Skocz do zawartości

droga dojazdowa przez moje poole


Recommended Posts

Witam.

Poczytałem na forum o drogach dojazdowych jednak nie znalazłem rozwiązania mojego problemu.

Przez skraj mojej działki przebiegała kiedyś polna ścieżka (brak jej na mapach w księdze wieczystej), jednak z czasem zmieniła się w ok 4 metrową drogę dojazdową do posesji, znajdujących się wzdłuż niej. teraz okazało si, że drogę tą właściciele posesji chcą utwardzić i traktować jako drogę dojazdową do ich posesji. Mi osobiście ta droga nie jest potrzebna ponieważ mam drogę z drugiej strony pola. Nie miał bym nic przeciwko aby podpisać umowę z sąsiadem za ową dziką drogą, że ja i on dajemy po 2m pola i mogą robić drogę dojazdową. Problem w tym że sąsiad się nie zgadza, bo mu się działka zmniejszy i chce aby cała szerokość drogi szła przez moje pole.
Jakie rozwiązanie z tej sytuacji mi radzicie? Widziałem już jakiś gruz jest nawieziony więc mogą wkrótce zacząć utwardzanie a puki co nikt się mnie o zdanie nie pytał.

Sytuację opisałem na podstawie opisu innego sąsiada, który też ma podobną sytuację, z tym że on tam mieszka na stałe a ja bywam sezonowo.

Pozdrawiam serdecznie i liczę na odpowiedź.
Link do komentarza
skoro nikt się nie pytał o pozwolenie
poczekaj aż zrobią sobie tą drogę
następnie zaproponuj im sprzedaż tej drogi
cenę podaj nie jak za ziemię
a właśnie jak za drogę, więcej na ty zyskasz niż sprzedając im teraz ziemię
jak się nie zgodzą, to możesz zagrodzić, itp
tak jak wyżej napisano
u nas dalej panuje przekonanie
skoro nie jest ogrodzone to jest niczyje Edytowano przez kalumet (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

skoro nikt się nie pytał o pozwolenie
poczekaj aż zrobią sobie tą drogę
następnie zaproponuj im sprzedaż tej drogi



Ja nie zakładam złej woli, tylko niewiedzę. Gdzieś tu pisałem, jaką ja miałem historię, że drogę zabrała rzeczka i wszysscy jeździli po działce prywatnej. Przyzwyczaili sie, a ja od dziecka znałem tylko tę drogę i byłem pewnien, ze to gminna.
Ale właściciel umarł, działki przejął jego zięć i... zagrodził drogę i ... było po ptokach. Ludzie się skarżyli gdzie się dało, ale mapy by;ly nieubłagane. Rzeczywisty przebieg koryta rzeczki był zupełnie inny niż na mapach.
Dopiero gmina przywracała potem drogę, regulując koryto rzeki.
Link do komentarza
Gość mhtyl
U mnie w niedalekim miasteczku był taki przypadek,że gościu kupił działkę i obok niej była droga asfaltowa,dopatrzył się ,że owa droga jest na jego terenie wg map i drogę zagrodził a na niej zrobił parking. Co się działo ,szok gmina skarżyła owego właściciela, opisana ta sprawa była na łamach gazety lokalnej a efekt taki,że drogi nie oddał i jak ostatnio przejeżdżałem to dalej funkcjonuje jako parking.A najlepsze to ,to że to był teren gminy i gmina ten teren mu sprzedała.
Link do komentarza
dziękuję za odpowiedzi (podpowiedzi). Na innym forum spotkałem się z podobnym problemem użytkownika @bob99. pozwali go sąsiedzi przejeżdżający przez jego pole, że zagrodził swoje pole przez które owi sąsiedzi jeździli i nawet bezprawnie gruzu na utwardzenie nawieźli). Zacytuje tutaj jego komentarz:

"Czy wiecie co to znaczy "posiadanie"? Jest to ciekawa konstrukcja prawna, która w pewnych przypadkach jest ponad prawem własności. Ponieważ zamknęliśmy przejazd przez naszą nieruchomość, adwokat strony przeciwnej poinformowała nas, że wniesie przeciwko nam pozew o "naruszenie posiadania". Nie wiedzieliśmy o co chodzi, ale po wnikliwej analizie KPC i orzecznictwa doszliśmy co to jest. Ponieważ pozwoliliśmy ludziom przez 2 lata jeździć po naszej nieruchomości, to nabyli "posiadanie" tego przejazdu. Sąd podczas sprawy o "naruszenie posiadania" nie bada, kto jest właścicielem nieruchomości, bo to nie jest ważne, ale tylko z mocy prawa, na podstawie dowodów i zeznań świadków stwierdza czy ktoś używał tego przejazdu ponad 1 rok. Jeśli używał, to stwierdza, że ten ktoś nabył posiadanie tego przejazdu i należy mu się to, jak "psu buda" i przejazd muszę otworzyć. Jeśli ja uważam inaczej, to mogę wystąpić do sądu o zakaz przejazdu. Ale teraz jestem zablokowany, bo w sądzie jest sprawa o zasiedzenie tego przejazdu i dopóki ta sprawa o zasiedzenie się nie zakończy, to nie mogę wytoczyć sprawy o zakaz przejazdu. Jeśli ja przegram sprawę o zasiedzenie, to oczywiście zażalenia itd. Jeśli wygram, to dopiero mogę wystąpić do sądu o zakaz przejazdu dla tych ludzi. Zagrodzić będę mógł dopiero jak będę miał prawomocne postanowienie o zakazie przejazdu. I tak to wygląda. Lata procesów, ale coraz bardziej się znieczulam, bo zdrowie ważniejsze. Tak więc uważajcie, jak coś kupicie to od razu grodzić i puszczać wilki, bo jak sąsiad będzie chodził ścieżką ponad rok, to już mu sie należy posiadanie. "

droga powstała na moim polu jest już wieloletnia i teraz mam takie pytanie czy mi też grozi taka sytuacja, że skoro pozwalałem ludziom jeździć po polu to teraz nie mogę im tego zabronić?
spodkał się ktoś z was z taką sytuacją?
Link do komentarza
Gość mhtyl
Cytat

droga powstała na moim polu jest już wieloletnia i teraz mam takie pytanie czy mi też grozi taka sytuacja, że skoro pozwalałem ludziom jeździć po polu to teraz nie mogę im tego zabronić?
spodkał się ktoś z was z taką sytuacją?


A jak długo jesteś właścicielem tej działki? A taki mały komentarz do cytatu ,uważam że tamci wygrali czy raczej jak na razie wygrywają sprawę bo pierwsi uderzyli do sądu i jak mówią kto da więcej tego prawda.A prawo i urzędników to mamy jakich mamy i długo to się nie zmieni.
Link do komentarza
Mimo że wszystko na to wskazywało sąd okazał ludzką twarz i to właściciel ziemi wygrał sprawę i nie musiał odblokować drogi. Tak naprawdę jest troje właścicieli a działka jest współwłasnością ale to nie istotne jest raczej. najstarszy współwłaściciel jest jej właścicielem od 1975r. Działka nie jest podzielona na 3 części jest tylko umowa ustna (w rodzinie) kto w której części może się budować czy którą część może sprzedać.
Link do komentarza
Cytat

Na innym forum spotkałem się z podobnym problemem ......



droga powstała na moim polu jest już wieloletnia i teraz mam takie pytanie czy mi też grozi taka sytuacja, że skoro pozwalałem ludziom jeździć po polu to teraz nie mogę im tego zabronić?
spodkał się ktoś z was z taką sytuacją?



Sad wydał w tej sprawie taki wyrok i nie mogło być inaczej, bo nie można być „posiadaczem” przy (za) zgodzie właściciela. Tu można jedynie mówić o użytkowaniu (za zgodą właściciela) – czyli takiego użytkowania nie można „zasiedzieć” (tak jak dzierżawy, służebności, itp.).
Właściciel może cofnąć zgodę lub określić nowe warunki użytkowania.

Co możesz zrobić?
Na początek informacje – może się przydadzą:
– utwardzanie działki jest czynnością którą należy zgłosić w starostwie (zgłosić może tylko właściciel działki),
- bezprawne (bez zgłoszenia) utwardzanie jest samowola budowlaną i „obciąża” właściciela działki,
- składowanie gruzu („dzikie” wysypisko) może być zakwalifikowane jako przestępstwo (wykroczenie).

Mając to na uwadze radzę;
Zgłosić w starostwie „fakt wykonywania prac budowlanych, na działce ………, polegające na utwardzaniu nawierzchni, bez wymaganego zgłoszenia prac budowlanych (PB Art. 29.2.5 i Art.30.2)” – czyli taki donosik na siebie. Można też wspomnieć o nielegalnym „wysypisku”.

Starostwo musi wydać decyzję (postanowienie) o wstrzymaniu robót budowlanych i przywróceniu „stanu pierwotnego” (raczej nie nałoży grzywny), oraz w przypadku „wysypiska” o jego likwidacji i „odpowiednim” zabezpieczeniu terenu.

Mając takie „kwity” możesz śmiało ogrodzić teren swojej działki w rzeczywistych granicach, a sąsiadom pokazać „kwit” i stwierdzić, że wykonujesz jedynie decyzję administracyjną władzy.

Może i przewrotne, ale bardzo skuteczne – bo niejako, przestajesz być stroną w sporze o drogę, a stroną stanie sie starostwo, w zakresie „prac budowlanych” i ochrony środowiska.

Ps. Na jakiej zasadzie właściciele tych dalszych posesji otrzymali pozwolenie na budowę – w zakresie dostępu do drogi publicznej, skoro na mapach nie ma dojazdu?

Link do komentarza
Gość adiqq
prawdopobnie mają jakiś dojazd z innej strony, ale przez te pole mają bliżej i od "zawsze" przez nie jeżdzą...

ja miałem taką sytuację, że w MPZP miałem dojazd do działki od północy, ale zrobiłem sobie dojazd od południa przez 2 działki(mamy i 2 kuzynów) - bo mam bliżej i prostszy wyjazd. Ale tę drogę którą robiłem, mam zaznaczoną w projekcie i PNB dostałem na budowę domu i zjazdu indywidualnego. Oczywiście, jak najszybciej na ową drogę podpisałem służebność, żeby uniknąć problemów w przyszłośći(na potrzeby pnb miałem umowy użyczenia) - nie da się ukryć, że wpływ na szybkie podpisanie słuzebności miał fakt "naczytania się" o problemach z drogą dojazdową wielu forumowiczów...

No ale w tej kwestii musiałby się wypowiedzieć autor wątku...chociaż może nie znać szczegółow PNB sąsiadów icon_smile.gif Edytowano przez adiqq (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Ps. Na jakiej zasadzie właściciele tych dalszych posesji otrzymali pozwolenie na budowę – w zakresie dostępu do drogi publicznej, skoro na mapach nie ma dojazdu?



może mają tak jak mój sąsiad
ma dojazd z innej drogi
ale wolałby przejeżdżać przez moją działkę bo ma bliżej
wszystkie media również chętnie by poprowadził moją działką
Link do komentarza
Pracuję okresowo w geodezji i najczęstsze przypadki kłopotów drogowych jest taka że pan Kowalski ma działkę, która ma dostęp do drogi publicznej, jednak dostęp do tej drogi ma jakieś 200 m od domu i używa drogi, która prowadzi przez działkę pana Nowaka. Kowalski jest święcie przekonany że to droga taka jak każda inna i nie ma pojęcia że jego dziadek i dziadek pana Nowaka dogadali się 60 lat temu i Kowalski mógł sobie przejeżdżać przez działkę pana Nowaka. Przez te 60 lat żaden geodeta nie mógł zamierzyć i nanieść na mapę tej drogi bo musiałby podzielić działkę pana Nowaka z wydzieleniem pasa drogowego nadać im nowe numery itp. (stąd braki niektórych dróg na mapach) Czego oczywiście bez zgody Nowaka i za darmo zrobić nie mógł i nie chciał. 61 lat po utworzeniu drogi pan Nowak dostaje informację z ARiMR że powierzchnia upraw rzeczywista nie zgadza się z deklarowaną bo pan Nowak święcie przekonany że powierzchnia upraw=powierzchnia działki takową wpisał we wniosku. No i tu się zaczynają batalie sądowe, które mają skrajne zakończenia od wydzielenia drogi i wpisania jako droga gmina lub dojazdowa, do jej zamknięcia.
Link do komentarza
Trochę mylisz pojęcia; droga dojazdowa do nieruchomości i droga dojazdowa do gruntów rolnych - a skoro ARiMR, to chodzi o to drugie pojęcie, a skoro tak, to mimo że droga dojazdowa, to dalej pozostaje gruntem rolnym.

Moje pytanie też wypływa z tego powodu – bo jeśli była to dawna droga (nawet „nieformalna”) dojazdowa do „pól”, to aby się stała drogą dojazdową do nieruchomości, musi być wpierw „odrolniona”, a tego może dokonać tylko właściciel tego gruntu.
Chyba, że działki są budowlane, a właściciele sąsiednich posesji mają służebność dojazdu po tej stronie działek.

Jest możliwość – wszystkie „posesje” to zabudowa zagrodowa, a więc wszystkie grunty są rolne, w tym droga dojazdowa, a skoro nie ma jej na mapach, to w grę wchodzi tylko służebność.

Autor używa określenia „pole” – nie „działka”, a to sugeruje powyższe.


Ps. Pytałem, bo w zależności od odpowiedzi można będzie coś więcej doradzić.
Link do komentarza
E tam, sam mam podobną sytuację...
Tesciowa wyprawiła moją żonę tak, że obdarzyła ją wspólnotą (po 1/2) z bratem.
Ale jak teściowa spoczęła na zaslużony odpoczynek, to żona rozeszła się z bratem i działkę podzielili. I inaczej się nie dało, tylko ja mam teraz służebność przejazdu. Czyli szwagier ma prawo korzystać z mojej działki.
Wszytko fajnie? Niekoniecznie!!!
Bo szwagier ma prosty dojazd do swojej części działki od nielegalnej drogi, ktorą zrobiła gmina na swoim terenie dla potrzeb straży pożarnej. A od mojego wjazdu modernizowali drogę (powiatowa) i teraz od tej strony nie można wjechać, bo krawężniki... i inne przeszkody. trzeba by wjeżdżać terenówką, żeby nie uszkodzić podwozia.

No i ja korzystam z możliwości przejazdu przez działkę szwagra... I fajnie icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

No i ja korzystam z możliwości przejazdu przez działkę szwagra... I fajnie icon_biggrin.gif


Za jego zgodą.

I wszystko gra i fajnie – do czasu (tak jak wyżej) jeśli ta zgoda „wygaśnie”, bo nijak tej drogi nie można „zasiedzieć” (a tego min. dotyczyło pytanie).
Czyli przez analogię – szwagier może:


Cytat

1. Postaw szlaban i bierz opłaty za przejazd.
2. Wykop "wilcze doły". Nikt nie wjedzie.
3. postaw płot w poprzek
4 Odsprzedaj im 4 metry.
5 . Rób co chcesz, to Twoje.


icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Gość adiqq
niestety, problem pojawia się po x latach, gdy osoby które się w sprawie dojazdu dogadały - nie żyją,wyproadziły się, sprzedały działkę...dlatego najlepiej takie sprawy załatwiać u notariusza (służebność)
też mam dojazd przez działki najbliższej rodziny (mama i kuzyni) ale chucham na zimne...
Link do komentarza
Cytat

niestety, problem pojawia się po x latach, gdy osoby które się w sprawie dojazdu dogadały - nie żyją,wyproadziły się, sprzedały działkę...dlatego najlepiej takie sprawy załatwiać u notariusza (służebność)
też mam dojazd przez działki najbliższej rodziny (mama i kuzyni) ale chucham na zimne...



sąsiad co jakiś czas wspomina, że przez moją działkę jest dojazd do jego pola
oprócz działki na której się buduje ma obok kilkadziesiąt arów, które uprawia
zanim kupiłem działkę
upewniłem się, że w KW nie ma żadnego zapisu na temat służebności itp
dlatego nic sobie nie robię z jego gadania
póki działka była poprzedniej właścicielki to sobie przez nią przejeżdżał
ale, że nie załatwił tego formalnie
to jego problem nie mój
a do sądu nie ma po co iść ponieważ ma dojazd z innej strony
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Pamiętam czasy jesienne na wsi, kiedy kapustę kiszono w 200-litrowej, dębowej beczce. Wybrana dziewczyna wtedy musiała wyszorować nogi i podkasywać kieckę, bo to one, na boso, deptały w beczce kapustę. Za moich czasów dziewczyny już nosiły majtki, ale starsi wspominali wtedy czasy, kiedy na majtki żadnej na wsi stać nie było... A fuczki robisz czasem?
    • Dwa wiadra sadzy to już dużo, tak trochę więcej jak pół wiadra urobku powinno być po każdorazowym regularnym czyszczeniu.    Dodam, że sadza, czarny osad, to czysty węgiel i nadaje się idealnie do ponownego spalenia, wytrącenie sadzy w kanele lub kominku świadczy o niepełnym spalaniu paliwa.    Mój sąsiad miał zawsze sadzę po czyszczeniu kanału dymowego, jak mu pokazałem, że to jest paliwo do ponownego spalenia, to przestał wywalać.
    • Tak właśnie jak opisałeś. Do kapusty (już dawno sam nie kisiłem) nigdy nie dodaję żadnych warzyw, a tym bardziej kminku. Do kiszenia mam wielki kamienny garnek, a całe, małe główki kapusty wkładam pomiędzy warstwy, kapusy szatkowanej. Doskonałe są nadziewane farszem mięsnym (po uprzednim wyjęciu części wewnętrznych liści). Do przygotowania gołąbków z włoskiej kapusty (ta się najbardziej nadaje), dodaję do farszu, posiekaną kapustę kiszoną gdyż znakomicie podbija smak.
    • Jak tylko kupiłem ten dom, jakieś 5 lat temu, wezwałem kominiarza żeby wyczyścił komin. Dom był kiedyś ogrzewany piecami kaflowymi.Przyjechał Pan, pokazał mi swoje uprawnienia i zabrał się do pracy. Wybrał 10 wiader sadzy z wyczystki następnie zajrzał przy pomocy lusterka do komina czy jest przelot, wypisał papier, wziął pieniądze i pojechal do domu. Nawet nie wrzucił szczotki do komina bo stwierdził że nie trzeba. Więc sam się za to zabrałem i wyszczotkowalem ten komin co skutkowało jeszcze dwoma wiadrami sadzy. I tak właśnie wygląda przegląd kominiarski w naszym kraju. Nie twierdzę że tak jest wszędzie ale podejrzewam że większość przypadków tak wygląda.
    • Ogólnie rzecz biorąc to kapustę szatkujemy albo kupujemy poszatkowaną, wsypujemy partiami do naczynia, lekko solimy i mocno ugniatamy (poszczególne partie) tak, aby wycisnąć z niej całe powietrze. Przy ugniataniu kapusta powinna puszczać sok, który później w całości ją zakryje. W trakcie można dodawać  skrojoną marchewkę i inne warzywa według upodobań. Ilość soli mocno wpływa na późniejszą długość gotowania ukiszonej kapusty znaczy im więcej soli tym dłuższe gotowanie. Ja do 60 litrowej beczki wypełnionej w 90 procentach dawałem trochę więcej niż pół kilograma.  Całość należy przykryć niekorodującym wieczkiem czy deklem który obciążamy tak aby powstały płyn zakrywał kapustę w zupełności. Uwaga! Podczas fermentacji poziom płynu się podnosi i może wylać się z beczki. Należy go zbierać i nie wylewać. Bo na końcu jego poziom opadnie i trzeba będzie ten kwas uzupełniać. Inaczej kapusta się zepsuje. Przechowywać w chłodnym i suchym miejscu.   PS. Całe główki kapusty można ukisić w beczce razem z kapustą szatkowaną. Tylko muszą być całkowicie zanurzone. 
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...