ifra tak myślę, że to jest kwestia wyboru mniejszego zła, bo z jednej strony mama "obiadek ugotuje, zakupy zrobi, zapłaci..." czyli nie nakłania do samodzielności, z drugiej strony ustawia Twoje życie inaczej niż byś chciała, czyli zachęca do przeprowadzki. Na co się w końcu decydujesz? Na mniejsze zło?




gdy nadarza się okazja to wyprowadzka - jak się ma za co i gdzie icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Co rozumiesz pod pojęciem "nadarza okazja"? Moim zdaniem okazje trzeba tworzyć, nawet na granicy ryzyka (choć ono jest niewielkie, gdyż zawsze można wrócić do mamy icon_smile.gif )


No właśnie ja nie mogłam wrócić do mamy, a na okazję to nie można czekać lecz jej szukać, bo one nie są takie chętne aby do ręki wpadać icon_lol.gif
Zwłaszcza gdy te ręce są założone
Link do komentarza
Cytat

Co rozumiesz pod pojęciem "nadarza okazja"? Moim zdaniem okazje trzeba tworzyć, nawet na granicy ryzyka (choć ono jest niewielkie, gdyż zawsze można wrócić do mamy icon_smile.gif )



No właśnie okazja to jak się ma akurat na to środki i miejsce gdzie można się wyprowadzić...icon_smile.gif
Link do komentarza
Brawo acia icon_biggrin.gif

Święte słowa wykrzyczałaś . Jak coś chce się mieć to trzeba mieć głowę na karku i ręce do pracy chętne.
Ja 10 lat temu marzyłam o własnych czterech kątach - a możliwości finansowych dużych nie miałam . Pierwsze mieszkanie które kupiliśmy z mężem miało 25 m i było cudne ( choć małe) jak je spłaciliśmy , zaraz kupiliśmy większe 48 m2 i też było cudne , jak je spłaciliśmy kupiliśmy działkę i dziś mieszkamy w pięknej rezydencji i też jest cudna. Ale to wszystko wypracowaliśmy sami i dało się ........
Teraz znajomi przychodzą do nas i mówią że nam zazdroszczą takiego ładnego domu , a ja mam ochotę im powiedzieć : NIE ZAZDROŚCIE TYLKO BIERZCIE SIĘ DO ROBOTY ..... Nie mówię im jednak tego , bo za bardzo ich lubię...
Link do komentarza
Cytat

Co rozumiesz pod pojęciem "nadarza okazja"? Moim zdaniem okazje trzeba tworzyć, nawet na granicy ryzyka (choć ono jest niewielkie, gdyż zawsze można wrócić do mamy icon_smile.gif )



Popieram

Jak się jest wygodnickim to zawsze będzie się szukał przeszkód.

Sama wyprowadziłam się w latach 80 do wynajętego mieszkania bo nie chciałam mieszkać z rodzicami. Opłaty za mieszkanie wynosiły 2/3 moich zarobków.

Jak nie miałam na chleb to zbierałam butelki.

Wiem, że to dziś śmiesznie brzmi ale najbardziej narzekają ci, którym brak pomysłu na własne życie.
Link do komentarza
Cytat

Podoba mi się, to co tu czytam... icon_smile.gif

W takim razie biorę się za szukanie lepiej płatnej pracy icon_smile.gif dzięki za odzew



Jeżeli choć jedną osobę ten wątek pobudzi do refleksji to jestem go skłonna podciągać przez długi czas.

Młodzi ludzie! Nie czekajcie aż wam wszystko podadzą na tacy.

Dziś jest tyle możliwości, że wszystko można osiągnąć.

Zapewniam, że samodzielne spełnianie kolejnych marzeń nigdy tak nie smakuje jak do trzydziestki. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Podoba mi się, to co tu czytam... icon_smile.gif

W takim razie biorę się za szukanie lepiej płatnej pracy icon_smile.gif dzięki za odzew


No jak będziemy siedzieć i nic nie tobić to jest pewne że nic nie uda nam się nic osiągnąć! a jak komuś na czymś bardzo zależy to będzie dążył do tego żeby spełniać takie swoje małe marzenia (chociażby własnego mieszkania), życzę powodzenia tak czy inaczej icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

No jak będziemy siedzieć i nic nie tobić to jest pewne że nic nie uda nam się nic osiągnąć! a jak komuś na czymś bardzo zależy to będzie dążył do tego żeby spełniać takie swoje małe marzenia (chociażby własnego mieszkania), życzę powodzenia tak czy inaczej icon_biggrin.gif



no tak... ale własne mieszkanie to wcale nie takie MAŁE marzenie icon_wink.gif
Link do komentarza
Cytat

Wreszcie jakieś podbudowujące słowa na tym forum icon_biggrin.gif brawa się należą dla Cyma2704 icon_biggrin.gif tak trzymać, a z uśmiechem na twarzy wszystko jest o wiele łatwiejsze




Jak już tak ekshibicjonistycznie to w wieku 51 lat rozpoczęłam budowę domu systemem gospodarczym (na inny mnie nie stać).

Bierzcie przykład i działajcie!
Link do komentarza
A ja do 33 lat siedziałem z rodzinką u teściów i bardzo milo te czasy wspominam,dopiero brak miejśca na łóżeczko dla drugiego dziecka i co za tym idzie sypianie malutkiego syna w jednym łóżku z teściową (z konieczności)spowodował decyzje o rozstaniu (na co teściowa się obraziła icon_wink.gif ).Dziś mam nowy własny dom na który zapracowalismy razem z żoną i na którym ciązy hipoteczny dług (jeszcze) i uważam że gdyby warunki mieszkaniowe tesciow były takie jak chociażby te które stworzyliśmy swoim dzieciom wraz z zoną nie miałbym powodu do wyprowadzenia się.We wspólnym zamieszkiwaniu jednego domu widzę wiele plusów ,konieczność budowania wszystkiego od nowa na zupełnie nowym terenie każdego pokolenia powoduje dreptanie w miejscu.Dziś wszyscy razem z dziećmi z rozczuleniem wspominamy czasy spędzone u tesciow choć jesteśmy bardzo szczęśliwi z nowego domu.Rodzina im większa tym szczęśliwsza -jak się uda.
Link do komentarza
Miałeś szczęście, bądź dużą zbieżność charakterów z teściami, ale nie zawsze mieszkanie z rodzicami bądź też teściami jest możliwe, znam parę takich małżeństw, które przez mieszkanie wspólnie z rodzicami jednego z małżonków się rozpadły. Potrzebna jest duża tolerancja. Ja uważam , że małżeństwo zaraz po ślubie powinno iść na swoje, wyjdzie to na zdrowie i im i rodzicom. Najlepszy układ to taki gdy mieszkają nie daleko od siebie by mogli liczyć na WZAJEMNĄ pomoc. icon_wink.gif
Link do komentarza
wcześniej czy później to bez znaczenia! grunt żeby zamieszkać wreszcie na swoim, niektórzy mają to szczęście i szybko udaje im się zrealizować marzenia inni natomiast muszą czekać na to wszystko parę lat ale radość z całą pewnością zawsze jest taka sama icon_biggrin.gif i tego nie da się ukryć...
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
Młody:) ja ci odpowiem troszkę podobnie jak Acia... Miałam 23 lata jak wyszłam za mąż. NIGDY nie mieszkaliśmy z rodzicami, wydawało się nam nie do wyobrażenia żeby dorosłe małżeństwo siedziało u rodziców. Tydzień po ślubie wyjechaliśmy i nasze pierwsze wspólne mieszkanie to był wynajęty pokój 12 m2. Studiowaliśmy, nie mieliśmy praktycznie nic. Potem pierwszy wyjazd do USA- dolar stał lepiej niż teraz:) niewyobrażalna harówa w wakacje, pierwsze zarobione pieniądze, własna pralka, lodówka, pierwsze meble, odłożone 20 tysięcy. Skończyliśmy studia- mąż dwa lata wcześniej- dostał pierwszą pracę z pensją zwalającą z nóg poporstu icon_smile.gif)))) więc dorabianie gdzie się dało, do pracy rowerem, chlebek z dzemem:) ale własny kąt- na początek mieszkanie w TBS- w którym mieszkamy do dziś jeszcze. Powoli, powoli, przez te 6 lat trochę stanelismy na nogi, zaczęliśmy coś tam zarabiać- ciągnąc oboje po dwa etaty- ja miałam działkę od rodziców za co będę im dziękować do końca życia:) No i skok na główkę w te wakacje, kredyt na budowę, dalej dwie prace każdy z nas- ale na działeczce stoi domek z naszych marzeń i jakoś to wszystko się kula:)
Powodzenia:)
PS może łatwiej jest jak człowiek takiej opcji jak mieszkanie u mamy poporstu nie bierze pod uwagę? Poporstu do głowy mu nie przyjdzie że można by?
Link do komentarza
No właśnie tak trzymać. Rodzice są bardzo potrzebni by nauczyć nas żyć, ale nie po to by żyć za nas. Jak dzieci mieszkają z rodzicami to do końca pozostają dziećmi w pewnym wieku TRZEBA się usamodzielnić. A małżeństwo powinno od razu iść na swoje jak nie mają gdzie to na prywatkę i już. Dziadkowie też bardziej cieszą się z wnuków gdy nie mają ich na co dzień, wtedy mogą je rozpieszczać, a nie wychowywać Oni w końcu swoje dzieci już wychowali. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
  • 3 miesiące temu...
Też jestem jak najbardziej za tym, żeby iść na swoje. A jak ktoś marzy o własnym domku, to jak widać z wypowiedzi, czasem jest to możliwe.
Słyszę czasem opowieści moich koleżanek o prawie 30-letnich meżczyznach, którzy nie mogą sobie pracy znaleść i może nie mieszkają z rodzicami ale to rodzice ich po części utrzymują. Dla mnie jest to nie do pomyślenia...
Link do komentarza
Ja miałam kolegę, który mieszkał z mamą do 36 roku życia i pewnie mieszkałby dalej, gdyby nie to, że jego młodszy brat się żenił i sprowadzał żonę do domu. Mieli zająć m.in. jego pokój i on się musiał wyprowadzić. Ale wtedy wziął się w garść, od rodziców dostał działkę, którą sprzedał, wziął kredyt i kupił mieszkanie.
Link do komentarza
  • 3 tygodnie temu...
Jeśli chodzi o mieszkanie z teściami... Porażka. A teściowa... Szkoda gadać. Mój stosunek do wspólnego mieszkania najlepiej oddaje ten stary (ale jary) dowcip.

Spotyka się dwóch facetów, jeden mówi:
- Kurcze, powiedz mi co mam zrobić, mam problem z teściową, wchrzania się do każdej dyskusji, kłócimy się, nie mogę dojść z nią do ładu.
- Spoko, kup jej samochod, teraz jest dużo wypadków, zabije się gdzieś.
- o.k.
Spotykają się po dwóch tygodniach:
- Chryste, aleś mi doradził.
- Co się stało?
- Posłuchaj, nie dość, że straciłem kase na samochód, ona żyje i prowadzi jak szatan to jeszcze ma 3 kierowców na sumieniu.
- A jaki jej samochód kupiłeś????
- No, Syrenkę.
- Boś głupi, trzeba było jaguara, to by już nie żyła.
- o.k. teraz kupie jaguara.
Spotykają się po następnych dwóch tygodniach:
- Rany julek, jaki jestem szczęśliwy!
- Co, nie żyje? A nie mówiłem?
- Uffff, wreszcie nie żyje, a najbardziej mi się podobało, jak jej głowę odgryzał.

Nie ma ktoś jaguara na sprzedaż? icon_smile.gif
Link do komentarza
Nie ma ktoś jaguara na sprzedaż? icon_smile.gif
[/quote]

Jaguara raczej trudno będzie zdobyć.
Prościej wziąć się do pracy, wynająć małe mieszkanie lub domek na wsi i przyjechać do teściowej 1x w miesiącu na obiad. Jak zaprosi - mnie zaprosiła 2x w ciągu 26 lat ale nie cierpiałam z tego powodu.

Życzę powodzenia
Link do komentarza
Cóż, czasami nie można się wyprowadzić, bo teściowa jest ciężko chora (chociaż pozostaje wredna). Wtedy trzeba zacisnąć zęby i po cichu opowiadać takie stare dowcipy jak ten:
Odbywa się rozprawa w sadzie. Facet jest oskarżony o zamordowanie teściowej. Sędzia pyta, co oskarżony ma na obronę.
- Wysoki Sądzie, jestem niewinny. To było tak: Siedziałem sobie w kuchni i obierałem pomarańczę, gdy w pewnym momencie wyślizgnęła mi się z ręki skórka, a potem wypadł mi nóź i właśnie wtedy do kuchni weszła teściowa i poślizgnęła się na skórce, i upadła na nóź... i tak siedem razy.
Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
Cytat

wcześniej czy później to bez znaczenia! grunt żeby zamieszkać wreszcie na swoim, niektórzy mają to szczęście i szybko udaje im się zrealizować marzenia inni natomiast muszą czekać na to wszystko parę lat ale radość z całą pewnością zawsze jest taka sama icon_biggrin.gif i tego nie da się ukryć...



Qrde, a ja wczoraj byłem u mamy na obiedzie (żona z dziećmi wyjechała) i wiecie co..? JA CHCĘ DO MAMY !!! icon_cry.gif
Link do komentarza
Cytat

Poczekaj, poczekaj... pożyjesz ze swoją 16 lat, to i tobie ten usmieszek z ust zniknie... icon_twisted.gif


Mój mąż żyje ze mną już 16 lat i jakoś, ani specjalnie go do mamy nie ciągnie, a na obiady woli u niej nie zostawać. A gdyby miał z nią znowu zamieszkać to by osiwiał, ołysiał i zwariował od razu (to jego słowa i bynajmniej nie do mnie - podsłuchane niechcący icon_wink.gif ). A jego mama bynajmniej nie jest potworem, ma tylko inny światopogląd i gotuje gorzej ode mnie.
Pozdrawiam
Link do komentarza
Cytat

Mój mąż żyje ze mną już 16 lat i jakoś, ani specjalnie go do mamy nie ciągnie, a na obiady woli u niej nie zostawać. A gdyby miał z nią znowu zamieszkać to by osiwiał, ołysiał i zwariował od razu (to jego słowa i bynajmniej nie do mnie - podsłuchane niechcący icon_wink.gif ). A jego mama bynajmniej nie jest potworem, ma tylko inny światopogląd i gotuje gorzej ode mnie.
Pozdrawiam



A czy Ty aciu myślisz, że ja mojej żonie (jak nie jest oczywiście na wyjeździe..), to co innego mówię? icon_wink.gif na NK to jej nawet taką wlepkę przesłałem: SUPER-ŻONA.. icon_biggrin.gif Tylko z wami podzieliłem sie moim smutkiem, bo według Twojej maksymy zostało mi juz tylko pół smutku (smuteczek?).. icon_sad.gif
Link do komentarza
Cytat

A czy Ty aciu myślisz, że ja mojej żonie (jak nie jest oczywiście na wyjeździe..), to co innego mówię? icon_wink.gif na NK to jej nawet taką wlepkę przesłałem: SUPER-ŻONA.. icon_biggrin.gif Tylko z wami podzieliłem sie moim smutkiem, bo według Twojej maksymy zostało mi juz tylko pół smutku (smuteczek?).. icon_sad.gif


On mi tego nie mówi, kiedyś na imprezie podsłuchałam niechcący icon_wink.gif jak rozmawiał z kumplami, ale czasami też ma mnie na pewno dość. Mam nadzieję, że tylko czasami.
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Musiała od razu pęknąć czy się po prostu ugięła albo powstały jakieś mocne naciski punktowe? Ściany piwnicy stoją na grubej papie, najgrubsza jaka była, nie pamiętam ile mm ale wydaje mi się że to też mogło mieć wpływ. W żadnej że ścian nie ma słupa żelbetonowego. Zanim stawiałem ściany to szukałem po forach i wszyscy doradzali takie słupy właśnie żeby unikać rys na ścianach. Rys jest więcej na ścianach piwnicy, poniżej pokazane. Praktycznie na każdym łączeniu wewnętrznych ścian nosnych i narożnikach.    A ponadto tu gdzie zaznaczono na żółto to są raczej na pewno naciski/reakcje pionowe bo jest to narożne okno tarasowe bez słupa i w tym miejscu pewne dochodzi do dużych nacisków na ściany piwnicy.     
    • Ława musiała pęknąć w miejscu pęknięcia tych bloczków betonowych, proszę poszukać na ścianach innych rys w tym pomieszczeniu z wykuszem.
    • To jest myśl, zupełnie nie brałem pod uwagę
    • to może zmień kraj, próbowałeś?
    • To wszystko do skucia do betonu, popełniłem kiedyś taką  „aranżację”.     Tynk był częściowo odparzony. To loggia, a nie balkon.   Po skuciu poszedł grunt. Następnie taką obróbkę wklejałem na skraju płyty, z którą się pan morduje, od spodu,  na silikon i kolki.   Potem styropianem 5-centymetrowym ociepliłem cały sufit i ściany loggi, wklejając go na klej i kolki do styropianu, na to przyszła siatka, klej a na koniec tynk silikonowy zewnętrzny. Wyszło tak, że tylko ten wygięty kancik wystawał poniżej sufitu.   Proszę dopytać w tej  spółdzielni czy nie planują dociepleń w tym budynku w przyszłym roku albo niech partycypują w kosztach termomodernizacji, ścian i sufitu loggii.    Ma pan podzielniki na grzejnikach?      Co by tam nie nakładał to i tak się odparzy z czasem.    Płyta zimą jest podgrzewana od strony mieszkania, to mostek termiczny, czyli w mrozy „się poci” więc  to daremny trud, natura pana zamorduje.   Tylko styropian wchodzi w grę i na nim jakiś tynk w kolorze dostosowanym do  potrzeb lub uzgodniony ze spółdzielnią.     
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...